Zbigniew Machej Smakosze, kochankowie i płatni mordercy; Kraina wiecznych zer; Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji. Czyli ile Machejów mieści się na końcu szpilki. Pani Bieńczycka.

20 stycznia, 2009 by

Pan Bóg podobno jedne twarze ludzkie rzeźbi finezyjnie, inne byle jak, ledwo siekierą z grubsza ociosa.
Z pewnością poezja polska nie jest tworem boskim żadnego boga i poeta Zbigniew Machej śmiało może być współczesnym dowodem na nieistnienie Boga, gdyż nawet do tych ociosanych z grubsza nie może przynależeć twórczość poety Macheja. Nazwanie przez pewnego krytyka Zbigniewa Macheja Lepperem polskiej poezji chyba jest jednak komplementem.
Jeśli Szwejk u Haška mówi, że w Pałacu Schönbrunn księżniczek jest tyle, co śmieci, to ma na myśli ich nadmiar, a nie jakość. Machej, nasz polski dyplomata na czeskich dworach placówek kulturalnych, smakosz i tłumacz z języka czeskiego nie jest tam w żadnym razie księżniczką.

Z dorobku pisarza wybrałam do analizy na chybił trafił trzy tomiki, z początku, środka i sprzed dwóch lat.
Z pewnością poecie nie można zarzucić chwiejności w artykułowaniu swojej poezji. Machej jest cały czas taki sam, ani drgnie od kilkudziesięciu lat jego swada, dosadność i praca rymotwórcza, a jak czytam – swoją aktywność przeniósł właśnie na najmłodszych czytelników – jest niezmienna.
Można tylko pogratulować naszemu społeczeństwu, które poezji nie czyta, nie będzie czytało jej w najbliższych latach i dotyczy to też najmłodszych ignorantów poezji, mający mimo wszystko jakiś instynkt samozachowawczy.

O czym pisze Zbigniew Machej, że wzbudza tak żywiołowe zainteresowanie polskich koneserów poezji, którzy ją nagradzają i nominują do najważniejszych nagród literackich?
Znani nam tu na blogu krytycy niezmiennie w ramach górnych dmuchów używają słów takich jak Muza, poezja zaangażowana w metafizykę, pisze jak Brodski, krotochwilne wierszyki, wyśmienite poczucie humoru.

Bohaterem tomiku Smakosze, kochankowie i płatni mordercy jest poeta, bardzo religijny narrator, który pokazuje czytelnikowi szereg obrazków kreślonych różnymi narzędziami. Tematami tych obrazków, a raczej ilustracji, są zwierzęta, ludzie sławni (np. John Lennon, Marlena Dietrich), mniej sławni – jak babcia narratora, ludzie inni i nijacy, myśli, pomieszczenia, sny. Dużo miejsca poeta poświęca postaciom nowotestamentowym (Piłat, Jezus), obrzędom, mszom i świętom katolickim. I są to właściwie zwyczajowe tematy wszystkich na świecie poetów, gdyż poeta to taki nadajnik, który się odzywa na takie właśnie tematy. Ale w debiutanckim tomiku Macheja – wtedy poety awangardowego brulionu – zachodzi proces odwrotny. Przyszpilane tematy poetyckie skutkują odwrotnie. Nawet, jeśli zobaczymy na ulicy dziewczynkę i kota, to wątpię, byśmy przeżyli taki właśnie nijaki, nieciekawy, pozbawiający przecież niewątpliwego uroku, sielskie zjawisko:

KOT Z ULICY GOŁĘBIEJ

Oto dziewczynka stoi
po drugiej stronie ulicy Gołębiej
i głaszcze szybę.
Mokre są jej warkoczyki
i deszczem ocieka tornister.
Zaś za szybą drzemie
tłusty pręgowany kot
i dziewczynka szepcze
do niego czule.
Potrącają ją przechodnie,
którzy jej nie słyszą.

Tomik Kraina wiecznych zer zawiera już bardziej śmiałe wynurzenia poetyckie i poeta bez oporów likwiduje jakiekolwiek powiązania z czymkolwiek, żeglując śmiało na wodach poetyckich, gdyż ta podróż niczemu nie zagraża. wszystko przecież dzieje się brzuchem po piasku, czyli w czterech ścianach i nawet księżyc opisywany i obracany wielokrotnie wierszami, przez poetę zdaje się być nie oglądany nigdy. W wierszu SAMBA DLA CIEBIE poeta przywołuje sławny efekt motyla, by zwabić do tej nieciekawej swojej poetyckiej pakamery tancerkę z karnawału z Rio. Że nie przychodzi, wie o tym najlepiej czytelnik.
Nawiązując do Mickiewicza w wierszu TO LUBIĘ poeta w kilku rymowanych zwrotkach zapewnia że:

(…) Lubię kiedy muzyka
pieści moje podbrzusze
dostarczając mi nowych
estetycznych wzruszeń(…)

Nie wiadomo o jakiego rodzaju muzykę chodzi autorowi, nie wiadomo, dlaczego wiersz powstał. Nie inaczej jest w następnym, dedykowanym Andrzejowi Sosnowskiemu:

JAK TO SMAKUJE W pewnej fabule na
temat sztuki rolę
Warhola gra David
Bowie. Nikt się nie
dowie jak to smakuje
póki peruki blond nie
poczuje na swojej głowie.

Dla oszczędności miejsca nie będę wymieniać więcej kalamburów, limeryków i jeszcze innych grafomańskich form podszywających się pod absurdalny humor, który podkreślam, nigdy nie jest śmieszny. Wiesze są konstruowane na zasadzie bardzo odległych spotkań słownych, sprowokowanych zazwyczaj rymem, celowo być może też niezbyt wyszukanym. Bardzo trudno czytać taką poezję, gdyż czytelnik znając już wszystkie eksperymenty słowne polskiej awangardy z lat minionych może odczuć tylko niesmak i znudzenie.
Tomik przedostatni Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji jest bezczelny i roszczeniowy:

(…) Gdy natchnienie nie bardzo mnie pieści
to sam piszę na procent czterdzieści. (…) (DUCH POEZJI).

To gruba przesada. Pieści Zbigniewa Macheja Biuro Literackie, oj pieści! W każdej dawce wypitego natchnienia.

Kategoria: Bez kategorii | 11 komentarzy »

komentarzy 11

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, brakuje jeszcze zdania o wierszykach dla dzieci. Poeta jest omnibusem, a niby pisze wiersze okazjonalnie. O tym, że pisze rzadko wyczytałam w guuglach.

    przykład twórczości dziecięcej Zbigniewa Macheja

    „flądra co chciała być mądra”,

    Dzieciom czyta sie takie wierszyki, potem dzieci dorastają i uważają że najłatwiej zostać poetą, poetką.

    Poprzednio czytałam tutaj o Filozofii śmierci, dzisiaj o tym jak poeta dziecinnieje, a przecież jest karnawał!

    ps
    Jan Brzechwa

    Ryby

    „Głupie żarty” – rzekła flądra.
    „Patrzcie, flądra jaka mądra,
    Skąd u flądry rozum taki?” –
    Obruszyły się szczupaki.”

    Okazuje się, że wszystko już wcześniej zostało napisane.

  2. Ewa Bieńczycka:

    Bardzo krzywdzisz tym porównaniem Brzechwę. Ja zdążyłam jeszcze wychować dzieci na Tuwimie i Brzechwie, ale jak pisałam w notce, na Macheju się to dzisiejszym rodzicom nie uda i trzeba wierzyć w zdrowy opór milusińskich.
    I tak wygląda właśnie proces izolowania od prawdziwej poezji od małego.
    Poeta Zbigniew Machej zresztą wskutek szalejącego w Polsce antysemityzmu i z uwagi na swoje ukończone studia, będzie chętnie wstawiany w miejsce tych Żydów, którzy pisali dla dzieci.

    Słonimski pisał przed wojną:

    Warszawskie pisemko ABC” wystąpiło z gwałtownym atakiem na elementarz Falskiego. Falski popełnił rzecz ohydną, bo wydrukował w swoim elementarzu wiersze Żyda Tuwima”. Okazało się, że Żyd uczy dzieci polskie”. Rzeczywiście, skandal niebywały. W innych elementarzach są piękne i mądre, wspaniałe wiersze pióra rdzennych Polaków, a tu Żyd wsadził swoją niechlujną tandetę. Wszyscy przecież znają Tuwima i jego ohydne utwory dla dzieci. Pisane wstrętnym żargonem, pozbawione rytmu, dowcipu i sensu i do tego są bardzo krótkie. Wprawdzie niektórzy dziwacy uważają, że wierszyki te to perły wdzięku i dowcipu, a niektórzy starzy, zgnili Polacy sądzą, że Tuwim uczy dzieci polskie prawdziwej poezji, ale młodzi Polacy, redaktorzy ABC”, wiedzą, że to nalewkowska tandeta i że trzeba bronić kultury polskiej przed zalewem tej zgnilizny. Warto się zainteresować innymi elementarzami nie zarażonymi żydowskim szkodnictwem. Łatwiej nam będzie wtedy zrozumieć oburzenie ABC”. Istotnie, możemy znaleźć w nich utwory, które panu Falskiemu mogłyby służyć za wzór, ale cóż, kiedy pan Falski wmówił sobie, że wiersze Żyda Tuwima” są lepsze. Zabawny człowiek. Na upór nie ma lekarstwa. A przecież, gdyby pan Falski chciał poszukać, znalazłby skarby prawdziwe w rodzaju wierszyka pt. Pędzel”: Na pędzelku kilka włosków. Umyj no je, mój Antoszku (?). Umyj no je prędzej, prędzej! Oj, bo farba zje ci pędzel.” Ten wiersz znaleźli autorzy elementarza miejskiego Pierwsza klasa pracuje” i wydrukowali na stronie siedemdziesiątej piątej bez uciekania się do żydowskich pośredników literackich. Porównajmy z wierszami Tuwima taką pełną prostoty i niezwykłej pomysłowości poezję: Na pierwszej grzędzie marchewka będzie. Na drugiej grzędzie pietruszka będzie. Na trzeciej grzędzie fasola będzie. Na czwartej grzędzie cebula będzie. A czemu pusto pod płotem? Tam ogórki posadzi się potem.” Każdy, kto pamięta wierszyki Tuwima, zrozumie teraz zbrodnię, którą popełnił pan Falski. A może chodzi nie tyle o formę, ile o miazmaty? Może Tuwim, pisząc o tym, jak Abecadło z pieca spadło”, miał na myśli ABC”? Miazmaty to rzecz względna, i wszędzie przy odrobinie dobrej woli można je znaleźć. Wyobraźmy sobie, że to nie państwo Tync, Gołąbek i Duszyńska, ale Tuwim napisał w elementarzu taką historyjkę: Józek ma ołówek. Rysuje tym ołówkiem. Narysował stół i ławę. Potem narysował wóz i konia. Potem narysował wóz i chatę. Zaczął rysować kościół. I trach, ołówek się złamał.” Hm. Ciekawe. Czemuż to ołóweczek się złamał, właśnie gdy Józio zaczął rysować kościół?”

    (Antoni Słonimski Druga strona medalu)

  3. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, też się wychowałam na wierszach Jana Brzechwy i Juliana Tuwima. Dlatego napisałam o tym, że nie wiem po co pisze wierszyki dla dzieci Zbigniew Machej, bo czy można świecić odbiciem blasku mistrza Brzechwy?

    Dwie książki:

    Jan Brzechwa dla dorosłych, liryki, kabaretiana, humoreski, felietony, opowiadania drastyczne 1998 rok.

    Julian Tuwim „Kabaretiana”

    to według mnie słowotwórcze prototypy Balzakiany ha!

    Teraz skojarzyłam patrząc na okładkę z tekstami Jana Brzechwy, czyli udowodniłam ponownie: wszystko już zostało wymyślone, napisane.

  4. Ewa Bieńczycka:

    Bardzo krzywdzisz Jana Brzechwę i Juliana Tuwima tym porównaniem do twórczości Jacka Dehnela.

  5. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo mam na myśli wyłącznie słowo, nie twórczość.
    kabaretiana=balzakiana.

  6. Ewa Bieńczycka:

    Acha. Mam trudności z tym wyrazem, więc nie będę się wypowiadać. Ale podcast
    http://www.polskieradio.pl/podcasting/show/?nr=2&name=dwojka
    bardzo ładnie wyjaśnia, dlaczego się porównuje pewne dzieła sztuki do innych dzieł sztuki i czemu służą te porównania.
    Otóż ostatnie dzieło Jacka Dehnela najpierw zdeprecjonowano za brak powinowactw z Balzakiem. I potem nagle stwierdzono, że to wypisz, wymaluj Czechow.
    To tak, jakby o współczesnym malarzu, np. o Sasnalu ktoś powiedział: nie, to nie Michał Anioł, ale wypisz, wymaluj Leonardo da Vinci!

  7. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    ABECADŁO KISIELA

    JULIAN TUWIM

    „O Tuwimie bym powiedział to, co on sam powiedział o sobie w Pawłowicach u Morstina. Było tam sympozjum poetyckie i Tuwim powiedział do Morstina: „Panie hrabio, ja to mam taki talent, że mógłbym pisać wiersze jak Mickiewicz, jak Słowacki… Tylko bieda jest jedna: ja nie mam nic do powiedzenia”. Więc coś w tym jest. To był wirtuoz formy, a treść była właściwie dosyć minimalna. Ale czasem wiersze wspaniałe.”

    Wyraz „czasem” wedug mnie powinien być zastąpiony wyrazem „najczęściej”

    Autor abecadła i dzienników każdemu próbował przypiąć łatkę.

  8. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Do Czechowa? a który z krytyków jest aż tak przesadny?

  9. Ewa Bieńczycka:

    To przesłuchaj ten podcast, tam jest raptem trzech dyskutantów i trwa to 10 minut. Nie chciałabym jednak, byśmy tutaj dyskutowali o Jacku Dehnelu, bo to już bardzo odległe skojarzenie i nie trafione Jacek Dehnel nie pisze dla dzieci i mimo wszystko od Macheja jest lepszym poetą.

    Tak, znam zdanie Kisiela o Tuwimie (Kisiel kochał za to Bogusława Bagsika).
    Ale ja kocham Tuwima i nic na to nie poradzę No wiesz Miłość Nic nie poradzisz. Isaura też się zakochała w Leônciu i popatrz jaką kompatybilną parę stworzyli. Polskiej poezji brak miłości absurdalnej. Machej kocha tylko kotlety wieprzowe:
    W utworze Cud:

    Dziś rano byłem na mszy w kościele elżbietanek. Kazanie nie było długie, ale za to piękne. Ksiądz wspominał o chlewie i walce klasowej. Mówił, że cud się staje choć nie widzimy przemienienia. I oto nagle nad naszymi głowami przepłynął zapach smażonych kotletów schabowych. Przepłynął pysznie od zakrystii, wzdłuż rzeźbionych stacji drogi krzyżowej, ponad konfesjonałem i, zanim jeszcze skończyło się kazanie, ulotnił się gdzieś za otwartymi drzwiami kościoła. Nie było w tym jednak nic dziwnego, bo za ścianą jest klasztor i szpital dla chorych na płuca. Widocznie siostrzyczki znowu zostawiły otwarte drzwi od kuchni.

  10. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Zbigniew Machej tomik „Zima w małym mieście” i wiersz poniżej

    „Kamień? Szron?
    Kamień schron!
    Dla poetów
    i ich żon.

    Nad kamieniem
    stado wron
    i w pobliżu
    dzwoni dzwon

    brzmi jak epitafium dla zapracowanych poetów i ich żon, ktore muszą znosić nie tylko okazjonalną twórczość.

    Coś zakracze, stuknie w dół
    rozpołowi nas na pół
    gwizdek zaraz nas obudzi
    nie będziemy straszyć ludzi
    poezją z pamiętnika
    co nikogo nie tyka.

    Błyskawiczny wierszyk napisany pod wpływem poezji Zbigniewa Macheja.

  11. Ewa Bieńczycka:

    Zawstydzasz mnie Izo przykładami. Nie wiem na co się zdecydować w rewanżu. Każdy wiersz się nadaje: np.

    SONETY DO LAURY
    „Laura zmarła w czasie dżumy
    choć zjadła wszystkie rozumy.
    I do dzisiaj nasz Petrarca
    chlipie, popłakuje, smarka.”

    To pierwszy na chybił trafił, jak otwieram tomik Macheja sprzed dwóch lat. Aż strach, że ten poeta ma kontakt z dziećmi. To najtwadsza pornografia im nie zaszkodzi bardziej.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?