Pauza na zastanowienie. Galernicy wolności. Pani Bieńczycka

30 sierpnia, 2009 by

Czytam w Sieci (wyjątkowo dużo jest tekstów o Sergiuszu Piaseckim), że Piasecki zmarł w latach sześćdziesiątych w biedzie, pozostawszy do końca wiernym literaturze, pisząc w przerwach prac fizycznych swoje utwory w różnych norach i poddaszach. Ten oddech kosmicznej wolności, ta potrzeba izolacji od otaczającego świata jest odczuwalna w powieści „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”. Pisarstwo Sergiusza Piaseckiego przywraca wiarę w samoistność twórczości artystycznej, w jej boską moc determinowania swoich wybrańców, niewolenia ich obowiązkiem tworzenia i niemożliwością podmiany. Kochanek jest wybrańcem jedynym. Nie jest partnerem, nie jest okolicznością losową, nie jest życiową spekulacją. Jest dany raz na zawsze, nieśmiertelnie i ponadczasowo. Bohater najsławniejszego utworu Sergiusza Piaseckiego spogląda w niebo nie pogańsko i nie po chrześcijańsku. Nie jest przedstawicielem żadnego ruchu, żadnej filozofii. Podkreśla ciągle swój brak wykształcenia i swoją obcość sztuce. Jego spotkania z przyrodą nie mają też wymiaru egzystencjalnego czy zastępczego, ponieważ spotkania z ludźmi traktuje też z równym zachwytem. Bohater „Kochanka” jest nie tylko w symbiozie ze światem, ale jest z nim w jedności zupełnie odrębnej od wszelkich projektów myślicieli, jakim powinien być człowiek by się dało tutaj na Ziemi żyć szczęśliwie. Piasecki nie jest polskim Genetem. Nie ma nic wspólnego z więziennym pisarstwem Markiza de Sade’a. A jednak „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy ”, napisany w najcięższym więzieniu Polski międzywojennej ma ten zamknięty i więzienny, nieunikniony rys artysty w sytuacji, o której Robert Walser pisał, że jest dla twórcy niemożliwą do pokonania przeszkodą. Zamknięty w drugiej połowie życia w zakładzie psychiatrycznym, Walser nie napisał już ani linijki. Sergiusz Piasecki, by spełnić wewnętrzny przymus, imperatyw wolności, której z losowych i historycznych przyczyn mu bardziej brakowało niż tym, którym udało się mieć życie bardziej stabilne, pisze w więzieniu, pisze wszędzie, gdzie tylko się da, staje się artystą jakby wbrew wszystkiemu, wbrew wszelkim zdroworozsądkowym diagnozom. Szeroka natura Piaseckiego (powodująca jego coraz uciążliwsze życiowe tarapaty już w szkole), prowokuje budowę na kartach powieści specyficznego moralnego kodeksu jak w powieści łotrzykowskiej i przygodowej, gdzie zewnętrze prawo staje się podejrzane i etycznie coraz bardziej kontrowersyjne, a ład i porządek społeczny opresyjnie zły. Świat moralny Piaseckiego w promieniach świecącej na niebie konstelacji gwiazd, oczyszcza się w oczach czytelnika nawet, gdy bohater wikła się już w nałóg kolejnych przestępstw popełnianych wyłącznie tylko dla ich popełniania. „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” nie jest dziełem wielowarstwowym tej miary jak np. „Pod wulkanem”. Ale czytałam ją z równym Lowry’emu poczuciem magii i uwiedzenia światem mroku przefiltrowanego przez jednostkę upadłą społecznie i ocalałą wewnętrznie, świata, który jest w stanie odsłonić jedynie artysta. W listach więziennych słanych do Melchiora Wańkowicza, Piasecki skarży się na brak dostępu do prawdziwej, należnej każdemu pisarzowi edukacji, do książek, do czegokolwiek, co uczyniłoby jego sztukę wartościową. Podarowane mu narzędzie pracy wita z modlitewną wdzięcznością:

Dziękuję, bardzo dziękuję za wieczne pióro. Cieszę się niemal jak dziecko. Doprawdy… Wieczorem myślę, że jak wstanę, to będę niem pisał… i bardzo podejrzliwie patrzę na każdego, kto na nie spogląda. Więcej mnie cieszy, niźli kiedyś broń… Olbrzymie ułatwienie w pracy. Nareszcie mogę korzystać z tego, co stanowi cząstkę kultury. Nie mając czem Panu się odwdzięczyć, przesyłam pozdrowienia od Wielkiej Niedźwiedzicy. Widuję ją w pogodne wieczory z mej celi… Jak śliczne, jak śliczne, jak cudne, jak promienne ma oczy!…”

Kategoria: Bez kategorii | 12 komentarzy »

komentarzy 12

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Moja poklejona książka „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” wydana przez Wydawnictwo Gryf w Londynie pochodzi z 1947 roku.
    Piszesz Ewo, że o Sergiuszu Piaseckim jest sporo informacji w internecie. Ja obejrzałam wykorzystując guugle kilka współczesnych okładek „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” i stwierdzam, że moja pokiereszowana książka ma najładniejszą, bo bezobrazkową. Rysunki na okładce wprowadzają w błąd, udają komiksowy kryminał. Moje wydanie to sam tytuł napisany czarnymi literami, ale w wyrazie Kochanek, litera K jest jak monogram, obrysowana przy tym czerwoną kreską. I ta czerwona litera jest czytelnym świadectwem, o czym jest powieść.

    We wstępie, Sergiusz Piasecki pisze:
    „I mało było słów. Ale słowa były słowami i łatwo je zrozumieć mogłem i zawsze wiedziałem, że to nie słowa honoru, ani przysięgi, więc były pewne…
    Tak pędziły w barwnym wirze głupie dnie i wariackie noce, którymi Ktoś za coś nas obdarzył.
    A nad tym wszystkim: nad nami, Ziemią i chmurami, po północnej stronie nieba pędził dziwny Wielki Wóz…królowała wspaniała jedyna, zaczarowana Wielka Niedźwiedzica.”

    To zdane o tym, jakie słowa są pewne, mocno wwierca się w pamięć.
    Tym bardziej gdy czyta się zdanie kończące powieść: „14 pażdziernika 1935 r. – 29 listopada 1935 r. Święty Krzyż, więzienie.”

    Biografia Sergiusza Piaseckiego to autentyczny życiorys twórcy, który nie godził się na kompromisy w imię lepszej pozycji, sławy, czy pomagającej przynależności do związków, ułatwiających karierę.
    Uważał, że jako artysta musi pisać i to jest jego podstawowe zajęcie, wszystko inne jest nieistotne, żywił sie więc powietrzem i nie chałturzył.

    I o dziwo Ewa, Przemek i ja znamy książki i biografię Sergiusza Piaseckiego i czytaliśmy jego książki. To dowód na to, że oryginalny twórca nie znika z pamięci jednego drugiego, trzeciego pokolenia i trwa w nas.

    Coż więc daje chwilowa moda na jakiegoś twórcę, po którym po dekadzie znika ślad? Koleżeńska promocja i poklepywanie, wyrządzają tylko krzywdę. Rozwijają w poetce, w poecie syndrom Antonio Salieriego.

  2. Ewa Bieńczycka:

    Linki są na wikipedii pod hasłem Sergiusz Piasecki. Tam w nich też się dowiedziałam, że Twój przodek Izo, Konstanty Jeleński – Kot go nie trawił, a po opublikowaniu w paryskiej „Kulturze” paszkwilu o Miłoszu, wręcz zwalczał.
    Ale ja chciałam się skupić na tej magnetycznej prozie, która jak piszesz, sama się broni, a czytelnicy bez przymusu i reklamy też to doceniają i własnymi pieniędzmi, kupując kolejne wydania, Piaseckiego do życia przywracają.
    Zauważ Izo, że tego autsajdera śmietanka zakopiańska przyjęła, tego przecież bękarta, tego niewykształconego, skazanego na śmierć człowieka.
    Już widzę, jak nieszuflada odkrywa nowe talenty, jak oryginalność hołubi, jak ciepło, z otwartymi ramionami, bez odpowiedniego terminowania, przyjmuje.
    Przecież to był bandyta, kokainista, producent pornografii, a Polska była święta, prawicowa, katolicka. A jednak dla niego znalazło się miejsce.
    Wyjęłam specjalnie album z pastelami Witkacego, by portrety Piaseckiego, tego nędzarza, z którym Witkacy się kumplował i wielokrotnie portretował, przeglądać. Ale w wydaniu z lat siedemdziesiątych go nie ma, bo i nie mógł być.
    Moderniści przedwojenni znali się na rzeczy, w mgnieniu oka wiedzieli, kto ile jest wart.
    Ja mam książkę z Sieci, wydanie elektroniczne, ale nie pamiętam już, skąd ściągnięte. A Ty masz widać cenne, samizdatowe wydanie.

  3. Marek Trojanowski:

    Dzisiaj juz się nie mówi o akcie twórczym, ale o procesie (czyli: okreslonym odcinku czasu), w którym powstaje dzieło literackie. Co więcej: jak ktoś chce się nauczyć o tymże procesie czegoś więcej, a nawet pragnie sam coś napisać, to może zapisac się na warsztacik, na którym na przykład Jakub Winiarski nauczy człowieka jak należy pisać ksiązki, albo wiersze. Na tych warsztatach kilku panów / pań wita ładnie zebranych słowami:
    – dzień dobry
    i nie czekając na odpowiedź z sali dodają:
    – dziękujemy, że zapisaliście się państwo na kurs pisania książek. czy wszyscy dostali od pani Basi druczki przelewu? Kto nie dostał, kto? proszę rączka do góry.

    kurs się kończy po dwóch tygodniach. każdy otrzymuje certyfikat. wydruk z kolorowej drukarki z naklejonym hologramem żeby wygladało na oryginał. Tacy oryginalni pisarze na rodzinnych imprezach chwalą się: „wiecie, ze jestem pisarzem. Poważnie. I widziałem Winiarskiego Jakuba i Dehnela. A z daleka mignął mi Maliszewski. Poważnie!”

    Ten nowoupieczony literat jednak nie ma pojęcia, że kto to jest Dehnel, Maliszewski, Winiarski wie raptem 1000 osób w kraju, z czego 300 zaczyna dzień od przeglądu forum portalu „nieszuflada.pl

    Czego możesz się nauczyć od trenerów pisania? możesz się nauczyć na przyklład jak napisac ksiązkę. bierzesz na przykład nowele: „janko muzykant; kamizelka; powracająca fala” i na tej podstawie tworzysz tzw. zbiór opowiadań. piszesz pierwszych 20 stron o nierówności między rozwojem kulturowym miast i wsi. że mimo elektryfikacji, środkom unijnym polski chłop dalej jest ciemny jak tabaka w rogu, a kiedy to bydle chce dostać się na salony to pojawia się syndrom Andrzeja Leppera. Ale są oczywiście wyjątki. Jest pewien sierota, wielce utalentowany, który w pamięci potrafi rozwiązywać zadania z fizyki nieeuklidesowej. Niestety jest bardzo biedny i nie stac go na podróż do miasta, na studia. nie stać go też na to, by kupic komputer. I teraz następuje przyspieszenie akcji: do zapyziałej wiochy, w której trwoni się ten niewyobrażalny talnet, przyjeżdża urzędniczka z ministerstwa, która ma za zadanie przeszkolic odpowiednich urzędników w kwestii mozliwości pozyskiwania środków unijnych na edukacje, na rozwój małych fimr itp. Urzędnicy przyjmuja kobiete bardzo sceptycznie, nawet posterunkowy chcąc paniusie odstraszyć przebija jej pod osłoną nocy oponę w aucie. Nikt na wsi nie chce unii europejskiej, bo to się wiąże z dotacjami. a dotacja to kłopot. bo trzeba sie o nia postarać, wypełnić kilka druczków, wpisać odpowiednie sumy w odpowiednie rubryczki i nie wolno sie przy tym pomylić. ponadto trzeba się później z dotacji rozliczyć, a to już jest największy problem. dlatego lepiej trwać na stanowisku: „my od unii nic nie chcemy i niech się unia, niemcy i inni od nas polaków odpierdolą, bo w przeciwnym razie poznaja siłę chłopskiego ramienia”
    pani z warszawy, ubrana w ładny kostiumik i z laptopem w torbie z oczywistych powodów jest śmiertelnym zagrożeniem dla sielskiej rzeczywistości. kopie się pod nią dołki, rzuca jej się kłody pod nogi i przebija opony, by ją odstraszyć. ale ta dziewczyna nie bez przyczyny znalazła pracę w ministerstwie. ona od zawsze pragnęła być jak Stasia Bozowska. Nawet wytatuowała sobie czerwone sece na półdupku z napisem: „kocham pozytywizm”. nic i nikt jej nie przeszkodzi. dlatego zawsze z usmiechem wygrzeywała się z dołów, które pod nia kopano i z radością w oczach przerabiała rzucone jej pod nogi kłody na opał, który rozdawała ubogim.
    Któregoś razu kiedy zmieniała koło z przekłutą oponą nadszedł Jaś – czyli ten utalentowany chłopiec. Jaś oprócz talentów miał dobre serce. Powiedział:
    – Pomogę Pani.
    W trzy minuty zmienił koło bez uzycia lewarka. Jaś był bardzo wyropbiony od ciągania pługa, bron, opylacza itp.
    Pani z ministerstwa od razu poznała się na talencie chłopaka. łatwo się domysleć co będzie dalej: zakochają się, Jan dostanie szmal na komputer i unijne stypendium. Bedzie studiował. Następnie będzie uczył na Oxfordzie teorii łobaczewskiego. Po roku pracy i szczęsliwego pożycia małżeńskiego Jaś dorobi sie nominacji do nagrody Nobla i HIV-a. Zarazi się od bułgarskiej stypendystki, którą wyruchał gdzieś po pijaku. Jan rzadko pił ale jak już się upijał, to na umór. Rwał mu się film.
    Nie powie nic zonie. Bedzie mu wstyd. Porzuci ja i małą córeczkę. Nakłamie jej, że już nie kocha, że ma jej dość. Ale prawdziwym powodem odejścia będzie troska o zdrowie ukochanej i córeczki. Jan nie chce ich zarazić.
    Pór roku minęło od rozstania. Jan dostaje Nobla za odkrycie tzw. przesmyków Kowalskiego – w skrócie: miejsc, w których nie obowiązują zasady fizyki klasczynej i nieklasycznej.
    Krótko po odebraniu nagrody dowiaduje się, że jego żona nie poradziła sobie z rozłąką i że popełniał samobójstwo w szpitalu dla obłąkanych, a córeczka trafiła gdzies do sierocińca.
    no i jan będzie szukał dziecka, szukał. ale go nie znajdzie. pogrązy się w smutku, odstawi leki retrowirusowe i będzie umierał. na łożu smierci odwiedzi go dziewczyna. będzie wyglądała jakjego zona. będzie miała laptopa, kostium. będzie wygladała jak anioł. zapyta go:
    – poznajesz mnie?
    – tak – odpowie – jesteś moją córeczką.
    – a wiesz co to jest? – zapyta pokazując mu strzykawkę napełnioną jkąś substancją.
    – nie, co?
    – to lekarstwo na HIV, którego tynie dostaniesz.
    po tych słowach wyjdzie z pokoju a Jan umrze.

  4. Ewa Bieńczycka:

    > Marek
    Jestem za warsztatami nauki pisania. W PRL -u wyśmiewano się z takich form nauki na amerykańskich uczelniach z wyższością profana decydując o wyższości literatów naturszczyków nad przyuczonymi do zawodu. W sumie przyuczanie następuje zawsze(w formie samotniczej edukacji), jakość przyuczania zależy od przyuczających, ale myślę, że w tej delikatnej materii nie da się prawdziwego pisarza zniszczyć.
    Podobno po spektakularnym uwolnieniu Piaseckiego z więzienia przez prezydenta Mościckiego wszyscy więźniowie rzucili się do piór i nastąpił zalew więziennej grafomanii tak wielki, że jeśli i tam jakieś talenty były, to i tak utonęły w masowym zjawisku, którego już nikt nie był w stanie prześledzić.
    Piasecki byłby z pewnością pisarzem światowego kalibru, gdyby mógł swobodnie pracować, a nie walczyć i uciekać.
    Napisałeś Marku piękny scenariusz serialowy. Ten Nobel wprowadza duży niepokój, gdyż udowadnia, że pieniądze szczęścia nie dają nikomu. Bardzo to szlachetne.

  5. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, Sergiusz Piasecki zarzucał nobliście kolaborację z systemem. Zaraz po wojnie Czesław Miłosz zgodził się zostać attache kulturalnym, czyli wszedł w trybiki układu dla swojej wygody.
    Piasecki należał do osób wyznających orwellowską maksymę „raz kurwa, zawsze kurwa”. Nie dawał więc przyzwolenia na blatowanie się z marionetkowymi władzami wykonującymi polecenia Sowietów. Nie stał z boku, miał jasno sprecyzowane poglądy polityczne. Konstanty Jeleński bronił przjaciela, wybaczył więc Miłoszowi tzw błędy młodości (jak zwał, tak zwał). Dla Jeleńskiego najważniejsza była poezja Miłosza, a nie jego życiowe wybory.
    Tym łatwiej szło mu to wybaczanie, gdyż sam nie był politycznym radykałem.
    Według mnie polityka interesowała go jako tako, miał do niej letni stosunek, co innego kultura.

    Ewo, Sergiusz Piasecki został wpuszczony na salony w charakterze baby z brodą. Ciekawe ile osób z towarzystwa czuło się przy nim nieswojo wiedząc, że pisarz przesiedział czternascie lat w różnych więzieniach i często otrzymywał dodatkową karę (izolatkę) za niesubordynację, czyli za przeciwstawianie się szykanowaniu i złemu traktowaniu współwięźniów przez władze więzienne.

    Nie wiem w jaki sposób książka „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” z 1947 r znalazła się w moim rodzinnym domu, kto ją przywiózł. Nie zastanawiałam się nad tym do wczoraj.

  6. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Marku, tygodniowe warsztaty literackie aby stać się poetą czy wyrobnikiem pióra?

    Czasami mam wrażenie, że redaktor decydujący o druku w wydawnictwie , oddziela ziarna od plew i te ostatnie wydaje.

  7. KczK:

    http://nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=136528&rodzaj=2

    No widzisz Trojanowski. Twoje złośliwe wynurzenia na temat Szychowiaków spowodowały brak chętnych na kolejny zlot w Księżycach i ukatrupienie ciekawej imprezy.

  8. Marek Trojanowski:

    Maciek do „człap story” nie można się przyjebać, chyba że znajdziesz jakąś literówke.
    a przepisami na placek z jabłkami i serniczki dziewczyny na pewno się wymienią. znajda jakaś okazję. jak nie u Szychowiaków, to może u pani Kasi Wiśniewskiej, która za forse stowarzyszenia – pod warunkiem, że nie zrobi wypłaty Jakubowi i Radkowi – ugości szanowne poetki by podyskutowac o tym jaka to relacja łączy rozmiar miseczki stanika oraz wiersz. Innymi słowy: czy jakość wierszy pisanych przez kobiety zalezy od PH waginy czy od jędrności cycka prawego.

  9. bukowski:

    Tytułem wyjaśnienia: J. Dehnel rozpisuje na nieszufladzie konkurs na ekfrazę i ma 7 odsłon
    dla każdego zdjęcia na swoim vintageowym fotosiku.
    I tyle osób – 7 – czyta rano nieszufladę i wieczór, a nie 300.
    Ekfrazy z tej obfitości chyba nie będzie.

  10. Marek Trojanowski:

    leszek, ale nieszuflada to nie dehnel. to wyglada tak:

    dehnel = nieszuflada
    nieszuflada(non)= dehnel

    uważam, że nieszuflada ma bardzo ciekawe forum, prawie jak pudelek.pl. bo wiersze tam są okropne.

    co do ekfrazy, ekstazy, frykcji, frytkownicy itp. – kiedyś napisałem, że Dehnel to człowiek, który dojrzał w ciągu 9 miesięcy pobytu w łonie. Wówczas przezył młodzieńczy bunt, wówczas dokonał symbolicznego zabójstwa ojca, wówczas wybił szybę sąsiadowi. Innymi słowy w ciągu 9 miesięcy ciązy przezył on wszystko to, co przezywa i czego doświadcza dorastający chłopak. Po urodzeniu Dehnel był juz tylko duży. Był w świecie dorosłych. I tu jest malutkie ale – może i Dehnel wie jak się siorbie herbatke, w której dłoni nalezy trzymać bułkę a w której serwetke – ale Dehnel nie ma żadnego doświadczenia zła ani dobra. jest wychuchanym pomidorem ze szklarni holenderskiej dlatego smakuje jak sałatka z takiego pomidora. nie wiedzac nic o zyciu przerabia lektury szkolne (ten okropny pomysł z Balzackiem), teraz będzie pisał mini felietoniki na temat zebranych zdjęć.
    Te źródła pomocnicze świadcza o jego pustce wewnętrznej. O braku doświadczeń własnych, o deficycie nie do nadrobienia.

    prawdziwa literatura powstaje wówczas kiedy jednostka mierzy się z rzeczywistością i coś z tego zmagania wynika. A Dehnel mirzy się z gadżetami, bo świata nigdy nie poznał.

  11. bukowski:

    Nie wgłębiam się w jego życie prenatalne, tu jest równy wszystkim, bo chyba w głuchym szumie wewntąrzmacicznym nie usłyszał już werdyktu NIKE ten antyAjsycholosowy bohater mediów ze świetlistą tylko przyszłością?
    Strasznie na tej nieszufladzie demoralizuje i ogłupia młodzież, rzuci jakieś vintagephoto i obwieści o konkursie… A najpierw miłosiernie poda z wikipedii definicję, co to jest ekfraza. Trzeba mieć ludzi za idiotów, żeby takie rzeczy pisać!
    No i ta jego ekfraza z anonsu WAB i sam ten anons. Boże! Barthes miał 50 lat i 100 lat historii foto za sobą i nie odważył się napisać, co wydarzyło się w stuletniej historii foto, ten ma 30 lat i za sobą 150 lat historii fotografii i już wie, co się zmieniło.
    Ale najważniejsze, że zaraz odwiedzi twoją stronę i będzie czytał komentarze. Pomidor wyjdzie ze szklarni popatrzeć, jaki but wyciśnie z niego sok.

  12. Ewa Bieńczycka:

    > Kczk
    Panie Macieju, znowu odpowiedzialność zbiorowa. W wątku o twórczości Mirki Szychowiak to ja byłam złym policjantem, a Marek dobrym. Wypowiadał się pozytywnie. Nawet o wytworach plastycznych Pana Szychowiaka, które tomik umaiły, wypowiedział się, w moim odczuciu, pozytywnie. Córka Państwa Szychowiaków, omawiana w innym wątku się nie liczy, ponieważ wyszła z domu i już jest gościem, a nie gospodarzem.
    Niemniej, jeśli uważa Pan, że nasza działalność blogowa ma aż taką siłę sprawczą i taką moc rażenia, to wypada nam tylko pogratulować.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?