1 kwietnia, 2011 by

Kategoria: Bez kategorii | 8 komentarzy »

komentarzy 8

  1. franciszek olejniczak:

    Nieźle bym się wkurwił, gdybym zmarł a w zaświatach ktoś by mi powiedział: człowieku, żartowałem. Wracasz spowrotem.

  2. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    A ja myślałam, że nikt dzisiaj nie przebije w hle hle wesołości dwóch pań z urzędu kontroli skarbowej. Rzeczone panie wyłożyły na stół wyguglowaną interpretację na temat amortyzacji, stwierdzając, że ustawa nie precyzuje, a tu (czyli w wirtualu) ktoś napisał, że tak ma być więc one też tak uważają.

  3. DrV:

    ja nerwowo sprawdziłem jedno z Twoich altereg.
    w realu jestem w stanie afazji, hm.

  4. mirka:

    Nekrolog niechlujny, nieprecyzyjny, nie wiemy gdzie się udać na w/w uroczystości – do kościoła czy od razu na cmentarz czy może to się odbędzie na otyńskim rynku, z udziałem orkiestry dętej, w asyście umundurowanych strażaków oraz władz miejskich, bo przygotowano np. mowę pośmiertną. Zresztą, jak znam życie, Trojanowski sam się odprowadzi do parku sztywnych, sam wygłosi na swój temat kwiecistą mowę i będzie udawał, że płacze.
    :)

    Jakoś tak cicho pod wątkiem:)))

  5. grass:

    czes zocha buzi buzi i owad.

  6. KczK:

    co się stało się?

  7. wybieram IP:

    aha. Widzę, że świń bicie dobiegło końca. Trochę mnie martwi, że to ja gaszę światło, aczkolwiek czuję się tym wyróżniony.

    Całe to wasze wszystkich zacietrzewienie, te ambicyjki są niczym. Śmieszny teatrzyk, groteskowe aspiracje.

    Chuj wam wszystkim w oko, że tak pospolicie się wyrażę.

  8. DrV:

    już kiedyś wysyłałem Ci wiersze w załącznikach listów.
    przeczytałem ostatnio trzy najlepsze w życiu.
    w sumie robią za cały tomik i picie wódki
    z dawno niewidzianym przyjacielem.

    oto one:

    *

    czym innym

    rower, którego sprawność sprawdziłem przed wyprowadzeniem
    z garażu nie był dzisiaj całkiem sobą i wiele innych ważnych rzeczy uległo
    przebudowie, odkąd mieszkam w moim starym pokoju. dlatego po drodze
    złamałem kilka ważnych drogowych zakazów, ale nikt poza kierowcą tira
    który na mnie trąbił, tego nie zauważył. zupełnie jak wczoraj, gdy sięgałem
    przed domem po wiśnie na samym czubku drzewa i złamała się pode mną gałąź

    tak niewygodne jest to życie, które się dzieje zawsze kosztem innych. kosztem
    mszyc i mrówek. ptaków. ta wiśnia lub jabłoń, żeby przeżyć zabija przecież inne
    słabsze rośliny. tak wiele kosztuje to życie, więc nawet jeśli przechyliła
    się pode mną drabina lub wjechałem bez przestanku z drogi podporządkowanej
    i upadłem na ziemię czym innym byłem pośród popękanych słodkich owoców

    *

    duże izolacje

    upalne lato, dlaczego z ojcem ocieplamy klubowy budynek
    na umowę zlecenie. od siódmej rano
    mieszam wiertarką w wiadrze porcje kleistej zaprawy

    chociaż nie znam się na wielu rzeczach staram się
    by ojciec był zadowolony. ojciec stoi wysoko
    na rusztowaniu. styropian sypie się jak szalony

    dookoła. biel tylko biel
    się liczy panowie. się robi. się płaci. cały świat
    jest zbudowany ze styropianu. z płatków

    niczego, które wirują mi przed oczami. nawet jeśli
    dostałem udaru, odcisków, oparzeń słonecznych
    będę mógł znieść jeszcze

    kilka narzędzi z góry, puste wiadro, poziomicę
    milczałem o tym, bo miałem na ustach
    że miałem cię we śnie

    *

    wszystko czego nie udaje się ocalić

    zostaje pozostawione na pastwę zwierząt. dzięcioł
    wykuł sobie dziuplę w naszym bloku. po nim kawki
    szpaki, wszystkie ptaki z okolicy chciały
    się tu żywić, ale życia tu nie było. nieczuły

    na wszelkie próby odstraszenia dzięcioł
    przylatywał co dzień jak do lasu i moja
    ciotka krążyła dookoła bloku całkiem
    po ptasiemu kręcąc głową, wyliczając szkody

    nad ranem. pytałem skąd się biorą dzieci
    piszczące jak ptaki pod naszym oknem
    które robią kawałkiem szkła sekcję martwemu
    gołębiowi. dlatego wolałbym nie wiedzieć

    jak bardzo ludzie są z natury źli bowiem
    marzą mi się puste metropolie
    przemierzane przez stada wymarłych gatunków
    zwierząt, opuszczone biurowce

    pożerane przez dżunglę. pięćset lat
    i nie będzie śladu po wojnie
    w Afganistanie, Tutsi i Hutu, terrorystycznych
    zamachach, egzekucjach na dzieciach, obozach śmierci

    wszystko czego nie udaje się ocalić
    zostaje pozostawione na pastwę zwierząt
    ziemia jest gotowa żeby nas pochłonąć, a ptaki
    wytrwale skubią tynk w moim bloku

    *

    co myślisz?

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?