`
Od kilku miesięcy wspólnie z Ewą i z Markiem czytam i omawiam tomiki współczesnych młodych poetów .
Ale dopiero wiersz Marcina Sendeckiego ze „skrzepem słońca” uzmysłowił mi problemy na jakie napotykają twórcy. Dlaczego piszą wyłącznie o dzieciństwie, o kupach, o filozofii z wahadełkami, o babciach, dlaczego lubią narratora rozbierać do rosołu, obnażać fizycznie, a nie duchowo i dlaczego wplatają w co drugim wersie wulgaryzmy.
To jest ich obrona przed światem zdominowanym przez panie, ucieczka przed ciągłym dążeniem do sprostania wymaganiom stawianym przez partnerki, matki, koleżanki z pracy. I nie mam bynajmniej na myśli tzw. dobrych manier, ponieważ naukę dobrego zachowania się przy stole można znieść, wiedząc, że i płeć przeciwna także była poddana podobnym nakazom.
Najgorsza jest wiedza co czeka mężczynę od wieku pacholęcego do starości. Zacznę od opisu tych najmniejszych dolegliwości płynących z faktu bycia mężczyną.
Płeć brzydka musi ustępować miejsca w środkach komunikacji paniom, ma obowiązek targać siatki z zakupami i nie ma prawa powiedzieć, że te środki do prania w promocji w torbach po dziesięć kilogramów to ciężar dla Pudzanowskiego, a nie dla niego, bo przecież po to kobiety zabierają panów do hipermarketów, aby byli darmowymi tragarzami. A w imię czego? Kiedy wiadomo, że to mężczyźni są słabsi, szybciej umierają, sa znacznie gorzej leczeni w państwowych jednostkach zdrowia. Dane statystyczne jasno pokazują, że na profilaktykę chorób kobiecych wydaje się setki razy więcej niz na profilaktykę dla panów. Panowie statystycznie żyją kilka lat krócej niż panie. Wcale sie nie dziwię, patrząc na stawiane im wymagania przez panie. Mężczyzna ma obowiązek dożyć do emerytury, a potem emerytura, większa, a jakże, zostaje przepisana na wdowę. Mężczyzna w tym momencie już jest zbędny, wszak będzie miał zmieniane co jakiś czas kwiatki na grobie.
Kobiety w umiejętny sposób wdrukowały płci przeciwnej (zwracam uwagę na złośliwe okreslenie płeć brzydka, jakby wszystkie kobiety były Afrodytami z obrazu Botticelliego) obowiązek dbania o nie i zapewnienie im opieki oraz oddawanie zarobionych pieniędzy, ponieważ one wiedzą najlepiej co potrzebne jest mężczyźnie. Na pewno nie wędka, nowe znaczki, ani buty za sześćset złotych do samotnych wędrówek po górach. Co to to nie! Kobieta wyznacza mężczyźnie terminy wyjścia z kolegami. Desperaci uciekają w samotne podróże dookoła świata, a ci z chorobą morską i z lękiem wysokości, zaczynają pisać wiersze. Idealizują babcie, bo babcie rozpieszczają wnuków i nie każą im niczego udowadniać. Opisują beztroskie dzieciństwo na łonie natury. A ich protest wobec dyktatu kobiet przejawia się zapisaną metaforą ” a gówno! czyli nie będę sługusem, wyrobnikiem kobiety. Dlatego w wersach pojawiają się słowa: „dupa”, kupa” odmieniane przez wszystkie przypadki. To protest i krzyk rozpaczy mężczyzny zniewolnego damskimi nakazami.
I teraz przechodzę do najgorszej wiedzy o tym co czeka mężczyznę Panowie mają obowiązek stać na tonącym okręcie i czekać, aż wszystkie kobiety i dzieci opuszczą statek. W imię czego? znowu pytam. Dlaczego mężczyna gdy okręt tonie już wie, że on zatonie z nim, bo jak zwykle jest za mało miejsca w szalupach i dlaczego ukochana kobieta pcha się do łodzi ratunkowej? To jaka jest jej miłość? czy już planuje kogo następnego sobie podporządkuje?
Współczesny Poeta czuje wewnętrznie, ma wiedzę z opisanych katastrof , z filmów, że nie ma co układać strof o miłości szczęśliwej, namiętnej, ponieważ kobiety nie docenią uczuć w chwili zagrożenia, co najwyżej wypchną mężczynę na pole bitwy, aby walczył o bezpieczeństwo jej domu. Przypną trójkolorową kokardę do munduru będą czekać aż nieszczęśnik wróci z wojny i od razu na pole, do pracy, a jak będzie poobijany, czeka go dom weterana co najwyżej. (o domu weterana wiem z amerykańskich filmów)
Mężczyzna czuje się wykorzystywany, ale wpojono mu, że nie ma prawa się skarżyć, ma słuchać kobiety. I dlatego zgadza sie na wspólne szkoły rodzenia, na asystę przy porodzie. Nikt nie pyta sie go czy chce. Ma być , bo Ewy mąż był, Kasi też. I jedyny ślad jego buntu to wers o skrzepie słońca. Poeta dodaje słońce, aby nie mieć awantury w domu, gdy partnerka przeszuka mu szuflady (kobiety wmówiły mężczyznom, że mają prawo myszkować im po szufladach, kieszeniach, czytać smsy, dla ich dobra, aby nie zboczyli przez przypadek z drogi rodzinnych powinności).
Poeci zamknęli sie w świecie wspomnień, gdzie moga zdejmować ubrania i biegać po łąkach jak fauny i potrząsać wahadełkami, bez ciągłej kontroli kobiet. Dopiero tworząc poezję, czują się spuszczeni z damskiej smyczy. Niech więc piszą, niech mają spotkania z czytelnikami, niech chałturzą jako jurorzy. Najważniejsze, że poezja daje im namiastkę wolności.
Dlatego postuluję: aby był chociaż jeden dzien w roku gdy mężczyzna czułby się doceniony. Zrobiłam dzisiaj pierwszy krok pisząc Pochwałę.
ps
Niestety na spotkania autorskie przychodzą przeważnie panie. I nie po to aby słuchać poezji, ale aby taksować wzrokiem jak bardzo zdziadział poeta od ostatniego razu. Dlatego należy przeprowadzić selekcję na autorskie spotkania jak w klubach w sobotni wieczór.