list otwarty do jednego z kandydatów na prezydenta

10 czerwca, 2010 by

.

Panie Komorowski,

chciałbym, żeby pan miał świadomość, że list ten pisze do pana człowiek, który ma pana, partie polityczne, wyborców oraz wszystkie rodzaje politycznych porozumień ponad podziałami w dupie. To, jakim będzie pan prezydentem oraz w którym kraju – czy będzie pan tyranem w Bangladeszu czy kacykiem w Togo a może 856. Prezydentem USA – to także mam w dupie.

Mam w dupie, to z kim pan chodzi na polowania i czy wieczory Sylwestrowe spędza pan u pana Palikota, którego także mam w dupie. (Czy jest pan sobie w stanie wyobrazić, że w dupie można mieć także to, czy pan ma w dupie Palikota czy może jest odwrotnie? – a widzi pan, a ja to mam w dupie).

Panie Marszałku, w dupie mam także to, czy zapuszcza czy goli pan wąsa. A od czasu kiedy informację o tym wydarzeniu zaczęły podawać media – je także mam w dupie.

Zapewne chciałby pan zapytać: czego nie mam w dupie? Otóż nie mam w dupie samych wyborów – je dla odmiany pierdolę. Na wybory nie idę.

Dlaczego o tym wszystkim panu piszę? Piszę, bo wiem, że takich ludzi jak ja – pan oraz wszyscy pana koledzy i koleżanki pierdzące w wyściełane zielonym suknem tapicerki mebli sejmowych także macie w dupie, tyle że głębiej. Piszę to, bo wiem że i tak nie przeczyta pan tego listu, bo takie listy ma pan w dupie. Piszę w końcu, bo wiem że w dupie ma pan to, co ja mam w dupie.

Ale jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Otóż proszę sobie wyobrazić, że wybrałem się do jednego z zielonogórskich empików. Chciałem kupić książkę – oczywiście polską poezję na poważniejszą lekturę nie mam ani ochoty ani czasu. Podchodzę do regału z tabliczką: „WIERSZE” i widzę, że jest na niej dokładnie to, co było miesiąc, dwa miesiące i trzy miesiące temu – czyli gówno. Zwykła sieczka. Żadnych nowości wydawniczych, żadnych nagrodzonych tomików – nic.

,

Kupiwszy za 29 złotych Szymborskiej „Tutaj” (to jedyny tomik, którego do tej pory nie czytałem a który leżał na półce w sklepie) udałem się prosto do domu. Po drodze mijałem budkę z pieczonymi kurczakami, hotdogami i innym podłym jedzeniem. Muszę przyznac, że bardzo mi pachniało. Ślinka ciekła a w żołądku kwas solny wypalał dziury. Niestety – wszystkie pieniądze wydałem na książeczkę w sztywnej, niebieskawej okładce. Tyle mojego, co się nawąchałem. A wie pan jak pachnie pieczony kurczak kiedy od tygodni je pan tylko placki ziemniaczane i rarytasem jest smażona kaszanka z cebulą?

Ale to pan przecież ma w dupie.

A wie pan skąd ja to wiem? Ma pan to wypisane na spasionej, wielkiej, okrągłej mordzie, ma pan to w małych, świńskich, oczkach, które spoglądały na mnie chciwie z wielkiego jak kurwa mać i drogiego w pizdu bilbordu, który zasłaniał całą ścianę bloku.
.

Kto poniesie koszty tej gigantomanii? Proszę odpowiedzieć na to pytanie. I jeszcze jedno: niech mi pan wyjaśni dlaczego w tym kraju wydaje się miliony na kolorowe szmaty z nadrukowanymi mordami kiedy w tym samym czasie regały z poezją – jak w PRL-u – świecą pustkami?

Z poważaniem

mający pana w dupie Marek Trojanowski

Kategoria: Bez kategorii | 16 komentarzy »

Zabezpieczone: dziennik (VI)

6 czerwca, 2010 by

Treść jest chroniona hasłem. Aby ją zobaczyć, proszę poniżej wprowadzić hasło:

Kategoria: Bez kategorii | Wpisz swoje hasło, aby zobaczyć komentarze.

Krzysztof Cezary Buszman, Errata do świata – ogniwo przejściowe

3 czerwca, 2010 by

.

Tomik Errata do świata Krzysztofa Cezarego Buszmana jest jeszcze jednym produktem systemu wydawniczego FORTUNET, na który można natknąć w EMPIK-u. Ta książeczka wydana za pieniądze Autora różni się jednak od wcześniej prezentowanych pozycji FORTUNET-u. (Łukasza Gryczewskiego „Małe wielkie Anioły”; Krzysztofa Mrowca „Liryki naiwne”).

Errata do światła” – jeżeli można użyć takiego porównania – jest ogniwem przejściowym między światem profesjonalnych tomików poetyckich produkowanych przez profesjonalnych poetów, wydawanych przez profesjonalne wydawnictwa i nagradzanych w profesjonalnych konkursach przez profesjonalne żiri a krainą uduchowionych nieprofesjonalnych naiwniaków, którzy wydają fortuny w FORTUNECIE, licząc na profesjonalną sławę.

Ewolucyjną pomostowość tomiku „Errata do świata” łatwo dostrzec na poziomie formalnym.

Po pierwsze – w redagowaniu tomiku brała udział m.in. Pani Barbara Buszman.
O tym, że w świecie profesjonalistów literackich ważną rolę odgrywają bliskie relacje świadczą m.in. takie literackie związki:

Pan Maliszewski – Pani Maliszewska
Pan Wiśniewski – Pani Wiśniewska
Pani Szychowiak – Pani Szychowiak
Pan Dehnel – Pan Illg

Wygląda na to, że parka: Pan Buszman Pani Buszman są kolejnym tandemem polskiej literatury.

Po drugie – okładka. Zamiast jednobarwnej monotonii (która z perspektywy kosztów druku jest najtańsza) mamy grafiki, fotografie, odcienie. Gdyby dodać do tego pieczątkę „Egzemplarz prawoskrętny” to okładka „Erraty do świata” Buszmena byłaby łudząco podobna do Trójmasztowca Łukaszewicza.

Po trzecie – blurb. Dobry blurb to taki blurb, który napisany został przez kogoś sławnego.

Przykład Dehnela pokazuje jaką siłę może mieć blurb. Dwa ogólne, nic nie znaczące zdania wypowiedziane przez Czesława Miłosza:
Pojawienie się nowego i niewątpliwie prawdziwego poety jest zawsze rzeczą radosną (…). Poetyka jego wierszy jest mi bliska i nie ukrywam, że ona to skłoniła mnie do tego pochlebnego sądu” może nie zmieniły kury w słowika literatury, ale sprawiły że jurorzy konkursów literackich w drobiu pospolitym zaczęli dostrzegać wyjątkowy potencjał do wzlotu na wyżyny ducha.

Krzysztof Cezary Buszman podobnie jak Jacek Dehnel także ma swojego superblurba. Powstał on w 1996 r. Oto on:

Mnie się najbardziej podobały te strofy, w których autor operuje swoistą grą słów

Autorem… Autorką tych słów była Agnieszka Osiecka! Tak, tak, ta Agnieszka Osiecka. Ta a nie inna Osiecka. Ta, która zmarła w 1997 roku. Kobiecina – podobnie jak Czesław – rok przed śmiercią wykrztusiła z siebie zdanie, które miało być przepustką do świata czerwonych dywanów, sałatek majonezowych i reporterskich fleszy.

Podobnie jak Czesław i Jezus Chrystus także Agnieszka dawno gryzie ziemię. Nie przeszkadza to Buszmenowi. Dwanaście lat po śmierci Osieckiej ten ciągle ją ożywia. Literacki szaman upodobał sobie jedno, jedno jedyne zdanie, niefortunną wypowiedź o „swoistej grze słów”.

Na czym miałaby owa „swoistość” polegać? Czym jest gra słów w kontekście dzieł Krzysia Buszmana? By się tego dowiedzieć potrzebny jest szaman voo doo z pewną praktyką, który jest w stanie przywołać z zaświatów Osiecką, by ta złożyła stosowne wyjaśnienia.

Jeden solidny blurb zwykle wystarcza. Buszman jako reżyser własnego sukcesu nie chce niczego pozostawić ślepemu losowi. Dlatego na okładce tomiku „Errata do świata” oprócz archiwalnego zapisku Osieckiej znajduje się jak najbardziej aktualna notka Katarzy Gärtner – drugi blurb:

czuje się w tej poezji świeżość, hardość i talent tej miary co kiedyś o Jonaszu Kofcie mówiło się w kręgach literackiej bohemy iż ma szansę sięgnąć po laur czwartego wieszcza Polski.

Po czwarte – pierwszy wiersz tomiku „Errata do świata” Krzysztofa Buszmana wydrukowany został na stronie 8. Ostatni znajduje się na stronie 115. Tomik ma stron 120.

Strona pierwsza: autor + tytuł + logo autora (kombinacja liter CKB) + logo wydawnictwa „Poligraf”

Strona druga: copyright’y + projekt/redakcja/współpraca/korekta/itp. + ISBN + adres wydawnictwa

Strona trzecia: fotka autora + CV

Strona czwarta: pusta

Strona piąta: dedykacja

Strona szósta: pusta

Strona siódma: grafika + tytuł podrozdziału

Strona ósma: wiersz

„Wyszukana prostota”

Wiedz o tym, kiedy się rozklejasz
Bo los cię do obłędu zbeształ
Że tym, co przetrwa jest nadzieja
Kiedy zawodzi cała reszta

I wciąż w pamięci miej te słowa
Gdy tak niemrawo w pejzaż idziesz
Że można wszystko zaplanować
Ale nie można nic przewidzieć

Tego los pokarał
Kto miejsca nie zagrzeje
Bo chcą być wszędzie naraz
Naprawdę nigdzie nie jest!

Bo w życiu prawdy są niezmienne
Choć ludzie do nich się nie garną
Że nie kosztuje nic, co cenne
Lecz nie da tego los za darmo

Dziś będzie lepszy dzień niż sądzisz
I wreszcie się przestaniesz mylić
Gdy myślą w przyszłość nie zabłądzisz
Trzymając się obecnej chwili

(19 sierpnia 2006, Berlin – Gran Canaria)

Jaki jest cel takiego marnotrawstwa papieru? Dlaczego autor „FORTUNETU”, który musi wydać na druk 100. stron książki w nakładzie 1000. egz. połowę Silesiusa – całe 9500 zł. – trwoni pierwszych siedem stron na życiorysy, grafiki i inne głupoty? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Być może Autor ma za dużo pieniędzy i nie ma pomysłu jak wydać fortunę. A może chce, by jego tomik wyglądał bardzo profesjonalnie, by nie sprawiał wrażenia książki wydanej naprędce, książki niestarannej. Tego nie wie nikt.

Po piąte – Dehnel by uatrakcyjnić produkowaną przez siebie liryczną sieczkę stosuje proste ale skuteczne sztuczki. Pod wierszykami dodaje czas i miejsce powstania: „Kraków-Wilno 1901 r.” (stosując antydatowanie Dehnel stara się pogłębić odbiór tekstu. W kolejnym tomiku rapującego geja prawdopodobnie przeczytamy wiersze datowane na „768 r. B.C.”).
Tę samą sztuczkę stosuje Krzysiek Buszman. Pod jego wierszykami w tomiku „Errata do świata” można odczytać następujące nazwy miejscowości:

Chlewiska, Pałac Odrowążów
Płock
Rzym
Watykan
Maspalomas – Gran Canaria
Berlin – Gran Canaria
Londyn
Warszawa
Ciechanów – Gdynia
Gdynia – Warszawa
Zurych – Varadero Kuba
Playa del Carmen – Meksyk
Sopot – Kraków
Sterdyń – Pałac Ossolińskich
Wenecja
Florencja – W domu Dantego

Itp. itd.

Jak widać Krzysztof Cezary musi się dużo najeździć zanim napisze wiersz. Ale – o czym poucza przykład Dehnela – akwizycja literacka, kiedy to poeta rozlicza się z każdego przebytego kilometra dodając odczyty z tachografu do wierszy się opłaca.

Tomik Errata do świata aspiruje do bycia profesjonalnym produktem profesjonalnego poety, który nie oczytał się w Sosnowskim, Świetlickim itp. I takim też tomikiem jest. Spełnia wszystkie wymogi formalne. Jednak trudno znaleźć go na liście tomików nominowanych do profesjonalnych nagród w profesjonalnych konkurach, w których zasiada profesjonalne żiri.

Maliszewski, Śliwiński czy Winiarski itp. – czy od któregoś z nich usłyszeliście o Krzysztofie Cezarym Buszmanie? Czy usłyszeliście o poecie, o którym przed śmiercią Agnieszka Osiecka wydukała jedno zdanie? Jeżeli nie, to dlaczego tylu z was usłyszało o Dehnelu, którego dzieła są odrobinę lepsze niż teksty Buszmana (ale tylko odrobinę – mały niuansik)? Dlaczego uwierzyliście, że Dehnel i jego liryczne paszteciarstwo ma większą wartość niż teksty Krzyśka Buszmana? Dlatego że Miłosz jest jakoś lepszy od Osieckiej? Czy różnica między Dehnelem a Buszmanem to różnica między Miłoszem a Osiecką?

Kategoria: Bez kategorii | 33 komentarze »

listek ostatni

2 czerwca, 2010 by

.

justyna,

ostatnie listy są jak testamenty – podobno. Można w nich napisać wszystko.

Nie przewiduję, bym miał napisać do ciebie kolejny list, traktuję ten zatem jako ostatni. Napiszę ci, że jesteś taka jaką przedstawił ciebie Przemek Łośko – natchniona, uduchowiona, ze skowronkami we włosach. I flaszką w ręku, w ZOO. Ale jesteś zupełnie inna niż ta kobieta, do której wysłałem list: „napisz mi coś teraz, czekam dziesięć minut. Ani sekundy dłużej”. Innymi słowy: moje wyobrażenia rozminęły się z deskrypcją. (a już myślałem, że miałaś mnie „uczłowieczyć”)

To nie jest żaden zarzut, wyrzut czy wrzuta.pl – to jest ostatni list do ciebie. I tak to potraktuj.

Wiesz co jest największą wartością, którą człowiek wynosi z takich spotkań: to uodpornienie, bo uodporniłaś mnie nie tylko na siebie. Takie spotkania wzbogacają. Czuję się bogatszy o pewne doświadczenia.

Pozdr
mt.

Ps.

I nie pisz mi, że jesteś „ostatnio zmęczona, wyczerpana lub że źle się czujesz” nie pisz mi o swoich menstruacjach, kobiecych potrzebach czy artystycznych chimerach bo mnie to nie obchodzi. Nie pisz mi także o tym, że cierpisz na bezpłodność intelektualną czy coś w tym stylu. Nie pisz, że cierpisz za ludzkość i że w obliczu całego tego syfu straciłaś siły. Nie pisz mi takich bzdur, bo ja wiem, że to w twoim przypadku bzdura.
Idź tłucz z Tomaszewską kolejne spotkanie na którym rozleją dwie butelki gratisowego winka. Wklejaj ogłoszenia na nieszufladzie i rynsztok.pl i rozkoszuj się tym, że macie więcej gości niż Kaźmierski z Dehnelem.
Traktuj ten list jak memo zapisane na żółtej karteczce przylepionej do lodówki o treści:

„nigdy nie zadawaj się z trojanowskim”

Kategoria: Bez kategorii | Komentarze »

Dalej »