Ilionowski, Rewolucja VII

5 grudnia, 2008 by

.
.
psy, kiedy was wymordują, psy. skóry szyć będą.
psy wierne. pancerne twarze, w kły. zły
pies uwaga. to nic wielkiego, to saszetka. nie pękaj

na pół. roztrzaskaj się w mak. lepiej jest tak
zdychać w blasku jaśniejszym niż tysiąc słońc.
łasić się, ocierać, nasiąkać zapachem rzeczy nowych.
ale psem się jest niezależnie od wszystkiego. i gryzie się.

to wszystko. pies kąsa, taki jest pies. mój syn bawi się: Daj palec,
chcę cię wścieknąć. Nie ruszaj się Marek, nie ruszaj. tak w kółko, bez zmian
to glosa do wersu pierwszego.

i co ja ci mogę powiedzieć. czego nauczyć? jak się bić.
jak lać w mordę. nerki odbijać. jak skóry zdzierać z gracją?
psem jestem, wilczurem z psią mordą. a więc zdychaj –

wiatr niesie z sobą proste przesłanie. nie stać cię na śmierć.
rewolucja to niezauważalne znikanie.

psy, kiedy was wymordują, psy. skóry szyć będą.
dywany miękkie, czerwone pod stopami słać
z psów. dla nich. oni nie znikają. skóry zdzierają.

Kategoria: Bez kategorii | Komentarze »

confessio

4 grudnia, 2008 by

.
.
1977-czesc-pierwsza.pdf

Kategoria: Bez kategorii | 1 Komentarz »

Michał Kobyliński Gil Gilling. Poezja lokajska. Pani Bieńczycka

3 grudnia, 2008 by

Moja babcia (z domu Bieńkowska) dogorywała w Przemyślu w samotności, gdyż jej dzieci osiedliły się na Górnym i Dolnym Śląsku. Mając niewielką rentę i duże wielkopańskie potrzeby wykorzystała swoje przedwojenne atuty, które w proletariackiej Polsce okazały się o wiele cenniejsze, niż przed wojną.
Społeczność podwórzowa, pamiętająca jej świetność jako żony wziętego architekta i posiadaczki kamienicy mogła liczyć na usługi w zamian za zaproszenia na wydawane rauty. Wtedy to właśnie wszystkie kobiety, które robiły jej zakupy, chodziły na pocztę z rachunkami i po pościel do magla, zasiadały u Pani Wandeczki przy herbacie w porcelanowych filiżankach i tak w stronie Guermantes, zaczynały konwersację światowców.
I tak się akurat składało, że wszystko było poezją.
Pani Pająkowa, podwórzowa dozorczyni, której przypadło noszenie do pralni prania pani Wandzi, rozpoczynała recytację swojego wiersza:

dziś
wstałam rano
poszłam do sklepu
kupiłam kartofle
poobierałam
włożyłam do garnka
zalałam wrzątkiem
posoliłam
i ugotowałam.

Wiele pań z ubiegłego wieku, bywalczyń u mojej babci recytowało swoją poezję.
Ale nie o nich chciałam pisać, lecz o poezji Gil Gillinga.
Tak nazywa się bowiem podmiot liryczny tomiku Michała Kobylińskiego. Gill Gilling w wierszu dziś łudząco podobnym do twórczości pani Pająkowej, opisuje swoją dzienną, męską aktywność:

dziś

po tygodniu wyszedłem z tunelu
byłem brudny
śmierdziałem
ale tego dnia w parku kultury włączyli fontanny
dzień był piękny słoneczny i ciepły
– przed zachodem nie było nikogo
uprałem skarpetki
koszulę
a potem spodnie i majtki
– kąpałem się w tej fontannie
dobrą godzinę
w klombie przekwitłych forsycji
rozwiesiłem ciuchy
i sam nago zasnąłem w trawie
i w tej nocy jasnej upalnej wyschło wszystko
rano wstałem
ubrałem się
i wróciłem do żony

Sukcesy egzystencjalne osiągane przez podmiot liryczny są podobne w niemal wszystkich wierszach tego zbioru. Ponieważ są biograficzne, rejestrują wędrówki poetybradiagi po różnych krańcach Polski, by tam heroicznie na wielu lokalnych salonach móc wygłosić swój wiersz, żywią się jedynie tymi doświadczeniami i o nich też opowiadają.
Wiadomo, że robienie usług pewnej społeczności, która ma przedwojenne jeszcze korzenie szlacheckie nie jest ani lekkie, ani szybkie, gdyż lokajski stan od wieków był tak skonstruowany, by lokaj nie miał ani chwili wytchnienia i ani minuty na własną lekturę, czy edukację. Odwiecznie mógł czerpać tylko kapitał intelektualny od tego, u kogo służył. Więc z czasem lokaje upodabniają się do swoich panów, ale nigdy ten proces nie zachodzi w odwrotnym kierunku. Toteż intelektualny poziom poezji Gill Gillinga jest widoczny od razu, ponieważ wyjątkowo społeczność, którą obsługuje traktuje zdobycze kultury formalnie, a terminy erudycyjne, jakimi szasta, służą, jak u nowobogackich, jedynie dla popisu.
Przykładem mogą być słowa Jakuba Winiarskiego odnośnie wiersza pl. Willa Nel:

Gil Gilling. Albo po prostu: Michał. Być może zresztą nie ma potrzeby określać go jakąś formułą, nie one są w końcu ważne, lecz wiersze, które tym razem sprawiają radość i nie sprawiają zawodu. Bo są zwyczajnie piękne. Taka np. Willa Nel, proszę posłuchać: Prosiłem: zostań (bym mógł cię porzucić, / zanim zgnuśnieję i nikt mnie nie zechce). / Wina jest we mnie ty przestań się smucić / (dzisiaj się wszystko z pewnością przewróci). / Żadne zamiary nie będą już niecne – / już tylko prawda (bym mógł cię porzucić). Baudelaire nie powstydziłby się tego wyczucia sytuacji między kobietą a mężczyzną, Verlaine i Villon nie powstydziliby się tego rytmu i rymu, Frank OHara zachwyciłby się bez dwóch zdań tą lekką, nowoczesna tonacją, tym kpiarskim mrugnięciem do czytelnika, który nie umie już słuchać o smutku, lecz który wciąż ma potrzebę przeżywać go słowami poetów, jeżeli nie starcza mu własnych.(…)I jestem pewien, że ta liryka zaskoczy wszystkich, którzy sięgną po tę świetną książkę. Naprawdę, Baudelaire by się jej nie powstydził, a OHara pewnie się śmieje zza grobu. Gratulacje, Michał.

Aż strach pytać pana Winiarskiego, czy aby nie pisał tych słów w zamroczeniu alkoholowym, o którym tak często donosi podmiot liryczny w tomiku Gill Giling. Na litość boską, jeśli witryna z recenzjami Jakuba Winiarskiego nie jest opatrzona ostrzeżeniem, że mogą ją odwiedzać tylko dorośli, dla których już takie wyrazy jak Baudelaire, OHara, Verlaine i Villon pewnie nic nie znaczą, to jak ocalić naszych milusińskich? Pokolenia nowych, wstępujących Polaków? Młodzieży, która ma dostęp do bibliotek światowych, zna francuski i angielski, jak się dobierze do tego, co wymienieni poeci, rzekomo podobni do Gill Gilinga wypisywali, to,
jak to się będzie miało do wynurzeń poety sieciowego na początku wieku, który archaicznymi metodami chciał unieśmiertelnić pewną grupę, jako dobro narodu polskiego, jako jego najcenniejszą cząstkę – poezję, oddając na to czas, dobry smak, zdrowie, życie rodzinne i budżet domowy? I to wszystko wkładając skargą we własne, poetyckie strofy?

Kategoria: Bez kategorii | 13 komentarzy »

Dalej »