Każdego dnia internet zalewa kolejna fala tekstów, które określa się dumnie mianem: poezja współczesna lub: wiersze. Tysiące bełkotliwych wersów, tysiące ckliwych rymowanek, dziesiątki tysięcy linijeczek trzynastozgłoskowych, których jedyną wartością jest poprawność warsztatowa. Współczuć należy tym wszystkim, którym przypadnie w udziale klasyfikacja tego, co dzisiaj określa się poezją współczesną. Bo poezja dzisiaj, to nie tomiki Pasewicza, czy Świetlickiego zalegające na półkach w księgarniach, ale teksty, które w czasie rzeczywistym konfrontowane są z czytelnikiem za pośrednictwem internetu. I to o tym zjawisku będą pisali teoretycy literatury za lat kilka (jeżeli już nie piszą).
Jeszcze do niedawna najlepszym, najbardziej krytycznym portalem, który opierał się skutecznie przed zalewem gówienek opatrzonych tytułem był rynsztok.pl. W czasie, gdy inny, główny portal literacki: nieszuflada.pl zasypywany był każdego dnia dziesiątkami tekścideł często bez żadnej wartości literackiej, rynsztok.pl trzymał fason. Dzisiaj zdaje się już nikt nie pamięta jak to się stało, kto pierwszy wpadł na pomysł, aby strzelić rynsztokowi.pl w łeb. W każdym razie wymyślono, że należy wychować niewychowanych użytkowników. Rozwiązanie iście reżimowe, które bez realnych środków przymusu powieść się nie może. Współwłaściciel rynsztok.pl, Tomasz Gerszberg największy zwolennik koncepcji społeczeństwa otwartego, nie odrobił zajęć i nie przeczytał błyskotliwego tekstu Leszka Kołakowskiego o samozatruciu społeczeństwa otwartego. Stało się tak jak się stać musiało, wąż udławił się własnym ogonem. Portal jebnął na pysk i dobity został ramówką pod tytułem: Krysia się ekstrerioryzuje! Uwaga moje obrazki z podstawówki! Przyjdź i skomentuj!. Dzisiaj rynsztok.pl zionie pustką i nie wygląda na to, by to się w najbliższym czasie zmieniło.
Podsumowując: rynsztok.pl wypadł z obiegu, pozostała nieszuflada.pl. Jednak i z nią dzieje się coś dziwnego. Dostatecznej racji istnienia portalu zapewnia nieprzerwanie laureat jednego konkursu: Jacek Dehnel. Jest on główną postacią portalu nieszuflada.pl promuje on portal a portal promuje jego. Jedyną wartością wierszy Dehnela jest nienaganny warsztat. Jeżeli poprawność warsztatowa jest miarą poezji współczesnej, to niewątpliwie Dehnel jest wybitnym poetą. Drugą filarem nieszuflady.pl jest poetyzujący recenzent Jakub Winiarski. To on przygotowuje bryki z gazet, pisząc gładkie streszczenia: co w trawie piszczy. Równie dobrze mógłby on redagować rubrykę w Pani domu i pisać o tym, jakie kolory torebek obowiązują w sezonie. Winiarski jednak jest człowiekiem renesansu: recenzuje tomiki poetyckie, recenzuje literaturę s-f, pisze wiersze. Jest to literacki samograj, którego płodność zapewniłaby stały przypływ postów 10 nieszufladom.
Tandem: Winiasrki & Dehnel, jest spiritus movens nieszuflady. Inne postaci spełniają tam rolę akolitów wodza, lub banowanych przez Generała-Administratora zaciekłych krytyków tych papierowych postaci. I tak też się dzieje od jakiegoś czasu, że nieszuflada żyje kolejnymi skandalami. Ostatnim większym skandalem była tzw. afera Kaczki jeden z userów zabawił się w reżysera, rozbawił gawiedź, rozzłościł szefów i delikatnie mówiąc: wypierdolono go na zbity pysk. W tzw. międzyczasie zaczęły się pojawiać wpisy godne pióra axela springera o tym, kto kogo i gdzie w pupę pcha czyli zaczęto się odwoływać do hasła, na którym żerowała ostatnio polska literatura (wszyscy pamiętają młodych, dwudziestoletnich, którzy przyznawali: Tak, to prawda, jestem gejem i piszę wiersze lub: uwaga, uwaga! Pierwszy kryminał gejowski! zabić należałoby za tego typu reklamy!). To wszystko sprawia, że nieszuflada staje się czymś w rodzaju Faktu tabloidem, w którym jakość tekstów przechodzi w ilość. I faktycznie, publikowanych jest tam dziennie 20-30 nowych tekstów. Większość z nich nie doczeka się komentarza, a jeżeli już to ekskatedralnego: ad kosz; tak się dzieci bawią; gniot.
Jaki morał jest z tej opowieści? Gdzie szukać dobrych tekstów? Dobrej poezji, zwłaszcza tej nieostygłej jeszcze od długopisu, od myśli? Klasyków jak Wat, Miłosz czy Herbert w księgarniach. W dobie internetu nie ma co liczyć na masowe portale. Poezje trzeba samemu wypłukiwać, jak grudki złota i albo ma się szczęście, albo nie. Ja miałem. Znalazłem poezję, która jest kobietą to wiersze Ewy Bieńczyckiej (www.bienczycka.com), o których napiszę kolejnym razem.