confessio

4 grudnia, 2008 by

.
.
1977-czesc-pierwsza.pdf

Kategoria: Bez kategorii | 1 Komentarz »

Komentarze 1

  1. Bożena Kalmus:

    Powiem Ci, że przeczytałam dopiero przy drugim podejściu. Przy pierwszym nie spodobało mi się pierwsze zdanie, właściwie cały akapit. Ekran monitora to jednak nie zadrukowana kartka, że spojrzysz i widzisz mniej więcej co tam jest napisane.
    Nie w tym rzecz, że się nie zgadzam z zawartą tam myślą, ale te spotkania, rozstania, dożywotnie nadzieje – to zabrzmiało jak zapowiedź cyklu fotoreportaży z wypraw obieżyświata (żeby nie powiedzieć: osła goniącego za marchewką, codziennie świeżą). A „nadzieje” sprawiają, że chce się wziąć nogi za pas. No moze trochę przesadziłam.
    Tymczasem spotykam bohatera, który nie opuszcza fotela. I nie chce mnie „uszczęśliwić” pokazem slajdów z egzotycznej wyprawy wehikułem czasu. I nie jest osłem a ja (czytelniczka) nie jestem jedną z marchewek. Stałam się dobrowolnym słuchaczem na tę jedną opowieść i odchodzę wzbogacona ale wolna. Nie wiem, czy napisałam to w sposób zrozumiały. Mam nadzieję że widać, że bardzo Cię chwalę za ten tekst.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?