Elżbieta Lipińska, Maj to łagodny miesiąc. Jak mieć pojęcie o wyobrażeniach w poezji po kostki.

26 stycznia, 2009 by

`

Jako, że bezstronna opinia jest zawsze całkowicie bezwartościowa, postanowiłam o nagrodzonym w Gdańsku tomiku Elżbiety Lipińskiej napisać w sposób najbardziej subiektywny jak tylko potrafię.

Będę pisała o wierszach uczuciowych, turystycznych, z dylematami religijno – literackimi, i o wierszach z dyscyplinującym kozikiem. Zwrócę uwagę na trzy wiersze, które mogłyby być zupełnie inne, gdyby poetka wyszła poza ramy dojrzałej pani, której tylko tyle wypada mówić w towarzystwie, czyli półgębkiem. I od nich właśnie zacznę.

Czy pan istnieje, panie Vonnegut?

„byłem dobrym człowiekiem, choć w Ciebie nie wierzyłem”,

dotarła do adresata.

żywotnie mnie to interesuje,

Więc jeśli pan jednak gdzieś istnieje,

proszę dać znać, czy warto.

Nierozwiązane od wieków równanie Bóg istnieje = Bóg nie istnieje, zostało zastąpione wyłącznie nazwiskiem pisarza.

Poetka potraktowała tekst Voneguta z „Niedzieli palmowej” wybiórczo, wyłącznie jak ozdobnik i dlatego zapomniała o początkowej części cytatu, który diametralnie zmienia sens słów pisarza. „Żyj tak, byś mógł powiedzieć Bogu w dniu Sądu Ostatecznego: Byłem bardzo dobrym człowiekiem, choć w Ciebie nie wierzyłem”. Dopiero całość oddaje dwoistość myśli Vonneguta, bo nie kto inny tylko on pisał w księdze Bokonona o Bogu tworzącym ludzi z błota i o braterstwie dusz.

Tytuł wiersza zapowiadał zupełnie inną treść, zapraszał do spotkania z pisarzem, z bohaterami jego powieści. Kilgore Trout odpowiedziałby poetce – Niech pani wsiądzie na statek bez map, bez kompasów, z dowódcami podejmującymi nagle decyzje bez planowania, a nie zadaje pytania, czy ktoś gdzieś jeszcze istnieje.

Następny wiersz napisany na dwadzieścia procent to „Delft”

„Miasto spłakane, choć to juz nie Belgia, ani nie wtorek. Wchodzę do gospody”

i znowu otarcie się o cos znanego, o komedię „Jeżeli dziś wtorek to jesteśmy w Belgii”. Nie wiem po co wiersz wabił mnie pierwszym wersem, jeżeli potem już tylko czytam o gospodzie, jedzeniu i o tym, że „dziewczyna z perłą wysoko podkasze sutą spódnicę”. Brakuje jeszcze Małżeństwa Arnolfinich i wszystkie rekwizyty byłyby użyte, a czytelnik upewniłby się, że poetka jest osobą ze świata kultury.

I trzeci wiersz „Maje”, w którym narratorka jest przykładem konformistki. W młodości chodziła na pochody pierwszomajowe, wykręcała się od niesienia szturmówki, a potem szła na lody i było tego dnia bardzo fajnie. Poetka wspomina, bo tak wypada, o roku sześćdziesiątym ósmym, o czynach ( nie wiem jakie czyny autorka ma na myśli. Na wszelki wypadek nie podaje daty, grudzień, sierpień?) a kończy swój wiersz

w miejsce szturmówek krzyże po przydróżnych rowach,

utrwalające pamięć po nowych wyznawcach

najdłuższych weekendowych przygód Europy”

Trzy razy czytałam ten wiersz i za każdym razem zastanawiałam sie co spowodowało, że poetka tak spłyciła opisany przez siebie maj w kapitaliźmie. Czy przemawia przez nią tęsknota za młodością, czy za lepszymi, egalitarnymi czasami, które nie wrócą? Ten wiersz jako satyra, jest dla mnie zupełnie nietrafiony.

Elżbieta Lipińska opisuje swoje podróże turystyczne. Jestem przekonana, że miejsca, ktore opisuje zwiedzała jak turystka japońska, czyli w ciągu jednego dnia . Obejrzała błyskawicznie Koloseum, Panteon „Klatki ze styku światów”. Była w Jerozolimie i dlatego postanowiła napisać o tym wiersz „Koptyjska Jerozolima”, nie martwiąc się co w nim zawrzeć. Poetka naskrobała na ławce „tu byłam” i wystarczy. Najważniejszy jest przecież efektowny tytuł.

„hipnotycznie falują głosy na chwałę Boga,

dotyka cię przeczucie nieskończoności dni,”

ale oczywiscie narratorka sama nie wie, czy to sen, czy prawda. Kontynuuje swoje rozważania prawie mistyczne, wielokulturowe (a jak!), jak zwykle na ćwierć tonu w wierszach Modlitwa i Droga.

Dzieciństwo to dziadek, ciotka Kaśka i „dyscyplina na koziej nózce – straszak niejadków”.

Narratorka w innym wierszu skarży się:

” w domu mego dzieciństwa

nie ma żadnej piwnicy z duchami,

nie ma echa ustawicznych przykazań

jak być dobrą dziewczynką

na podobieństwo bozi

mamusi i tatusia”

I być może dlatego wiersze Elżbiety Lipińskiej nie mają emocji, ponieważ poetka od dzieciństwa była grzecznym, posłusznym dzieckiem. Autorka pisze poprawnie, odruchowo, wręcz automatycznie, wykorzystuje znane rekwizyty, ale nie buduje na nich nic nowego. Będzie więc układała wersy, póki ma czytelników i wydawców, póki zdobywa nagrody.

Dla prawdziwego poety twórczość jest wewnętrznym przymusem zapisania myśli i słów, gdy czuje, że nikt inny ich nie wypowie.

Poezja Eżbiety Lipińskiej kojarzy mi się ze złudzeniem wykonania czegoś:

– czy dodzwoniła sie pani do niego?

– Tak, ale go nie było.

a przecież gdy coś jest zrobione nawet w dziewięćdziesięciu procentach, to nie jest wykonane, nie jest skończone. Nie mogę więc zanurzyć się w wierszach Elżbiety Lipińskiej, nie mogę dać sie ponieść słowom, mogę co najwyżej brodzić stopami i rozpryskiwać wersy od czasu do czasu.

Uczuciowy tytułowy wiersz ” Maj to łagodny miesiąc” jest nawiązaniem do wiersza Eliota o okrutnym kwietniu. W tym wierszu poetka pozwala narratorce na wyrażenie emocji.

” Nie przekonuje jej zdanie poety. Jeszcze nie dowierza,

że można pokochać pustkę bardziej od miłości, pasji,

która wypełnia ją po czubki palców.

Maj to łagodny miesiąc, ale tego dopiero sie uczy.”

I wreszcie czuję ból, nieszczęście, stratę, niezgodę na to co spotkało narratorkę.

Dlaczego tak świetnie napisany wiersz jest w tym tomiku tylko jeden?!

Kategoria: Bez kategorii | 23 komentarze »

komentarze 23

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Teraz mogę przeczytać laurkową recenzję Jakuba Winiarskiego i poszukać innych opinii na temat tomiku „Maj to łagodny miesiąc” i sprawdzić jak bardzo jestem niewyrobiona czytelniczo, gdy piszę tak jak powyżej.

  2. Ewa Bieńczycka:

    Tak Izo tylko na wstępie kilka uwag, gdyż muszę wyjść i dopiero wieczorem reszta:
    większość wierszy jest w nieszufladzie i część wyłuskałam z 50 tam opublikowanymi, wraz z komentarzami i właśnie ukończyłam wszystko czytać. O recenzjach i recepcji poza portalem napiszę osobno. Na razie tylko o tych portalowych, nieszufladowych, bardzo cennych doznaniach. Orędownikiem poezji Elżbiety Lipińskiej jest Jacek Dehnel, torpedujący bardzo nieliczne opozycyjne komentarze, np. Romana Knapa. Natomiast tylko delikatne uwagi negatywne pozostałych internautów są od razu neurotycznie tłumaczone przez autorkę broniącą swoich wyborów i zarazem utwierdzające błędy, grzechy i wykroczenia, jakie tu wypunktowałaś.

    Ta lektura potwierdziła moje przypuszczenie, że kolejne tomiki wydawane przez gwiazdy nieszuflady są tylko jeszcze gorsze i naprawdopodobniej namaszczenia nagrodami powodują ten spadek dobrego smaku, gdyż autorzy myślą, że są nagradzani właśnie za to i brną w tę nieprzyzwoitość. Bardzo pięknie o nieprzyzwoitości złej sztuki pisał Charles Baudelaire Sztucznych rajach

    ()Kilka lat temu na pewnej wystawie obrazów tłum głupców cisnął się do płótna, wygładzonego, wypolerowanego, wylakierowanego – niby okaz galanteryjny. Była to krańcowa negacja sztuki. W tym mikroskopowym malowidle widziało się latające muchy! Zostałem pociągnięty ku temu potwornemu okazowi, jak wszyscy, jednak wstyd mi było tej szczególnej słabości – był to bowiem objaw nieprzepartego pociągu do obrzydliwości. – Wreszcie zdałem sobie sprawę, że ciągnęło mnie tu bezwiednie filozoficzne zaciekawienie – natarczywa chęć przekonania się, jakie mogło być moralne oblicze człowieka, który był w stanie spłodzić równie występną ekstrawagancję. Zakładałem się sam z sobą, że musiał to być z gruntu zły człowiek. Postarałem się o informacje i doznałem zadowolenia, stwierdzając, że potwór ten wstawał regularnie o świcie, że wyeksploatował oszukańczo i doprowadził do nędzy własną posługaczkę – i że pił tylko mleko”. ()
    tłum.Bohdan Wydżga

  3. Marek Trojanowski:

    musiałem, musiałem to napisac. po lekturze wpisu Izy nie miałem innego wyjścia.

  4. Ewa Bieńczycka:

    Szukając tekstów Elżbiety Lipińskiej na nieszufladzie natrafiłam na dyskusję o Marku Trojanowskim w kontekście Podsumowanie liternetu 2008 na Portalu niedoczytania
    http://niedoczytania.pl/?p=2185
    Zaraz tam zajrzałam i tam jest tak:

    Poza tym pojawiły się dwa ciekawe reprezentacje tekstów recenzencko-redakcyjnych. Marek Trojanowski na swoim blogu historiamoichniedoli.pl pisze recenzje-impresje, w których jego ja toczy nieustanną walkę z książkami przez niego czytanymi. Wyraźnie dająca się odczuć pierwszosobowość, oryginalny język i obrazowość powodują, że powstają wpisy, które zaskakują swoją świeżością. Tak się nie pisało o literaturze. Ktoś mógłby powiedzieć, że są to zwyczajne teksty blogowe. O nie! To nie są tylko i wyłącznie zwyczajne teksty blogowe. Mam wrażenie, ze Trojanowski idzie bardzo dobrą drogą w kierunku odkrycia czegoś co kiedyś będziemy mogli nazwać pełnoprawną recenzją internetową.

    Nic Izo o nas. Natomiast wklejono do nieszuflady mój tekst o Gillingu pod jakimś świeżo stworzonym nickiem Joanna Button pod tytułem liczyrzepa (part 1) sugerując że to z naszej strony jakaś inicjatywa, gdyż spada nam czytelnictwo. Czy ktoś z Was to zrobił? Bez mojej wiedzy, bez zgody? Przecież ja na moim blogu więcej wejść niż portal kumple, a do Twoich Marku statystyk dostępu nie mam więc nie wiem. Ale rzeczywiście posunęlibyście się do tak wrednego i antypatycznego gestu? I ten żenujący tytuł. Ten tytuł najbardziej mnie poniża.

    Zaraz będę o wierszach Lipińskiej, tylko trochę ochłonę. I nowy wątek Marek już dał, widzę

  5. Marek Trojanowski:

    ja nie mam nic wspólnego z wpisem na nieszufladzie, ani z rankingami liternetu.

    zachęcony wpisem izy napisałem o specyfice poezji waginalnej. wiesz, ta Lipińska i ten jej sztampowy tekst: „to był maj, pachniała wszyscywiedząco” to objaw najszczerszego, najbardziej wprostwmordowskiego infantylizmu. sielskiego banały, w świetle którego można dupsko opalać na Szaggiego, by w którymś momencie wyskoczyć i ryknąć: „jur maj ejndżel, jur maj darling ejndżel”
    jedno wielkie zajebiste idem per idem.

  6. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, nie piszę na nieszufladzie od dawna, tym bardziej nic nie wkleiłam na forum. Ktoś chciał poświecić przez chwilę Twoimi literami, nawet nie odbiciem. Zwróć uwagę na to ile przeczytałaś recenzji i czyich, w czasie swojej bytności na nieszufli.
    Blog zatytułowany jest Marek Trojanowski, dlatego taką nazwę przeczytałaś.
    Jaki jest tytuł tej wklejki na forum? późnym wieczorem poszukam.

    A co do wiersza majowego, Marku nie ma rady poszukaj wiersz na necie, wpisałam tylko fragment ( bez „pieprzenia” i bez wykastrowania).

  7. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Wahałam się wczoraj czy umieść efekty terapii zajęciowej z wiersza „Żarcik saficki”, ale gdy Marek pisze o poezji nie mózgowej, przepiszę teraz:

    „że to uroda prawdziwa, nie maska,
    że nowa pani piękna jak z obrazka,
    choć podejrzenie spod treski wyziera,
    że lampucera”

    Narratorka postanowiła znokatować rywalkę i wyrwała jej włosy pisemnie.

  8. Leoncio i jego sitwa IP: 213.158.196.116:

    Pisząc: „ktoś z Was to zrobił”, zapewne nie miałaś, Ewo, na myśli ani Leoncja, ani jego sitwy, ale ponieważ nieskrycie odwiedzam, czytam Wasz blog i czasami włączam się w rozmowę, wolę zaznaczyć, że nie przeze mnie został przeklejony wątek o Gillingu na nieszufladę, choć jestem tam zalogowany. Tak się nie bawi Leoncjo z sitwą.

  9. Ewa Bieńczycka:

    Tu się kiedyś niepochlebnie wyraziłam o portalu Niedoczytania nazywając ich tubą nieszuflady i innych nieciekawych portali, stąd może to przemilczenie mojego tam uczestnictwa w blogu Marka Trojanowskiego, co jednak Jurodiwy, który też mnie nie znosi, jednak lojalnie uwzględnił. Chyba, że tu chodzi o zwyczajne pomijanie kobiet, za co powinnam zareagować przystąpieniem do feministek, których też nie znoszę z wzajemnością.
    Ale tym razem dostrzegli, że nieszuflada ma dyskusje kompromitujące i to w tym omówieniu też, na całe szczęście, napisali (rewanżuję się i nie podaję nazwiska autora). Przykładem jest dzisiejsza żenada o Dawkinsie, tam potem reszta użytkowników – nawet widzę pojawił się nagle Pasewicz – próbowali ratować honor nieszuflady, ale pierwsze komentarze o Richardzie Dawkinsie mówią, kto tam produkuje poezję: Jest człowiekiem inteligentnym i z pewnością wie dlaczego tego typu wypocin nie zamieści żadne poważne czasopismo naukowe, natomiast wydawnictwa żerujące na pseudonaukowej szmirze podejmują się z wielką ochotą druku :).
    Ewa Poniecka | 2009-01-27 15:36:05

    A jak mówicie o wierszu Maj to łagodny miesiąc to ja jeszcze przeczytałam komentarze pod nim w nieszufladzie i tam raczej jest nacisk na Obłomowa, niż Eliota. Po Eliocie, i jego najokrutniejszym kwietniu, to większość pisarzy wyznaczyła sobie inne miesiące. Wirginia Woolf np. nazwała najokrutniejszym miesiącem sierpień. Ale wracając do Obłomowa (był w TV przepiękny film Nikity Michałkowa Kilka dni z życia Obłomowa )to faktycznie jest to wynalazek rosyjski i cały film doskonale ten fenomen zilustrował. Człowiek w letargu, marzyciel, ciągle w pozycji leżącej, który śpi i śni. I teraz mamy w wierszu całkowite spłycenie tej niesłychanie pojemnej postaci, Obłomow to jest symbol, o nim napisano tony literatury, gdyż to nie jest leń ani też impotent. Tu jest opozycja do Don Juana, nietrafiona, bo Obłomow jest jeszcze czymś innym. A wiersz jest o pieprzeniu:
    () Sądzi, że mężczyzna nie może być szczęśliwy bez pieprzenia.(). Jest o podnieceniu kobiety, która nie wzbudza w mężczyźnie pożądania.
    I to jest bardzo dobry wiersz, jako przykład na całą tę poezję i omawiany tomik. Nie chcę powielać Marka i otwierać kluczem tylko seksualnym i erotycznym wszelkiej twórczości, ale tak niestety jest. Brak namiętności w poezji jest jej wielkim grzechem.
    Ale chyba większym grzechem jest używanie brzydkich słów w tekście tak poprawnym, tak obcym, tak urzędowym i sztywnym, tak poprawnościowym. Jest dysonansem tak wielkim, niepasującym, że człowiek się wstydzi i żenuje, mimo, że to taki niewinny wyraz przecież, no nie?
    (wysłałam mailem przeklejone wiersze z nieszuflady i ten wiersz otwiera plik)

  10. Ewa Bieńczycka:

    Nie, Leoncjo na pewno nie, bo to zespół, a tam wkleiła jedna osoba, bez sitwy i bez jakiejkolwiek przeszłości netowej.
    I to pewnie ktoś z zarządu portalu, który zmienił nick na tę okoliczność, z pewnością w celu zwiększenia spadającej liczby czytających i odwiedzających nieszufladę. Ja podejrzewam Jacka Dehnela, w końcu może to być każdy, nie da się nikogo wykluczyć.

  11. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Czyli znalazłam trop w wierszu, którego nie ma? O Eliocie nikt nie wspomniał na nieszufladzie?

    Przecztałam tekst o Dawkinsie. Sama niejednokrotnie pisałam w necie, że jestem zwolenniczką samolubnych genów, ale nie uznaję tej teorii za prawdę objawioną. Ona jest wygodna dla pieknoducha takiego jak ja piszącego i mówiącego o wrodzonym egoiźmie człowieka. Ale to jest tylko teoria bez dowodów, czyli coś co nęci, coś co mozna wykorzystać w dyskusji, póki nie przyjdzie nowy guru z nowymi pomysłami jak sprzedać się medialnie.
    Richard Dawkins napisał wiele książek, stał sie popową ikoną postmodernistów. Na fali popularności zaczął pisać coraz dziwniejsze rzeczy nie tylko o Bogu urojonym.

    Ewo, ja od dawna uważana jestem za trola i alternatywny nick Marka (patrz: dyskusje na rynsztoku) więc nie istnieję netowo jako osoba. Ale Ty jak chcesz, walcz o prawa kobiet! Ja wolę zajmować się zupełnie czymś innym, niż czytać te same od lat mantry o ojcu Rydzyku i moherach zamiast konkretów i odpisywać na te głupstwa impregnowanym na wiedzę nickom. Jeżeli jednak zajdzie potrzeba mogę, na jakiś czas stać się feministką netową in spe (Kilka lat temu proszono mnie o wyjazd do Portugalii na zjazd europejskich femnistek, ale byłabym piątą kolumną. Wtedy odmówiłam) Daj znać, jeżeli będziesz potrzebowała pomocy. Kobiety powinny się wspierać.

    ps
    Na nieszufladzie brak wiedzy to zaleta.

  12. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ten wiersz (poniżej) Thomasa Eliota miałam na myśli doszukując się podobnej frazy w wierszu Elżbiety Lipińskiej. Przeczytałam przed chwilą na nieszufladzie wpisy pod wierszem „Maj to łagodny miesiąc” i faktycznie nikt nie doszukał się związku z poezją Eliota. Albo ja nadinterpretuję, albo tylko ja znam ten wiersz z osób wpisujących się pani Elżbiecie Lipińskiej. Tylko ona jest w stanie zagadkę poetycką rozsądzić.
    Eliot Thomas Stearns – Grzebanie umarłych

    Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi
    Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza
    Pamięć i pożądanie, podnieca
    Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz.
    Zima nas otulała i kryła
    Ziemię śniegiem łaskawym, karmiła
    Maleńkie życie strawą suchych kłączy.
    Zaskoczyło nas lato, idąc nad Starnbergersee
    Rzęsistym deszczem. Chwila pod kolumnadą
    I wyszliśmy na blask słoneczny, do Hofgarten,
    Piliśmy kawę i rozmawiali godzinę.
    Bin gar keine Russin, stamm’ aus Litauen, echt deutsch.
    Kiedy byliśmy dziećmi, w domu arcyksięcia,
    Mego kuzyna, brał mnie na saneczki,
    A ja się bałam. Mówił tak: Marie,
    Trzymaj się, Marie. Pędziliśmy w dół.
    O, w górach człowiek czuje się swobodny
    Czytam nocami, w zimie jadę na południe.

    Jakie korzenie tu tkwią, jakie gałęzie rosną
    Z tych kamiennych rumowisk? O synu człowieka,
    Rzec nie potrafisz ni zgadnąć, bo ty znasz jedynie
    Stos pokruszonych obrazów, i słońce tam pali,
    I martwe drzewo nie daje schronienia, ulgi świerszcz,
    Ni suchy kamień dźwięku wody. Cień
    Jest tylko tam, pod czerwoną skałą
    (Wejdźże w ten cień pod czerwoną skałą).
    Ja pokażę ci coś, co różni się tak samo
    Od twego cienia, który rankiem podąża za tobą
    I od cienia, który wieczorem wstaje na twoje spotkanie.
    Pokażę ci strach w garstce popiołu.
    Frisch weht der Wind
    Der Heimat zu,
    Mein Irisch Kind,
    Wo weilest du?

    „Dałeś mi hiacynty rok temu pierwszy raz.
    Nazywano mnie hiacyntową dziewczyną.”
    – Ale gdy wracaliśmy, późno, z Hiacyntowego Ogrodu
    I miałaś pełne ręce, mokre włosy, ja nie mogłem już
    Mówić i ćmiło mi się w oczach, i nie byłem
    Żywy ani umarły. Nie wiedziałem nic,
    Zapatrzony w serce światła, w ciszę.
    Oed’ und leer das Meer.

    Madame Sosostris, słynna jasnowidząca,
    Była dzisiaj przeziębiona, niemniej jednak
    Jest znana jako najmądrzejsza z kobiet w Europie,
    Z tą chytrą talią kart. Tutaj, powiada,
    Jest pańska karta, utopiony Żeglarz Fenicki,
    (Gdzie były oczy, perła lśni. Patrz!)
    Tutaj jest Belladonna, Dama Skał,
    Dama okoliczność.
    Tutaj jest człowiek z trzema pałkami, a tu Koło,
    A tutaj jednooki handlarz, a ta karta,
    Która jest pusta, oznacza coś, co niesie na plecach,
    Czego mi widzieć nie wolno. Nie znajduję
    Wisielca. Zagraża tobie śmierć w wodzie.
    I widzę tłumy ludzi, jak chodzą w kółko, w kółko.
    Dziękuję. Gdyby pan widział kochaną Equitone,
    Proszę powiedzieć, że horoskop ja sama przyniosę:
    Musimy być w tych czasach tak ostrożni.

    Nierzeczywiste Miasto,
    Pod mgłą brunatną zimowego świtu
    Tłum płynął po Moście Londyńskim, tak wielu,
    Nie myślałem, że śmierć zniszczyła tak wielu.
    Westchnienia, krótkie i nieczęste, rwały się im z ust,
    Każdy oczy obracał w dół, do mokrych płyt,
    Płynęli w dół i w górę po King William Street,
    Aż tam, gdzie Święta Maria Woolnoth wybija godziny
    Z dziewiątym uderzeniem, co ma głuchy dźwięk.
    Tam zobaczyłem kogoś, kogo znałem,
    I zatrzymałem go wołając: „Stetson!
    We flocie razem byliśmy pod Mylae!
    Ten trup, którego zasadziłeś zeszłego roku w ogrodzie,
    Czy zaczął już kiełkować? W tym roku czy będzie kwitł?
    Przymrozek nie zaszkodził? Dobrą ma kwaterę?
    Och, trzymaj psa z daleka, to przyjaciel ludzi,
    Bo grzebiąc, znowu na wierzch go wyrzuci!
    Ty! Hypocrite lecteur! … mon semblable! …mon frere!

  13. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Jakub Winiarski tez nie wspomina o Eliocie.

  14. Ewa Bieńczycka:

    Nie chcę się tu wypowiadać o Dawkinsie, o wierze w Boga i o ateizmie, to są sprawy prywatne i delikatne i nikomu nic do tego. Natomiast Dawkinsa wydało wydawnictwo Znak, jest poważnym głosem w światowej dyskusji którą trzeba w dzisiejszej cywilizacji przeprowadzać i jeśli portal nieszuflada chce zajmować się literaturą to nie może takich tematów omijać. To że padają tam takie argumenty, np. że nasz ulubiony blogowy krytyk Winiarski jest łysym i zakompleksionym facetem, to myśmy się chyba do czegoś podobnego jeszcze nie posunęli świadczy o poziomie tego portalu. Jak zdaje się pamiętam, to nawet Marek napisał, że ma nie tylko czuprynę, ale i wąsy i brodę.
    A wracając do naszej tu dyskusji, to T.S. Eliota bym zostawiła, bo jak pisałam, wiersz jest o pieprzeniu, a Eliot, jako poprawny katolik pisał o rzeczach wyniosłych i okrucieństwo kwietnia z pewnością nie dotyczyło aktu płciowego, tylko zupełnej rozsypki psychicznej, zwanej depresja wiosenną, a wiadomo, wtedy pociąg seksualny jest zerowy.
    Natomiast oprócz wierszy o kotach, często dzisiejsi poeci polscy podejmują tematy ludzi wielkich. Albo intryguje ich ucho Van Gogha, albo żywoty wielkich muzyków. Po prostu światy, o którym nie mają zielonego pojęcia, wchodzą w ich osobowości, niepokoją duchy geniuszy i potem mamy taki np. wiersz:
    () i jakieś czary-mary mi wirują w głowie,
    a potem dźwięk, co budzi – czysty i potężny,
    słuchaj, to Borys śpiewa – wracamy do domu ()
    (Pana Musorgskiego spacer po Paryżu)
    To faktyczne, jeśli nic się nie przeżywa własnego, jeśli niczego się w świecie nie dostrzega, to już lepiej zostać przy tych bezpiecznych kotach.
    Ech

  15. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, wynika z tego, że nawiązanie do Eliota to moja pozytywna nadwartość dla poezji Elżbiety Lipińskiej. Powinnam więc zostać zaproszona przez autorkę na obiad z deserem.

    ps
    bywalcy nieszuflady zdecydowali, jakie rozmowy i o czym sa dla nich najciekawsze. Stąd opisy urody i charakterów. Targowisko próżności i tyle.

  16. Ewa Bieńczycka:

    > Pan Jacek Dehnel
    Pnie Jacku, przecież to był tylko dowcip. I trzeba za każdym razem to moje blogowe nieporozumienie z radiem i Noblem wywlekać? Zwracałam tam Panu uwagę, że bezkarność anonimowych ników obraża. Tylko tyle. Przecież napisałam tylko tutaj o twórczości Gil Gilinga pod nazwiskiem, z otwartą przyłbicą. Z całą odpowiedzialnością. A nie na nieszufladzie, gdzie przecież też mogłam. Ktoś łamie moją wolę i zamiast Waszej dezaprobaty, jeszcze baty. A wątek usunąć, niełaska? Proszę, jeśli istnieje coś takiego, jak netowe prawo autorskie

  17. Ewa Bieńczycka:

    Przepraszam, Marku, że to tu wklejam, ale może chwilowo, jak sprawa sie zakończy, to usunę:

    —– Original Message —–
    From: Ewa Bienczycka
    To: admin@nieszuflada.pl
    Sent: Wednesday, January 28, 2009 6:46 PM
    Subject: prosba o usunięcie wątku

    Szanowna Administracjo portalu poetyckiego Nieszuflada

    Uprzejmie proszę o usunięcie wątku z Waszego forum z dnia zatytułowanego liczyrzepa (part 1) wklejonego przez kogoś o nicku Joanna Button dnia 2009-01-27 01:18:32.

    Jestem w Waszym portalu długo i gdybym chciała, zamieściłabym sama ten tekst. Został on przeklejony z osobistego bloga Marka Trojanowskiego bez mojej zgody przez osobę mi nieznaną. Myślę, że naruszone tu zostały prawa autorskie.

    Nie zmam się, jeśli nawet niczego nie złamano i jeśli istnieje taka możliwość, bardzo proszę o zdjęcie go z portalu.

    Równocześnie zobowiązuję się usunąć wszelkie komentarze dotyczące tej sprawy na blogu Marka Trojanowskiego.

    Z pozdrowieniem, Ewa Bieńczycka

  18. Ewa Bieńczycka:

    —– Original Message —–
    From: Ewa Bienczycka
    To: Admin Nieszuflada
    Sent: Wednesday, January 28, 2009 7:27 PM
    Subject: prośba o usunięcie komentarzy do usuniętego wątku

    Dziękuję.

    Jednak nie usunęliście komentarzy. Niepojęte!

    Z przykrością widzę, że tego nie mogę, jak obiecałam, zrobić na blogu Marka Trojanowskiego. Bardzo proszę wyciąć wszystko, gdyż robi się niepotrzebne zamieszanie.

    To jakaś ciuciubabka?

    Pozdrowienia, Ewa Bieńczycka

  19. Ewa Bieńczycka:

    Administracja NS nie zgodziła się usunąć komentarzy powstałych przecież na skutek przeklejenia mojego tekstu, więc ja też nie mogę ich tutaj likwidować, gdyż będzie zupełna dezinformacja. Jeśli Marku nie chcesz zaśmiecania, to wszystko przeniosę na mój blog.

  20. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, wynika z tego, że komentarze tak jak komentujący na nieszufladzie są dobrem kultury netowej i nie mogą być usuwane.

    A poważnie Ewo, dopiero teraz te „nagie” komentarze ( plus fragment z pamiętnika) są emanacją aktywistów nieszuflady i dlatego jestem przekonana, że niedługo znikną, aby nie robić do końca wrażenia na przypadkowych czytelnikach o zjeżdzaniu portalu po chybotliwych poręczach na dół na ostatni schodek aby plasnąć z hukiem na pupę.

  21. Ewa Bieńczycka:

    Mam nadzieję Izo, że się tak nie stanie, portale mają okresy wzlotów i upadków.

    Rysuję komiks i dla relaksu podczytuję różne portale i blogi i jak często wchodziłam na jedyny blog na Obiegu (a w zasadzie powinnam czytać tam wszystkie artykuły tego portalu z zawodowego obowiązku), na Pink not dead! Maurycego Gomulickiego, który propaguje kolor różowy (optymizm, radość życia), automatycznie erotyzm – to teraz mi się odechciało, po ostatnio drukowanej tam prozie erotycznej. I chyba tu można uchwycić różnicę w sposobie przedstawiania w sztukach plastycznych i literaturze.
    Podobnie chyba jest z dzisiejszą poezją. Jest zbyt goła. Właśnie to odczułam po czytaniu twojej notki o poezji Elżbiety Lipińskiej. Ta poezja jest lubieżna i pornograficzna.

  22. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    W sobotę, albo w niedzielę postaram się zbilansować przeczytane i omówione przez nas tomiki mające tyle wspólnych cech.

    Poezja Elżbiety Lipińskiej należy do kategorii: hobby na zapożyczeniach.

  23. Marek Trojanowski:

    Ta poezja nie jest ani lubieżna ani pornograficzna.

    Pornografia to proces, w którym unieważnia się to, co psychiczne. Pornograficzna może być zabawa między mężem i żoną, w której ona wciela się w rolę kurwy. Wówczas zgodnie z semantyką kurestwa, mąż zmienia się w klienta, który zamiast kochać rżnie, pierdoli, dyma, jebie czyli robi to wszystko, czego kochanie zabrania. Bo z kochaniem wiąże się jakaś duchowość, łagodność, czułość jakiś potężny humanizm, w ramach którego samo myślenie o cipie i kutasie jest nie do pomyślenia, a co dopiero obnażanie genitaliów, ssanie ich. Ten rodzaj humanizmu w ramach miłości odcina się od wszystkiego co fizyczne, neguje seksualność i znosząc naturalne różnice jest czymś demokratycznym czyli czymś, co w pornografii jest nie do wyobrażenia.
    Pornografia sama, rozumiana bezpośrednio, jest niczym innym jak bezzałożeniowym realizowaniem własnych pragnień jako żądz. Jako pornografia kulinarna, będzie to dla niektórych nieograniczona możliwość wpierdalania kawioru aż do porzygania, przy zupełnym zignorowaniu blichtru rautu, scenografii celebracji jajeczek rybich czyli tego ampluła, które odżywiało przede wszystkim ducha. Jako pornografia seksualna będzie to autentyczne pierdolenie, bez gry wstępnej, bo cipa kurewska jest zawsze mokra, gotowa. Bez ryzyka otarcia.

    W pornografii spektrum porno ograniczone jest tylko sferą znajomości i poznania libido, oraz możliwości wyrażania tego, co poznane.

    W tej kotleciarskiej poezji szacownych dam nie ma za grosz autentyzmu, bezpośredniości porno. Tu zamiast szczerego: rżnij mnie, zamiast nagości, majtających się przy podskakiwaniu na golasa cycek widzę sztuczne lale z lateksu. Widzę produkty, które są tworzone, by zaspokoić smak i apetyt przeciętnego krytyka. Bo te rymowanki, te jednowyrazowce i pierdolenia z gatunku:

    był maj
    był gaj

    w gaju ty
    w gaju ja
    i twoje jaja

    nie posiadają żadnego ładunku duchowego ani pornografii. Zamiast tego, rymowanki te przesiąknięte są zapachem kotletów schabowych, mielonych i zup ogórkowych, które zapewne serwuje Biuro Literackie na promocjach kolejnych dzieł tomów, które służą za podstawki pod regały z książkami, lub za pożywkę dla moli bibliotecznych.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?