Dżak, przy pomocy karty magnetycznej, otworzył drzwi pokoju i powiedział:
– Zapraszam.
Lusia z Atomizerem bez słowa weszli do środka. Dżak zapalił światło i usiadł na fotelu, który znajdował się w centralnym miejscu lokum.
– Jak wam się podoba? zapytał.
– Super! powiedział Adamski nie skrywając zachwytu. Bardzo podobał mu się nie tylko kolor tapety, ale przede wszystkim olbrzymich rozmiarów telewizor, który stał w kącie pokoju.
– Bosko! odpowiedziała Lusia A gdzie będziemy spać?
– Ja razem z Dżakiem w sypialni, a ty możesz przekimać na kanapie natychmiast odpowiedział Adamski.
– Ale chłopcy nie śpią razem powiedziała nieśmiało dziewczyna, jakby się wstydziła powiedzieć wprost, że tylko pedzie wspólnie sypiają. Na to odpowiedział jej Dżak:
– My od lat wspólnie sypiamy…
– Ale to niehigieniczne przerwała mu Lusia.
I wówczas Dżak postanowił powiedzieć dziewczynie prawdę. Może nie całą, bo pominął watek o wspólnym sensie filmu porno. Wiedział bowiem, że nie może dłużej ukrywać swoich preferencji seksualnych, zwłaszcza przed nowo immatrykulowaną członkinią bandy.
– Wiesz, jestem gejem wyznał jednym tchem.
– Ty, gejem? zapytała z niedowierzaniem Lusia.
– Tak, jestem gejem. Stuprocentowym, młodym gejem. Jako gej golę sobie włosy na klacie, starannie wyrywam pęsetą włoski odbytnicze. Podmywam się po każdej udanej kupie. Używam zapachowego i niezwykle delikatnego papieru toaletowego. Używam także najdroższych maseczek na twarz, na dłonie. Perfumuję się najdroższymi wodami kolońskimi…
– Eeee, ale mnie bajerujesz przerwała mu Lusia i dodała:
– Gdybyś był prawdziwym gejem, to nie nosiłbyś tej dziwacznej peleryny i garnituru z Tesko.
Ale mnie zagięła! pomyślał Dżak, lecz nie dał zbić się z pantałyku.
– Może i nie wyglądam na geja odpowiedział ale zapewniam cię, że nim jestem.
– Co ty mi tu za farmazony wciskasz powiedziała Lusia uśmiechając się z politowaniem.
– Przysięgam ci na Jezusa Chrystusa, cierpiącego na krzyżu, na jego matkę Marię przenajświętszą, na Tomasza z Akwinu i wszystkich innych doktorów kościoła, że jestem gejem! zaczął się zaklinać Dżak.
– Phi! Też mi przysięga! powiedziała Lusia Przysięgnij na jakiegoś obcokrajowca, a nie na Polaków!
– Ale przecież Jezus Chrystus to obcokrajowiec, tak jak jego matka. Tomasz z Akwinu też odparł zaskoczony Dżak.
– Ale z ciebie kłamczuszek. Ti, ti, ti bobasku! rzekła Lusia grożąc Dżakowi z przekąsem palcem wskazującym i dodała:
– Wszyscy wiedzą, że Jezus Chrystus był Polakiem. A wiesz dlaczego?
– Dlaczego? zapytał zdziwiony Dżak.
– Bo mówił po polsku. Zresztą jego matka Maryja, jako królowa Polski, też przecież jest Polką i na pewno mówiła po polsku.
Dżak zdumiał się. Ten argument Lusi wydawał mu się być przekonujący. Był kilka razy w kościele na mszy i faktycznie wszyscy, którzy tam byli, włącznie z księdzem modlili się do Boga, Jezusa i Maryi po polsku. Byłoby przecież bezsensem, prosić po polsku trójcę świętą o cuda, gdyby choćby jedno z nich nie znało języka polskiego. Pomyślał: Może Lusia ma rację?. Nie chciał dalej kontynuować dyskusji na temat narodowości Chrystusa, jego ojca i matki, bo nie miał wówczas dostępu do google, z którego to w przyszłości wielokrotnie będzie korzystał, czerpiąc argumenty przeciwko swym krytykom. Póki co, wolał się nie blamować. Odpowiedział:
– No dobrze, w takim razie przysięgam na Majkela Dżaksona, Frediego Merkiurego i Karla Lagerfelda, że jestem gejem.
Całej tej rozmowie uważnie przysłuchiwał się Adamski. Nie zabierał on głosu do tej pory, ponieważ uważał Dżaka za niezrównanego sofistę i retora, który jest w stanie obalić każdy argument. Siedział zatem na sofie przed telewizorem i dzielnie sekundował swojemu najlepszemu przyjacielowi. W myślach jednak cały czas sobie wyobrażał te wszystkie brzydkie rzeczy, które będzie mu robił, gdy pójdą razem spać. Teraz jednak wstał, wyjął ręce z kieszeni i powiedział:
– Wy tu sobie pogadajcie, a ja pójdę się umyć.
Kiedy Dżak zobaczył, że jego kochanek Adamski wyszedł z pokoju, ze został sam na sam z grubą Lusią, powiedział szeptem:
– Dobrze, powiem ci prawdę. Tylko nie mów tego nikomu, zwłaszcza Adamskiemu.
Dziewczyna pokiwała głową, dając znak, że się zgadza.
– Nie jestem gejem. Wymyśliłem to sobie, żeby być sławnym poetą powiedział smutno Dżak, chowając twarz w dłonie. Chciał ukryć te emocje, które były mu do tej pory nieznane. Pierwszy raz bowiem otworzył się przed kimś, kto jeszcze nie tak dawno był mu całkowicie obcą osobą.
– I po co ten cały cyrk? zapytała grubaska.
– Nawet nie wiesz jak ciężko się dzisiaj przebić w jakimś wydawnictwie. Sama zobacz, w tej twojej gazetce, którą czytałaś w pociągu, co drugie słowo to seks, co czwarte to wagina. Na okładce ogolona cipa Britnej Spirs, obok gołe cycki Paris Hilton. Nikt już nie chce dzisiaj czytać normalnych książek, normalnych wierszy. Ludzie pragną sensacji i wydawcy o tym wiedzą. Dlatego postanowiłem być pierwszym poetą-gejem, który nie skończył trzydziestu lat. To był jedyny sposób by cokolwiek wydać. Musiałem się poświęcić. Zdradzę ci także, że piszę też swoją książkę o pornograficzno-prowokującym tytule: Barbi. Traktat o lali, która za darmo dawała każdemu. Mam nadzieję, że dostanę za nią jakaś nagrodę…
Dżak zaczął cicho płakać. Lusia nie wiedziała co ma powiedzieć. Czy pocieszyć? Czy może dodać otuchy? Czy może zwyczajnie pójść za głosem instynktu macierzyńskiego, który podpowiadał jej, żeby zwyczajnie przytulić Dżaka do swej wydatnej, kobiecej piersi. W końcu, po chwili milczenia powiedziała:
– A co z Adamskim?
– Kiedyś mu powiem, że mam dość tłustej wazeliny, która brudzi prześcieradła. Nie znoszę jak mi się ono przykleja do pleców. Póki co, nie chce mu mówić o tym, nie chcę go zranić. On jest taki młody, taki naiwny.
Nagle otworzyły się drzwi do pokoju, a w nich stanął ubrany w hotelowy szlafrok Atomizer. Buchała od niego jeszcze para, był świeżo po kąpieli. Powiedział do Dżaka i Lusi:
– No dobrze, już późno. Jutro dokończycie rozmowę. Dżak, chodźmy spać.
Dżak wstał z fotela, cały czas patrząc w podłogę tak, by jego przyjaciel nie zorientował się, że przed chwilą płakał. Podał rękę Adamskiemu i powiedział:
– Chodźmy.
Lusia odprowadziła wzrokiem chłopców do drzwi sypialni. Kiedy się zamknęli pomyślała: Biedny ten Dżak. Ale z drugiej strony, to sam tak chciał. A zresztą, chuj mu w dupę!.
Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo prorocze okazały się być tej nocy jej myśli dla Dżaka, ze przyjdzie jej zasypiać wśród stęków i jęków dochodzących z sypialni.