.
Liczba 259200 jest mniejsza dokładnie o jeden od liczby 259201 i dokładnie o jeden większa od 259199. I to by było wszystko co można powiedzieć na temat tej liczby. Gdyby jednak przyjąć inny kontekst oraz matematyczną zasadę podziału wraz z odpowiednim dzielnikiem, okazuje się że ta nic nie znacząca liczba staje się najbardziej mroczną, najbardziej mistyczną, najbardziej złożoną znaczeniowo cyfrą Zachodu.
Dwa tysiące i dziewięć lat temu, kiedy Jezus – syn boga w trzech osobach – przyszedł na świat został powitany m.in. przez trzech mędrców, którzy ofiarowali niemowlęciu trzy podarunki. Dlaczego mędrców było tylko trzech i dlaczego tak mało prezentów otrzymał boski bobas? – Tego się prawdopodobnie nigdy nie dowiemy. Tak samo jak nie dowiemy się tego, co się stało z tymi podarunkami. Jezus jako osoba pełnoletnia zyskał pełnię praw a co z tym związane – swobodę dysponowania swoim majątkiem. Wszak były to jego prezenty a jednak w żadnej znanej relacji kanonicznej jak i apokryficznej nie został odnotowany fakt rozdania między ubogich złota, kadzidła i drogocennej mirry. A wiadomo skądinąd, że w naturze boskiego potomka leżało rozdawnictwo.
Semantyczna kariera cyfry trzy rozpoczęła się na długo przed narodzinami w Betlejem.
Trzy głowy miał pies Cerber, trzy ostrza miał trójząb Posejdona, trzy boki i trzy kąty ma trójkąt, z którym związane jest Twierdzenie Pitagorasa. A propos Pitagorasa i jego związków z cyfrą trzy, to nie wypada nie wspomnieć o tzw. trójkach pitagorejskich.
Oprócz tradycji antycznej oraz judeochrześcijańskiej, w której karierę zrobiła ta na pierwszy rzut oka niepozorna cyfra, jest taki kontekst w rozwoju kultury duchowej świata, w którym zmartwychwstanie trzeciego dnia, to zdarzenie porównywalne do codziennej wyprawy do sklepu po trzy świeże bułki na śniadanie. Tu już nie ma żartów ani miejsca na domysły.
W kulturze duchowej narodu polskiego – bo o niej tu mowa – cyfra trzy zajmuje wyjątkową pozycję. Każdy laureat medialnej nagrody literackiej jest zawsze trzy razy cmoknięty przez Grażynę Torbicką w policzek. Relacja z tego wydarzenia zawsze pokazywana jest później trzy razy w TVP: w Teleekspresie, w Wiadomościach oraz w Panoramie. A jeżeli chodzi o radio, to najbardziej popularną rozgłośnią radiową słuchaną przez polskich wieszczów jest oczywiście program trzeci. Od czasu, kiedy to Zygmunt Solorz przestał rozdawać Paszporty Polsatu, tylko w radiowej Trójce artysta może wybłagać paszport. Paszporty rozdają także w Polityce. Ale te maja status muzycznych Fryderyków. Zatem nie maja żadnej wartości dla prawdziwego wieszcza. A wieszczów w kraju, w którym duchowość wysysa się z mlekiem matki, jest bardzo dużo. Jakieś 333 do potęgi trzeciej.
Prawdziwy przewodnik duchowy narodu Polskiego tylko trzy razy wydzwania do redakcji z prośbą o opublikowanie kolejnego dzieła, które napisał. Po trzeciej odmowie – obraża się definitywnie i wydzwania do innej redakcji. Średnio trzy słowa po angielsku opanował polski wieszcz do tego perfekcji. Są to sfonetyzowane: plizzz, skrót: ok. oraz wykuty na blachę zaimek: whatever. Te trzy słowa wystarczają wieszczowi, by ułożyć przemówienie, które nie tylko może być odczytane przed komitetem Noblowskim, ale przede wszystkim zostanie zrozumiane przez dostojnych jurorów. Oto przykład:
Jestem ok. Pisze teksty ok. Krytycy, plizzz, nie ośmieszajcie się. Albo ośmieszajcie. whatever.
Narodowy mistycyzm związany z cyfrą ma swój początek w pewnym widzeniu.
Zdarzyło się to w dziewiętnastym wieku. A dokładnie w 1832 r. (w dacie niebywałą role odegrała trójka). Był piękny wiosenny dzień. Na trzeciej wierzbie – licząc od starej stodoły folwarku – przycupnął bociek. To był trzeci bociek, który tego roku zatrzymał się w tym miejscu. Rozłożywszy skrzydła, ustawił się w stronę słońca i jął się wygrzewać. Wszak nie wypada, by pradawny symbol słowiańszczyzny nie był w formie kiedy ojczyzna w potrzebie. A była! Oj była! Była i ojczyzna i potrzeba.
W takich to szczególnych okolicznościach powołany został do życia bohater literacki – ksiądz Piotr. Postać fikcyjna, ale jakże żywa w sercach i umysłach rodaków, którym nie był obojętny los cierpiącej ojczyzny. I to właśnie Piotrowi, garści grzybów halucynogennych oraz wystarczającej dawce alkoholu wzmocnionego sproszkowanym sporyszem i nasionami bielunia polska tradycja literacka zawdzięcza sławną wizję. Halucynację nazwaną „widzeniem księdza Piotra”:
Znałem go, — był dzieckiem — znałem,
Jak urósł duszą i ciałem!
On ślepy, lecz go wiedzie anioł pacholę.
Mąż straszny — ma trzy oblicza,
On ma trzy czoła.
Jak baldakim rozpięta księga tajemnicza
Nad jego głową, osłania lice.
Podnóżem jego są trzy stolice.
Trzy końce świata drżą, gdy on woła;
I słyszę z nieba głosy jak gromy:
To namiestnik wolności na ziemi widomy!
On to na sławie zbuduje ogromy
Swego kościoła!
Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony:
Ksiądz Piotr stał się patronem wszystkich zwolenników eksperymentów na własnej jaźni, którzy przeczesując łąki i pastwiska na kolanach poszukiwali małych grzybków na cieniutkich łodyżkach. Był niedoścignionym idolem generacji, która z nosami przyklejonymi do małych plastikowych woreczków uwierzyła w możliwość osiągnięcia mistycznej jedności z absolutem za życia.
Widzenie księdza Piotra w różnych interpretacjach urosło do rangi wizji doskonałej. Stało się niedościgłym wzorem, idealnym przykładem dydaktycznym, na którym kształciły się kolejne generacje polskich poetów. Także cyfra trzy weszła na stałe do życia literackiego.
Trzy ruchy należy wykonać by pomyślnie ukończyć proces defekacji. Są to kolejno: oderwanie wystarczającej długości listka papieru (czynność pierwsza), złożenie papieru na pół, aby się przypadkiem nie przerwał w użyciu (czynność druga) oraz podtarcie (czynność trzecia). Liczba ruchów niezbędnych do tego, by zostać poetą także wynosi trzy. Na stronie:
www.nowy-swiat.pl/poradnik/
należy:
1) wpisać imię
2) wpisać adres email
3) kliknąć „Zapisz się”
Kiedy kandydat na poetę wykona te czynności prawidłowo, otrzyma pierwszy email od Macieja Cisło.
Kilka słów o nadawcy.
Maciej Cisło zanim zaczął realizować się jako autor korespondencyjnych kursów nauki pisania wierszy ożenił się z poetką Anną Janko. I to wszystko, co można powiedzieć o Macieju Cisło.
Małżeństwo z polską poetką można porównać do seksu z słonicą w czasie rui. Zamiast niedzielnego obiadu, półmisków z gorącym mięsiwem, miśnieńskich waz z gorącym rosołem z kaczki, zamiast makaronu własnej roboty człowiek dostaje chińska zupkę rozpuszczoną w porcelitowym kubku. A na pytanie: co to jest? Otrzymuje odpowiedź:
– To? To taka metafora jedzenia, najdroższy.
Związek kończy się radykalnymi i nieodwracalnymi zmianami psychicznymi. Człowiek już nigdy nie jest taki sam – pod warunkiem, że przeżyje.
Bogaty w odpowiednie doświadczenia o charakterze empirycznym Maciej Cisło postanowił napisać poradnik dla poetów. Zgodnie z sztuką pisarską pierwszy w pierwszym emailu adept internetowego kursu otrzymuje motto, wstęp i spisem treści.
Motto:
Nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba mówić do ludzi.
Stanisław Jerzy Lec
Drogi autorze, bywasz też czytelnikiem i przecież wiesz, że książka wciąga tylko wtedy, gdy mówi coś ważnego. Oczywiście dla różnych ludzi ważne są różne rzeczy, niekoniecznie te same. Pisarz mający ambicje trafienia „do wszystkich” („pod strzechy”) prawdopodobnie nie osiągnie swego celu. Dobrze więc zaczynać od wyobrażenia sobie odbiorcy konkretnego. Gdy już masz kogoś takiego przed oczami, pisz książkę jak list, z równym zaangażowaniem i szacunkiem dla adresata. Staraj się być przekonujący, może nawet uwodzicielski. I bardzo istotne, pamiętaj, że autorem jest tylko ten, kto ma wrodzoną łatwość pisania i nabytą trudność. Warto zapamiętać tę złotą regułę. „Wrodzona łatwość” jest kwestią talentu, „nabyta trudność” to oczywiście sprawa rzemiosła. Do obu tych kwestii za chwilę wrócimy.
A oto „siedem kroków”, proponowanych przez nasz poradnik literacki:
1. Jak stworzyć dobry wiersz, z rymami albo bez
2. O formie i treści, kiczu lirycznym i prowokowaniu natchnienia
3. Powieść, jej konstrukcja, bohater i akcja
4. Finał, dialogi, mowa ciała i mieszanie gatunków
5. Talent, rzemiosło, notatnik pisarza i poczekalnia książek
6. Sztuka niepisania, zmysły i umysł, tradycja i nowoczesność
7. Organiczne źródła sztuki
Ale to nie koniec, bo będą również DODATKI:
I. Kilka słów dd wydawcy
II. Najczęstsze błędy
III. Pożyteczne lektury
IV. Spis portali literackich
Zrozumiała jest niecierpliwość tych wszystkich, którzy po przeczytaniu emaila od Maćka nerwowo, w trzysekundowych odstępach klikają na „wyślij/odbierz”. Potrzeba wiedzy o „prowokowaniu natchnienia”, o „talencie” i „mowie ciała” oraz o „ograniczeniach źródła sztuki” bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i opanowaniem. Zmysły szaleją. Nie sposób oderwać się od sprawdzania skrzynki pocztowej. Jednak trzy sekundy to za mało. Kolejny odcinek kursu pojawi się dopiero za 259200 sekund.
Trzy dni – tyle muszą czekać subskrybenci listy majlingowej, którzy zapisali się na kurs pod tytułem: Twórcze pisanie w siedmiu krokach na kolejny. Najbardziej wytrwałych i tych, którzy wytrzymali presję nieznośnego oczekiwania spotyka zasłużona nagroda. Po trzech dniach w folderze: „poczta przychodząca” znajdują kolejny odcinek instrukcji obsługi poety.
O tym, że warto było, że opłaciło się i o tym, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, że kto trzeci ten lepszy oraz, że gdyby kózka nie skakała, to by ślimak wystaw rogi – świadczy cytat:
1. Jak stworzyć dobry wiersz, z rymami albo bez
POEZJA to jak wiadomo mowa wiązana, wiązana przez rytm, rym i figury stylistyczne, takie jak metafora, oksymoron, alegoria, hiperbola (przesadnia), elipsa, inwersja, gra słów etc. Nie ma też poezji bez pewnej „magii”, która pojawia się, gdy umiemy w sobie wywołać natchnienie. Do techniki prowokowania natchnień wrócimy za chwilę.
O FIGURACH STYLISTYCZNYCH z pewnością uczyłeś się w szkole. Spróbuj sobie odnowić wiedzę w tej materii, korzystając na przykład ze „Słownika terminów literackich”, Ossolineum 1988, aby nie popadać w amfibologie, katachrezy, eufuizmy itd., błędy bardzo często spotykane u debiutantów.
RYM I RYTM. Co do rymu, generalna zasada brzmi: unikaj zdźwięcznień banalnych, zwłaszcza gramatycznych. Rym gramatyczny to identyczność końcówek tych samych części mowy, przymiotników (zielony – szalony), rzeczowników (bzy – sny) itd. Współcześnie chętniej sięgamy po asonans, niż po rym dokładny.
RYTM. Dobrze, jeśli w obrębie krótkiego utworu nie zmieniasz co chwila miary. Wiersz to pieśń, z nutami czy bez, a w pieśni rytmy powinny być regularne. Zainteresowanym szczegółami toniczności, sylabotoniki, rytmicznego wiersza białego, oraz dalszymi możliwymi komplikacjami w tej mierze polecam znów „Słownik terminów literackich” Ossolineum.
WIERSZ WOLNY. Liryka wiązana nie muzycznie, a tylko przez figury stylistyczne, jest w istocie trudniejsza, niż ta rymowo-rytmiczna. Jak powiada TS Eliot, „pod firmą wiersza wolnego napisano bardzo wiele złej prozy”.
Na końcu są – jak w każdym majlu – pozdrowienia i podpis: Maciej Cisło. Elementem dodatkowym jest post scriptum, w którym czytamy:
PS. Jeżeli uznacie Państwo, że nie chcecie otrzymywać od nas korespondencji, w każdej chwili można wypisać się z naszej listy.
Chciałoby się powiedzieć – cytując klasyka polskiej krytyki Jakuba Winiarskiego: „Dowcipniś z tego autora, przedrzeźnia się z czytelnikiem”. Czy istnieje na tym świecie chociaż jedna istota, która nie chciałby zostać polskim poetą? Której nie marzy się przynajmniej jedna minuta cierpienia za miliony?
I znów najbardziej wytrwali, najdzielniejsi śmiałkowie, którym nie straszne są legendarne smoki, średniowieczne tortury i współczesne mądrości partnera życiowego Anny Janko po upływie 3 dni – czyli 259200 sekund – dowiedzą się, że
PROWOKOWANIE NATCHNIENIA. Czy łaskawość Muz można sobie załatwić na
życzenie? Otóż prawdopodobnie można, przynajmniej po części. Do popularnych
środków sprowadzających „furor poetycki”, jak go kiedyś nazywano, należą
używki, „rozprzęgające zmysły” (to sformułowanie z „Listu Jasnowidza” Artura
Rimbauda). Oczywiście z używkami trzeba być bardzo ostrożnym (instruktywne
pod tym względem są „Narkotyki. Niemyte dusze” Witkacego, albo „Wyznania
angielskiego opiumisty” de Quinceya). Wielu inspiruje się muzyką (Mickiewicz
improwizował wyłącznie przy fortepianie czy flecie, szczególnie ukochawszy
sobie melodię do „Laury i Filona”). Do aktów strzelistych duszy pobudza nas
miłość, także zachwyty podróżnicze; niektórym pomaga modlitwa. Niedożywiony
Baudelaire twierdził, że swoje natchnienia zawdzięcza obfitym posiłkom, gdy
mu się trafią, i regularnemu zasiadaniu do pracy.
Samobójcy – o ile ich wcześniej nie dopadnie „furor poetycki” – doczekają do ostatniego odcinka kursu. Na końcu każdy dostanie dyplom – zaświadczenie, że się jest literatem – wraz z klauzulą o gwarancji zmartwychwstania po trzech dniach. W zależności od jakości drukarki, dyplom ten będzie można powiesić w trzech miejscach:
1) w gabinecie
2) nad łóżkiem
3) w kiblu