teraz! kurwa, Naćpana Światem

26 czerwca, 2010 by

http://www.youtube.com/watch?v=T2AharsLAKc&feature=related

.

Link przesłano mi pocztą.

Niektórzy być może pamiętają Naćpaną Światem z nieszuflada.pl. Pisała i publikowała swoje wierszyki, które jakościowo nie odbiegały od średniej tego portalu. Gdyby pisała wiersze poniżej średniej albo wiersze lepsze niż Jacek Dehnel użytkowniczka o nicku Naćpana Światem nie dostałaby bana. Jednak Administracja serwisu nieszuflada.pl – czyli pracownicy Fundacji Literatury w Internecie – postanowiła w trybie: „po cichutku” wypierdolić z grona szacownych poetów użytkowniczkę Naćpaną Światem. Oczywiście tego typu akcje Administratora Piotra Czerniawskiego, Justyny Radczyńskiej czy Jacka Dehnela zawsze miały na celu dobro Literatury w Internecie. Wystarczyło jedno kilknięcie myszką, jedno kliknięcie ENTEREM by Literatura stała się czystsza, jakby lepsza. Aryjska.

Sieg Heil! Sieg Heil! Sieg Heil!

Zapewne informacje na temat oczyszczania Liternetu znajdą się w rocznym sprawozdaniu z działalności Fundacji Literatury w Internecie – sprawozdaniu, które parafuje Mecenas Monika Mosiewicz nadając pismu za sprawą właściwej pieczątki i odręcznej parafki właściwej Mocy Urzędowej.

Pozostali użytkownicy serwisu nieszuflada.pl – Szanowni Poeci i Poetki – nie zauważyli zniknięcia użytkowniczki: „Naćpana Światem”. A może zauważyli ale nie mieli ochoty lub odwagi zapytać o powody tego zniknięcia? – Tego nie wiadomo. Pewne jest jednak to, że nieszuflada.pl jest taka sama z Naćpaną Światem jak i bez niej. Nie zmieniła się.

Co się stało z Naćpaną Światem? – Dużo.

Młoda siksa, ale śpiewa lepiej niż Jacek Dehnel rymuje swoje wierszyki do kotleta.

Kategoria: Bez kategorii | 40 komentarzy »

jest synku miliard ziarenek kwarcu pod twoimi stopami

24 czerwca, 2010 by

.

.

Synku nie bój się. Daj mi rękę, pójdziemy razem. Pójdziemy na łąkę, pokażę ci grube trzmiele na kwiatach dzikiej koniczyny i mrówki w trawie. Uratujemy motyla zaplatąnego w pajęczynę. Pytaj, wszystko ci wyjaśnię. Nauczę cię tego, co wiem a później położymy się na ciepłej ziemi i będziemy patrzyli w niebo i oglądali chmury.

Jak miałem tyle lat co ty chodziłem z tatą na pole, siadaliśmy i oglądaliśmy anioły. Czy wiesz, że w niektórych chmurach ukryte są anioły, które obserwują złych ludzi dając im czas na poprawę? Anioły są nieśmiertelne i mają dużo czasu – tak mówił twój dziadek.

A później pójdziemy w las, między drzewa, tam gdzie wszystko jest szare i czarne i gdzie nie ma aniołów. Będziemy się przedzierać, iść na siłę, na ślepo, na przekór i wbrew aż dojdziemy do miejsc, z których nie ma powrotu. Ale my pójdziemy dalej. Miniemy ciemne wąwozy, w których ptaki milkną. Wydepczemy własne ścieżki. Pójdziemy tam i wrócimy, na łąkę.

Kiedy księżyc wzejdzie nie budź mnie. Ziemia pode mną jest ciepła i miękka. Nie bój się, teraz jestem w każdym ziarenku piasku pod twoimi stopami. Synku, wszystkie ziarenka kwarcu i wszystkie światy – to wszystko teraz należy do ciebie. Nie pozwól, by ci to wraz z życiem przeleciało między palcami.

Kategoria: Bez kategorii | 3 komentarze »

świniobicie odc.2

23 czerwca, 2010 by

.

.
świnia: tomik Wisławy SzymborskiejTutaj” (ZNAK 2009)
rzeźnik: ja – w pierwszej osobie
narzędzie: siekiera pierwszej klasy, którą tata Marka, jego dziadek i pradziadek świnie bili.

Kategoria: Bez kategorii | 12 komentarzy »

Zabezpieczone: Dziennik (VII)

23 czerwca, 2010 by

Treść jest chroniona hasłem. Aby ją zobaczyć, proszę poniżej wprowadzić hasło:

Kategoria: Bez kategorii | Wpisz swoje hasło, aby zobaczyć komentarze.

Joanna Szczepkowska, Dzisiaj nazywam się Charles – a ja wczoraj byłem Chitlerem

18 czerwca, 2010 by

.

W hinduskiej mitologii jedna z opowieści przedstawia historię rodzaju ludzkiego. Oto ona w dużym skrócie:

Dokładnie 9 milionów lat po tym jak na ziemi pojawił się Wielki Uzdrowiciel Dhanwantari część kobiet zbuntowała się przeciwko mężczyznom, którym Wisznu dał władzę panowania we wszystkich królestwach. Wypowiedziały im posłuszeństwo i postanowiły, że stworzą królestwo, do którego mężczyźni będą mieli wstęp tylko w celach rozpłodowych. Mężczyźni początkowo chcieli poskromić buntowniczki ale powstrzymał ich z rozkazu Wisznu mądry Brahmanaspati, który rozkazał im: „Nie róbcie nic”.

Już po roku zbuntowanym kobietom wyczerpały się zapasy, które zabrały odchodząc od mężczyzn. Niektóre z nich wychudzone wróciły, korząc się, do swych dawnych domostw i ról społecznych. Ale większość trwała w postanowieniu. Kiedy śmierć z głodu zaczęła zaglądać im w oczy kobiety postanowiły wyruszyć na polowanie. Szkopuł w tym, że nie posiadały siły i sprawności mężczyzn – żadna nie potrafiła trafić kamieniem w królika. Niektóre z nich chciały upolować najpowolniejsze z ziemskich stworzeń – węża Muczalindę – ale i ten zdążył im umknąć, znajdując schronienie między korzeniami drzewa Bo.

Ostatecznie, by nie umrzeć z głodu kobiety postanowiły zacząć żywić się trawą i liśćmi. Tu nie musiały wykazywać się umiejętnościami myśliwych. Całymi dniami chodziły one po łąkach – na czworakach, bo tak było łatwiej – i skubały trawę. Skubały i żuły. I któregoś razu, kiedy mądry Brahmanaspati przechadzając się po świecie ujrzał łąkę na której roiło się od kobiet w pozycji na czworakach, zachwycił się. Podrapawszy się kosturem po swoich niebieskich plecach wypowiedział życzenie: „chcę je mieć”. Kobiety usłyszały to życzenie i rzuciwszy się do stóp mądremu Brahmanaspatiemu przyrzekły, że będą należały do niego pod jednym warunkiem, że je nakarmi i tak długo będą jego jak długo nie będą musiały troszczyć się o pożywienie.
Tym oto sposobem mądry Brahmanaspati stał się nie tylko patronem brahminów, zielonych łąk ale także patronem krów. A zwierzęta te od tamtego czasu uznane są za święte.

Kobiety-krowy tylko raz zrobiły sobie przerwę w jedzeniu. Było to tuż po tym jak przybrały obecnie znaną krowią postać. Spotkały się wszystkie. Wybrawszy spośród siebie Surabhi – krowę, która w imieniu wszystkich krów do końca świata komunikować się będzie z mądrym Brahmanaspatim – powróciły do swojego naturalnego zajęcia: do żucia pokarmu. Od tego czasu kobiety-krowy zajmują się tylko przeżuwaniem. Jeżeli nie przeżuwają to znaczy, że śpią lub nie żyją. I tylko jedna z nich o imieniu Surabhi może przestać żuć ale tylko na krótką chwilę, wystarczającą by wypowiedzieć dwa słowa: „Bardzo dobrze” w odpowiedzi na zapytanie mądrego Brahmanaspatiego: „Jak się dziś macie moje drogie panie?”

Kobiety, które nie były tak głupie by buntować się przeciwko mężczyznom miały się całkiem dobrze. Rodziły, gotowały i wychowywały dzieci. Wychowywały dzieci, gotowały i rodziły – i tak cały czas. Mijały dekady i stulecia. Mężczyźni wynaleźli koło a kobiety dalej gotowały, prały i wychowywały dzieci. Później były inne odkrycia, w tym Ameryki a kobiety dalej robiły swoje. Idylla trwałaby dłużej i kto wie, może dzisiaj dzięki nowym wynalazkom spacerowalibyśmy po powierzchniach nieznanych planet, gdyby nie pewne zdarzenie..

Otóż któregoś dnia mężczyzna postanowił, że nauczy kobietę czytać. Uprzednio zapytał ją, czy chce posiąść ową boską umiejętności odczytywani dźwięków i myśli ze znaków (o pisaniu mowy w ogóle nie było). Kobieta odpowiedziała, że chce ale w duchu postanowiła, że wraz ze sztuką czytania ukradnie mężczyźnie sztukę pisania. I tak wyglądał początek końca.

Kiedy Joanna Szczepkowska nauczyła się pisać? – tego nie wiemy. Wiadomo jednak, że od jakiegoś czasu aktorka nie tylko pisze ale tworzy i maluje. O jej najnowszej produkcji – tomiku wydanym w 2010 r. przez Nowy Świat pt. Dzisiaj nazywam się Charles, w którym umieściła to, co stworzyła, spisała i narysowała – ktoś (prawdopodobnie Agnieszka Wolny-Hamkało albo inna kobieta, gdyż żaden mężczyzn nigdy by takich głupot nie wymyślił. A jeżeli nawet udałoby mu się wymyślić, to nigdy w życiu nie odważyłby się tego zapisać.) napisał:

Nowy zbiór wierszy Joanny Szczepkowskiej to poezja zwykłych spraw i pozornie drobnych zdarzeń, z których autorka wydobywa dramatyczne napięcie, nierzadko zaskakujące czytelnika prowokacyjnym skojarzeniem

Oczyściwszy blurba z przymiotniczków a’la „Elżbieta Lipińska w szczycie formy” otrzymujemy:

Zbiór wierszy Joanny Szczepkowskiej to poezja spraw i zdarzeń, z których autorka wydobywa napięcie, zaskakujące czytelnika skojarzeniem

(Teraz już widać dlaczego tego blurba mogła wymyślić tylko kobieta).

Pierwsze prawo fizyki literackiej brzmi:

Jakość dzieła jest wprost proporcjonalna do jakości pierwszego utworu w dziele.

Przytoczmy zatem pierwszy wiersz z tomiku Dzisiaj nazywam się Charles Joanny Szczepkowskiej:

Jest po to, żeby ująć trochę pustki w pokoju
podzielić ciszę na przedpołudniową
i chwilę popołudniowej ciszy
i jeszcze po to, żeby światło
miało się po czym ślizgać
jest obiektem latającym
powolnie, nisko, nad stołem, łukiem do ust
czasami zamiast słów

[filiżanka]

Wiersz „filiżanka” jest wierszem, w którym udało się poetce skondensować oprócz ciszy – która we współczesnej poezji kobiecej jak wiadomo dzieli się na: poranną, przedpołudniową, południową, popołudniową, wieczorną i nocną – także niebywałą wręcz dawkę infantylizmu waginalnego. Frazy:

żeby światło miało się po czym ślizgać” oraz: „łukiem do ust czasami zamiast słów”

mogą równać się tylko z poradami radiowymi Pani Jeanette Kalety, która działając w zmowie i w porozumieniu z producentem Laktacytu uczy wszystkie Polki jednej ważnej rzeczy: współczynnika PH cipy.

O tekście „Filiżanka” można powiedzieć także, że jest to bez wątpienia najlepszy wiersz w tomiku. Żaden z kolejnych kilkunastu tekstów nie jest tak dobry jak wiersz o filiżance z kosmosu, która w dłoni kobiety zmienia się w „obiekt latający” sunący w przestrzeni dostojnie, powolnie i nisko.

Dowód? Proszę bardzo – wiersz ze strony 14.

W gorących źródłach brzucha
wokół Śpiącego
pływają kawałki lustra
głazy i słonie
powietrze w szklistych kłębach
szare, przeddeszczowe
potęga senna w jednym tonie
głazy jak śpiące słonie albo odwrotnie
gdyby taki był świat… może właśnie jest taki
a życie to kicz wyobraźni
i grafomania marzeń

[zanim]

Oprócz wierszy fatalnych Joanna Szczepkowska podążając drogą, którą wybiera większość wierchuszki literackiej w spódnicy, dociera do tzw. Sosnowszczyzny. Jej eksperyment neolingwistyczny kończy się tak jak kończą się wszystkie eksperymenty prezesówny Justyny Radczyńskiej i podobnych – na mieliznach śmieszności.

Dowód? Proszę bardzo – strona 8.:

warstwa jubi… dziewczynka z uchem przy drzwia…
ogon psa karetka mężczyzna z dziec…
jej chude kol…


itp. itd [reszta nieczytelna – M.T.]

[myjąca szyby]

Tomik „Dzisiaj nazywam się Charles” mimo wszystko warto kupić. Warto wydać 19,90 na cieniutką książeczkę. Jest jeden powód, który rekompensuje stratę ekonomiczną: rysunki autorstwa Joanny Szczepkowskiej. O ile wiersze nie nadają się do czytania i trudno mierzyć się z autorką w wymyśleniu podobnych głupot (w szczególności z tymi dłuższymi, z działu „Reportaże”) – tak rysunki, którymi gęsto upstrzony został tomiczek, można sobie pooglądać i nacieszyć się myślą, że: „Moje dziecko potrafi lepiej rysować”.

Kategoria: Bez kategorii | 33 komentarze »

świniobicie: relacja na żywo

16 czerwca, 2010 by

.

.

świnia: wiersz „Drzewo” z tomiku Joanny Szczepkowskiej pt. „Dzisiaj nazywam się Charles” (Nowy Świat, 2010).

rzeźnik: ja

w roli obucha siekiery oraz noża do spuszczania krwi: ostrze z jednorazowej maszynki do golenia nóg mojej jeanette.

(reszta świń: tomik Wisławy SzymborskiejTutaj” oraz Michała JagiełłoCiało i pamięć” czeka w kolejce obserwując zdarzenie)

Kategoria: Bez kategorii | 13 komentarzy »

Historia o znakach, o punktualności.

13 czerwca, 2010 by

`

Czasami blog Marka traktuję jak  terapeutyczne miejsce  do wyrzucenia z siebie informacji, która nie daje mi spokoju.  Od wczoraj nie daję sobie sama rady z opowiedzianą historią o znakach. Dlatego postanowiłam wyrzucić ją na hmn, aby przestała mnie prześladować i niech ktoś jeszcze  inny przejmie ode mnie ten ciężar.

Jest to opowieść kobiety o ostatnim dniu życia jej męża.

P. bardzo zależało na dostaniu się do Katynia na uroczystości, nigdy jeszcze tam  nie był, ale zabrakło dla niego miejsca. O możliwość lotu z premierem i prezydentem toczyły się partyjne rozgrywki. Chętnych było znacznie więcej niż miejsc w obu samolotach. Dlatego na sobotni wieczór P przyjął zaproszenie na imieniny do znajomego zakładając, że ma wolny czas tego dnia. Niespodziewanie kilka dni przed odlotem kancelaria prezydencka zaproponowała mu wylot do Katynia. Jakby tego było mało, znalazło się też miejsce dla jego żony.  P to bardzo znany polityk, migrant polityczny, ostatnio propisowski,  dlatego pewnie udało  się koniec końców załatwić  miejsce w prezydenckim samolocie.  Żona P zrezygnowała, gdyż wiedziała, że stawiałaby męża w kłopotliwej sytuacji politycznej. Tylu innych  zasłużonych pisowskich polityków jak niepysznych musiało wsiąść do pociągu, aby dotrzeć na uroczystości i na pewno przy najbliższej okazji wypomnieliby P załatwienie lotu dla żony. Została wiec w domu.

P w sobotę rano jechał taksówką na lotnisko. W trakcie jazdy przedzwonił do niego X z pytaniem czy zabrał ze sobą właściwy paszport. Okazało się, że nie. Ten paszport zostawił w wynajmowanym mieszkaniu w stolicy.  Zadzwonił do syna, z  którym razem w nim mieszkał, wytłumaczył, w której szufladzie schowany jest jego dokument i poprosił aby syn  przywiózł paszport na lotnisko.  Po kilkunastu minutach zadzwonił do niego syn z informacją, że co prawda znalazł dokument i ma go przy sobie, ale jest uwięziony w windzie. Nie jest w stanie się z niej wydostać, krzyczy, ale sąsiedzi nie reagują, bo jest wczesna pora dnia i śpią. P każe taksówkarzowi zawracać do domu. Musi pomóc synowi  wyswobodzić się  z pułapki. Gdy wbiega po schodach,  już kilku sąsiadów pomaga synowi wydostać się z windy. Chłopak  naraża życie, w ekwilibrystyczny sposób wychodzi się z windy, bo wie jak ojcu zależy na wylocie do Katynia. P zdaje sobie sprawę,  że już nie zdąży na czas, że jest spóźniony, ale istnieje jedna szansa na sto , że samolot jeszcze nie odleciał. Ma więc nadzieję, że stanie się jakiś cud i uda mu się na przekór rozsądkowi zająć swoje miejsce. Wie, że nikt na niego nie będzie czekał, jeżeli w samolocie jest już prezydent.   Odjeżdża taksówką na lotnisko. Zdążył! Prezydencka para spóźniona dociera zaraz po nim. Słabości prezydenta tym razem zadziałały na jego korzyść. Odlecieli…

A gdyby prezydent przyjechał na czas, w domyśle nie pił dzień wcześniej, P uratowałby się, bo  nie zdążyłby na lot. To zdanie nie jest moją konkluzją, tylko zakończeniem opowieści przez kobietę, ale utkwiło mi bardzo mocno w głowie. Dlatego  borykam się z tą historią od wczoraj próbując swoje myśli wprowadzić na powrót w racjonalne tory, a i tak co chwilę powracam do syna P i do znaków.

Czy ta rodzina pójdzie na wybory prezydenckie? Czy zagłosuje na kandydata PiSu, czy PO? Nie śmiałabym zapytać o to.

Kategoria: Bez kategorii | 22 komentarze »

synku

13 czerwca, 2010 by

.


.

czy masz być taki jak ja? Synku, nie masz innego wyjścia, nie pozwolę ci być innym człowiekiem.
Będziesz musiał się dużo nauczyć. Nauczysz się co to jest miłość oraz że niewiele ma ona wspólnego z kwiatami, czekoladkami czy innymi prezentami. Że w zasadzie chodzi tu o poświęcenie i ofiarowanie a nie o perfumy czy kolacje przy świecach. Dowiesz się tego jak być oraz jak bić się, zwłaszcza w nierównych pojedynkach np. samemu przeciwko światu, oraz jak mimo nierówności wyjść z walki zwycięsko. Ode mnie nauczysz się poruszać z połamanymi nogami. Przekonasz się na własnej skórze, że niewładne kończyny wcale nie przeszkadzają w lataniu. Pokażę ci jak trzymać widelec w palcach, z których chwilę wcześniej zerwano ci paznokcie a później nauczę posługiwać się nożem. Zobaczysz jak czułe mogą być spuchnięte dłonie, jak wrażliwe na dotyk ciał obcych. Opowiem ci także o jednej kości w ludzkim ciele – kości niezwykłej, która raz złamana nigdy się nie zrośnie. Nauczę cię jak ją strzec, jak chronić przed urazami. Tylko ode mnie dowiesz się wsztkiego o kręgosłupie.

Na początek zaczniemy od rzeczy najprostszej – od nauki czytania książek. Tak, czytać też będziesz tak jak ja.

Kategoria: Bez kategorii | 8 komentarzy »

bezpłatny plakat wyborczy (2)

10 czerwca, 2010 by

.

Kategoria: Bez kategorii | 38 komentarzy »

bezpłatny plakat wyborczy

10 czerwca, 2010 by

.

Kategoria: Bez kategorii | 1 Komentarz »

« Wstecz