wolna sobota, pracująca niedziela

6 lutego, 2010 by

.

Od dnia dzisiejszego wszystkie soboty (i tylko soboty) będą wolne od moderacji komentarzy. Możesz napisać co chcesz i jak chcesz. Masz ochotę zaszaleć, proszę bardzo. Ale jak mi się nie spodoba, to jutro wypierdalasz.

mała uwaga: wpisy posiadające choćby jeden link są blokowane automatycznie (żeby ktoś nie zarzucił mi, że nie dotrzymuje słowa, albo że kogoś bardziej lubię a kogoś innego mniej i dlatego selektywnie uaktywniam wpisy)

Kategoria: Bez kategorii | 63 komentarze »

komentarze 63

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Romek, od lat toczą się walki w internecie o wpływy. Tu też korporacje próbują niszczyć konkurencję aby zająć dominującą pozycję.
    Ale o dziwo to w internecie możliwa jest amerykańska kariera od pucybuta do milionera, w tym wypadku od użytkownika do potentata( google, ebay itd, itd)
    I co jakiś czas pojawiają się działania nie nastawione na zysk, klasyczne non-profit.
    Na przykład aplikacje do wymiany za darmochę plików muzycznych między użytkownikami.
    Czy możliwa jest w sieci rewolucja z przywódcami, hasłami, z obalaniem rządów?
    Według mnie jak najbardziej. Historia powtarza się cyklicznie.
    Już wyczuwam jej pierwsze symptomy. Rządy obawiając się tego co nieuchronne, próbują internet spacyfikować w normy prawne, aby móc karać na różne sposoby.

  2. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Tadek, jakim tym razem artykułem prawnym, naczelna prawniczka nieszuflady, straszy oponentów?

  3. wybieram IP:

    Tadek???????????????????????????
    co to za jeden??????????????????

    poczytaj sobie o grocie w granicie czy tak jakoś….

    Monia tam nawet dość rzeczowo się produkowała ;-)

  4. wybieram IP:

    Iza, nawet ci, którzy mnie mało znają wiedzą, ze nie należy wobec mnie używać takiego zdrobnienia, bo nic dobrego to im nie wróży.

    Tadeusz to piękne imię i trzeba się tego trzymać.

  5. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Tadeuszu myślałam, że teraz do dobrego tonu należy zdrabnianie imion, nie tylko gdy wydaje się tomik poezji.
    Nie chciałam wyjść na prowincjuszkę. Na wszelki wypadek kajam się wirtualnie.

  6. marek trojanowski:

    w 2006 roku, w czerwcu miałem się ożenić. Za „trzynastkę” kupiłem dwie obrączki, dziewczyna też była chętna. Poszliśmy do odpowiedniego urzędu. Mieliśmy wszystko, co trzeba: dowody osobiste, akty urodzenia, forsę na ślub – słowem wszystko. Przyjęto nas super, czułem się jak nie w urzedzie. Pani się uśmiechała do mnie, do Karoliny. Mówiła ściszonym, łagodnym ciepłym tonem:
    – Czy się zdecydowaliśmy?
    -Kto będzie świadkiem?

    Mimo tej ciepłej atmosfery podsycanej ciepłym głosem ciepłej urzędniczki byłem lekko poirytowany. Otóż okazało się, że nie możemy tak od razu stanąć na ślubnym kobiercu. Trzeba odczekać dwa tygodnie.

    Odrobiłem zajęcia ze studentami (ślub miał być we wtorek, o godzinie 11.30 – a ja zazwyczaj we wtorki miałem zajęcia przez cały dzień). Przygotowałem się mentalnie. W trakcie tego oczekiwania jeszcze kilka razy (albo kilkanaście) ściągnąłem Karolinie majtki. A kiedy nadszedł ten właśnie dzień i ta właśnie godzina nie pojawiłem się w urzędzie stanu cywilnego. Pojechałem do Zielonej Góry ale do Ratusza, w którym był USC nie było mi po drodze..

    Mówię wam o tym dlatego, bo zostały mi po tej przygodzie pamiątki: dwie złote, klasyczne pełne obrączki. bez żadnych wzorków, bez frezów na brzegach. czysty konserwatyzm. skoro już jesteście na ty i wszystko sobie wyjaśniliście, w szczególności kwestie zdrobnień imion itp., to ja wam mogę te obrączki dać w prezencie. Nawet wam zaśpiewam po tym, jak kierowniczka urzędu skończy gadac o podstawowej komórce społecznej i sposobach jej zakładania.

    Żeby nie było, że daję wam za darmo taki drogi prezent (zapłaciłem za nie 1100 zł) w zamian za to pozwolicie mi uwiecznić wasza noc poślubną. nie mam dobrej kamery – filmiki kręcę telefonem komórkowym dlatego będziecie mi musieli wybaczyć, że będę blisko podchodził, by zrobić zbliżenie. zoom w takim telefonie to koszmar!

  7. Roman Knap:

    Nie można zdrabniać. Prawniczka Monisia, ups, sorki, Monika M*, wyjaśni ci chętnie, dlaczego nie wolno zdrabniać imion (nawet u tych niepełnoletnich) :)))

  8. wybieram IP:

    kusząca propozycja, ale ja, niestety (???) wykazuję konserwatywne przywiązanie nie tylko w kwestii obrączek, ale i samego małżeństwa. Nie pojmuję zupełnie ludzi, którzy któryś tam raz z kolei się żenią. Jeżeli małżeństwu nie towarzyszy lojalność i przyjaźń, ale taka na śmierć i życie, to małżeństwo nie ma sensu. Ludzie kierujący się kategoriami „ładnej dupci” mają wyłącznie same kłopoty wynikające z życia we dwoje. Dupa żeby nie wiem z czego się składała, zawsze pozostanie tylko dupą i to w dodatku podlegającą nieuchronnemu procesowi starzenia.

  9. wybieram IP:

    mugłbym również odpowiedzieć, jak p. Kaczka Regince Misztal, która publicznie zaproponowała mu tete 'a tete: „Nie mam czasu. Mam robotę”. :)))

    Tak mnie wtedy tym rozbawił, że do dzisiaj to pamiętam :)))

  10. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marku musiałeś dzisiaj wyskoczyć z taką propozycją. Nie mogłeś poczekać do Walentynek.
    Od pół godziny wertuję książkę „Pokarmy Miłosne ich cudowne zalety i magiczne właściwości” Maxa de Roche.
    Znalazłam w sam raz przepis wprost z legendy o dobrych kobietach Chaucera. Potrzebuję tylko suszonych i świeżych płatków róż, trochę daktyli, miodu, migdałów, imbiru. I żaden mężczyzna mi się nie oprze (no może poeta tak, ponieważ on żyje wyłącznie strawą duchową).
    Geoffrey Chaucer poeta i prawnik umarł w niedostatku pomimo tworzenia wersów o miłości dworskiej. To jeszcze jeden dowód na to, że jedzenie w życiu jest ważniejsze od poezji nie tylko na polu uwodzenia.

  11. wybieram IP:

    O, a ja mam tutaj całkiem świeży przykład wyższości słowa pisanego na papierze nad pisanym na klawiaturze komputera.

    Gdybym pisał na papierze nigdy nie napisałbym „mógłbym” przez u. Nawet gdybym się bardzo starał. ;-))

  12. wybieram IP:

    To mówisz Marku, że Karolina, tak?…
    Ona z pewnością musiała być niewidoma. :)))))

  13. marek trojanowski:

    krzyżówka Catheriny Zety-Jones z Sailor Moon. Prawie jak moja Jeanette.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?