Darek Foks Pizza weselna Proza Polska smutnej niepotrzebności. Pani Bieńczycka

19 listopada, 2008 by

Jeśli Harold Bloom zachwyca się Walterem Abishem przyrównując twórczość do poszerzonego Marcela Prousta i Franza Kafki, jeśli eksperymentalnie tworzy taki odkrywczy pisarz teksty z recyklingu twórczości innych pisarzy, to ta mechaniczna zabawa nie musi się udać na gruncie polskim.
Chwalebne są wszelkie wynalazcze przymiarki polskich poetów, ale czy udane?
Nie wiem, na ile zbiór opowiadań Pizza weselna jest jedynie próbą i zabawą. Wydaje się już stylem ugruntowanym, wyborem docelowym artysty. Jeśli tak, mamy obiecane przy zachwycie krytyków zmuszanie czytelnika do salw śmiechu powstałego ze zderzenia obcych sobie pojęć.

Nie wiem, co oznacza Papież do orzechów, Wzwód stoczni, „Elvis Nabokov” i podany 31 razy tytuł debiutanckiej powieści Pawła Huelle Weiser Dawidek w różnej konfiguracji nie mającej nic wspólnego z książką, celowo pozbawiając ją jakiegokolwiek znaczenia. I właśnie o to znaczenie nie wolno pytać, Darek Foks usilnie stara się w ramach wielkich odkryć powtórzyć sukces grupy literackiej OuLiPo sprzed pół wieku bez ich erudycji i celowości.

Warto przyjrzeć się słowom Henryka Berezy, który w krótkim tekście na końcu książki kawa na ławę tłumaczy konieczność stosowania przez autora takich, a nie innych lisich chwytów, by czytelnika zmylić, a jednak swoje powiedzieć. Weźmy na przykład taki termin jak „tautologia”, która ma ponoć sprawić, że czytelnik ma wiedzieć że wie to, co wie autor, i nie ma broń Boże w to wątpić. Tautologia zamienia się w łopatologię, szczególnie przez tajemnicze wprowadzenie powtórzeń tabunu weterynarzy, którzy po przeczytaniu opowiadania z nimi w tytule raz na zawsze sobie źle zapamiętają, kto to jest weterynarz. Podobnie jest ze sławetnym słowem greckim „mimetyzm”. Wyrazy i stojące za nimi pojęcia upodabniają się właśnie do całkowitego zatuszowania tego, co chcą udawać i to zamazanie, tę nieprzystawalność autor wybiera z licznych literackich możliwości. Foks znowu wykręca się lisio, co Henryk Bereza z zachwytem podaje jako najwyższą wartość utworu, jakoby idąc wyjaśnieniami krytyka, celowo odchodzi od jednoznacznej deklaracji uczuć lub zdefiniowania statusu artysty. Wszystko to dąży, zdaniem Henryka Berezy do śmiechu, demaskacji i satyry i dobrze, że chociaż w tym tekście kończącym Pizzę weselną jest czarno na białym napisane, o co w niej tak naprawdę chodzi.
Gdy czytałam wspaniałe, a przecież zawsze tracące na spolszczeniu eksperymenty literackie Georgesa Pereca, pełne przejmującego opisu ludzi i przedmiotów tak doskonale wybranych z wielości rzeczywistości, tak tym dobraniem uzyskujących nową jakość i nowy przekaz, to widzę, idąc typ tropem, że polski artysta wykonał coś lustrzanie odwrotnego. Wybrał akurat te elementy, które nie są recyklingiem z ciążącej na nas kultury, ale odpadami świadomości istniejącej od wieków która nigdy nie może być budulcem twórczości.
Podobnie z satyrą. Jeśli Alfred Jarry opisując dzieje doktora Faustrolla atakuje urzędników i rewolucyjnie deprecjonuje klasę średnią, a Raymond Queneau wychowanie małej kobiety, to wszystko mimo eksperymentalnej formy przesiąknięte jest naprawdę pierwszorzędnym humorem. Nawet jak u Kafki człowiek zamienia się w robaka też jest to napisane groteskowo i śmiesznie. Nie piszę, że Darek Foks musi być od razu geniuszem epoki podając tak wielkie nazwiska. Piszę tylko w obronie tych, którzy sięgając po pióro są tak swobodnymi duchami, że ten humor jest mimowolny i nawet wtedy groza jest śmieszna. U Darka Foksa piętrzenie absurdu nie powoduje w czytelniku absolutnie nic. Ani uśmiechu. Ręka do góry, kto się śmiał? Widzę tylko rękę Henryka Berezy.
I jeśli w dziewiętnastym wieku chroniono młodzież przed zbyt wczesnym czytaniem literatury obscenicznej a nawet wycinano fragmenty gorszące nożyczkami to ten pradawny sposób można śmiało zastosować teraz do innej grupy wiekowej. Twórczość Darka Foksa nie powinna broń Boże przedostać się do szpitali, domów starców i przychodni, wpaść w ręce tych osób, które walczą z początkami choroby Alzheimera, gdyż wszelkie wysiłki lekarzy i rodzin mających utrzymać ledwo zipiący mózg chorego, eksperyment literacki Darka Foksa zniweczy na amen.

Kategoria: Bez kategorii | Komentarze »

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?