Jeżeli nie miałbyś już nic do stracenia albo gdybyś mnie kochał
albo gdyby ich było siedmiu a nawet ośmiu. Przed dyskoteką.
To dałbyś za mnie głowę. Podłożył się pod butelkę po winie
I nie pytał kto zaczął.
A gdy w miliardzie zielonkawych odłamków, w krwi, po nitce nylonowej
odnalazłbyś drogę do domu, czy straciłbyś dla mnie raz jeszcze głowę, gdyby nikt nie widział. Gdyby już ich nie było, ani zielonej butelki, i nie miał kto zszyć rany.
5 lipca, 2009 o 9:42
A zresztą Marku, niech ci ta będzie twoja „trojananantomia A i C”. Masz w końcu prawo do bzika. Tylko, że najgorsze w tym wszystkim, że załóżmy wystrzeliłeś „bomby”, a teraz zostały ci tylko naboje. Kto wie nawet czy nie ślepe.
No ale strzelaj jak już musisz :)
5 lipca, 2009 o 9:51
roman, tu się także różnimy – w kwestii bomb. dla mnie nie jest bombą zdjęcie penisa czy odbytu. żaden to ładunek.
na pewnych poziomach wrażliwościowych zdjęcie penisa może wywołać reakcje podobną do wybuchu jądrowego.
dla mnie w tym przypadku bombowe będzie zakończenie, o którym jeszcze nic nie wiem.