tu było ” Nic” – czyli nic nie było. Dosłownie: nie było niczego

4 lutego, 2009 by

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

zamiast patrzeć na nic, lepiej oglądać krzyżyki

Kategoria: Bez kategorii | 46 komentarzy »

komentarzy 46

  1. Marek Trojanowski:

    iza, umówmy się, to ostatnia taka szarża bez komentarza. jezeli chcesz wklejać tekst, to od razu z komentarzem. idź za przykładem Pani Anal Izy Poetyckiej – analizuj. nie rób tu odmóżdżonych wklejek, od których roi się internet.

  2. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] zgodził się, poprosił o link do tej strony. Wkleiłam wiersz, o którym pisał Marek. wybrałam sama. Nie mogłam znależć wiersza poety,który uważam za najlepszy. Poszukam jutro. Teraz możesz skomentować.
    Poniżej wklejam jeszcze raz tekst Marka o poezji xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane].

  3. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    marek trojanowski:
    luty 4th, 2009 o 4:51 pm e

    „a propos xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane].
    to podobnie jak kaźmierski poeta internetowy, który nie ma wątpliwości, że jego teksty są najlepsze na świecie. podobna apodyktyczna pewność, podobna relacja poeta-czytelnik/komentator, chociaż u Burdy czasami dostrzec można jeszcze jakąś namiastkę ochoty do rozmowy. Kaźmierski jest kompletnie zabetonowany w tej kwestii.

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane], podobnie jak Kaźmierski doczekał się wirtualnej publikacji w ramach rynsztokowej litera me nomine. Książeczka ma bardzo ciekawą okładkę i spierdoloną redakcję. Ale czego można oczekiwac po redaktorze, którego głównym zajęciem jest pielęgnacje skórek dookoła paznokci oraz o utrwalanie w njusach blondwłosych aniołków, wystawiając na pokuszenie wszystkich śliniących się przed monitorami, spoconych pedofilów na grzeszną pokusę?

    pamiętam, że mój rynsztokowy Doppelgänger, niejaki Ilionowski, o Arcyludzkie, obce xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] napisał o tym, jak to Trzech krytyków w dyskusji o Arcyludzkie, obce, xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

    Przy stole, w oparach wódki i papierosów, zasiadło trzech wybitnych krytyków literackich: pan A, pan B oraz pan C. Każdy z nich miał przed sobą sześć stron wierszy.

    – Dziwne są, dziwne wymamrotał pan B przez zęby, drapiąc się po trzydniowym zaroście.
    Rozlał kolejną flaszkę wódki, napełniając po brzegi trzy musztardówki. Odłożywszy pustą butelkę, podniósł swoją szklankę i powiedział:
    – Panowie, nie spieszmy się z tym. Najpierw coś dla otuchy.
    – Jasne, jasne zawtórowali koledzy.
    Tego kalibru toasty krzywią każdą mordę. Jako pierwszy oddech złapał pan C, który powąchawszy skórkę chleba, wstał od stołu, podrapał się w okolicy krocza i powiedział:
    – Nie wiem jak wy, ale ja się cieszę, że jest jeszcze ktoś, kto pierdoli wszystko i wszystkich. Przy czym nie cacka się, nie pozostawia żadnych złudzeń i co najważniejsze: nie ma oporów, by to powiedzieć głośno.
    Pana A zamurowało. Należał on do tego pokolenia, które szacunek dla rodziców, mieszczańskich wartości, symboli narodowych itp., itd. wyssało z mlekiem matki. W tej chwili z odrazą spoglądał na pana C, który z wyglądu przypominał raczej średniej klasy menela, aniżeli krytyka literackiego.
    – Kolega raczy żartować. Czytałem te wiersze osiemdziesiąt sześć razy powiedział, wskazując na rozłożone przed sobą kartki i nie znajduję w tych wierszach nic z poezji. Zamiast niej są jakieś wyrzuty, zarzuty i to w tak banalny oraz nachalny sposób podane, że aż niejadalne.
    – Gościu! A pierdolnął ci kiedyś ktoś w mordę? zasyczał pan C, podchodząc do ubranego w nienagannie skrojony garnitur pana A.
    – Spokojnie, spokojnie wtrącił się pan B mamy tu porozmawiać o poezji, a nie tłuc się po gębach.
    – Phi! Poezji! Kpina! zadrwił pan A, który był pewny, że niebezpieczeństwo minęło. O tym jak bardzo się pomylił dowiedział się chwilę później, kiedy to odzyskawszy przytomność zaczął liczyć wybite zęby, które wypluwał razem z krwią.
    – Kurwa! Ochujałeś! szlochał.
    – O widzisz powiedział z uśmieszkiem pan C teraz wiesz, co to autentyczność przeżyć. I muszę ci powiedzieć, że do twarzy ci z tą kurwą.
    – Hehehe zaśmiał się pan B, ale nie chcąc wyjść na zwolennika metod hermeneutycznych pana C, szybko dodał:
    – Panowie, skoro uzgodniliśmy, że najważniejsze są emocje oraz ich autentyzm, porozmawiajmy o wierszach Burdy.
    – Nie będę rozmawiał z tym debilem! On jest jebnięty! wrzasnął pan A, który nie mógł połapać się w rachunku strat w uzębieniu.
    – Poprawić? zapytał spokojnie pan C.
    – Panowie, panowie wtrącił się pan B wypijmy jeszcze kolejkę. Tak na zgodę i rozlał kolejna flaszkę.
    Pan A wypił swoją porcję do połowy. Ból, który powstał w kontakcie alkoholu z poranionymi dziąsłami, był nieznośny. Odstawił musztardówkę i powiedział:
    – Bardzo cenię poezję autentyczną, ale w tym przypadku wszystko jest wprostwmordowskie. To zaś dyskwalifikuje wszystkie te teksty. Zamiast poezji mamy tu do czynienia z hasłami propagandowymi. Dla przykładu i żeby nie szukać daleko pozwolę sobie odczytać fragment tekstu SCAT otwierającego tomik:

    Possie kutasa Prodigyego, zje nawet jego gówno,
    później w mordę strzeli zarejestrują to kamery,
    dostrzegą radosny flow chłopacy spod celi,
    srakę na klacie, łańcuch platynowy z diamentami,
    posmak kariery.

    – Sami widzicie drodzy koledzy, że tu nie ma grama poezji. Zamiast tego mamy jakąś odmianę naiwnej kontry, manifestu robotniczego, prostego w słowach, prostego w środkach wyrazu, skierowanego do prostych ludzi.
    – Hmmm mruknął pan B.
    – Albo inny przykład. Weźmy takie Zaćmienie. I co w nim mamy? Ano kolejny manifest. Burda pisze:
    w postaci władzy iluzjonistycznej ułudy,
    na obraz boży który bielą i mocą przemówi
    by oddać jej pokłon by móc kupować i sprzedawać

    I doprawdy nie widzę tu żadnych możliwości interpretacyjnych, nie widzę niczego, co skusiłoby do głębszej refleksji, bo wszystko jest dane wprost.

    Wśród uczestników spotkania zapadła cisza. Pan B wertował spokojnie kolejne strony tomiku Arcyludzkie, obce, pan A cieszył się w duchu, że przekonał pozostałych krytyków do swojej racji. Pan C siedział na krześle i ostentacyjnie drapał się po jajach. I to on jako pierwszy przerwał milczenie.
    – Matołku, a czytałeś NIC, który Burda napisał sobie na urodziny? Spróbuj przez ten tekst spojrzeć na całość
    – To nic nie zmieni przerwał mu pan A. I to był kolejny błąd, który popełnił w trakcie dyskusji. Jego skutków nie było dane mu poznać w tym życiu. Leżał bowiem martwy na podłodze, a z rozbitej głowy wyciekała galaretowata substancja. Pan C pochylił się nad ciałem i powiedział do pana B:
    – Patrz pan, jakie gówno miał w głowie. Kto by pomyślał.
    Pan B należał do zaprawionych krytyków literackich. Był świadkiem o wiele bardziej drastyczniejszych scen w swoim życiu zawodowym. Wielokrotnie widział, jak rozwścieczeni poeci rzucali się z piłami STIHLa na nieprzychylnych im krytyków, dlatego trup, który krwawił w tej chwili na posadzce, nie robił na nim specjalnego wrażenia. Podrapał się po łysinie i zapytał:
    – Czy to było konieczne?
    – A chuj! Właśnie, że było! odpowiedział pan C, który bezskutecznie próbował opanować wzburzenie.
    – A dlaczego?
    – Bo, żaden wyciumkany, wychuchany, salonowy krytyczek nie może czytać tekstów Burdy.
    – W tam, bez przesady, może jednak znajdzie się taki
    – Gówno! Zobacz jak Burda został potraktowany przez redaktorzynę, który pozlepiał jego teksty przerwał mu pan C.
    – No jak?
    – Po pierwsze, cały tomik powinien rozpoczynać się tekstem NIC. On jest konieczny, by zrozumieć całość. Tu masz śmierć i intymność, masz chorobę, masz całe credo
    – Hmmm coś, jak zapowiedź poezji w bergsonowskiej sytuacji granicznej? wtrącił się pan B.
    – Chuj z Bergsonem, nie znam się na drogich wódkach.
    Pan B chciał wyjaśnić, że Bergosn to egzystencjalista a nie rodzaj koniaku za 890 EUR/flaszka, ale pan C kontynuował:
    – Mamy sytuację idealną: opis świata niezafałszowany żadnym kitem, żadnym rozkosznym natchnieniowym pitoleniem. Zło jest złe, dobro jest dobre i tu nie ma żadnych wątpliwości. Gdybym ja zdychał nie miałbym czasu na pierdolenie, tylko lałbym bejzbolem po łbach, mózgach, oczach. Lałbym po wszystkim.
    – Wiem, wiem wtrącił się pan B, kolejny raz spoglądając na leżące obok zwłoki.
    – Ale jakie są wnioski? zapytał.
    Pan C kucnął nad trupem pana A. Odwrócił jego głowę i wydłubał paznokciem lewe oko. Następnie podszedł do stołu, położył je na blacie i nadusił dłonią. Galaretowata substancja prysła na krawat pana B. Spojrzał on na ciecz o konsystencji żelu do włosów.
    – Spróbuj zachęcił go pan C.
    Pan B trochę niepewnie wziął na palec trochę cieczy i włożył do ust.
    – I jak? zapytał pan C Smakuje?
    – Nie wiem, jeszcze nie wiem. Ale coś w tym jest.
    – Ha! Widzisz! Teraz już wiesz wszystko o wierszach Arkadiusza Burdy krzyknął pan C przeżuwając to, co zostało z gałki ocznej po jej wyciśnięciu.
    – Aha! Byłbym zapomniał dodał Muszę sobie zanotować nazwisko tego redaktorka-nieuka. Okładka mu wyszła, ale ten wstępik o kulturze wysokiej, ten brak pomysłu na układ tekstów, za to ma wpierdol.”

  4. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    gepard to najszybsze zwierzę na świecie, od tego mogłabym zacząć swoją analizę wielkomiejską.

    Ale poczekam i mam nadzieję, że Ewa ponownie się rozmyśli i jednak napisze komentarz pod wierszem xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane].

  5. Ewa Bieńczycka:

    Ach, Izo, ja znam na wylot twórczość xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]. Te wszystkie wiersze są identyczne. Nie chcę się pastwić, gdyż poeta niejednokrotnie powtarza, ze jest chory fizycznie i cierpi na jakąś nieuleczalna chorobę, a jak chyba zauważyłaś już, jestem kobietą sentymentalną i współczującą, ból świata i wszystkich nieszczęśników mnie też dotyczy, cierpię za miliony i jak pisałam jestem osoba dobrą.
    Ale jak czytam o gazeli o Afryce, w której poeta nigdy nie był, to mi się wszystko wywraca i tez choruję. Jaka gazela? Jakie nic?
    Czy poeta wie, że nic napisać, to najtrudniejsze wyzwanie dla malarza, dla poety? Nie można w nic wystawiać tropikalnego kiczu. Tylko Kafka mógł napisać powieść Ameryka nigdy w Ameryce nie będąc. Nikomu tego robić nie wolno, gdyż wolno tylko Kafce, tylko tak wielkiemu formatowi. Wojaczek pisał, że trzeba dużo czytać, by móc pisać wiersze. W twórczości xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] nie ma grama edukacji na wielkiej literaturze. Jest jedynie martwe przepisywanie z wikipedii. Jest zramolałym emeryckim leniem, któremu się nie chce wyjść z domu.
    Jaka prostytutka? Czy poeta korzystał z płatnej miłości? Ile zapłacił? Jakiej jakości to była kobieta? Gruba? Stara? Czy ta z pornograficznego świerszczyka, która bierze tysiąc za noc?
    Jakie urodziny? Jaki zgon? Czy poeta zastanawia się nad śmiercią? Czy odważnie na nią patrzy? Czy traktuje śmieć poważnie, poetycko? Czy przygotowuje się do śmierci poezją? Czy po to jest poetą, by móc umrzeć?
    Ja nie mogę tu pisać o poecie. Ja piszę tylko o poezji. Ale to nie jest tak, jak na nieszufladzie, gdzie mówi się o wierszach. Nie, nic nie jest osobne. Wulkan xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] wybucha nie z powodów poetyckich, a jedynie z egocentrycznego, niedojrzałego ja. Taki człowiek nie może być artystą, gdyż niczego nie robił ze swoim ja. Pisze od lat te same kiczowate obrazki, niczego się nie uczy, nie dochodzi do żadnych prawd, nie analizuje ani nie syntetyzuje. Ponieważ twórczość traktuje wyłącznie estetycznie, produkcyjnie. Wiersze te są bezwartościowe, gdyż są płytkim opisem tematycznym, zestawieniem pewnych obrazów ze sobą, obojętnie zupełnie jak wybranych z wikipedii. A chór komentatorów chwali, bo chce, by wiersze były najgorsze, jak tylko możliwe. Chwali się tylko po to, by na tle złych wierszy pokazać swój, o wiele lepszy.

  6. Ewa Bieńczycka:

    I co z tego, że gepard jest najszybszym zwierzęciem? Nie powinien się w wierszu w ogóle pojawić, gdyż nie pełni tam roli symbolicznej. Jest przylepiony.
    Nie mam oczywiście racji, gdyz jak widać można wszystko postmodernistycznie wstawiać i każdy przedmiot jak w surrealizmie może się pojawić. Ale wiersze xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] nie są postmodernistyczne, są w pewnej konwencji pisane. Autor ma bardzo wąski sposób przedstawiania, wypracował , a nie inny sposób wypowiedzi i tam nie ma miejsca na awangardę, na eksperymenty, na zderzanie wyobrażeń i czerpanie z tych spotkań nowych jakości poetyckich.
    Jest w nich pewna logika, nazwałabym ją perswazyjną. Ale to jest logika bardziej intencyjna, niż twórcza. Autor przekonuje czytelnika do swoich wierszy, podlizuje się mu, pisze pięknie, nawet jak używa brzydkich wyrazów. Za wszelką cenę chce się podobać, toteż wdzięczy się i robi miny. Jest w sumie identyczny jak Ewa Brzoza-Birk, która zawsze pisze pod wierszami xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] niezmiennie entuzjastyczne komentarze, co zazwyczaj zresztą poeta odwzajemnia. Oboje podobnie reagują na dezaprobatę. Stekiem wyzwisk. Wulkan wtedy jest jakby zdemaskowany, jakby te wszystkie wcześniejsze subtelności były jakąś przykrywką jedynie, by móc sobie wreszcie publicznie ulżyć. I podejrzewam, nawet nie, wiem to na pewno, że poetyzowanie u tych poetów jest tylko po to, by móc natrafić wreszcie na oponenta, któremu będzie można nawrzucać. Dlatego Izo, jak chwalisz, to wiedz, że wypadasz z konwenansu.

  7. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    ` Wiersz „Nic” może mieć zamiennie tytuł „Sen”
    Według Freuda sen to nic innego niż urojone spełnianie pragnień.
    Ale co ciekawe i we śnie pragnienia blokowane są naszymi zahamowaniami moralnymi. Więc to co niedozwolone przedstawiane jest w sposób skryty, symboliczny, a techniki przedstawiania są prostolinijne, wrecz prymitywne.

    I czego pragnie narrator w tym śnie?
    wcale nie chce dostać sie do wodopoju, ( wodopój- sukces, stabilizacja, dobre, zamożne życie) prawie już zaakceptował swoją fizyczną niesprawność ruchową (przynajmniej w tym wersie). Ta niesprawność nie powoduje jednak braku popędu seksualnego. Stąd gazela-symbol zgrabnych pieknych kobiet, gepard, aluzja do szybkości i mozliwości seksualnych, (dowcip o tym jakie zwierzę jest najszybsze na świecie. Odpowiedź: ptak geparda), potrzeba znalezienia rozładowania nawet za pieniądze. We śnie ma się takie możliwości.

    „a nocą zważę się na linie nikt nie zobaczy tej rzeczy”

    dochodzę do tajemnicy, której rozwiązanie zna tylko autor. W snach często nie można otworzyć drzwi, okna, szuflady. W snach nie trzeba aktu seksualnego wiązać z uczuciem, bo tak nakazują normy moralne.
    Wiem na pewno, że narator we śnie nie zawiśnie na tej linie, gdyż działa wentyl bezpieczeństwa.
    Gdy już czujemy, że zaraz stanie sie coś potwornego, budzimy się, inaczej umieralibyśmy podczas snu prawie codziennie.
    Zaliczanie własnego zgonu w tym wypadku jest metaforą.
    A dlaczego przestają działać narkotyki? gdyż ból istnienia jest znacznie większy niż znieczulanie się medycznie.

    Narrator w ostatnim wersie poddaje się, dlatego czas aby się obudził.

    Sawanna z gazelami w Afryce, drapiezny gepard, sznur, narkotyki, ściany i przeżywanie w takiej scenerii własnej śmierci we śnie, który podejrzewam jest w kolorze. Kolory we śnie zarezerwowane są dla artystów. Większość ludzi ma sny czarno-białe.

    Arkadiusz Burda nie boi się pisać o emocjach, o cierpieniu, o braku miłości, jego narratorowi wystarczyć musi sam jej pozór za pieniądze.

    Poeta sam siebie obdarował, sprezentował sobie wiersz na urodziny z dystansem do siebie.
    W tym utworze przeplata się pesymizm z optymizmem.
    Czuję walkę narrratora z przyszłością, Narrator nie chce się poddać i żyje na przekór warunkom. brakuje tylko okrzyku: ja żyję, jeszcze tym razem się nie poddałem!
    Dlaczego xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] napisał sam sobie urodzinowy wiersz?
    Dlatego, że nie liczy na zyczenia od innych osób, w tym poetek, poetów z netowych stron poetyckich.

  8. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Dla mnie poezja xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] jest z pogranicza snu. Dlatego tak często jest prostolinijna, prymitywna, ale nigdy nie jest pozbawiona emocji. Do analizy powyższego wiersza wykorzystałam teorię Freuda o snach.

    ps
    w niedzielę wyjeżdzam, wracam za dziesięć dni.

  9. Ewa Bieńczycka:

    Może ktoś z mężczyzn się wypowie, ale z tego, co wiem, gdyż mojemu mężowi śnią się ciągle piękne kobiety, z którymi niestety śpiąc nic mieć do końca nie może, orgazm we śnie u mężczyzn jest niemożliwy.
    Podobnie z bukoliczną Afryką. Mój syn wrócił dwa miesiące temu z Afryki, gdzie miał zlecenie. Ani jednej gazeli, ani ćwierć geparda. Góry, ogromne wysypiska śmieci. Komary, insekty, pająki wchodzące do łóżka. Można pić tylko wodę w zapieczętowanych, kupowanych butelkach. Pomyłkowo umył zęby pod hotelowym prysznicem i od razu sraczka i służba zdrowia. Przed wyjazdem szczepienia na wszelkie choroby kosztowały tysiąc dolarów. A i tak powiedzieli mu, że jak tylko zobaczy nietoperza to natychmiast ma lecieć do Europy, nawet jak go nie ugryzie i zaszczepić się przeciwko wściekliźnie, gdyż w tym państwie w którym był nie mają żadnych szczepionek. Posiadają tylko sny.
    A Zamość jest taki piękny! I Roztocze Byłam tam dwadzieścia lat temu! Nie to, co moje ohydne miasto.
    Daleko jedziesz? Chyba nie do Afryki?

  10. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Jeżeli kobiety mają orgazm we śnie, dlaczego nie mogą mieć mężczyźni i mają, tylko może się tym nie chwalą pościelowej partnerce.

    Dla xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] Afryka to synonim ciepła, przestworzy, wolności. Dlatego przedstawił w wierszu „Nic” same zalety afrykańskiej przyrody.

    O Afryce napiszę wieczorem. Dlaczego tak przyciąga i odpycha.

  11. marek trojanowski:

    Iza, kiedyś przeczytałem gdzieś u kogoś w komentarzu do któregoś z xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane], wprostwmordowskich tekstów, że:

    Twoje życie xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] jest bez wątpienia poezją, ale nie wszystkie twoje wiersze nią są

    Z xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] jest jak z szympansem, którego nauczono klepać w klawiaturę. Wali, wali, wali – a produkuje tych tłuczonekk bardzo dużo, naprawdę dużo. Prowdopodobieństwo, że uda mu się tekst wzrasta za każdym razem, gdy publikuje swoje dzieło. Rozumiesz? Nawet małpa napisze Hamleta, gdy się nauczy ją klepać w kalawiaturę qwerty. wystarczy odpowiedni odcinek czasu.

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] mi się podoba z innego powodu: on mi się podoba jako człowiek, zmagający się z jakimiś wewnętrznymi demonami, które przerabia, kanalizuje w ekspresji artystycznej. podoba mi się jako ktoś, tk farmakologię wspiera proodukcją artystyczną, ale nie tylko jako rodzajem terapii, ale w najgłębszym przekonaniu, że jest artystą.

    podoba mi się także napierdalanka, jaką potrafi urządzić. te wyzwiska, którymi obdarza bezpardonowo krytyków, lub tych, którzy ośmielają się nie widzieć w nim artysty.

    w tym życiu jest poezja.

  12. Ewa Bieńczycka:

    > Iza
    A czy to nie jest kwestia ważna: czy męski wytrysk jest możliwy podczas snu? Czy jest możliwe zapładnianie sennych obiektów, mnożenie nieistniejących bytów, infekowanie swoim nasieniem przestrzeni gwiezdnych?
    Dlaczego poeta xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] tego w wierszu mi nie powie?
    Przecież w aferze rozporkowej Clintona amerykański sąd orzekł, że nie doszło do stosunku płciowego, że seks oralny się nie kwalifikuje jako zdrada małżeńska. A jak więc ze snami jest? Dlaczego, pytam, ja nie dostaję od poety Arkadiusza Burdy odpowiedzi na pytanie, czy mój mąż mnie nie okłamuje, czy nie ma pozamałżeńskich dzieci gdzieś w kosmosie?
    I dlaczego Ty Izo fantazjujesz w dyskusji o poezji? Czy spytałaś swojego partnera, czy ma w wieku dojrzałym zmazy nocne? Przecież przestrzeń pościeli, to ta najprawdziwsza z prawdziwych przestrzeń. Za kłamstwo kochanka w filmie Prawo pożądania Pedro Almodóvara Banderas popełnia morderstwo, sam ginie od samobójczej kuli. I takie jest prawo pożądania. A nie jakieś letnie gdybanie.

  13. Ewa Bieńczycka:

    A mnie się właśnie nie podobają burdy xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane].
    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] napadł na mnie w niewinnym wątku nieszufladowym nie dotyczącym jego poezji, zupełnie neutralnym, o rzeczach obojętnych. Tak napadł, by sobie ulżyć. Nigdy słowa nie wypowiedziałam na żadnym portalu o jego wierszach ani o nim. Wypłakałam się dopiero na swoim blogu i też nie jako o poecie, bo jak już pisałam xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] poetą nie jest, a ja nie zajmuję się czymś co mnie nie porusza i nie interesuje. Kicz mnie wyjątkowo drażni, być może dlatego, że sama walczę z kiczem bezskutecznie i stąd ta awersja.

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] zakwestionował mnie totalnie, jako malarkę, jako artystkę, jako poetkę, jako komentatora. W miejscu gdzie niczego o mnie się nie mówiło, wątek dotyczył zupełnie innej sprawy. Nigdy mnie nie przeprosił. Nie jest to moja zemsta, to, co tutaj piszę. Po prostu jak pisałam xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]to poetycki, niezmienny, martwy beton, więc uczciwie tylko o tym piszę. Mogą przyozdabiać go różne poetki, matkować mu, pocieszać i wstawiać kit.
    W moich czasach było tylko pytanie, czy ci zomowcy, którzy idą na akcję i zachowują się jak automaty, czy są na haju, czy dostają przed akcją narkotyki. I jak pamiętam, było to wykluczone.
    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane], jak pisze, jest może na morfinie, ale mnie finansowo na żadne uśmierzające ból, który mi funduje xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] nie stać i na jego akcje rozkapryszonego Dyzia, i na jego misję, która ma na celu wszystkich swoją poezją powalić na kolana.

  14. Marek Trojanowski:

    na tym polegaa jego styl między etapami kuracji.

    wiesz, przez prawie rok żyłem ze schizofrenikiem. nie w jakiejś bezpośredniej relacji. to było życie z bohaterem opowiadań.

    gość mienił się X.

    Ten X miał tyle róznych etapów w ciągu jednego tylko dnia, ile normalny człowiek może mieć tylko w ciągu życia.

    jego sterofoniczna świadomość kazała mu wierzyć w inteligencję wywiadu, który nieustannie go obserwował. X wierzył, że jest wyjatkowy – chociaż nie potrafił określić, dlaczego jest wyjątkowy. W każdym razie świat się kręccił wokół niego.
    Do tego stopnia skomplikował sobie relację między własnym ja a otaczającą go rzeczywistiścią agenturalną, że widziaał w schorowanych starych rodzicach agentów. zamykał się w pokoju. w międzyczasie zbroił i szykował do fizycznej konfrontacji z otoczeniem.

    pasjami przeganiał gołębie pocztowe z kamienicy z przeciwka. był pewien, że w ich obrączkach ukryte są kamery i nadajniki szpiegowskie. potrafił dokładnie rozpoznać wrogiego gołębia, wycelować do niego i strzelić z wiatrówki.

    na szczeście wiatrówka miała słąbą spręzynę i wysłużony tłoczek. nie spręzała powietrza dlatego naboje nigdy nie ddolatywały do połowy odległości. a X nie potrafił temu zapobiec. nie wiedział jak naprawić broń, jedyną broń, którą mógł razić wroga z bezpiecznej odległości. a odległość była niebywale ważna, pozwalała ona pozostać niewidzialnym dla wroga, który był wszędzie.

    któregoś dnia, obudził się jak zwykle około 11.00, po nieprzespanej nocnej warcie, kiedy to czuwał spodziewając sie ataku z zaskoczenia. uslyszał pukanie do zaryglowanych przeszklonych drzwi, takie które za komuny montowano w pokojach. już dawno zamontował w nich zamek GERDY.
    otowrzył i zobacyzł matkę, która przyniosła mu śniadanie.

    rzuciał się na nią. zaczał bić starowinkę.
    kiedy próbował go powstrzymać ojciec, X wiedział, że agenci zastąpili mu rodziców. że prawddziwy ojciec nigdy nie uderzyłby syna, że to musi być ktoś obcy w przebraniu. w każdym razie, to nie jego tata. a skoro to nie był jego ojciec, to całe szczęście, że intuicyjnie wyczuł obcego w rodzonej matce i że rzucił się na nią. jego prawdziwa matka nigdy nie zamieszkałaby w jednym domu z agentem przebranym za jego ojca.

    siedział zadowolony w pokoju. zaryglowany. uzbrojony w nóż i w wiatrówkę. będzie się bronił. drogo sprzeda życie!

  15. Ewa Bieńczycka:

    Ależ Marku, przecież rodzice są najczęściej agentami! Popatrz na te teczki Instytutu Pamięci Narodowej przecież ci wszyscy, którzy tam w tych teczkach siedzą mieli dzieci i to niejedno, a czasami i wiele nieślubnych, a według teorii Izy, to nawet aniołów ojcostwo jest zbrukane. Wiesz, nie każdy stosuje anal.
    To, co opisujesz, to najczystsza prawda. A czemu by nie? Czemu nie gołębie pocztowe? Oj, winszować takiej dociekliwości. Kudy xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] do takiej wnikliwej penetracji świata!
    Odojewski opisywał, jak agenci bezpieki jeździli po księgarniach zachodnich, wykupywali książki tam wydane polskich intelektualistów i je niszczyli. Oj Marku, Ty nie wiesz, w jakim świecie żyjesz! Wszystko jest możliwe. Tylko niemożliwe jest to, by xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] napisał dobry wiersz.

  16. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  17. Marek Trojanowski:

    teraz tobie xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] nie pozostało nic innego, jak podzielić los Jacka Dehnela. Okazuje się, że on nie tylko pisze dzieła najlepsze – tak jak ty, ale także wydrapuje wzorki na karteczkach, co i ty robisz.

    Pamiętam tą technikę z przedszkola. Pani kazała najpierw podzielić arkusz kartonu na pola następnie te pola trzeba było zarysować różnymi kolorami. uzywało się do tego – co nie bez znaczenia – kredek woskowych / świecowych. Następnie ten rysunek pokrywało się czarną farbą. I ostatecznie wydrapywało się w tym wzorki. świetna technika, doprawdy, świetna

    uważam, że macie podobny rodzaj talentu i że chociaż tego nie wiesz, pewnie byś się sprawdził jako moderator tokszoła. może nawet byłbyś lepszy od Ibisza, bo od tych gości z Łosskotu, to na pewno jesteś lepszy.

    Wyobrażasz sobie ten dzień, w którym twoje wiersze cytowane są w reklamówkach telewizyjnych szamponu przeciwłupieżowego? wyobrażasz sobie tych wszystkich konsumentów kultury, tych wpierdalaczy hamburgerów, którzy powtarzają mimowolnie:
    „żadne narkotyki już nie działają na ciało”

    twoje słowa, słowa natchnione pobrzmiewają w windach, w biurach makrelskich, w zaciszach toalet miejskich – dosłownie wszędzie tam, gdzie dotarł cywilizowany człowiek.

    taka sława xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] na ciebie czeka, właściwie to juz teraz możesz śwmiało podejśc do drzwi i sprawdzić przez wizjer, czy nie stoi za nimi Grażyna Torbicka w galowej kiecce. Ona pierwsza będzie chciała przeprowadzić z tobą wywiad. Otwórz jej, zaproś na herbatę tylko do chuja wacława – nie bij jej.

  18. Ewa Bieńczycka:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] jest idealnym materiałem na faszystowskiego bojówkarza Młodzieży Wszechpolskiej. Jest hodowany przez internetowy portal nieszudflady. Atak na mnie nastąpił w obecności Jacka Dehnela, który, jako portalowy Rycerz Prawdy, nie zrobił nic w mojej obronie, palcem nie kiwnął, mimo, że wylatywali tam i byli banowani ludzie za o wiele niewinniejsze rzeczy. Wnioskuję z tego, że xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] pobiera pensję z portalu nieszuflada za pełnienie w niej funkcji wykidajły. Ta cała poezja to nędzna przykrywka dla zwykłego bojówkarza, gdyż przecież niepojęte jest, by poeta mówił takim językiem.
    Nie rozumiem tylko, dlaczego Iza chciała, by pełnił tę funkcję też na tym blogu, gdyż ja tylko z powodu obecności xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] do portalu rynsztok nie przystąpiłam. Mam nadzieję, że Panie xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane], że Pan nie przystąpi do tego bloga. Czasami dobrze być burakiem. I dla Pana, dla mnie, dla bloga i portalu rynsztok, który takiego buraka jak ja też nie musi tolerować.

  19. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  20. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  21. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  22. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  23. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  24. Ewa Bieńczycka:

    Ja Panu pieniędzy na pewno nie dam, też nie mam. Też podejrzewałam, że z tym umieraniem to zwykły blef.
    Wie Pan, myśmy tu na blogu o złu dyskutowali i ja z Panem nie mam zamiaru tego kontynuować. Ale specjalnie dla Pana napiszę: choroba fizyczna czy psychiczna nie jest dla mnie żadnym usprawiedliwieniem. Zapewniam Pana, że się nie mszczę. Jeśli mogę, pomagam ludziom. I Panu też właśnie pomagam. Choroby są wyłącznie spowodowane pisaniem złej poezji. Jeśli Pan nie widzi żadnych powiązań między swoją wewnętrzną, potwornie zabagnioną nienawiścią sytuacją wewnętrzną a tym, co Pan jak wulkan poetyczny wyrzuca z siebie, to ja Panu nic nie powiem nowego. Te wszystkie portalowe ochy i achy na dwóch i więcej nieszufladach, to są fałszywe, proszę mi wierzyć, zachwyty. To są fałszywi przyjaciele. Pan jest hodowany, pan jest wygodny, Pańskie burdy podnoszą statystyki i oglądalność. Tylko tyle. Niech Pan nic a nic nie wierzy Admministracji Nieszuflady. Gdyby Pan był nieprzydatny, nikogo Pana zaświadczenia by nie obeszły. Świat, Panie xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane], to nie Pańska babcia.

  25. IP: 89.228.29.195:

    xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]

  26. Ewa Bieńczycka:

    Wątek założyła Iza i tylko ona może go usunąć. Oczywiście, też uważam, że wraz z komentarzami powinna ten wątek usunąć.
    Chcę Izie i Panu xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] wyjaśnić, nim wszystko zniknie, dlaczego do tego doszło. Zobaczyłam po prostu na rynsztoku, ze Iza chwali wiersz xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane]. Zażartowałam więc z tego tutaj i dowcipnie rzuciłam, by zaprosić Pana xxxxxx xxxxxxxx [dane wyjebane] do dyskusji. Nie miałam pojęcia, że jednak Iza wprowadzi ten szatański pomysł w czyn.
    Proszę o chwilę cierpliwości, z pewnością wszystko Iza wieczorem usunie.
    Nie pozdrawiam, gdyż Pan jest chory na własne życzenie.

  27. IP: 89.228.29.195:

    Bardzo źle o mnie to świadczy. Jestem zły, mój Boże, jestem zły! Albo nie, nie jestem zły! to wy, wy wszyscy jesteście źli. O, tak! Wy, wy i jeszcze raz wy.

    xxxxxx xxxxxxxx [dane zachowane ku pamięci]

  28. Marek Trojanowski:

    to jest ostatnia tego typu bezmyślna wklejka. Jak chcecie sobie linkować, to linkujcie na swoich stronach, jak chcecie sobie przedrukowywać wierszyki, żeby od nimi podyskutować, to sobie izka załóż portal literacki. ja nie mam zamiaru czyścić wpisów. zwyczajnie pierdole. i tyle.
    dyskutuj sobie pod wierszykami tam, gdzie zostały opublikowane. za chwilę sie okaże, że mi zaczniesz linki jutiuba wklejać.

    od dziś koniec. żadnego przeklejonego tekstu – żadnego. tylko tekst z komentarzem. tekst ma robić za cytat, a nie komentarz.

    a jak się nie podoba, to zwyczajnie wypierdalać.

  29. przemek łośko:

    ej, marek, no kurwa nie fair. że linki, że jutub – to strategia, a więc i racja po twojej stronie. ale te wyciętki są bez sensu, bo co, nie pasują do ampluła? nie powielaj moich błędów, nic nie musisz

  30. Marek Trojanowski:

    to mój pierwszy raz. tracę cnote przemek. jeden jedyny raz. już więcej nie będzie tu żadnych przedruków. nie bede miał problemu z prawami autorskimi, z rozżalonymi twórcami kultury wysokiej.

    nie to, że nie pasowały, ale była wyraźna prośba autora o usunięcie danych osobowych i wiersza.

    kategoria:”to wywalił trojanowski” ma charakter jednorazowy.

  31. Marek Trojanowski:

    ps.

    jednorazowy, choćbym miał tu sam pisać

  32. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Informuję, ze od teraz nie będę uczynna ani pisemnie ( napisz interpretację do wklejonego wiersza Iza, akurat napiszę!) ani wklejająca, (młodzież poetycka ta do czterech dych, też ma swoje prawa, a nie tylko zrób to, zrób tamo)
    I nie będę Was słuchać od dzisiaj, bo potem płaczę, wydzwaniam po całym świecie na swój koszt! aby szukać pocieszenia.
    Mam nadzieję, że wzbudziłam w Was poczucie winy.

  33. Marek Trojanowski:

    a wklejaj ile tylko chcesz, byle to, co wkleisz było twoje.

    jeżeli jednak nie masz zamiaru wklejać swojego, to musisz zrobić to jako „marek trojanowski” – innymi słowy, musisz być sobą. dosłownie.

  34. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    ps
    ale najpierw była zgoda na wklejenie wiersza.

    Będzie wreszcie mój dowcp, a nie żart Ewy, czy Arka, bo to że poeta żartował z usuwaniem, jestem pewna.

    Pan Goldberg siedzi na Marii Stuart i płacze. Nagle otrząsa się, ociera łzy z oczu i mówi do siebie: Ja jej nie znam, ona mnie nie zna. Co ja się tak podniecam?

  35. Marek Trojanowski:

    iza wg mnie, to możesz przefarbować włosy lub zgolić się na łyso. te deklaracje: będę – nie będę, mnie zwyczajnie nudzą, tak możesz określać się na portalach literackich. to miejsce nie jest portalem.

    rób co chcesz, ale rób przede wszystkim z głową.

    a jeżeli chcesz zaszaleć, to na swój koszt, ja tak robię.rób tak i ty.

  36. Ewa Bieńczycka:

    Ja uważam, że bardzo dobrze, że Marek usunął, skoro autor się wycofał. Fakt, że się zgodził wcześniej a potem zmienił zdanie, to uważam duże ustępstwo Marka na rzecz autora, gdyż to przecież dodatkowa robota, a blog piszemy mając inne obowiązki i tylko w wolnych chwilach.
    Przepraszam Izo, że popsułam wszystko, zachowując się tak niegościnnie wobec Twojego Gościa, ale to tak, jakbyś sprowadziła do mojego domu kobietę, która uwiodła mi męża i na dodatek przepuściła z nim kilkumiesięczną kasę na dom. Wiesz, wszyscy jesteśmy w końcu nadwrażliwcami.
    Nie wiem teraz, czy mamy też odpuszczać sobie cytaty? Piszę właśnie komentarz o wierszu Szczepana Kopyta i bez cytowania wersów jest to nieczytelne. A te prawa autorskie, to wiesz Izo, w jakim zakresie? Ja nie mam pojęcia.

  37. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    to po co usuwałeś? to ja wkleiłam i mnie powinno się zlinczować, grozić procesem, itd. Wlaścicielowi nie grozi nic. Były teksty antysmeickie, faszystowskie? pewnie nie. Ponoszę więc winę tylko ja.

    Zachowujesz się nadopiekuńczo

  38. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    musze traktować Wasze słowa mniej poważnie, to na początek, a na koniec muszę pamiętać aby nie wkleić ciemną nocą swoich fotek.

  39. Ewa Bieńczycka:

    Tu nie było tekstów antysemickich, ale z innych portali wiem, że wycięty autor jest antysemitą jak najbardziej.

  40. Marek Trojanowski:

    izka, poczytaj to, co napisała ewa, przeczytaj korespondencje

    i teraz uważaj:

    nie ma mowy o nadopiekuńczości. wkleisz gówienko bez komentarza – zwyczajnie wypierdalasz. bez żadej dyskusji.

    Burda, ty jesteś zwykłym sznurkiem, na którym ja nie koncentruje swojej uwagi. zwiększaj dawki leków i wkrótce będziesz obwiniał mamusie za całe zło w świecie.

    jedno jest pewne: na historiachmoichniedoli.pl nie ma dla ciebie miejsca, a jeżeli nie ma, to znaczy, że nie istniejesz.

  41. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Krzyżykowy poeta (napisał na rynsztoku, że to nie on tu się wpisywał, że ktoś się pod niego podszył.

    A teraz mogę pisać peany i laurki sama sobie.

  42. Marek Trojanowski:

    chuj mnie to obchodzi – nie mam zamiaru dochodzić do tego, kto winien, a kto nie.

    jedno jest pewne: żadnych wklejek, żadnych linków więcej.

    chcesz wklejać, chcesz linkować, chcesz się odmóżdżyć – selawi, idź swoją drogą. razem nam nie po drodze.

  43. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    tak proszę pana.

  44. Marek Trojanowski:

    nie wiem czy w twoją krągłą buźkę, miedzy te okularki, miedzy te zakola zdecydowałbym się wsadzić swojego fajnego, zdrowego 17 i pół centymetrowego penisa.

    mam tyle wątpliwości, tyle rozterek.

    nie wiem czy byłbym w stanie napisac donos na kogokolwiek, ale ty nie jestes byle kto – ty jesteś kolo, który jest poetą, zatem chuj ci w pysk, niech stracę.

  45. Ewa Bieńczycka:

    Nie mam pojęcia, o czym piszecie, gdyż nie znam więziennej grypsery, ale jeśli chodzi o antysemityzm, to wyjaśnię. Nie chodzi o ten już histeryczny post w nieszufladzie pod moim adresem, gdy zwróciłam uwagę na to że Żyd się pisze z dużej litery, a Pan w nieprawdopodobnie opryskliwy sposób wyraził się o mnie i o mojej twórczości. Wiem, że teraz wszystko piszecie małej, ale jak się miesza i tylko Żyd jest z małej, to to jest antysemityzm.
    I jeśli Pan pod moim wierszem w komentarzu na nieszufladzie przedstawia historyjkę, jak Pana jakiś Żyd skrzywdził, to to jest antysemityzm.
    Ja byłam w Zamościu i zostałam tam skrzywdzona przez pewną wysoko postawianą urzędniczkę od kultury. Jednak przyjechałam tam autostopem i zamościanie zachowali się wobec mnie wspaniale. I nigdy bym nie powiedziała, że zamościanki są wredne. A to, co mi wyrządziła ta pani, nie zapomnę do końca życia. Również ze względu na Pana też nic zamościanie w moich oczach nie utracili.
    I proszę zwrócić uwagę, że mimo wszystko okoliczność Pańskiej choroby to rzecz łagodząca.

  46. Ewa Bieńczycka:

    Właśnie przeczytałam komentarze o tym zdarzeniu na portalu rynsztok.
    Czytam, że ten Pan mnie w dalszym ciągu publicznie nie przeprosił, nawet zastosował odwieczną zasadę winien zamordowany.
    Byłam bardzo przeciwko temu wątkowi, ale teraz to jestem Ci Izo wdzięczna, że mam takie dobre rozpoznanie jakości tej poezji. Poeta tego Pana nie rokuje.
    Bardzo Ci Izo dziękuję, że mogłam możliwość się upewnić.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?