Tadeusz Dąbrowski, Czarny kwadrat [dzieło do dupy]

10 sierpnia, 2010 by

.

W INDEKSIE ZAWODÓW ujętych w klasyfikacji zawodów i specjalności wprowadzonej rozporządzeniem Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 8 grudnia 2004 r. (Dz.U. Nr 265, poz. 2644), zmienionej rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 1 czerwca 2007 r. (Dz. U. Nr 106, poz. 728) nie istnieje zawód: „stypendysta”. Po „styliście” (kod: 347104) jest „sufler” (kod: 347208) – „stypendysty” brak.
Podobnie rzecz ma się z profesją: „laureat nagrody”. W urzędowym INDEKSIE pod literką L ustawodawca wpisał „latarnika” i zaraz po nim „legalizatora”. Dla „laureata nagrody” póki co zabrakło miejsca w urzędowym spisie.

Czy ów brak wynika z urzędniczego niedopatrzenia? A może pracownicy ministerstwa są nieświadomi istnienia tzw. Szarej Strefy w tym zakresie? Albo – co gorsze – być może istnieje potężne ale tajne lobby w porównaniu z którym masoneria to przysłowiowy pikuś, które wykorzystując swoje wpływy w strukturach rządowych dba o to, by takie profesje jak:
– stypendysta
– laureat nagród
nigdy nie doczekały się legalizacji i dzięki temu nie doświadczyły niedogodności związanych z opodatkowaniem itp.?

O tym, że problem wymaga rozwiązania świadczy przypadek Tadeusza Dąbrowskiego urodzonego w 1979 r.

Pierwsze stypendium Tadeusz Dąbrowski zgarnął w 2004 (Fundacja Grazella). Ten sposób pozyskiwania środków od razu spodobał się Dąbrowskiemu, który w tym samym roku pobierał pieniążki z ufundowane przez Baltic Centre for Writers and Translators. Korzystając jednocześnie z dwóch niezależnych źródeł finansowania mógł sobie trochę forsy odłożyć na wypadek, gdyby kiedyś nie udało mu się zdobyć jakiegoś stypendium. I tu przezorność się opłaciła, gdyż w latach 2004-2010 był tylko jeden rok chudy – rok 2009., w którym Dąbrowski nie otrzymał żadnego stypendium.

Do tej pory oprócz wspomnianych Dąbrowski zaliczył kolejno stypendia:

Marszałka Województwa Pomorskiego (dwa razy, w 2005 r. i w 2008 r.)
Literarisches Colloquium Berlin (2006)
Ministra Kultury RP (także dwukrotnie: w 2007 i 2010)
Internationales Haus der Autoren Graz (2008)

Biorąc pod uwagę to, że np. taki Minister Kultury jest gotów przekazać Stypendyście (nawet kilka razy) pięćdziesiąt tysięcy złotych polskich rocznie, a obecna średnia krajowa pensja wynosi trzy tysiące z małym ogonkiem, to okazuje się że zawód Stypendysty jest zawodem atrakcyjnym z punktu widzenia nie tylko tych kandydatów, którzy tuż po maturze zastanawiają się nad wyborem profesji.

Ale bycie Stypendystą nie jest jedynym zajęciem, którym zawodowo zajmuje się Tadeusz Dąbrowski. Równie dobrze idzie mu w innej dziedzinie jaką jest pozyskiwanie jednorazowych funduszy – nagród. Bardzo dobry Stypendysta Tadeusz Dąbrowski jest również bardzo dobrym Laureatem Nagród Tadeuszem Dąbrowskim. Zaliczył:

Nagrodę Miasta Gdańsk dla Młodych Twórców (2002r.)
„Czerwoną Różę” (dwukrotnie w: 2000r. i 2002r.)
Nagrodę Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki (2007r.),
Splendor Gedanensis (2007r.)
Nagrodę Huberta Burdy (2008r.)
Kościelskich (2009r.)
Sztormu Roku (2010)

Póki co Laureat Dąbrowski działa w najbliższej dla miejsca zamieszkania okolicy, zgarniając wszystkie regionalne nagrody. Jednak w jego karierze widać wyraźną tendencję rozwoju w kierunku opanowania nowych rynków. Jak w każdej dziedzinie zawodowej tak i tu konkurencja jest duża dlatego Dąbrowskiemu trudno się przebić zwłaszcza w stolicy, opanowanym przez konkurencyjnych przedstawicieli zawodu Laureata.

Trzecią profesją, którą para się ów człowiek to zawód Poety. Także i w tej dziedzinie z Tadeuszem Dąbrowskim konkurować mógłby tylko Aleksjej Stachanow – mógłby, ale nie żyje. Dąbrowski jako Poeta zaliczył kilka podróży dookoła świata. Stany Zjednoczone, Izrael to normalka dla polskiego Poety – np. Jacek Dehnel gorszy Laureat i Stypendysta niż Dąbrowski był w USA kilka razy a taki Jarek Łukaszewicz, który zaczyna dopiero swoją karierę w zawodzie Laureata zdążył już być Izraelu, skąd przywiózł na pamiątkę kilka fotek, którymi przystroił swoje trójmasztowo-dwuegzemplarzowe debiutanckie dzieło.
Jednak ilu współczesnych Poetów uczestniczyło w szkoleniach w Indiach? Tadeusz Dąbrowski testujący emocjonalną wartość swojej produkcji lirycznej na świętych krowach jest tu wyjątkiem – widział i doświadczył więcej niż Tony Halik.

Co jest takiego w produkcji literackiej Tadeusza Dąbrowskiego jako Poety, co rozczula bydło rogate w dorzeczu Gangesu? Warto sprawdzić.

W 2009 roku nakładem krakowskiego wydawnictwa a5 ukazał się kolejny tomik Tadeusza Dąbrowskiego pt. Czarny kwadrat. Książka – jak na dzieło konkursowe przystało – rozpoczyna się odpowiednim mottem. W tym przypadku są to: fragment rozprawy Martina Heideggera pt. Koniec filozofii i zadanie myślenia, na temat kategorii Unverborgenheit i Lichtung oraz kilka wersów z piosenki Franka Blacka.

Z cytatami z Heideggera oraz tekstami, w których się one znajdują sprawa ma się następująco:

Zbiór możliwych interpretacji dowolnego tekstu, w którym występuje przynajmniej raz nazwa „Heidegger” nie jest zbiorem pustym a jego granica (G) jest nieskończona: G + 1 (czyli do zbioru wszystkich możliwych interpretacji możemy zawsze dodać kolejną interpretację itd., itd.)

Innymi słowy: jeżeli do dowolnego zdania Instrukcja Obsługi Pralki Automatycznej dodana zostanie nazwa „Heidegger” zdanie to nie tylko nie straci na znaczeniu jako zdanie błędne, ale stanie się zdaniem znaczącym przesądzającym o interpretacji Instrukcji Obsługi Pralki Automatycznej, która będzie od tej pory znaczyła „coś” więcej niż zanim wprowadzono do niej nazwę: „Heidegger”. Czym jest owo „coś”? – tutaj dzięki wewnętrznej niejasności (żeby nie powiedzieć: mętności) spuścizny intelektualnej po Martinie Heideggerze możliwość interpretacji owego „cosia” ograniczona jest zdolnościami i wyobraźnią interpretatora.

Przechodząc do wierszy ze zbioru Czarny kwadrat i ich interpretacji. Poeta Tadeusz Dąbrowski używa do budowy tekstów jednego, ustalonego zestawu pojęć kluczowych, których znaczenie w większości zakorzenione jest w tradycji judeochrześcijańskiej. Mamy tu m.in. pojęcia: dobra, zła, nieśmiertelnej duszy oraz śmiertelnego ciała, nieba rozumianego jako miejsca zamieszkania Boga a nie lirycznej przestrzeni, po której leniwie suną chmurki oraz samego Boga wraz z jego wszystkimi atrybutami: od absolutnej dobroci po absolutną obojętność.

Korzystając z owego zbioru Dąbrowski tworzy stosunkowo proste historyjki, które wzbogacone mottem z Heideggera zyskują dodatkowy potencjał interpretacyjny. Weźmy taki przykład:

W wierszu pt. Różnica, Dąbrowski porusza problem granicy między złem a dobrem, pisze:

Granica między złem a dobrem jest stanowcza
i przeraźliwie ostra. I cienka jak kreska
narysowana najtwardszym ołówkiem. Różnica miedzy

dobrem a złem jest nie mniej zasadnicza
niż różnica między kichnięciem a kaszlnięciem.

Pisałem wiersz i akurat miałem kichnąć, gdy
do drzwi zadzwonił ojciec. Przestraszyłem się
tak, że złamałem grafit a zamiast kichnąć

– zakaszlałem. Różnica między dobrem a złem
jest oczywista. Jak różnica między

strachem uzasadnionym
i strachem bez powodu.

[różnica]

Przekaz poety można łatwo zrekonstruować: zło i dobro a przede wszystkim granica między nimi istnieje i ma się dobrze. Na tym poziomie, kiedy przytoczony tekst traktujemy jako autonomiczną jednostkę interpretacyjną nie ma problemów z jego zrozumieniem. Jedyny problem może dotyczyć wyjaśnienia ostatniego dwuwersu. Jednak najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z pomyłką autora, któremu nie było znane rozróżnienie na lęk i strach. Strach jest z definicji racjonalny – ma zawsze określoną przyczynę / powód (pisanie o: strachu uzasadnionym przypomina pisanie o: fakcie dokonanym). Natomiast lęk jest irracjonalny – jego źródło, powód / przyczyna są trudne do określenia. Dlatego strach ma działanie krótkotrwałe i znika w momencie ustania powodu / przyczyny (przyczyna jest znana, więc można ją usunąć). Natomiast lęk to stan długotrwały (nie można usunąć źródła lęku, gdyż jest ono nieokreślone, nieznane)

Ten nieskomplikowany tekst zacznie się – używając określenia Dąbrowskiego: „przeraźliwie” gmatwać kiedy w interpretacji uwzględnione zostanie motto tomiku. Dla przykładu: wprowadzone jako tło dla rozpatrywania granicy miedzy złem a dobrem heideggerowskie rozróżnienie między światłem a prześwitem komplikuje interpretację do tego stopnia, że każda próba ustalenia sensu zakończy się porażką.

Weźmy inny tekst z tomiku:

Trzydziestoletni chłopiec święcie przekonany
o swojej nieśmiertelności.
Chłopiec o skórze biało-błękitnej jak marmur
nieba.

Chłopiec, który opada na mnie grobową płytą
nocy. Bezsennym snem.

Ktoś, kto bezzwłocznie pojawia się i znika
jak czarny kwadrat na czarnym tle.

[***]

Podobnie jak wyżej i w tym przypadku mamy do czynienia z prostym przekazem, a ściślej: laickim komentarzem do nauki Abrahama od św. Klary, że: „kto umrze zanim umrze, ten nie umrze jak umrze”. W tekście brakuje emocji. Mimo użytych obrazowań: „opada grobową płytą nocy”, „skóra biało-błękitna jak marmur nieba” – tekst jest łatwym równaniem, odcinkiem przebytym z punktu A do punktu B wybrukowanym betonową kostką z wytłoczeniem: „pamiętaj, że umrzesz”. Jest skamieniałą nauką przekazywaną przez księdza, który nigdy nie miał w sobie wiary a kapłaństwo przyjął jako zawód i źródło utrzymania.

Ale wystarczy, że dodamy do wiersza odrobinę charyzmy heideggerowskiej… trzy gramy prześwitu, szczyptę alethei oraz kilka ziaren das Man i podlejemy to sosem z Sein zum Tode – wówczas skamienielina ożyje, przybierając postać samonapędzającego się systemu kolejnych interpretacji, które będą miały umocowanie w heideggeryzmie. I bynajmniej nie jest to zasługa wierszy Dąbrowskiego.

Na zakończenie kilka słów o „czarnym kwadracie na czarnym tle” z ostatniej strofy wiersza. Nigdy nie miałem w rękach tomiku poetyckiego, w którym panowałaby idealna harmonia między tytułem a tym, co na okładce. W przypadku omawianego dzieła Tadeusza Dąbrowskiego na pierwszej stronie okładki wydawca umieścił grafikę autorstwa poety – mianowicie rysunek przedstawiający czarny kwadrat, który Tadeusz Dąbrowski jako Artysta-Malarz zatytułował: „czarny kwadrat na czarnym tle”. [warto dodać, że na ostatniej stronie okładki znajduje się czerwona kropka. Czy jest to „czerwona kropka na czerwonym tle”? – trudno odpowiedzieć].

Produkt malarskiej pasji Tadeusza Dąbrowskiego to zamalowany czarną farbą kwadrat i tylko tyle można o tym dziele orzec. Rozpatrując jednak obraz w kontekście tomiku opatrzonego cytatem z Heideggera okazuje się, że zwykły czarny kwadrat funkcjonować może jako wytwór człowieka jako istoty „ek-statycznej” (pojęcie zaczerpnięte z Brief über den Humanismus, Heideggera). Na tym etapie interpretacji „czarny kwadrat na czarnym tle” znaczyć może wszystko i nic. Może być dziełem ubóstwianym jak i pogardzanym, można obraz ten mieć w sercu bądź w dupie – w przenośni i dosłownie. Ja wybieram dosłowność.
.

Kategoria: Bez kategorii | 8 komentarzy »

komentarzy 8

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    skupiłam się tym razem na fotce. Marek, obawiam się, że od poezji w tym miejscu dostaniesz hemoroidów (to na pewno jest coś paskudnego).

    Tadeusz Dąbrowski jest najlepszym przykładem na to, że dla autora lokalne środowisko jest najbezpieczniejsze i w nim najłatwiej zostać docenionym.
    Lokalni prominenci z czasem awansują do centrali i nie zapominają o swoich protegowanych, albo zapominają, ale to ryzyko musi być wliczone w budowanie swojej ścieżki kariery literackiej.

    ps
    na przykład rzecznikiem prezydenta Gdańska jest poeta Antoni Pawlak. Dlatego sądzę, że autorzy powinni gremialnie przesiedlić się do mojego miasta. Łatwiej sobie coś załatwią u kolegi. Może nawet znajdą się w następnej antologii poetów z Pomorza. Rzecznik jest.

  2. marek trojanowski:

    iza, nikt tak dobrze poety nie rozumie jak mama i tata. zawsze najwdzięczniejsza publiką dla artysty byli rodzice, którzy nawet gdyby im dziecko wciskało najgorszy kit, to będą chwalić pociechę. z czasem zakres zawsze zadowolonej publiki poszerza się, margines staje się szerszy. najpierw jest szkoła podstawowa. tu poeta bryluje pierwszymi wierszykami na różnych apelach, akademiach itp. Bywa zapraszany na rady pedagogiczne organizowane z okazji Dnia Nauczyciela, po to by wyrecytował własny wierszyk. Wiesz jaki entuzjazm wśród nauczycieli wzbudza porządnie ubrana – na czarno i biało – chłopaczyna płynni recytująca z pamięci tekst o wakacjach, który sam napisał. czy zdajesz sobie sprawę jaką euforię, jakiego rodzaju ekstatyczne przeżycie wewnętrzne funduje młokos starszemu pokoleniu puentą:

    i znów zakwitną akacje
    i znów będą wakacje

    (Wakacje i Akacje)

    Tak rodzi się sława, bo wkrótce poeta trafia do lokalnego Ogólniaka. Na pierwsze zajęcia idzie on, ale wyprzedza go sława i referencje nauczycieli, którzy zdążyli poinformować się wzajemnie o wybitnych zdolnościach humanistycznych. Ty iza, możesz w tym momencie polemizować, przecież ułożenie dwuwersu o „wakacjach” nie jest żadną sztuką i że nie ma co się rozczulać. Jednak izo się mylisz.Mylisz się koszmarnie! I o swojej pomyłce sama się przekonasz, kiedy ustawisz się w kolejce po cheesburgera w McDonaldzie. Kiedy nasłuchasz się konstrukcji zdaniowych, kiedy doświadczysz na własnych uszach współczesnej polszczyzny, to puenta o wakacjach i akacjach stanie się dla ciebie przyjemnym wytchnieniem, które odnaleźć może wrażliwa istota tylko w cieniu rzucanym w upalny dzień przez lipę czarnoleską.

    Poeta zgarnia oceny celujące z polskiego i historii. Mówią o nim: urodzony humanista. Z matematyki i fizyki także zgarnia bonus – mimo, że nie jest ścisłowcem, to pani od polskiego spędza długie przerwy na piciu kawki z panią od matematyki. Matematyczka zaś sypia z panem od fizyki i tak to się sława poety przenosi z osoby na osobę jak kiła w rodzinie. Matura – oczywiście rozszerzona ze wszystkich przedmiotów i oczywiście wszystckie oceny celujące.

    Lokalny Humanista wybiera się na studia – oczywiście humanistyczne. Na studiach wysyła swoje wiersze do gazet i na konkursy poetyckie – oczywiście ogranicza się do rejonu. tu go znają, lubią, szanują a przede wszystkim wiedzą, że jest poetą, bo przecież tylko poeta zaczyna pisać wiersze w podstawówce. Pierwszy sukces – dzień, w którym regionalne wydanie Wyborczej drukuje jego wiersz. To pierwsza, ważna publikacja, którą sobie wpisze jako „debiut” do CV. dziwne, że poeta nie wspomni o debiucie w szkolnej gazetce.

    I tak się rodzą lokalni artyści, lokalne środowisko, bohema itp., itd.

    Wracając do estetycznego oddziaływania dzieła pt. Czarny kwadrat – to uważam, że dzięki heideggeryzmowi, który przyjął Dąbrowski jako tło interpretacyjne dla swojego zbioru wierszy możliwa jest funkcja dzieła jako czegoś, co ma się w dupie. Na zasadzie heideggerowskich konglomeratów pojęciowych (in-der-welt-sein i podobnych) powstaje dzięki takiemu odbiorowi konglomerat: posiadać-coś-w-dupie. w tym aspekcie tomik Dabrowskiego pt. Czarny kwadrat nie tylko JEST dziełem do dupy ale przede wszystkim dzieje-się-w-dupie dzięki temu, że jest-posiadany-w-dupie. Czysty Heideggeryzm!

    PS.
    Wiersz „Akacje i Wakacje„, z którego pochodzi cytowany fragment napisał Jacek Dehnel w 1988 r. Wiersz ten przez pół roku dyndał w gablotce, w holu na parterze.

  3. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marku wytłumaczyłeś i wreszcie wiem, co miał na myśli Janusz Drzewucki pisząc te słowa:

    „Tadeusz Dąbrowski to poeta, który doskonale wie, czego chce od poezji i w poezji.”

    Okazuje się, że najważniejsze są tzw. osiągnięcia, które można wpisać do CV.

  4. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Czy już jest napisana biografia Jacka Dehnela?, bo skąd inaczej natrafiłbyś na informację o dziele „Akacje i Wakacje”

  5. marek trojanowski:

    iza, ale to jest pierwsze znane ludzkości dzieło Jacka Dehnela! jak możesz ty go nie znać? biografia biografią – jeszcze przyjdzie na nią czas. Tekst „wakacje i akacje” jest wykaligrafowany w księdze pamiątkowej gdańskiej podstawówki im. Sobieskiego z podpisem: „Pierwszy wiersz naszego wychowanka Jacka Dehnela”. iza zresztą nie sądzę byś ty po tylu latach obcowania z poezją nie potrafiła w dziele dostrzec dzieła. na pewno zwróciłaś uwagę na aspekt przemijania w tej frazie oraz na głęboki optymizm ugruntowany w kosmicznej dialektyce cykli obiegu planety dookoła słońca.

    Tę głębię mógł wykopać tylko jeden umysł – umysł Jacka Dehnela.

    książka pamiątkowa jest dostępna online na stronie liceum, to sobie przeczytaj.

  6. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marku na stronie liceum?

  7. marek trojanowski:

    tak. a jeżeli nawet gdyby taka strona nie istniała, to czy miałabyś jakieś wątpliwości?

  8. Marek Chamczyk:

    Marku wytłumaczyłeś i wreszcie wiem, co znaczy „polskie piekło”. Dziękuje Ci za to i zapierdalaj jak najszybciej ze swymi kompleksami do jakiegoś psychoterapeuty. Albo nie, strzel sobie porządną lufę, potem sobie pokrzycz przez okno i idź spać.
    Nie jesteś sam. Oprócz Izabeli z Jeleńskich Kowalskiej jestem z Tobą jeszcze ja.
    Pozdrawiam.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?