Pauza na zastanowienie. Nekrofilia literacka, czyli kto bardziej smakuje. Pani Bieńczycka

28 lutego, 2009 by

Przeglądając literackie teksty sieciowe na blogach i portalach pasjonatów i czytaczy literatury zauważyłam, że jak w sporcie, internauci rozpadają się na fanów i kibiców raz Herberta, to znowu Miłosza. Porzucając maturalne skrępowania, można to porównać do antagonizmu miedzy smakoszami kawy, a smakoszami herbaty.
Wiersz wydrukowany w 1981 roku wybrałam z Wierszy zebranych Zbigniewa Herberta wydanych w ubiegłym roku w formacie A4, luksusowo, grubości pięciu centymetrów, siedemset osiemdziesiąt stron w opracowaniu edytorskim Ryszarda Krynickiego.

Zbigniew Herbert

POTĘGA SMAKU

Pani Profesor Izydorze Dąmbskiej

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku

w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono
słano kobiety różowe płaskie jak opłatek
lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha
lecz piekło w tym czasie było jakie
mokry dół zaułek morderców bark
nazwany pałacem sprawiedliwości samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce
posyłał w teren wnuczęta Aurory
chłopców o twarzach ziemniaczanych
bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach

Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana
(Marek Tulliusz obracał się w grobie)
łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu
składnia pozbawiona urody koniunktiwu

Tak więc estetyka może być pomocna w życiu
nie należy zaniedbywać nauki o pięknie
Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać
kształt architektury rytm bębnów i piszczałek
kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów

Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu
książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku
który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby
za to miał spaść bezcenny kapitel ciała
głowa

Kategoria: Bez kategorii | 24 komentarze »

komentarze 24

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, Potęga smaku zaczyna się od dedykacji, ale jakże to inna dedykacja, od tych, które pojawiają się w tomikach pisarzy tomikowych współcześnie.

    Izydora Dąmbska profesor filoozfii, kobieta niezłomna przez całe swoje życie, czyli można było nie być oportunistą, można było przeciwstawiać się jednostkowo systemowi.
    Herbert napisał Potęgę smaku za życia profesor (opublikował w 1981 roku).

    A dlaczego wolę poezję Herberta od Miłosza? wcześniej już pisałam, że poezja noblisty zastygła dla mnie w latach czterdziestych, czasach młodości poety, jest wiec poezją z lamusa, w sam raz na odkurzanie miotełką z piórami. To poezja do nauki budowy wersów, bez tej dodatkowej nieuchwytnej potrzeby wzruszenia. Często jest przegadana, moralizatorska.

    Poezja Herberta brzmi dla mnie tak, jakby była napisana wczoraj, dzisiaj. Minimalizm, sens, zamiast zabaw w budowanie efektownych wydmuszek. Poezja, która wwierca się w głowę i zostaje. Czasami jest niewygodna dla czytelnika, ponieważ każe mu się zastanowić nad swoimi wyborami. To nie jest poezja bezpiecznych drobiazgów bez znaczenia.

  2. Ewa Bieńczycka:

    Przyznam się, że napisałam Izo specjalnie dla Ciebie. Ważne, gdyż szukając materiałów o neolingwistach te wybory, te lęki przed wpływami, te deklaracje miłosne w wyborze narzeczonego poetyckiego przewijają się nieustannie. Cioran pisząc o mniszkach udawania ich silną seksualną wieź z Jezusem. Myślę, że dzisiejszy poeta ambitny, jak i krytyk, a do takich poważni analitycy literatury zaliczają Jacka Dehnela, Radosława Kobierskiego, Jarosława Klejnockiego, czy Wojciecha Wencla, wymienia te nazwiska bez leku i trwogi. Polski poeta, który matury nie zda bez uwzględnienia poetów de mode w dalszym ciągu jednak zakotwicza się w pewniakach. Z zachodnimi sławami, tak modnymi przecież, nie jest łatwo ze względu na język. Czerpanie z Rosjan też nie, gdyż są zbyt zrytmizowani. Pozostałe te 5 kg Herberta, które jest cięższe od dukajowego Lodu. Ale tam aż strach zaglądać. To mimo wszystko Miłosz pozwala żyć. Ten nie daje innym, sam tylko żyje. W sumie to ani jeden, ani drugi nie korzystał z usług bardzo brzydkich dziewczyn o czerwonych rękach. Wypryskiwali stąd jak tylko się dawało. A my jesteśmy autentycznymi prawnukami Aurory. Dobry smak? Tu chodzi o konsumpcję. Trzeba coś jeść, by nie zdechnąć z głodu.

  3. Marek Trojanowski:

    ten podział na miłoszowców – herbertowców, witmanowców-larkinowców i inne podobne, to zwykłe ssanie.
    podobnie jak Wiśniewski, który ssie motywy dla swoich dzieł z klasyki polskiego kina lat 90. (mam na myśli „psy” i powtarzające się u wiśniewskiego dedykacje dla franza maurera i teksty powszechne w jego wierszykach: „a kto umarł, ten nie zyje”)

    tak wieszcze polscy żerują na innych wieszczach – pod warunkiem, że postaci te maja odpowiedni współczynnik medialności.

    nie chodzi tu o tresć – broń boże! ale o uwiarygodnienie siebie w roli wieszcza, o to, by wysłać odpowiedni sygnał odpowiednim odbiorcom (- odpowiednim krytykom literackim), że posiada się wyrobiony i co najwazniejsze: odpowiedni gust i smak.
    bo miłoszki, herbertki, stevensiki i larkinki – nie są po to, by ich czytano, ale po to, by uwiarygadniali kolejne pokolenia.
    tak to działa.

  4. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, nie pisałam o postawach życiowych poetów, a tylko o ich poezji.
    Zaryzykuję tezę, że Zbigniew Herbert dedykujac pani profesor Potęgę smaku odczuwał wobec niej coś na kształt kompleksów.

    Wczoraj na forum Frondy (jeszcze kilka dni temu nie wiedziałam, że takie forum istnieje w internecie) zadałam pytanie „Dlaczego Jan Brzechwa nie nadaje się na patrona szkoły?”
    Dzisiaj przeczytałam kilkadziesiąt oceniających postawę poety wpisów z cytatami, z przedrukami.

    Dlatego pytanie „kto bardziej smakuje na podstawie życiorysów” jest w sam raz na forum Frondy i być może tam znajdziesz odpowiedź.

  5. Ewa Bieńczycka:

    musisz Marku przyznać, że oprócz obiegu oficjalnego są inicjatywy prywatne. Istnieje jednak pewna ilość zboczeńców, ktorzy, mimo, że wszędzie jest napisane, że tylko blondynki, to jednak są tacy, którzy autentycznie pożądają rudych. I nawet jak w konsekwencji poślubią przefarbowaną blondynkę na brunetkę z popsutymi zębami, to jednak tęsknota pozostaje. Odwiedzając portale poetyckie, dajmy na to taki rynsztok, gdzie autentycznie toczy się zacięta walka o poszukiwanie właśnie tego słowa w tym, co trzeba miejscu, a jest to walka zespołowa gdy się tak poprawia i wstawia i myli się wciąż od nowa i gwiazdy liczy, i zdejmując natychmiast sweter, jak się tam ktoś wreszcie pojawi, by się ciałem poetyckim zająć, to przecież pada fundamentalne pytanie: czy to te wstrętne rymowanki, czy jednak poesje pure?

  6. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Tak jak wolę poezję Herberta od poezji Miłosza, tak wolę poezję Julii Hartwig od poezji Wisławy Szymborskiej i też wiem dlaczego.

  7. Ewa Bieńczycka:

    Nie odzywam się Izo, bo próbuję przeczytać o Brzechwie na Frondzie, a tam takich chyba niezalogowanych nie rozpieszczają, trzeba za każdym razem komentarz otwierać, nie wyświetlają się wszystkie, co trwa długo, a nie każdy komentarz warto czytać.

    O Herbercie napisano tony, w necie jest cała jego ideologiczna przeszłość podana różnie. Na wikipedii w dalszym ciągu upierają się, że był w AK, a nie był. Przeczytałam dużo w książkach, listy Miłosza do Herberta, niedawno upublicznione przez Znak. Listydo Muzy, biografię Siedleckiej, Lawinę Bikont. Mnie interesowałą tylko strona plotkarska, tylko jego romanse, czyli poezja, więc też tej polityki tu wolałabym nie ruszać. Ruszam Herberta, ponieważ u neolinwistów dialog z Hebertem to podstawa tego ruchu.
    Mam nadzieję, że uda nam się duet Szymborska Hartwig tu przywołać. Ja w każdym razie jestem za Miłoszem i za Szymborską. Nie znoszę ani Herberta, ani Hartwig.
    Dowodząc złego smaku Herbertowi przytaczam sławny wiersz Herberta Chodasiewicz, główną przyczynę jego konfliktu z Miłoszem:

    Chodasiewicz

    Mój znajomy z antologii rymujących Słowian
    (nie pamiętam jego wierszy lecz pamiętam ze tam była wilgoć)
    swego czasu nawet sławny a za sławą umiał się uwijać
    nic w tym złego ale jaka była jego entelechia
    odpowiemy był hybrydą w której wszystko się telepie
    duch i ciało góra z dołem raz marksista raz katolik
    chłop i baba a w dodatku pół Rosjanin a pół Polak

    Na początku i na końcu jego sztuki jest zdziwienie
    że urodził się że zaistniał Chodasiewicz pod gwiazdami
    gorzej było już z innymi zdziwieniami
    z tożsamością ze wspólnotą z korzeniami
    sam nie wiedział kim był – Chodasiewicz
    i przez wszechświat od narodzin aż do zgonu
    na wzburzonej fali płynął na kształt glonu

    Pisał wiersze Chodasiewicz raz przepiękne a raz złe
    te ostatnie także mogą się podobać
    jest w nich wszystko co być musi – melancholia
    patos liryzm doświadczenie groza

    czasem wielki płomień z niego bucha
    nad wieloma jednak ciąży duch sztambucha

    Chodasiewicz pisał także prozą – żal się Boże
    o dzieciństwie a to było nawet ładnie
    lecz przykładał się przesadnie do zagadnień
    Swedenborga godził z Heglem i czort wi co
    był jak student który czyta w kółko parę książek niedokładnie

    Byl z natury emigrantem tak jak ktoś
    rodzi się powiedzmy draniem świętym lub artystą
    sam szaraczek drugostolny miał krewnego
    ten z kolei był baronem lub kimś koło tego
    mówił tedy o nim Chodasiewicz bardzo ciepło
    i podziwiał jego fumy jego skłonność do zadumy
    że tak tworzył po francusku żył w Paryżu miał kochanki

    Emigracja jako forma egzystencji rzecz ciekawa
    bez przyjaciół i bez krewnych pod namiotem
    żyć bez sankcji obowiązków każdy przyzna
    że na barkach ciąży nam ojczyzna
    mroczne dzieje atawizmy rozpacz
    znacznie lepiej w lustrach żyć bez trwogi
    Mereżkowski gada przez sen Zinaida pokazuje ładne nogi

    Wreszcie umarł Chodasiewicz w jakimś stanie Oregonie
    za górami za lasami całkiem umarł
    i ogarnął jego ciało silne wielki tuman

    jego rechot rymowany zza obłoków

  8. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, osoby zalogowane na forum Frondy także muszą się natrudzić z czytaniem wpisów.

    Zbigniew Herbert Siódmy Anioł

    Siódmy anioł
    jest zupełnie inny
    nazywa się nawet inaczej
    Szemkel

    to nie co Gabriel
    złocisty
    podpora tronu
    i baldachim

    ani to co Rafael
    stroiciel chórów

    ani także
    Azrael
    kierowca planet
    geometra nieskończoności
    doskonały znawca fizyki teoretycznej

    Szemkel
    jest czarny i nerwowy
    był wielokrotnie karany
    za przemyt grzeszników

    między otchłanią
    a niebem
    jego tupot nieustanny

    nic nie ceni swojej godności
    i utrzymują go w zastępie
    tylko ze względu na liczbę siedem

    ale nie jest taki jak inni

    nie to co hetman zastępów
    Michał
    cały w łuskach i pióropuszach

    ani to co Azrafael
    dekorator świata
    opiekun bujnej wegetacji
    ze skrzydłami jak dwa dęby szumiące

    ani nawet ten co
    Dedrael
    apologeta i kabalista

    Szemkel Szemkel
    – sarkają aniołowie
    dlaczego nie jesteś doskonały

    malarze bizantyńscy
    kiedy malują siedmiu
    odtwarzają Szemkela
    podobnego do tamtych
    sądzą bowiem
    że popadliby w herezję
    gdyby namalowali go
    takim jakim jest
    czarny nerwowy
    w starej wyleniałej aureoli.

    Ten wiersz tkwi we mnie bardzo mocno. A jak brzmi po niemiecku! niesamowity w każdym calu.

    A dla Ciebie jaki wiersz Miłosza rzuca światło i jest w Tobie?

  9. Marek Trojanowski:

    ja pierdole

  10. Marek Trojanowski:

    teraz pora wkleić „świteziankę”

  11. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marku wklej Świteziankę agenta, a potem sam się wykop za karę na dwa dni heh

  12. Ewa Bieńczycka:

    Izo, ja ani w ząb niemieckiego, całą podstawówkę udawałam, że to nie ja, jak mnie z pogardą nauczycielka wywoływała, a z zemsty za to niemieckie nazwisko nie używała imienia. Ojciec pospiesznie pozbył się drugiego n, ale to i tak nic nie dało. Wiesz, być w tych czasach na Śląsku… Miałam taki uraz z dzieciństwa, że zalegalizowałam związek tylko dla zmiany nazwiska!
    Bardzo mnie ten ton męczennika Herberta drażni. Szemkel to nic innego jak patron tych, którzy dymają i wykorzystują kobiety, które oddawały się poecie i jemu czarownemu bajerowi, gdyż inteligentna kobieta nie zniesie seksu z prymitywem i już woli takiego sporadycznego Herberta, od zwykłego młotka, który na nią nastaje codziennie.
    Ja najbardziej lubię Miłosza wiersz Nadzieja. To jest wiersz dla mnie. Pół wieku żyję tylko w swoim świecie i tylko udaję, że jestem w realnym, by mnie nie zamknęli w dom domu wariatów. W nim mogę i mieć kochanka nawet, nie krzywdząc nikogo.
    To wklejam moją świteźiankę:
    Nadzieja
    Nadzieja bywa, jeżeli ktoś wierzy,
    Że ziemia nie jest snem, lecz żywym ciałem,
    I że wzrok, dotyk ani słuch nie kłamie.
    A wszystkie rzeczy, które tutaj znałem,
    Są niby ogród, kiedy stoisz w bramie.

    Wejść tam nie można. Ale jest na pewno.
    Gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli,
    Jeszcze kwiat nowy i gwiazdę niejedną
    W ogrodzie świata byśmy zobaczyli.

    Niektórzy mówią, że nas oko łudzi
    I że nic nie ma, tylko się wydaje,
    Ale ci właśnie nie mają nadziei.
    Myślą, że kiedy człowiek się odwróci,
    Cały świat za nim zaraz być przestaje,
    Jakby porwały go ręce złodziei.

  13. Marek Trojanowski:

    przepisywanie tekstów to umiejętność sekretarek-asystentek

  14. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Czytając „Siódmego anioła” Herberta nie odczuwam żadnych podniet seksualnych. Na taki wiersz na pewno poeta nie zwabiłby mnie do łózka.
    I to jest dowód na to, że stałam się Dziewicą Odrodzoną i mogę tapalać się we współczesnej poezji bez obawy, że zawładnie mną przy czytaniu chuć.

  15. Ewa Bieńczycka:

    Ale ja naprawdę chcę coś powiedzieć… Herbert w wierszu Chodasiewicz zarzuca Miłoszowi w rzeczy, które radni zarzucają Brzechwie… Rosjanin, Polak, co to jest?
    To jest jeden z niewielu wierszy bliskich emocjom. Tu nienawiści. Reszta twórczości jest oderwana. Pan Cogito jest najlepszy, gdyż jest głosem mojego pokolenia.
    Usłyszałam te strofy o obróconych plecach, to Idź z tym wirtualnym palcem jak anioł apodyktyczny w teatrze na Sławkowskiej w Krakowie.
    Rano woziłam ceramikę do Sukiennic, potem szlam na wykłady do Tischnera, a wieczorem do Teatru Starego na Jerzego Stuhra. I wracałam o drugiej w nocy pociągiem ze słoikiem, w których miałam dwa chomiki, były to moje wyrzuty sumienia, że się szlajam po Krakowie, a nie jestem z dziećmi. I ten apodyktyczny głos w mózgu „Idź dokąd poszli tamci… te wahania Pana Cogito, czy ma wrócić z Paryża. Ja bym na piechotę tam wtedy poszła, z chomikami w słoiku, z dwojgiem dzieci na plecach, męża bym jeszcze na na ramię zarzuciła, gdym tylko miała taka możliwość…

  16. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, moje pytanie o Jana Brzechwę dotyczyło przede wszystkim tego, kto własciwie w mieście decyduje na przykład o patronie szkoły. Czy mieszkańcy, czy władza? I jak ma się do tego postulat obywatelskiego współuczestnictwa. Dyrekcja szkoły zleciła uszycie sztandaru, czekała tylko na wpisanie patrona do dokumentów, gdyż wcześniej Komisja kultury przyklepała poetę.

    Według mnie zwyciężyła więc chęć zaistnienia w mediach, a nie życiorys Brzechwy.

    Dwaj przyjaciele: Herbert i Miłosz pisali do siebie bardzo emocjonalne pełne pochwał na temat swojej poezji listy z podpisami: „Całuję cię czule i silnie”.
    I skąd nagle taka zmiana u Herberta? O tym co czuje poeta, który uważa, że pisze świetnie, a inny jest doceniany, nagradzany, pisał Aleksander Wat.
    Gdy zapytano Herberta dlaczego dopiero w latach osiemdziesiątych zaczął atakować Miłosza, odpowiedział, że z powodu życiowej taktyki ( czyli czego?)

    Ewo, wiersz o Chodasiewiczu jest nieciekawy. Nie ma w nim nic oprócz plotkarskich wypieków i służy do bawienia się w głuchy telefon uszczypliwymi słowami.
    Ale żaden wielki poeta, żadna najsławniejsza poetka nie pisali samych arcydzieł. I żaden z poetów nie był pozbawiony ludzkich cech i przywar. Dlatego pisałam wcześniej o poezji Zbigniewa Herberta, a nie o jego osobowości.

    A jak już bawimy się w plotki, cytuję z pamięci rozmowę: on mi obiecał pomoc, że podpisze, dzwonię do niego, Herbert mówi, że musi przemyśleć, a jak przemyśleć to znaczy, że się wycofuje, pewnie boi się jak zwykle żony.

    Czy ta plotka zmienia coś w odbiorze poezji Herberta? Dla mnie nie.

  17. Ewa Bieńczycka:

    fajnie Izo, że podejmujesz takie inicjatywy obywatelskie też na innych forach. Próbowałam dociec, jak Ci idzie z Brzechwą, ale to forum ma taką czasochłonną dyskusję. Ja piszę tutaj sprawozdanie ze śląskich wystaw i już jestem spóźniona, bo luty ma mniej dni.

    Poszło o to, że Miłosz po pijaku w Kalifornii, gdzie Herberta sprowadził, przetłumaczył jego wiersze na angielski powiedział, że Polskę trzeba przyłączyć do Rosji jako jej republikę. I stąd wszystko się zaczęło, ta niezgoda, pisał o tym w tygodniku Solidarnoiść. Masz rację, liczy się tylko twórczość. Chodakiewicz według mnie jest bardzo dobrze napisanym wierszem. Mnie tylko drażnią znaczenia.
    Herbert bardzo dobrze pisze. Jego wiersze są melodyjne, harmonijne i naprawdę bardzo dobre, świetne. Ale ja się wśród nich źle czuję. Nie wiem, na czym to polega, mnie odrzucają. To jest właśnie, jak piszesz kwestia osobowości, której Ty nie bierzesz pod uwagę, a ja wyłącznie. Ja jak te mniszki Ciorana obcują z Chrystusem, to ja obcuję z Poetą. Nic na to nie poradzę, mam taką przypadłość. Dlatego nie czytałam wierszy na nieszufladzie, tylko komentarze i czytam bardzo mało wierszy, by się za bardzo nie prostytuować.
    Ten ogromny, pięknie wydany tom zebranych wierszy Herberta jest też opatrzony udręką wydawcy. Krynicki chcąc sprostać woli zmarłego, nie wiedział, które wersje dać. Widzisz, to nie przywilej sieci: zmiany. Herbert zmieniał dając już do gazety i w tomikach było inaczej. Krynicki nie wiedział, co robić – przywracał skreślenia w rękopisach. A Cwietajewa zarzucała Puszkinowi, że ma słowa pomylone, że coś mu się też nie udawało, że nie tak. Uważała, że każdy wiersz ma pierwotny zapis i doby poeta zawsze to znajdzie. Ja też tak uważam, że nie ma wersji, jest zawsze pierwotny wiersz, który już był przed napisaniem.

  18. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Wkleiłam wczoraj wiersz Herberta „Siódmy anioł” i napisałam, że jest dla mnie ważny.

    „malarze bizantyńscy
    kiedy malują siedmiu
    odtwarzają Szemkela
    podobnego do tamtych
    sądzą bowiem
    że popadliby w herezję
    gdyby namalowali go
    takim jakim jest
    czarny nerwowy
    w starej wyleniałej aureoli.”

    Zakończenie wiersza to dla mnie autoportret poety
    „czarny, nerwowy w wyleniałej aureoli” ten opis zgadza się z wyglądem i z zachowaniem Herberta. A aureola? dlaczego jest wyleniała? nie ze starości, ale z nadużywania jej w wielu niepotrzebnych miejscach.
    Herbert pisze o chwalcach (malarzach bizantyjskich). Sam odczuł ich wpływ. Ciekawe jak sie czuł w tym na nowo medialnie skrojonym garniturze bez wad, bez wahań. Za to jako tuba, ale czy zmanipulowana, czy manipulująca?

    Kiedy Ewo, Czesław Miłosz powiedział o tym, że Polskę trzeba przyłączyć do Rosji, a kiedy Herbert zaczął się na to oburzać. Wtedy kiedy poczuł się niedoceniony?

    To wina brązowników, że Zbigniewa Herberta ubrali w płaszcz z gronostajów, wsadzili mu koronę i zaetykietowali: człowiek bez wad, Książę poezji.
    Wcześniej postąpili tak z Adamem Mickiewiczem.

    Dziwne, że Czesław Miłosz nie doczekał się jeszcze tak spreparowanej biografii w sam raz do gablotki w każdej szkolnej bibliotece.

    Życiorysy twórców dopiero zaczynam, analizować, oceniać, gdy pisarz, poeta przybiera ton nieomylnego Boga, poucza innych, wytyka palcem ludzi upadających, błądzących, o innych rzecz jasna niewlaściwych poglądach, wypierając z pamięci swoje wcześniejsze zachowanie. Gunter Grass jest dobrym przykładem.

  19. Ewa Bieńczycka:

    To nie jest tak, Izo. Dla twórczego odbiorcy poeta będzie zawsze tym, kim jest realnie. Mogą jedynie czasy, ich specyfika, aktualne problemy spowodować brak z nim kontaktu, nieaktualność. Schemat guru, wieszcza, ale to inna kategoria, jak pewne mody w pop kulturze na takiego czy innego piosenkarza.

    Idę o pierwszej na pogrzeb sąsiada mojej mamy, który prenumerował Tygodnik Powszechny od lat osiemdziesiątych. Ponieważ był nie do kupienia, czytało go dzięki niemu kila rodzin. U nas lądował na końcu i ja go zbierałam, z czasem wycinałam tylko artykuły i wyrzucałam. Od dziesięciu lat już dostawałam ten tygodnik nie czytany, ale ta forma prenumeratora w nim została, wolał opłacić prenumeratę za samopoczucie.
    Tak jest z recepcją poezji. Ludzie chcą należeć do [pewnego obszaru egzystencji, ale nie bardzo wiedzą, po co.
    Nie wolno od człowieka wymagać, by cały czas żył na pełnych obrotach. Ale artyści, to są ludzie żyjący w stałej gorączce. I taki był Herbert i taki był Miłosz. Ich wytwory są tylko dla im podobnych. Można jak sugeruje słusznie tutaj Marek ich używać, by sobie wybrać z możliwości dróg życiowych zawód poeta, wypełniać sobą domy kultury, korzystać z tej powierzchownej, podpatrzonej roli artysty i bawić się.

    Końcówka Herberta to palenie papierosów pod foliowym tunelem w szpitalu. Był kompletnie zanikotynowany. I jak piszesz, to jest to człowieczeństwo właśnie. Wątpię, by artyście tej miary zależało na odbiorze i wizerunku w pospolitym sensie. Gdyż artysta ma odsłaniać mechanizmy rządzące światem, a nie mechanizmy dotyczące wyłącznie jego osoby. I to nie, że on za miliony. Taki jest kierunek, odśrodkowy. Inaczej nie byłoby sensu, musi jednostkowe życie mieć zewnętrzne połączenie. Liczy się bardziej ten, kto obserwuje owada, niż sam owad. Artysta jest równocześnie i tym i tym. Dlatego jest taki ważny, ma dane z obu stron.
    Tak myślę.
    Wiersz Chodasiewicz bardzo krzywdzi Miłosza, gdzie jego nie satyryczny, ale pogardliwy obraz jest od razu rozpoznawalny.
    O konflikcie – z listu Herberta z grudnia 1968, po kryzysie spowodowanym awanturą z powodu żartu Miłosza wygłoszonego na przyjęciu u Carpenterów – po Marcu’68, o tym, że lepiej byłoby dla Polski, gdyby została siedemnastą republiką radziecką.
    Zbigniew Herbert / Czesław Miłosz „Korespondencja”( Zeszyty Literackie, które książkę wydały. Chyba napisałam tutaj wcześniej pomyłkowo, że Znak).

  20. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ten głupi żart o przyłączeniu Polski do Rosji Miłosza był pretekstem, Zbigniew Herbert obraził się (pokryjomu, bo dopiero później o tym mówił) na Miłosza po przeczytaniu „Zniewolonego umysłu”. Ten fakt znam z opowieści rodzinych.

    Według mnie Herbert nie znosił słowa relatywizm, kolegował się, a gdy ktoś zaczynał dryfować, po jakimś czasie (czas w tym wypadku jest rozciągliwy) zrywał znajomość.

    Napisałam, że dla mnie wiersz „Chodasiewicz” to magiel i złośliwość, poniewaz Herbert nie wiedział jak jeszcze dokuczyć nobliście i walnął mu między innymi wersami o kłopotach z jego orientacją seksualną. (O tym mówiło się z wypiekami w środowisku)
    Gdzie w tym wierszu subtelna ironia, dystans, przezroczystość, do której tak nawoływał Herbert?
    Dla mnie to wiersz w sam raz do plotkarskiego magazynu.
    Zbigniew Herbert nie mógł się opanować to walnął jak potrafił w tym momencie najmocniej. To tez należy do zachowań człowieka.
    Miłosz z Herbertem pogodzili się, bo przecież Miłosz pod koniec życia chciał wyłącznie czynić dobro, a Herbert nie wiedział co czyni z powodu choroby. ( teraz ja jestem ironiczna).

    ps
    Zbigniew Herbert nie wiedział co czyni, a jednak nie przyszło mu na głowy zaakceptować bratanie się z byłymi aparatczykami i samu zastosować wobec nich i systemu grubą kreskę. Dlatego jego życiorys może uwierać innych twórców.

  21. Ewa Bieńczycka:

    Jak Izo wiedziałaś o tym wszystkim, to czemu pytasz? Wątpię, by to kogokolwiek, czytających nas tutaj, zainteresowało. Nie uważam, że to herbertowska słabość. Ludzka wredność nie jest słabością, tylko niekontrolowaniem się.
    Herbert był bardzo utalentowanym małym człowiekiem. Napiszcie proszę tu coś nowego i śmiesznego. Ja już spadam, muszę wreszcie się trochę w realu poudzielać. Wieczorem Was skomentuję!

  22. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ciebie Ewo nie interesuje, o tym czy innych, przeciez nie wiesz, tak jak i ja.
    Dla mnie liczy się to co mnie zajmuje. Nie jestem tu po to aby zabawiać innych i być damą do towarzystwa.

  23. Ewa Bieńczycka:

    Izo, przepraszam, jeśli Cię uraziłam. Te Listy czytałam jak wyszły, chyba dwa lata temu, niewiele już pamiętałam, to wszystko trudno odszukać, te szczegóły, o które pytałaś, o datę. To dla mnie fatyga, dodatkowy ruch ręką pójście do półki, odszukanie książki, strony. A Ty mi piszesz, że to znane Tobie rzeczy pytając o to wcześniej. Na nieszufladzie pamiętam była taka, chyba Katarzyna, która jak w szkole pytała, jakbym widziała polonistkę na jakiejś wizytacji, by się popisać, że jej klasa taka aktywa. Znała odpowiedź, a pytała. Typowe belferskie zagranie. Nie cierpię szkół, jestem za całkowitą likwidacją wszelkich szkół na każdym szczeblu. Nawet wyższych.
    Nie sadzę, by ten mój wątek kogoś interesował, teraz są inne problemy. Poezja i Herberta i Miłosza to jednak wiara w Boga, to są bardzo katolickie utwory. Teraz świat żyje czymś innym, boli go coś innego. Więc napisałam w tym sensie, że rzecz zajmuje tylko nas dwie, a czytający ten blog myślę, szukają innych rzeczy.
    Wróciłam z ponurego pogrzebu i szkoda, że odmawiasz mi blogowego rozśmieszania. Rozśmieszać jest niesłychanie trudno.
    I jeszcze jedno. Bardzo się cieszę że tu z Wami jestem, ale już odwykłam od zespołowych działań prowadząc długo jednoosobowy blog i nie zawsze mogę podołać takiemu wyzwaniu. Więc miej wyrozumiałość.

  24. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, oczywiście że nie jestem obrażona. Ja w swojej pracy mam ciągle kontakt z ludźmi i rozmowa z Wami jest dla mnie odskocznią od analiz z cyframi i z opisami, w których poezja się nie liczy.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?