Tomasz Pułka, Paralaksa w weekend. No to sobie nie pogadaliśmy

11 maja, 2009 by

.

Istnieje taka szkoła interpretacji tekstu, w której najważniejszy jest dialog między czytelnikiem a twórcą. Dialog ów ma charakter zapośredniczony. Tym co łączy umysł czytelnika z umysłem twórcy jest wytwór działalności twórczej artysty. W ramach tej szkoły dzieło traci swoją autonomiczną wartość jako dzieło sztuki. Dopiero jako element zapośredniczający, umożliwiający kontakt odbiorcy z nadawcą nabiera wartości, stając się czymś uznanym i zaczyna funkcjonować w przestrzeni społecznej jako element kultury.

Dokładnie o godzinie 13.11, dnia 11. maja roku 2009, siedząc bezczynnie w domu w oczekiwaniu na telefon od pani z Powiatowego Urzędu Pracy, która skieruje mnie do kolejnej fabryki telewizorów na rozmowę kwalifikacyjną, w trakcie której będę musiał udawać kompletnego głupka, by nie spędzić kolejncyh 32. lat życia dzielących mnie od emerytury przy taśmie montażowej, postanowiłem wejść w dialog z artystą, z jakimś polskim poetą współczesnym.

Padło na Tomasza Pułkę.

O godzinie 13.26 czyli dokładnie kwadrans po tym, jak powziąłem zamiar dialogu z artystą prawą ręką sięgnąłem pod biblioteczny regał, by wyjąć spod jego nóżki tomiczek, który skutecznie stabilizował stary, rozklekotany mebel z końca XVIII w. Paralaksa w weekend Tomasza Pułki bo o tym tomiczku mowa oprócz doskonałych cech czysto użytkowych jest zbiorem wierszy, które jak oczekiwałem urozmaicą mi wczesne popołudnie. Staną się pomostem między mną Markiem Trojanowskim (konsumentem), a Tomaszem Pułką (artystą-poetą, który pewnie ma własny biogram w wikipedii, bo jest tak sławny).

Dlatego też już o godzinie 13.34, tego samego dnia, rozpocząłem rozmowę z Tomaszem Pułką. Oto relacja z tejże pogawędki:

MT: Cześć Tomek.

TP: [milczenie]

MT: No cześć.

TP: [milczenie]

MT: coś się nam gadka nie klei. To może zacznijmy standardowo. Ja zbieram znaczki a ty masz jakieś hobby?

TP: Mieliśmy klatkę po myszkach (na miejsce)

MT: Poważnie? Też kiedyś miałem szczura, ale dziadek mi go ukatrupił, jak przyszedł do nas w gości na obiad. A mój brat Adam powiedział…

TP: I jeśli Adam powiedział A, to mierząc w linii prostej do punktu B jest tylko zaprzeczeniem (wiersz dla Adama Grzelca)

MT: Hmmm, ale co jest zaprzeczeniem?

TP: [milczenie]

MT: Nie bądź taki, powiedz. Nie daj się prosić.

TP: [milczenie]

MT: No dobra, łaski bez. A umiesz powiedzieć coś dziwnego?

TP: A powtarzam za tobą, bo cenię sobie rozłogi mgły, czepiające się snu (wiersz dla…)

MT: Eee, ja tego nie mówiłem…

TP: więc wyjmij broń ze schowka (wiersz dla...)

MT: Tomek, nie rób sobie jaj, opowiedz lepiej co dzisiaj robiłeś?

TP: Dzisiaj przycinałem z matką winorośl (paralaksa w weekend)

MT: I jak było?

TP: Byłem głodny (paralaksa w weekend)

MT: A mama nie dała ci jeść?

TP: Matka w słońcu wygladała jak rdza (paralaksa…)

MT: Nie, nie. Tomek, nie o to pytałem…

TP: Potrąciliśmy sarnę (rozdział)

MT: O! To mieliście jednak co jeść? A dlaczego ją potrąciliście? Jak to się stało?

TP: Patrzyła na szybę, nie widząc nas zupełnie (rozdział)

MT: Kłusujecie widzę tam po lasach, że ho, ho. A dziki chociaż badacie?

TP: szyby drżą jak pielgrzymka (oswajanie snu)

MT: Ja o dzikach a ty mi o dziwnych rzeczach opowiadasz. Opowiedz lepiej o dzieciństwie, chciałbym cię bliżej poznać.

TP: mieliśmy plac zabaw (oswajanie snu)

MT: Fajowo. A jaraliście fajki? My z braćmi debiutowaliśmy w rolach nałogowych palaczy na Radomskich, które paliła mama. A jak to było u was?

TP: Całe miasto tlące ślady (**)

MT: Powaga? A co to są te ślady, które wszyscy w mieście jarali?

TP: Dobre dzisiaj ściany (**)

MT: To u was naprawdę bieda była, skoro ściany jedliście. Co jak co, ale u nas zawsze chleb z cukrem był.

TP: Chodźmy wypocząć, całkiem blisko do hotelu (**)

MT: Tomek, no wiesz…

TP: Mam ci się do pokazania (**)

MT: Ale ja się nie całuję na pierwszych randkach.

TP: wezmę cię na ręce, przeniosę przez pokój (niezobowiązujące siedem i pół minuty)

MT: Nie dasz rady, nie w siedem i pół minuty. Mam 190 cm wzrostu i 120 kg wagi. Przepukliny dostaniesz.

TP: Świat jest o tej porze podejrzanie przestronny (wiersz dla Julii Szychowiak)

MT: Wielkość nie jest kwestią pory, ale dawki metanabolu i zastrzyków z omnadrenu. A tak prywatnie ci powiem, że fajnie są te twoje dedykacje dla kolesiów i kolesiówek.

TP: Na niby. (szew)

MT: Skoro tak uważasz.

MT: Tomek, a masz dziewczynę?

TP: dużo dziewczynek (szew)

MT: A jak lubisz?

TP: Rekwizyty. Zupa rybna, papierosy (Wiersz, bo poszła do łazienki)

MT: Uuuu, to ty ostry koleś jesteś.

TP: jak suchy wąż, który karmi się dziećmi (radio, książki i kucharki)

MT: Tomek, a powiedz jeszcze coś głupiego?

TP: Retencja, korzenie, przecenione sploty dłoni oznajmujące zamyślenie (Pierwszy wiersz dla…)

Gadkę ową z Tomaszem Pułką mógłbym kontynuować jeszcze długo. Ale wybiła godzina 14.16. Jest poniedziałek. Słońce świeci. Sokrates mawiał, że chodzi między ludzi, by z nimi porozmawiać, dowiedzieć się czegoś. Bo czego się miałby dowiedzieć od drzew w lesie? Ludzie są bardziej interesujący niż kamienie czy zielone konary.

Po zpośredniczonej rozmowie z Tomaszem Pułką współczesnym poetą, który ma pewnie biogram w wikipedii marzę tylko o jednym: by wejść do głębokiego lasu, zgubić się między gałęziami, położyć się na grubym mchu i nie mieć dookoła siebie żadnej istoty dwunożnej, nieopierzonej, która potrafi mówić. Być Robinsonem, który zabił i zjadł swojego Piętaszka. Dawno nie uczestniczyłem w tak bezcelowej i nonsensownej gadaninie.

Jest godzina 14.21. Sprawdzam mebel czy się nie kolebie na boki. Jest ok., a to oznacza, że Paralaksa w weekend Tomasza Pułki powróciła do swojego jedynego kontekstu użycia, przestrzeni kultury, do której pasuje jak ulał.

Kategoria: Bez kategorii | 23 komentarze »

komentarze 23

  1. Władysław Gomułka IP:83.21.13.92:

    e no….konkluzja się nie klei z prologiem, panie Marku.

  2. Marek Trojanowski:

    władek – żeby jakoś unormować nasze wazajemne relacje proponuję, byś nie używał w rozmowie ze mną form grzecznościowych.

    tekst nie ma konkluzji. tekst się kończy tam gdzie się zaczął, tyle że kilkadziesiąt minut później – czyli pod jedną z nóżek regału bibliotecznego, pszatkowanego przes kołatka.

    wymysliłem sobie konkluzje po przeczytaniu tych wierszyków Pułki. Mianowicie miała ona wygladać tak:

    „W porównaniu z wierszami Tomasza Pułki opublikowanymi w tomiku Paralaksa w weekend, wiersze Szyborskiej z okresu stalinowskiego noszą znamiona najgłębszych traktatów filozoficznych”.

    zamieszczając taka konkluzję, musiałbym zmienić cały tekst. napisać wszystko od poczatku.
    Pułka z tym tomikiem wspaniale sie wpisuje w szeroki nurt beztreściowej, nonsemantycznej polskiej poezji współczesnej.
    większość jego tekstów to opowiastki o tym, że ma jakąś tam dziewczynę, że czasami się z nią zgadza a czasmi nie, że czasami chodzi z nia do łóżka. W innych tekstach pisze o tym, że mam mame i że ma też tatę i że chciałby kiedyś pojechać do Wrocławia. Innymi słowy: Pułka streszcza swoje zwykłe dzieciństwo (gdyby było w jego młodzieńczych latach coś niezwykłego, jakieś ziarno pieprzu, choćby aromat Jalapeo, to pisanie o takim dziecinstwie miałoby jakiś sens. ale u Pułki jest gładź. Żadnej zmarszczki.

    Pułkce udaje się jednak osobliwa sztuczka, którą bym okreslił jako: „umiejętność oddziałania na głupiego krytyka literackiego”

    pewnie Włodek zdazyłeś się zorientować, że nie tylko poeci, ale także krytycy uwielbiają dziwne konstrukcje zdanieowe. Ostatnio tu pisałem o recenzji Ryszarda Chłopka, który pisał o rozedrganym, rezonującym, wibrującym, wpadającym w trans uchu. Ale masz też inne przykłady. Masz przykład: Maliszewski o Śiwczyku „Utwór powstał dlatego, że chciano wysłowić ogrom rozjątrzonych rozstaniem uczuć, ale w trakcie pisania autor doszedł do wniosku, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie tego wysłowić. Miało być blisko życia i miłości, lecz w szczelinę między słowem a uczuciem weszły łańcuchy przyciężkich zdań i niejasnych zbitek pojęciowych.” , Jaskuła o tym samym Siwczyku co Maliszewski: „To kronika miłości („wszystko datuje twoja obecność”) rozsadzana z kolei temperaturą uczuć, stanów psychicznych i wyznań. Jesteśmy wprowadzeni w intymne piekło małych i wielkich namiętności, pragnień, niespełnień, zazdrości i niepewności, erotycznych fobii, tęsknot, rozpaczy, rozstań i powrotów, pogardy i radości, łez i szczęścia, mrocznych wyobrażeń, katatonicznych zapaści, uczuciowego chłodu i gwałtownych wybuchów pożądania.”

    Zwróć uwagę, że im słabszy, mniej doświadczony krytyk tym dziwniejszych konstrukcji zdaniowych używa w swoich recenzjach.

    Podobne zdania wymyśla Pułka. Masz tu przykład:

    obserwuję resztę nie odrywam strupów (**)

    I dalej na północ, odkładając lornetkę, zasłaniając okno

    Trzy po trzy na minutę, jedno okno otwarte (Jest chory i przyjdzie o 19:40)

    Po kolei, przez przeciąg w oknie na ślinie (wiersz, bo poszła do łazienki)

    itd, itd.

    w każdym z tekstów ma takie jedno, dwa zdania. łapiesz się na tym, że w tych dziwadłach może być jakaś treść, sens. ale po zastanowieniu się okazuje się, że to tylko takie dziwadła, które maja być dziwne i tyle. Podobnie jak opisy z recenzji poczatkujących krytyków literackich, którzy pocąc się mnożą synonimy albo staraja się wykombinować zdania, które poziomem udziwnienia dorównają recenzowanemu dziełu.

  3. Władysław Gomułka:

    Często ten Pułka zbiega mi się z Jacksonem Pollockiem, bezmyślnie wylewającym farby na płótno twierdząc przy tym, że cały swój zamysł ma pod kontrolą. Też nie gustuję w jego pisaniu, no, ale to jednak nie oznacza prawa do deprecjacji i odmowy istnienia. Ludzie mają rozmaite tory myślowe, niekoniecznie współbieżne z naszymi. Nie jest wykluczone, że to właśnie z tego powodu napisałeś to zdanie: ()łapiesz się na tym, że w tych dziwadłach może być jakaś treść, sens. ale po zastanowieniu się okazuje się, że to tylko takie dziwadła, które maja być dziwne i tyle.

    Co do rozbieżności między konkluzją, a prologiem

    Na wstępie informujesz:
    Istnieje taka szkoła interpretacji tekstu, w której najważniejszy jest dialog między czytelnikiem a twórcą. Dialog ów ma charakter zapośredniczony. Tym co łączy umysł czytelnika z umysłem twórcy jest wytwór działalności twórczej artysty.

    A na końcu zniesmaczasz się, ze odpowiada ci cytatami z wierszy ;-)

  4. Marek Trojanowski:

    nie, nie – patrz na tytuł: „no i sobie nie pogadaliśmy”

    chodzi o to Włodku, że chciałbym wejść w dialog, w jakaś relacje estytczno-intelektualną. A tu okazuje się, że jak napisałem – poeta oferuje mi opowieści o swoim dzieciństwie, o dziewczynie, w której się kocha i takich faktach biograficznych, które są kompletnie nieciekawe. to tak jakbys poszedł do sklepu PSS SPołem i probował pogadać z panią sprzedawczynią o ciekawych rzeczach. A ta zamiast o ciekawych rzeczach, mówi ci:

    „Mój Stasiek wrócił wczoraj do domu i marudził, że zupa pomidorowa na obiad. To ja mu mówie na to, że jutro beda kopytka. A on, że nie bedzie jadł kopytek, że zje z kolegami po pracy”

    i tyle. Żadnej treści, zwykła gadanina. Pospolita gadanina. Dlatego kontekst uzycia materialnego tomika Pułki wydaje się najciekawszym. Świetnie się spisuje jako podpórka pod nózki w chyboczącej się szafie.

    Nie mam zamiaru deprecjonowac wartości takiego sposbu pisania. jestem sobie w stanie świetnie wyobrazić kontrargument, że poezja nic nie musi, że może byc beztresciowa, bezałożeniowa, że może ponowoczesną sieczką, no ale wówczas należy odnaleźć także bezzałożeniowego czytelnika, który bezzałożeniowo skonsumuje i przyswoi – co wazne – takie bezzałożeniowe dzieło kultury.

  5. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Tomasz Pułka gdy pisał „Paralaksę na weekend” miał dwadzieścia lat. W tym wieku zachowanie narcystyczne nie jest niczym szczególnym. Pożądanie podziwu, prestiżu, potrzeba bycia kochanym, a nieumiejętność kochania innych, dążenia twórcze są normą. Poeta chciał zaznaczyć, że potrafi napisać po debiucie następne dzieło i chciał to zrobić błyskawicznie. Dzieło rzecz jasna lepsze. Mogłabym rozpisać się teraz o narcystycznym libido jako źródle przeceniania siebie, ale po co wsadzać tu psychoanalizę.
    A poważnie, nadal nie doczytałam „Paralaksy na weekend”. Na wszystko przychodzi odpowiednia pora. Dziwne konstrukcje to naśladownictwo, potem poeta uwalnia się, a rzemieślnik powiela w nieskończoność.
    Mogę założyć się, że Tomasz Pułka wyzwoli się.
    Jego rówieśnik napisał:

    „najdoskonalsza w człowieku jest jego nieobecność” Mogwai

  6. Władysław Gomułka:

    Ech, chyba zbyt jednostronnie to oceniasz. Spójrz na to z innej płaszczyzny. Półka mógł nie mieć ochoty na konwersację z tobą, chciał cię zbyć. Z jego perspektywy mogło to wyglądać następująco:
    Włączyłem kompa i otworzyłem gg. Patrzę. Trojanowski! O kurwa, Trojanowski się zjawił! Trzeba się mieć na baczności, bo zacznie mnie poniewierać po necie jak innych.
    (myśli gorączkowo) Poczekam, może zrezygnuje. Nie chce. No przecież nie napiszę odpierdol się, nie jestem dresiarz Nie rezygnuje
    (po chwili): Dobra, zrobię tak

    Marek, jesteś w tym momencie bardzo zarozumiały sądząc, że każdy powinien piać z zachwytu, bo oto zjawił się Marek Trojanowski by prowadzić konwersację przy użyciu błyskotliwej inteligencji. O rany, jaki to niebywały zaszczyt!

  7. Władysław Gomułka:

    * Przepraszam: PUŁKA

  8. Marek Trojanowski:

    Izka niech ten twój mogwaj napisze sobie na ścianie: nie bede się zadawał z chujkami i ormowcami. jak się nauczy tej prostej prawdy, to moze zacząć wymyslać mądrości zyciowe, które sobie z kolei ty wytatuujesz w jakiejś ładnej okolicy.

    nie wklejaj mi tu takich bzdetów. jak juz nie możesz się powstrzymać przed cytowaniem, to zacytuj forum gazety wyborczej, przepisz zdanko z Wprost. Albo zacytuj jakiś wers Pułki z odpowiednim komentarzem. Ale po chuj wlepiasz tu maksymki ludowe bezkręgowców?

  9. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ten wers według mnie koresponduje z twoim tekstem i z moją tezą o narcystycznym libido.
    Zaczęłam czytać gwieżdzistego Reda, nie mogę obiecać, że już nic z tego czasopisma nie zacytuję.

  10. Marek Trojanowski:

    A jasne, że powinien. Wiesz dlaczego: bo ja rozmawiam z tymi tomikami. czytam je, szukam słabych punktów. wiesz co trzeba zrobić, by znaleźć słaby punkt w poezji A, B, C, D…? To nie jest takie hop-siup: czytasz, zachwycasz się i oto recenzyjka czy też wariacja okołotekstowa. Kto rozmawia z tymi wierszami? widziałes kiedyś taki rodzaj rozmowy, jaki ja proponuję? wiesz jak mógłbym napisać o Pułce? Mógłbym napisać tak:

    „Utwory powstały dlatego, że chciano wysłowić ogrom rozjątrzonych rozstaniem uczuć, ale w trakcie pisania autor doszedł do wniosku, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie tego wysłowić. Miało być blisko życia i miłości, lecz w szczelinę między słowem a uczuciem weszły łańcuchy przyciężkich zdań i niejasnych zbitek pojęciowych. To kronika miłości rozsadzana z kolei temperaturą uczuć, stanów psychicznych i wyznań. Jesteśmy wprowadzeni w intymne piekło małych i wielkich namiętności, pragnień, niespełnień, zazdrości i niepewności, erotycznych fobii, tęsknot, rozpaczy, rozstań i powrotów, pogardy i radości, łez i szczęścia, mrocznych wyobrażeń, katatonicznych zapaści, uczuciowego chłodu i gwałtownych wybuchów pożądania.”

    Ale pisząc tak uśmierciłbym tekst, o którym piszę. A przecież wiersze nie powstają po to by je mordować takimi przymiotnikami kulawych recenzji.

  11. Władysław Gomułka:

    hehehe, Iza jest dobra. :))

  12. Władysław Gomułka:

    Marku, to prawda co piszesz, ale to nie ma nic wspólnego z niechęcią Pułki do konwersacji z tobą na opisanym gg ;-)

  13. Władysław Gomułka:

    W ogóle uważam, że to żenujący wątek nie ze względu na zamiar oceny twórczości Pułki, ale na formę, którą zaproponowałeś, bo wygląda ona na pretensję, że Pułka wzgardził rozmową z tobą.

  14. Marek Trojanowski:

    Pułka i owszem rozmawiał ze mną. Nie miał tutaj nic do gadania. Pułka jest przecież poetą, kóry pisze wiersze i udostępnia je czytelnikom w takiej lub innej formie. To, że sobie nie pogadaliśmy – albo inaczej: to, że byłem rozczarowany rozmową – na to Pułka nie mógł mieć wpływu. On zrobił swoje i tyle.

  15. Marek Trojanowski:

    Izka, a cytuj sobie Reda ile chcesz i jak chcesz, wklejaj linki z youtube, przeklejaj rymowanki z innych portali, ja już się tobie nie bede w grzadkę wbijał. rób co chcesz.

  16. Władysław Gomułka:

    Co do Pułki powiem tak:
    Nie czytam tekstów z obowiązku, ale dla przyjemności. Nie jestem krytykiem i mogę sobie pozwolić na ten luksus. Oczywiście, jest on mi znany na tyle, że zajrzałem do kilku jego wierszy, by sprawdzić, czy znajdę tam coś dla siebie. Stwierdzam, że dzisiaj nie pamiętam ani jednego słowa, ani nawet tytułu, który by mnie skłonił do dalszej penetracji (sorry za słowo;-)). Jest to dla mnie dowód oczywisty, że nie mam czego szukać w jego tekstach. No, ale nie oznacza to automatycznie, że skreślam go jako twórcę. Skreślić mogę kogoś, u kogo wykryję oszustwo, brak autentyzmu, granie na poklask, ale nie kogoś tylko dlatego, że nie odbieram tego, co on pisze, albo dlatego, że nie chce ze mną gadać. ;-)

  17. Marek Trojanowski:

    No widzisz. Ja to robię trochę inaczej. Biorę do ręki książkę i czytam. a czytam tak długo, dopóki nie znajdę tego słabego punktu lub się nie zachwycę. Np. pamiętam wersy Ewy, pamiętam Kopyta, Pasewicza, Łośko. Pamiętam wersy Izki. To są w przeważnie wiersze, pojedyńcze sztuki. Nie jest tak, że zachwycam się całym tomikiem. Jeszcze się tak nie zdarzyło, bym trafił na tomiczek kompletnie zachwycający.

    Ktoś mógłby okreslic moja postawę poszukiwania słabych punktów za jakiś rodzaj przypierdalania się, szukania dziury w całym. Ale uważam, że taka postawa jest w odróżnieniu od kredytowania, retuszowania słabości, postawą szczerą.

  18. Władysław Gomułka:

    no to występujesz z pozycji hobbysty raczej niż smakosza.To nie zarzut, a stwierdzenie, bo ja swoją pozycję plasowałbym jako „smakosza”. (bez zarozumialstwa!)

  19. Władysław Gomułka:

    Wspomniałeś o Łośce :)
    Wkurwiał mnie on i mam z nim na pieńku, ale ogólnie pisze rzeczywiście, nieprzeciętnie. To mu trzeba oddać.

  20. Marek Trojanowski:

    nawet nie hobbysty. widze siebie raczej jako kutlurowego barbarzyńce, jako nomada, który rozbił namiot na jednym z miliardów hektrów stepów i szuka wody dla siebie, chwili odpoczynku.

    Włodek – ja jestem kompletnie z innej bajki. jestem idealnie nieprzystający do tych okrągłych literackich buziek ze zdjęć Kobierskiego. Estetyka i każdy z aksjomatów tego świata literackiego jest radykalnie różny od mojej nomadycznej esetytki i zasad. Ani razu nie pojawie się „na Porcie” we Wrocławiu, na slamie, slamiczku, slamusiu.
    Ja tu nie przyszedłem się czegokolwiek nauczyć. nie przyszedłem tu się z kimkolwiek bratać, szukać pociechy duchowej. Napiszę to, co mam do napisania. a jak wyczerpię wszystkie formy i treści, które mam do wyczerpania pójdę sobie.

    mnie poezja jako taka nie interesuje tak jak nie interesuje mnie ambitna literatura, muzyka powazna – dżezy, prousty, mickiewicze itp. nie znoszę kina moralnego niepokoju. wolny czas spędzam na oglądaniu filmów kungfu z Jackie Chanem i jetem Li. Jak chodze do kina, to na Xmenów, Terminatorów, Transformersów. Uwielbiam mangę (One Piece) Jak czytam, to komiksy. I namiętnie, wręcz garściami pochłaniam gumisie – żelki. Jestem specjalistą. wiem, że jak polskie to tylko es-bis, a z zasady to najlepiej jeść haribo: Fantasia (spektrum smaku) albo Tropifrutti (sprofilowany: owocowy o unikalnej konsystencji, nieosiągalnej nie tylko w innych seriach haribo ale i w ogóle u innych producentów).

    Z komiksów najbardziej cenię Funky Kovala (polski produkt: Polch, Parowski, Rodek). dziwię się, że polacy nie zrobli z tego filmu.. Drugie miejsce ma Szninkiel (szczyt formy Rosińskiego i Van Hamme). Lubie Rorka, ale długo nie rozumiałem sekretu Przewoźnika i tego, czy kapitan jest dobry czy zły. Oraz tego dlaczego Pharias ściga Rorka, dlaczegosię go tak boi. Uwielbiam Yansa.

    Poza tym nie czytam ambitnych książek, zwłaszcza beletrystyki. Wydaję forsę bardzo ostrożnie, najpierw ogllądam ksiązkę w księgarni długo, długo i długo a póxniej kupuje. Chyba że jest to ksiązka, którą chciałbym mieć lub przeczytac, to biorę w ciemno (Tak było z dziennikami Klepmperera). Czasami kupuję coś przypadkiem, coś, co mnie później pochłania – tak było z Watem, którego Dziennik bez samogłosek kupiłem w Aresnale w Poznaniu za 10 zł., bo się nudziłem.
    Poza tym czytam książki, których nikt nie czyta. Mam takie hobby. wybieram jakieś opracowania Finslera o Homerze z głębokich stosów antykwarycznych i czytam. A że mi to wolno idzie i się szybko zniechęcam, dlatego bywa tak, że ksiązki przestaje czytac po pierwszych 20-30 stronach i Spisie Treści.

    Żeby nie było, że nie słucham muzyki: owszem słucham, ale tu także jest mieszanka. podobają mi się pojedyńcze kawałki. I tak Kukuszka (Zemfira) Ein Teil von mir (Sido) Wahlkampf (G-Hot, Sido), Flip a coin (Kelly family), panta rei (Ilona Sojda – głos piękny ale jednoczesnie tak zmanierowany, że aż szkoda). Podoba mi się klip do załoga G (Hurt), uwielbiam też Billie Jean (M. Jacksona)

    Nie cierpie koniaków – bo mi smierdzą – nie znoszę win (są kwaśne, nawet jak są słodkie). Piję wódkę i najchętniej z plastikowego kubeczka, gdzieś w plenerze popijając zapojką z centrali.

    Jak widzisz typowy nomadyzm, ekletyzm. Żadnych jasnych preferencji – nic. Ogólnie jedna wielka sieczka.
    Napisałem ci to wszystko byś miał własciwy ogląd sytuacji. Żebyś nie mylił mnie z natchnieniowcem.

  21. Władysław Gomułka:

    Dziękuję za ten szczegółowy zestaw zainteresowań. Jeśli liczysz na rewanż, to się rozczarujesz :))Wiesz, ja skryty sobek jestem.
    Mamy tę samą motywację. Na imię jej nuda. Gumisiów nie żuję ze względów zdrowotnych. W przeciwieństwie do ciebie, lubię dobrą brandy pod warunkiem, że jest pita w rozsądnych ilościach. Winko byle jakie, byle wytrawne i tylko do obiadu. Wódy nie cierpię. O Literaturze i sztuce w ogóle pojęcie mam mgliste.
    Kiedy widzę bufona, czy pospolitego idiotę – lubię mu dojebać. To wszystko, co mi wolno napisać :)))

  22. Władysław Gomułka:

    poza tym, ja nigdzie nie plasowałem cię jako „natchnieniowca”. Pisałem jedynie, że jesteś hobbystą, a tego nie radzę się wypierać. ;-)

  23. Władysław Gomułka:

    I jeszcze jedno…
    Doceń to, że moje personalia są umiejętnie dopasowane to tytułowego obrazka twojego blogu ;-))

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?