teraz kurwa!list miłosny

30 września, 2010 by

dzięki uprzejmości firmy google otrzymałem wiadomość prosto z najgłębszej z głębokich czeluści literatury współczesnej.
.

.
Otóż informuję Szanowną Czeluść, że mam gdzieś pozwolenia, zezwolenia, nakazy i zakazy. Piszę o tym, o czym chcę. Piszę tak jak mi się podoba, a na tomiki poluję samodzielnie przy użyciu portfela, karty kredytowej VISA, uzywając opcji „dodaj do koszyka” itp. Kupuję na chybił trafił i że tak się wyrażę: na kogo padnie, temu ślimak wystaw rogi.

Kategoria: Bez kategorii | 8 komentarzy »

komentarzy 8

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    O! znowu moje na wierzchu. Zasada, że poetce/poecie nie zależy na rozmowie z czytelnikiem, sprawdziła się i tym razem. To autor ma prawo tylko wskazać, kto może dostąpić obcowania z konkretnym jego dziełem.

    Oburzona autorka e-maila nie życzy sobie, aby nieuprawniony czytelnik Marek informował innych czytaczy tak samo niewyrobionych (jestem w tej grupie) o jej książce na swoim blogu. To, że wydał kasę na arcydzieło poetyckie, to jego strata.
    I dlatego postuluję aby na ostatniej stronie tomiku wypisać właściwe nazwiska czytelnicze, aby nie było więcej niedomówień. Mamę i tatę można pominąć.
    Wydawać kasę na współczesną polską poezję będą więc wyłącznie osoby wymienione z nazwiska.
    Ależ ta ostatnia strona będzie nobilitowała!
    Wyobraziłam sobie jak do poetki przed debiutem literackim ustawia się ogromna kolejka obcych dla niej osób, dla których największym marzeniem jest umieszczenie swojego nazwiska na twardej obwolucie, bez względu na koszty. I przebiegająca w tle licytacja. – Mnie niech pani wpisze , zapłacę o stówę więcej niż Kowalski.
    Cały nakład zwróciłby się po pierwszej godzinie audiencji.
    Natomiast do dyskusji o danym tomiku należy stworzyć dodatkową grupę osób. Na miejscu autorki napisałabym, że tylko Czesław Miłosz ma obecnie prawo pisemnie ocenić jej twórczość!

  2. marek trojanowski:

    izka, ja także się zasatanawiam nad tym jak bardzo odrealnione jest to poczucie rzeczywistości. jaki to obiekt należy dwigać między uszami, by uważać że człowiek publikując kilka wierszyków na kartkach spiętych spinaczem, oklejonych w okładkę zmienia się w jakąś nadistotę (kategoria zaczerpnięta z bajki Ben 1O, Alien Force). ten syndrom nadistoty wydaje się jednak czymś powszechnym w środowisku literackim. nie tak dawno na nieszufladzie Froński w dyskusji, w której udział brała Mirahina Agnieszka (ta od tego jałowego debiutu o krótkofalówkach) zacytował wierszyk Mirahiny. Kobiecina się spieniła, że jakim prawem? że ona ni pozwala! że to bardzo brzydko bez jej zgody itp. Ci literaci naprawdę uważają, że ich stadna wydzielina jest jakimś dobrem narodowym, że to ich dar dla śmiertelników itp.

  3. po morzu burza hula:

    ………………………………………………………………………….hehehe

    [wpis cenzurowany]

  4. marek trojanowski:

    po morzu, wiesz dlaczego literatura polska to taki wielki trawnik usiany gównami? to nie jest wina ani wydawców, ani poetów, ani krytyków literackich. to wina tego, że ludzie nie potrafią z sobą rozmawiać. ludzie owszem – mówią jeden do drugiego, ale nie rozmawiają. gdyby ludzie ze sobą rozmawiali, to niektórzy literaci mogliby usłyszeć od krytyków, że literatami nie są, krytycy zaś dowiedzieliby się od wydawców, by pisali tak jak im każe serce i doświadczenie estetyczne a nie tak, jak prosi kolega itp.

    do tego, by literatura była piękna nie potrzeba geniuszu ale zwykłej rozmowy – rozmowy dziecięcej, bez uprzedzeń, bez złośliwości, bez sarkazmu, bez przekonania: „ja jestem zajebisty, bo mam taką a śmaką nagrodę a rezta to głupki”. Gdyby ludzie rozmawiali ze sobą nie byłoby tego gówna na świecie.

    dlatego mam prośbę do ciebie „po morzu” – jak chcesz, to proszę rozmawiaj. jak chcesz gadać, bablać, ciamkać to ciamkaj, bablaj, gadaj ale nie fatyguj mnie, nie marnuj mojego cennego czasu na edytowanie twoich komentarzy

  5. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marku, po wydaniu książki, autor oczekuje na reakcje czytelników, liczy na wzmiankę w mediach.
    Gdy tworzy, swoje dzieło traktuje je jak skarb, a że jest altruistą, chce się nim podzielić z innymi. Dlatego zabiega o druk. Często wydaje tomik na swój koszt dla dobra ludzkości.
    Ale co się dzieje, gdy po kilku miesiącach, książka zalega w księgarniach (internetowych także), a przecież nakład nie był astronomiczny, w mediach zero słów na jej temat i nawet ciocia Jadzia do tej pory nie przeczytała książeczki, którą otrzymała od autora na imieniny pięć miesięcy temu, nieudolnie tłumacząc się brakiem czasu.
    Taka cisza, zaczyna wzbudzać niepokój poetki/poety.
    Twórca zadaje sobie pytania rozpoczynające się od słowa dlaczego.
    I nagle jest tekst o jego dziele. Usłużna koleżanka wysłała e-maila o treści:

    nie przejmuj się
    Trojanowski, to nie tylko cham, ale i nieuk, napisał o twoim tomiku na swoim pożal się blogu dla frustratów.

    Rzecz jasna uczynna znajoma podała stronę świniobicia. Usłużny może być także kolega, ale ja zakładam podpierając się swoim doświadczeniem, że w tym wypadku była to kobieta.

    Autorka jest zła, czuje się obrażona, że Karolowi Maliszewskiemu nie chciało się sięgnąć po pióro, za to zły Trojanowski wystukał aż tyle zdań na klawiaturze. A przecież ona o to nie prosiła!
    Moja konkluzja: autorka zamiast szaleć z radości, że wreszcie znalazła się osoba, która nie tylko kupiła jej tomik, przeczytała i na dodatek napisała, dąsa się. A przecież spełniło się przynajmniej jedno jej marzenie. Jest czytana.
    O jej poezji przeczytało kilkaset osób na Marka blogu.

  6. marek trojanowski:

    iza, moim zdaniem to nie problem z ego ale taka typowo polska naleciałość edukacyjna. każdy z nas miał kiedyś tam do czynienia z prymusami szkolnymi, ludźmi, którzy pisali kartkówki na piątki przez całe swoje zycie. ludmi, którzy od początku swojej drogi życiowej dostawali same bardzo dobre oceny, piątki na świadectwach, nagrody, czerwone paski. i kiedy taki osobnik nagle spotka się z kimś, kto mu powie: „ale ty bełkoczesz” – to osobnik ów natychmiast protestuje. Woła: Jak to? Ja?! bełkoczę! ja całe zycie miałem piątki! jestem bardzo dobrym uczniem! wypraszam sobie!

    innymi słowy izka, to wina polskiego systemu edukacja, który stawia na prymusów a nie na rywalizację że mamy takich a nie innych poetów. same kujony i nic więcej.

  7. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marka blog ma właściwości magiczne. Rok temu wychwalałam na nim Czesława Bieleckiego, w tamtym czasie zapomnianego polityka.
    Uważam, że na hmn zaglądała profesor Staniszkis i wchodził prezes Kaczyński. Po przeczytaniu mojego tekstu zdecydowali, że Czesław Bielecki Żyd, agnostyk i liberał może kandydować na prezydenta stolicy z ich błogosławieństwem.
    Nie ma innego wytłumaczenia.

  8. marek trojanowski:

    iza, uważam że polska polityka zawiera w sobie wszystkie elementy tragikomedii. czasami akcja przyspiesza tak, że człowiek nie może nadążyć za kolejnymi newsami, a czasami zwalnia aż do znudzenia. nie sądzę by cokolwiek miało na nią wpływ oprócz niej samej. ja sobie przedstawiam politykę polską jako autonomiczny organizm o właściwościach perpetuum mobile – ona działa nie tylko wbrew zasadom dynamiki ale także wbrew prawidłom dyktowanym przez zdrowy rozsądek.
    Odnoszę wrażenie, któremu nie potrafię się oprzeć że polityka polska – jeżeli chodzi o mechanizmy i zasady działania – jest podobna do poezji. urzędnicy, urzędy, stanowiska, etaty, zależności oraz wszędobylski absurd – żona Gosiewskiego zatrudniona w Kancelarii Prezydenta to żywy odpowiednik prawniczki z pewnej fundacji, którą przerobiono na poetkę. Identyczne kurioza, co nie?

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?