Pauza na zastanowienie. Pochylenie wzrokowe nad debiutem poetyckim Moniki Mosiewicz. Pani Bieńczycka

20 maja, 2009 by

Kiedy ze skrzynki pocztowej wyjęłam tomik Cosinus Salsa, o którym autorka zabroniła mi pisać, minęło kilka miesięcy od spotkania z wierszami poetki, z żalem pomyślałam, że mi o nim wypowiedzieć się nie wolno. Nie wolno na przestrzeni wydanego tomiku miłośnie obcować z Moniką Mosiewicz.
W międzyczasie na tym blogu dowcipnym tekstem o wrażeniach wynikłych ze spotkania z wydrukowanym zbiorem poezji Moniki Mosiewicz podzielił się Marek Trojanowski. W tym krótkim tekście, stosując odwieczne kierkegaardowskie uwodzicielskie sposoby mówienia o problemie, dał popis udanego pisania nie wprost.

Jako osoba przyziemna, dozgonnie przyporządkowana Saturnowi, pozwalam sobie jako ta Pani spod Znaku Koziorożca zakwestionować ogrom postaci Moniki Mosiewicz i realistycznie, wbrew męskim spojrzeniom, za pomocą aparatu fonograficznego dać świadectwo nie tyle szczupłości autorki Cosinus Salsy, ale i jej kobiecego piękna.

mosiewicz2

Kategoria: Bez kategorii | 37 komentarzy »

komentarzy 37

  1. Marek Trojanowski:

    zabawne, jakie to dziwne rzeczy człowiekowi do głowy przychodzą, gdy kontempluje tak sielskie landszafty z białymi pieskami oblizującymi sobie srakę.
    Przypomniał mi się mianowicie jeden z pierwszych wykładów Fr.Nietzsche o Homerze, w którym starał się określić schyłek epoki greckiej. Wówczas powiedział o Sokratesie, że ów nie tylko dobił dducha antyku, ale że w istocie był elementem niegreckim. Argumentował to m.in. przy pomocy argumentu: monstrum in fronte, monstrum in animo. (Później argument ten rozwinął w Goetzen-Daemmerung nawiązując do ówczesnych badań antropologicznych). Przypomniały mi sie też pewne teorie psychologiczne, w których pojawiaja się tezy przekładalności długotrwałych, wewnętrznych stanów psychicznych na rysy twarzy (w bajkach każda Baba jaga jest brzydka, ma koślawy, haczykowaty nos, wyłupiasta oczy i kurzajkę gdzies na brodzie).
    I pomyśleć że causa maieutica był ten biały piesek z językiem w zadku.

  2. Ewa Bieńczycka:

    Pomijając Twoje skomplikowane wywody, to ja właśnie fotografowałam tylko tego pieska nie bacząc na osoby towarzyszące. Dzięki temu jestem w posiadaniu tak ważnego zdjęcia.
    I dopiero po recenzowaniu przez Ciebie tomiku poetki i wyjątkowym (nie dajesz nigdzie więcej) wizerunku autorki do tekstu, skojarzyłam twarze. Siedzącą obok po prawej Gosię Dobosz to znałam lepiej z różnych publikacji sieciowych. Jak Gosia Dobosz wyda swój tomik, to przy omawianiu najwyżej się podlinkuje, bo wyszukiwarki nie masz.

    U Rembrandta w Straży nocnej też napatoczyły się sie psy i on tego obrazu nie mógł sprzedać. Mam nadzieję że nie usuniesz mojego zdjęcia z bloga, jako nieskromnego.

  3. Monika Mosiewicz IP: 83.10.160.171:

    Proszę Pani,

    Niestety rozpowszechnianie wizerunków osób podlega pewnym reżimom prawnym. Jak się domyślam, oczekiwała Pani, jak również inni autorzy tego bloga takiej mojej reakcji – prawnej. I w tym przypadku będę stuprocentowo przewidywalna. Zgodnie z art. 81 ustawy o prawie autorskim rozpowszechnianie wizerunku wymaga zgody osoby na nim przedstwionej, zgoda ta nie jest wymagana, gdy zdjęcie dotyczy osoby powszechnie znanej i wykonano je w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych lub zawodowych. Z pewnością co najmniej jedna z tych osób nie jest osobą powszechnie znaną, jakkolwiek moim zdaniem wszystkie nie są, niezależnie od tego zdjęcie nie było wykonane w związku z pełnieniem jakichkolwiek funkcji publicznych lub zawodowych. Wszystkie osoby na tym zdjęciu były osobami uczestniczącymi w imprezie, jako publiczność. Uprzejmie proszę o usunięcie tego zdjęcia, w innym przypadku zostaną wyciągnięte dalsze kroki prawne, w szczególności wynikające z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Mam nadzieję, że liczyła się Pani oraz inne osoby, z tego rodzaju obrotem sprawy, przewiduję, że w żaden sposób dobrowolnie Państwo tej prośby nie spełnią, co nie zmienia faktu, że jest ona w tej sytuacji konieczna i uzasadniona.

  4. Marek Trojanowski:

    droga, szanowna monisiu, czy nie jestes aby osobą publiczną? internetowym i środowiskowym celebrytą?
    ja tego zdjęcia nie usunę, mnie możesz śmiało podać do sądu. posądzimy się trochę.

  5. Marek Trojanowski:

    zdaje się to nie kto inny ale prezesówna Fundacji Literatury w Internecie ogłosiła, na blogu Wolny-Hamkało, że Monika Mosiewicz, to „najgłosniejszy głos” w polskiej poezji współczesnej.
    Twój wizerunek jako taki nie jest interesujący. Ale wizerunek najsilniejszego głosu w polskiej poezji współczesnej, wizerunek założycielki poewiki, wizerunek głównej uczestniczki współczesnego życia poetyckiego jest jak najbardziej interesujący.

    Monisiu, jeżeli chcesz podejmować kroki prawne, to proszę wszelkie pisma procesowe kieruj do Kancelarii Adwokackiej Krzysztofa Szymańskiego mecenas Szymański ma wszelkie moje pełnomocnictwa.

  6. Ewa:

    Ja usunęłam wbrew woli właściciela tego bloga.
    Marku jeśli zechcesz, przywrócisz wizerunek, ale naprawdę nie warto wytracać energii.
    Pani Moniko, dałam w dobrej wierze. Byłam pewna, że Pani brała udział w Porcie, podobnie jak Gosia Dobosz, jako uczestniczki imprezy. Wizerunki obu Pań były bardzo korzystne, korzystniejsze, od fotografii z tej samej imprezy Gil Gillinga.

    Art. 81 ust. 2 Ustawy określa dwa wyjątki od zasady wymogu uzyskania zgody na rozpowszechnianie zezwolenia. Zgody takiej nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych, oraz osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, czy publiczna impreza.

    Przykro mi, naprawdę.

  7. Marek Trojanowski:

    to zdjęcie wykonane zostało „na Porcie” we Wrocławiu, w którym uczestniczyłaś jako poetka. jesteś przy stoliku w towarzystwie innej poetki.

  8. monika mosiewicz IP: 87.205.39.203:

    Szanowna Pani!

    Uprzejmie dziękuję.

  9. Ewa Bieńczycka:

    > Marek
    To przyślę wykadrowanego psa, bo nie wiadomo po usunięciu, o co nam w komentarzach chodzi. Szkoda mi trochę czasu,na te wszystkie zmiany, ale trudno. Nie wiem jak z psem, ja się zupełnie na polskim prawie karnym nie znam.

  10. Marek Trojanowski:

    Ale ty Ewa głupia jesteś. Ja go w pałe

  11. Ewa Bieńczycka:

    A Ty Marku wiesz, czy brały te Panie udział? Czy czytały wiersze? Ja nie mam pojęcia! Ja tam byłam z obowiązku, ponieważ by wypełnić ten namiot, organizatorzy kazali przyjechać wszystkim producentom wideoklipów nakręć wiersz. Ja naprawdę sfotografowałam tego pieska i natychmiast poszłam oglądać Wrocław. Ja na zadanej imprezie, oprócz tego wymieniania czytania kto się czym onanizuje na wielkiej sali teatralnej, to ja nigdzie nie uczestniczyłam. Nawet i z tego spektaklu państwa Sosnowskich uciekłam, bo wiesz, ja do onanizmu tez mam stosunek nie po linii Portu.
    Taka głupia to ja już nie jestem, żebym ja za jakiegoś psa poszła siedzieć. Ja nie mam adwokata osobistego jak Ty. Mnie potraktują jak psa.

  12. Marek Trojanowski:

    Ewo, wszelkie interpretacje pojawiłyby sie na sali sądowej. Nie wnikam w to w tej chwili.

    Jeżeli nie masz jaj, to nie bierz się za publikację tesktów, które zaczynasz kasować, gdy ktoś ci pogrozi „krokami prawnymi”.

    Ty masz blog – o ile mnie pamięć nie myli: bienczycka.com, miejsce, w ktorym publikowałaś tekst, którego integralną częscią było zdjęcie, to historiamoichniedoli.pl – a tu Ewo, w tym miejscu jedyna osobą kasująca cokolwiek jestem ja. jest tylko jedna kategoria: „to skasował trojanowski”, nie ma analogicznej kategorii z Bieńczycką. ja odpowiadam za wszystko. jak ktoś chce pozywać stronę, to pozywa mnie.

    Ewo, jak nie masz ikry, to zajmij się szydelkowaniem, malowaniem, ale nie pisz. Pisanie wymaga odwagi – jeżeli ci jej brak, to nie pisz. To ja, 32. letni gówniarz , który ma wszystko do stracenia, całe życie – to ja mam cię uczyć odwagi? idziesz z diabłem w parze a ognia sie boisz? Ewa, Ewa

  13. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    heh znowu pojawiła się formułka ” jestem prawniczką i zrobię ci kuku”

    Osoba publiczna to osoba rozpoznawalna, wystarczy że tylko rozpoznawalna „w takiej gminie”.
    Marku nie możesz się spotkać na sali sądowej z Moniką Mosiewicz, nie ma podstaw prawnych, aby ciebie pozwać.

    Znowu została uskuteczniona żonglerka paragrafami.

    Ewo, jak wygląda Monika Mosiewicz wiem ze zdjęć Gila gillinga i z ostatniej strony „Cosinus salsy”. Pamiętam jak na nieszufladzie Gil pisał, że koniec z ciągłym narzekaniem poetek, że źle wyszły na jego zdjęciach i że ma podmienić fotki na swojej stronie. Ewo mogłaś wymienić zdjęcie Moniki Mosiewicz na ładniejsze, albo chociaż użyć photoshopu w ramach promocji. Ja tez chciałabym wyglądać fotkowo – internetowo jak Scarlett Johansson na okładce kwietniowego francuskiego Vogue`a.

  14. Ewa:

    Marku, ja byłam raz w sądzie, jak dzień w dzień w naszej klatce schodowej pijak z pijaną żoną demolowali mieszkanie, bili się i trójka dzieci płakała niemiłosiernie. Nikt z sąsiadów nie reagował, a milicja wzywana przez nas za każdym razem mówiła, że ja mam sama pozwać sąsiada, jeśli mi przeszkadza spać.
    I na tej sali sądowej okazało sie, że ja jestem przewrażliwiona, nielojalna sąsiadka. Że ja chce trójkę dzieci pozbawić rodziców, Szkolna psycholog zaświadczyła przeciwko mnie. Akurat uczyłam w szkole podstawoej plastyki i znałam małego Grzesia, który uciekał do babci.
    Wiesz, ja w tym sądzie nie wierzyłam własnym oczom. Ja nie mogłam uwierzyć, gdzie ja jestem.
    Okazało się, że ja jestem winna.
    Marku ja wiem, co to są sądy, W naszym mięście nikt z tego okresu nie utracił stanowiska, ludzie tylko awansowali. Ach, Ty nic nie wiesz… W Polsce to nawet Louis-Ferdinand Céline wysiada…

  15. Marek Trojanowski:

    Ewo, jak myślisz, czy mnie interesują twoje przygody z wymiarem sprawiedliwości? mnie to nie interesuje. nic a nic. ale intersuje mnie to, co piszesz w tym miejscu. nie piszesz tego na swojej stronie, ale na historiach. Pomijam kwestie techniczne, ale Ewo jak ty możesz wymagać prawdy, odwagi, autentyczności od poetów, o których piszesz, skoro sama z byle powodu chowasz pod siebie ogon. moderujesz własny wpis, dokonujesz autocenzury. wiesz ile osób czyta ten blog? przecież ci ludzie widzą, co pisze mosiewiczówna, ale te kilkaset osób widzi także i twoją reakcję. To jak się chowasz, jak asekurujesz, jak wycofujesz się, jak przepraszasz.

    Ja wiem dlaczego życie literackie i jego pochodne (literatura) jest w tym kraju takie jakie jakie jest – bo w tym zyciu zamiast ognia pojawił się żargon prawniczy, pojawiło się asekuranctwo, pojawiła się poprawność polityczna. Już wiem dlaczego gerszberg na rynsztok.pl apleował o utworzenie „społeczeństwa otwartego”. Gerszberg jest realistą, rozumie i przyswoił istotę pojęcia „kompromis”. Wiem tez Ewo, dlaczego ty jestes w tym miejscu w swojej karierze a nie innej – bo chciałabyś, bo wiesz, że powinno być inaczej, ale za każdym razem się boisz. Boisz się o siebie, o to, że coś stracisz.
    Tak mają Ewo wszyscy literaci, cała literatura polska jest literaturą ubezpieczeniową – tu każdy artysta ma jakąś polise ubezpieczniową (nieważne czy wykupiona u krytyka literackiego, czy w bezpośrednim otoczeniu, czy może u najwierniejszych sympatyków).

  16. Ewa Bieńczycka:

    > Iza
    Izo, tak uważasz? Ja się naprawdę nie znam. Zdumiewająca jest ta fuzja rożnych zawodów u artystów. Ot, żyję w bardzo ciekawych dla sztuki czasach. Poetą może być każdy, kto uprawia ciekawy zawód. Myślę, że poeta rzeźnik jest miłośnikiem twórczości Francis Bacona i po kilkugodzinnym staniu przy taśmie sobie zawsze jakiś po pracy wiersz napisze z autopsji.
    Miałam takiego przyjaciela z piaskownicy. Wątpił do milicji po studiach, a za żonę miał studentkę prawa i oboje awansowali. To był bardzo praktyczny zawodowo duet, bo czynności zawodowe były niemal rodzinne. Nie wiem czy oni piszą wiersze. Ale pewnie piszą. Wszyscy piszą przecież wiersze.
    > Marek
    Nie wiem, Marku, Ja żyłam w czasach kiedy niczego nie było wolno, a teraz to ja jestem już zmęczona tym, że w dalszym ciągu mam walczyć o jakąś wolność. Ja tylko wiem, że dobra rewolucja jest tylko wtedy, gdy ocali tyle wartości z poprzednich epok, ile się da.

  17. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, mnie teraz interesuje wyrok sądu w procesie przeciwko Wikipedii. Ma zapaść w czerwcu.
    Jeden z bywalców internetu Artur Buzdygan poczuł się obrażony informacją na swój temat zamieszczoną w internetowej encyklopedii. Rzecz jasna obok informacji jest wklejone także jego zdjęcie.
    O dziwo na straży internetowej wolności wypowiedzi ozdobionej na dodatek zdjęciem, stoi Monika Mosiewicz.
    Dlatego uważam, że dzisiejsze wpisy pani Moniki na blogu Marka są jakąś aberracją.

    informacja na temat procesu w artykule „Zakończył się proces przeciwko Wikipedii” Gazeta Wyborcza 19.05.2009

  18. Ewa Bieńczycka:

    > Iza
    W Polsce ludzie uwielbiają procesy, jest to już w Panu Tadeuszu.
    Syn napisał mi przed chwilą, że w miejscu publicznym nie ma prywatności i ma mama prawo publikować (przynajmniej w ramach amerykańskiego prawa). Jeśli było by robione w prywatnej przestrzeni to co innego.
    Ale on żyje zupełnie w innym państwie. Też wrednym, ale może jeszcze inaczej.

  19. przemek łośko IP: 79.162.57.48:

    Moniko, strasząc jesteś jeszcze śmieszniejsza niż wtedy w Łodzi ;)
    Wstań na paluszki, rozcapierz palce i wyryknij z siebie to groźne Łaaaa!, no proszę, pokaż lwicę ;D

    Swoją drogą zdjęcie liche, ale nie wyszłaś źle na nim. Kto to jest ten wielbiciel tyłem?

  20. Ewa Bieńczycka:

    > przemek łośko
    Liche? To ja fotograf też jestem do dupy?
    Przecież nie dostalabym zgody na pozowanie. Warunki były niezwykle trudne, nawet dla profesjonalisty.

  21. Marek Trojanowski:

    Ewo, następnym razem zrób to z zaskoczenia. postaw delikwentom po piwku i kiedy ci będą raczyli się napitkiem po 5 zł / L, ty w tym czasie, wraz z profesjonalna ekpią rozstaw profesjonalny sprzęt i dopiero wówczas rób fotki.
    Ja bym na twoim miejscu wysyłał takie fotograficzne niusy do pudelek.pl. Wiesz ile oni płacą za zdjęcia np. Moniki Richardson bez mejkapu? do końca życia nie musiałabyś pracować

  22. Ewa Bieńczycka:

    >Marek
    Nic bym nie zarobiła. Tutaj, to był czysty przypadek, bo zahipnotyzował mnie ten pies. Mąż zabronił mi jeździć samochodem, bo ja mam takie stany osłupienia, jak coś mnie zaintryguje. Jak prawdziwy . Nie mylić z jurodiwcem, który akurat na wszystko ma baczenie.

  23. Marek Trojanowski:

    Kazdy paparazzo, Ewo, ma swoja prywatną teorię „czystego przypadku”.

  24. gośka dobosz IP:84.10.189.54:

    sdjfds dsfop fopewkfpo kopkef opksdpokf psakofopwajf opwekf lsdcl;sd k ckodfk psfkopskdpsOFKODODSPFKAPDS OAFK DSK FDSJOISDM Idsfamaoism[pf apofmposdmfp aop [psmfpoasvop opmsfvpsoafopasm pomvpomspofvmaodfma opmvapmpvmapomdopsvopvpoasv

  25. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, te czarne opaski na oczach stosuje się tylko wtedy, gdy przeciwko osobom znajdującym się na zdjęciu toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, a one nie wyrażają zgody aby być fotograficznym dodatkiem do artykułu. (prawo prasowe artykuł 13)
    Ale i te osoby mogą się zrzec prawa do ochrony prywatności ( ten sam artykuł 13.2 prawa prasowego), aby ich zdjęcie nie było zapaskudzone medialnie czarną kreską. Ryszard Krauze tak zrobił w 2007 roku.

    Wprawiłam prawnika w zabawowy nastrój od rana pokazując wpisy pod Twoim tekstem ze zdjęciem. Czuję, że dzisiaj oprocz poetek i poetów, odwiedzą Marka blog adwokaci, aby poczytać jakimi paragrafami z czapy, posługuje się ich koleżanka po fachu. I następna anegdota prawnicza gotowa, a pani Monika Mosiewicz stanie się sławna nie tylko w środowisku poetek i poetów.

  26. Ewa Bieńczycka:

    Jesus Maria!
    To jak masz tam takich perfekcjonistów w zawodzie, to korzystaj z nich i spytaj o psa. Skoro pies jest czyjś, to przecież automatycznie podlega tym samym zakazom. Niech wydadzą werdykt, bym wiedziała na przyszłość jak się w Sieci zachować, a wszelkie porady prawnicze płatne są.
    To Ty już Marku będziesz za wszystko odpowiadał, ja jestem bezradna. Stało się…

  27. KczK IP:80.53.135.100:

    He he he :)

    Po co te czarne paski? Mosiewicz na tym zdjęciu ewidentnie jest „szczegółem całości”, fota zrobiona na publicznej imprezie i nie musi być cenzurowana.

  28. Ewa Bieńczycka:

    > KczK
    Dzięki, Panie Macieju, ale teraz się okazuje, że z paskami to dopiero jest karalne (sugerują prokuratorskie posądzenie o morderstwo maskowanych).
    Bardzo się boję.

  29. przemek łośko:

    jeśli to mordercy, to co najwyżej steków

  30. gośka dobosz IP:84.10.189.54:

    ale o co chodzi? to jest takie zagranie, że nie wiadomo, co z nim zrobić.

  31. KczK IP:80.53.135.100:

    Dziwię się, że Mosiewicz nie pozwała jeszcze autorów tego bloga za użycie w jego treści słów „Cosinus salsa”, i przez to poszarganie jej praw autorskich! Do mnie kieruje podobne pozwy, za nazwanie filmiku „Brzytwa okamgnienia”

  32. Marek Trojanowski:

    Ja się dziwie, że jeszcze tych pozwów nie opublikowałes. te pozwy są twoja własnoscią, nie mają klauzuli tajności.

  33. KczK IP:80.53.135.100:

    Nawet w tak obciachowym miejscu jak moje stronki i blogaski jest pewna granica – nie chce mi się ich zaśmiecać.

  34. Ewa Bieńczycka:

    > gosia dobosz
    Pani Gosiu, to nie żadna zgrywa, ani prowokacja. Zrobiłam tylko to co Przemek Łosko na rtnsztoku w dziale njusy. Nic więcej. I okazało się, że mi tego zrobić nie wolno, ponieważ pewna poetka ani na sekundę nie wychodzi ze swojej etatowej pracy, dzień i noc pracuje jako prawnik. Tym sposobem pod okiem Wielkiej Siostry szczur się nie przeciśnie, a wiadomo, czym dla bohatera Roku 1984 były szczury, to dla mnie są sądy. Panicznie się ich boję i już wtedy, czytając poezję Moniki Mosiewicz na poewiki intuicyjnie wyczytałam w nich, co mnie czeka. I stąd te nieporozumienia.

  35. gośka dobosz:

    gdyby mnie pani zapytała, to bym napisała, że nie mam zamiaru wydawać tomu. jestem amatorką i pasjonatką. wie pani o co chodzi? po co pisać: jak wyda tomik, sugerować coś bez sensu. mi wody pod deklem nie zagotował mój wizerunek, ale kłamstwo, czy tam próba manipulacji. proszę nie robić z siebie ofiary, nie żalić się na Monikę, bo to dopiero jest żałosne. nawet jeżeli pani się wydaje, że może to teraz obrócić w żart, przejaskrawić – nie nie może już pani.

    nie 'zgrywa’ tylko 'zagrywa’ – była to. i owszem.

  36. Ewa Bieńczycka:

    > gośka dobosz
    No dobrze Pani Gosiu, Pani mnie przejrzała: jak każdy statystyczny Polak, uwielbiam się procesować. Wszystko, co tu napisałam to kokieteria i zmyła.
    Zadowolona Pani?

  37. gośka dobosz:

    gdzie napisałam, że kokieteria? pani sobie sama to zarzuca – nie ja pani. :D ależ pani dramatyzuje.

    pani czyta jeszcze raz 'z a g r y w a'(od zagrywki) – „podanie piłki na pole przeciwnika rozpoczynające grę”. i właśnie to ma teraz miejsce.

    dobra, nudy.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?