jak zostać artystą

31 lipca, 2007 by

Nie masz talentu, ale mimo to jesteś przekonany, że go masz? Z trudem ukończyłeś np. liceum plastyczne (np. w Zielonej Górze)? Startowałeś na ASP, ale tam się nie udało i skończyłeś na wydziale artystycznym jakiejś podrzędnej szkoły wyższej? Innymi słowy: czujesz, że masz talent, ale nikt na tym się nie poznał? Nie przejmuj się! Na pewno zostaniesz artystą. Jedyne, co musisz zrobić, to kierować się poniższymi wskazówkami.

Formuła magiczna

1) inność estetyczna

Pamiętaj, że bycie artystą oznacza posiadanie pewnego stopnia wrażliwości estetycznej. Nie wiesz co to? Już ci wytłumaczę. Otóż większość ludzi, przechodząc obok psiej kupy albo nie daj boże: wdeptując w nią krzywi się, lub udaje, że tego nie zauważa. Pamiętaj, że artysta z definicji ma się wyróżniać spośród tłumu. Dlatego ty, jeżeli do tej pory tego nie robiłeś, to od dziś zatrzymuj się przed każdym psim gównem i wpatruj się w nie i wzdychaj głęboko. Dbaj, by widzieli cię przy tym sąsiedzi, koledzy z podwórka i inni ludzie. Pamiętaj także, byś głęboko wzdychał, pochylając się nad nim. Tylko wówczas wzbudzisz zdziwienie w tych, którzy będą ciebie obserwowali. A nuż, wśród gapiów, trafi się jakiś krytyk sztuki. Jeżeli nie, to i tak zyskujesz: wszyscy będą uważali cię za dziwaka, a to konieczny krok do bycia artystą.
WAŻNE:
Pamiętaj, że na tym etapie niebywale ważne jest wzdychanie. Rób to głośno, wciągając i wypuszczając powietrze. W związku z tym staraj się raczej wybierać te psie kupy, które nie są pierwszej świeżości, ponieważ te nie parują tak mocno i oszczędzisz sobie tego fetoru, który mógłby cię zniechęcić od bycia artystą.

2) inność zewnętrzna

Teraz, kiedy wszyscy już wiedzą, że jesteś inny, musisz zadbać o utrwalenie tego wizerunku. Musisz odpowiednio skonstruować swój wygląd zewnętrzny. Jeżeli masz długie włosy, to zafarbuj je. Najlepiej w różne, egzotyczne kolory. Powiedz fryzjerowi, że może zużyć wszelkie resztki farb, które zostały mu po klientach i żeby pofarbował tobie tym włosy. Jeżeli nie masz długich włosów, to nie przejmuj się. Zwyczajnie ogol się na łyso. Ważną rzeczą jest piercing. Przekłuj uszy, nos, brwi i co tam jeszcze możesz.
Ubieraj się raczej na czarno. Jeżeli jesteś dziewczyną, to ubieraj się w długie, czarne, rozciągnięte swetry i spódnice. Wówczas okaże się, że worek kartofli ma w sobie więcej seksapilu niż ty, ale tym się nie przejmuj. Masz być artystką a nie gwiazdką filmów porno.

3) abolicja morlno-obyczajowa

Jako kobieta-artystka, odziana w czarne worki i 3-kilogramowe buty skórzane typu: glany, nie przejmuj się, że nie znajdziesz sobie chłopaka. Na pewno trafisz na podobnego sobie osobnika. Artystę o wyglądzie Quasimodo i fizjonomii stwora dr. Frankensteina, który już na pierwszym spotkaniu będzie tobie opowiadał o tym, że liczy się piękno wewnętrzne, że uroda mija a dusza pozostaje. I nie zadawaj sobie pytań typu: Dlaczego on przed pójściem ze mną do łóżka pije tyle nalewek za 4,40 zł (to się nazywa tzw. znieczulenie estetyczne)? Dlaczego zawsze gasi światło? Dlaczego zamiast mojego imienia w trakcie orgazmu krzyczy: O! Tak! Zosiu! Jak mi z tobą dobrze! Och!? Jako kobieta, zatem istota z definicji niezwykle nieodporna na miłosne zawieruchy, musisz mieć świadomość tego, że środowisko artystyczne, którego elementem pomału się stajesz, jest bardzo niestabilne uczuciowo. Nie pakuj się w stałe związki. Twoja sypialnia musi stanąć otworem, przed każdym artystą w potrzebie! Warto także zastanowić się nad przeprowadzeniem pewnych prób homoseksualnych. Jedno z ulubionych powiedzonek, które zapewne usłyszysz w trakcie wszelkiego rodzaju imprez artystycznych, które kończyć się będą kolektywnym rzyganiem na skutek przedawkowania alkoholu, brzmi: Żeby życie miało smaczek, raz dziewczyna, raz chłopaczek. Nie dziw się zatem, że któregoś razu obudzisz się we własnym łóżku, w którym natkniesz się na drugą babkę, która będzie miała większe piersi niż ty. Niech cię nie zdziwi także analogiczna sytuacja, z zastrzeżeniem, że obok ciebie będzie nie tylko dziewczyna, ale dodatkowo ze czterech artystów rodzaju męskiego.

4) wena to nie wenera czyli: Wszystko już było

Każdy artysta to istota, która wierzy w coś, co nazywa się weną (nie myl tego z wenerą, aczkolwiek wenera, także jest charakterystyczna dla tego środowiska). Nawet gdy nie wiesz co to takiego jest wena, zawsze, w trakcie wszelkich artystycznych imprez, w których będziesz brała udział, i gdy usłyszysz jak jakaś grupka opowiada o wenie, natychmiast do niej podejdź i wsłuchuj się dokładnie, co też oni tam wygadują. Staraj się być raczej biernym uczestnikiem dyskusji. A kiedy jednak ktoś cię zapyta: A jak ty uważasz?, to odpowiedz jednym z uniwersalnych haseł awangardy artystycznej: Wszystko już wymyślono. Stwierdzeniem tym otworzysz sobie drogę do hermetycznych środowisk, które do tej pory były przed tobą zamknięte. Hasło: Wszystko już wymyślono (ew. W sztuce już wszystko było), jest ulubionym powiedzeniem bezpłodnych i jałowych twórczo środowisk. Nie jest ważne w tym momencie czy to środowisko rzeźbiarzy, malarzy czy ceramików. Każdego rodzaju beztalencie, mające ambicje do tego, by być artystą powtarza niczym mantrę owo zdanie. Pamiętaj, że i ty nie masz talentu dlatego tak ważne jest, żebyś powtarzał jak paciorek: Wszystko już wymyślono.

5) własne dzieło

Kiedy przeniknąłeś do hermetycznego światka artystów, to warto byłoby także coś stworzyć. Ogarnia ciebie strach, że nie masz niby talentu, a tu nagle masz tworzyć dzieło sztuki? Nie panikuj! Najlepiej zostać artystą-malarzem. Skoro Nikifor mógł malować obrazy, dlaczego ty nie możesz? Nie wiesz, kim był Nikifor? Żeby nie zaprzątać swego umysłu zbędną wiedzą z dziedziny historii sztuki, powinieneś wiedzieć tylko, że Nikifor, to nie egzotyczna odmiana kalafiora, lecz taki prymityw, gorszy niż ty, a mimo to został artystą.

Jak namalować obraz:

a) W sklepie z akcesoriami dla artystów wszelkiej maści, poproś sprzedawcę o blejtram. Nie zdziw się, kiedy sprzedawca poda tobie cztery, pozbijane gwoździami w kwadrat listewki, obciągnięte płótnem. To właśnie jest blejtram.
b) Poproś o farby olejne. Kup tyle, ile możesz.
c) Kiedy sprzedawca zapyta cię, jaki pędzel chcesz do tego, odpowiedz mu, że nie potrzebny ci pędzel, bo masz swoją własną technikę.
d) Żeby nie ładować się w zbędne koszta, nie kupuj sztalugi (sztaluga, to taki stojak, który na pewno widziałeś gdzieś na filmach o artystach, na którym ustawiali oni obrazy, w trakcie ich malowania)
e) Wszystkie zakupy zanieś teraz do mieszkania, które od tej pory nie będziesz nazywał mieszkaniem, ale pracownią.
f) Aha! Byłbym zapomniał! Jeżeli do tej pory nie ćpasz, tzn. nie gustujesz w różnego rodzaju używkach halucynogennych, to powinieneś zaopatrzyć się w flaszkę wódki. Kup najtańszą, żeby nie ładować się w koszty. Tym bardziej, że od tej pory, stanie się ona oprócz farb i blejtramów koniecznym akcesorium potrzebnym do wszczęcia tzw. procesu twórczego. Innymi słowy, będziesz potrzebował dużo wódy w zasadzie całe morze wódki.

Kiedy już wrócisz z tym wszystkim do swojej pracowni i kiedy wypakujesz wszystkie niezbędne akcesoria bierzesz się do tworzenia dzieła. Zaczynasz oczywiście od rozbudzenia w sobie weny czyli tego, o czym wcześniej tyle się nasłuchałeś. Wypijasz zatem flaszeczkę. Sączysz do dna i najlepiej na czczo. Zasada jest taka: jakość dzieła artystycznego jest wprost proporcjonalna do ilości spożytego alkoholu, pod warunkiem, że jego stężenie w organizmie nie przekroczy wartości krytycznej, tzn. kiedy nie stracisz przytomności. Pijesz zatem, pijesz i kiedy czujesz, że już nie możesz więcej, że zaraz się porzygasz, to wypij ostatni kieliszek a następnie puść tzw. pawia prosto na śnieżnobiały blejtram. Dobrze by było, gdybyś wcześniej zadbał o wypełnienie żołądka właściwą treścią pokarmową. Zjedz np. spaghetti po bolońsku, wówczas, kiedy zaschnie ono na płótnie uzyskasz dobrą fakturę jako podkład. Już widzę te wszystkie ochy i achy krytyków sztuki, kiedy będziesz im pokazywał swoje dzieła.
Porzygawszy się na blejtram, w szaleńczo-pijackim akcie twórczym chwyć za farby. Wyduś je na rzygi, ściągnij majtki i najnormalniej w świecie usiądź na płótno. I tak kilka razy, do momentu aż zapieczątkujesz odbiciami własnych pośladków całą płaszczyznę obrazu. Tak oto stworzyłeś swoje pierwsze dzieło. Teraz odpocznij, należy się tobie solidna dawka snu, po tym wyczerpującym akcie twórczym.

6) twoje dzieło staje się dziełem sztuki.

Stosując kilkakrotnie procedurę opisaną w punkcie 5., masz już na swoim koncie kilka własnych dzieł. Masz także wstręt do spaghetti i prawdopodobnie jesteś alkoholikiem.
Wybierz teraz się do lokalnej galerii sztuki i oświadcz z szaleństwem w oczach siedzącej tam pani, że jesteś artystą i że chciałbyś zaprezentować swoje dzieła publicznie. Domagaj się zorganizowania własnej wystawy. Kiedy pani będzie stawiała opór, to nachodź ją codziennie z tym samym żądaniem. Na pewno jak nie po miesiącu, to po roku ulegnie twojej prośbie.
Na wernisaże przychodzą, oprócz przygodnych gapiów i znudzonych gospodyń domowych, także od czasu do czasu krytycy sztuki oraz lokalni dziennikarze z pewnym estetycznym obyciem, którzy szukają tematów do kolejnych wydań lokalnych gazet, gdyż mają dość pisania o sensacjach typu: udana interwencja straży pożarnej ocaliła życie kotka, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej. Dlatego warto zrobić jakiś skandal, żeby napisano o tobie w prasie a i żeby przybyli krytycy sztuki mieli nad czym rozmyślać.

Pomysł na skandal:

a) U rzeźnika zamów w całości surowy, świński łeb.
b) Zapakuj go w czarny worek.
c) Weź ten worek na wernizaż. Kiedy będzie cię, ktoś pytał: Co masz w worku? odpowiadaj lakonicznie: Sztukę. Nie zdradzaj więcej szczegółów.
d) Kiedy już wszyscy lekko się upiją a na każdym wernisażu podają jakieś winko to wejdź na stolik, wyjmij z czarnego worka surowy, świński łeb, i krzycz na cały głos, wskazując to na świński łeb, to na swoje obrazy rozwieszone na ścianach: Panowie i Panie! To jest sztuka mięsa! A to jest prawdziwa sztuka!

Jeżeli nie wezwano pogotowia i nie zakuli cię w biały kaftan, to powróciłeś do swojej pracowni aby się wyspać. Budzi cię jednak natarczywe dzwonienie drzwi oraz sygnał telefonu komórkowego. Odbierasz najpierw telefon. I słyszysz w słuchawce: Stary! Ale sensacja! Skandal! Kurwa! Jesteś sławny!. Odkładasz telefon, bo myślisz, że to kolejna reklama jakiegoś podejrzanej usługi twojego operatora telefonicznego. Dzwonek do drzwi cały czas dzwoni. Wstajesz, podciągasz gacie i zakładasz spodnie. Podchodzisz do drzwi. Otwierasz, a tu stoi przed tobą Grażyna Torbicka (tak, tak, ta sama, co w TVP opowiada o sztuce, kinie) i prosi cię o wywiad. Oczywiście odmawiasz. Musisz być tajemniczy, poza tym, nikt nie może odkryć tajemnicy twojego własnego procesu twórczego.
Odprawiasz Torbicką, która nie dowiedziawszy się nic od ciebie, pójdzie teraz popytać sąsiadów, a oni opowiedzą o tym, jak inhalowałeś odór psich odchodów, i o tym, jak się w nie wpatrywałeś. Opowiedzą tez o tym, jak to się ubierałeś, że jesteś prawdziwym artystą.
Opędzając się od paparazzi pójdziesz do kiosku po gazetę, w której przeczytasz na pierwszej stronie: Rewolucja w sztuce! Objawienie! Nowy talent.
Teraz zaczną się telefony od marszandów. Będą proponowali tobie niewiarygodne sumy za twoje obrazy. Ważne jest, żebyś marudził, wybrzydzał i nigdy nie przyjmował pierwszych ofert.

Na koniec pamiętaj: kiedy w prasie napiszą o tobie, że jesteś artystą, ze twoje dzieła są dziełami sztuki, to dopiero stajesz się artystą, a twoje obrazy stają się dziełami sztuki nie ma innego kryterium!

Kategoria: Bez kategorii | Komentarze »

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?