Wojciech Wencel Wiersze Poezja fenomenalna. Pani Bieńczycka

13 marca, 2009 by

Być może chodzi jedynie o zjawisko. Od września ubiegłego roku czytam i piszę tutaj o wierszach młodego pokolenia różnorakiej orientacji: i seksualnej, i ideologicznej, i estetycznej, i wyznaniowej. Tylko w Polsce poezja musi być na usługach. Musi być zaprzeczeniem pierwotnej wolności, w innym wypadku nie istnieje. Już się orientuję w tym gąszczu pozornie zróżnicowanych poetów, że chodzi jedynie o zjawisko. Zjawiskiem bowiem można zawojować świat, jeśli już nie finansowo (a czemu nie), to przynajmniej redakcyjnie. Jeśli nie redakcyjnie, to znaczeniowo. Można zasiadać w różnorakim jury, można sączyć piwo lub jogurt na gillingowej witrynie, położyć swoje szanowne pośladki wypieszczone nagrodami na leżaku lub krześle i przed mikrofonem można się zjawić. Można to robić na portalu sieciowym i zjawiać się równocześnie wszędzie, gdzie tylko zjawienie będzie docenione. Ach, jakie to wszystko przyjemne, te zjawki, zajawki i migotanie. Jakie to duchowe i skrzydlate, jakie niematerialne. Tu się zjawiam, a tam zabawiam, tu jestem, a tam będę. Zjawisko bowiem gwarantuje ruch w przyrodzie, sfingowane spory i boje rycerskie.
Polska była zawsze pełna zjawisk.

Pojawił się na polskiej ziemi boski zesłaniec, dwudziestotrzyletni poeta Wojciech Wencel.
W wywiadzie mówi: (…)Jako nastolatek popełniłem, jak niemal każdy z nas, kilka wierszyków z potrzeby serca. I pewnie na nich by się skończyło, gdybym nie dostrzegł w pisaniu kontaktu z rzeczywistością duchową. Najpierw było to wątłe przeczucie, później konkretne doświadczenie, wreszcie pasja. Z biegiem lat coraz częściej czułem, że moja wyobraźnia mnie przekracza, że wprawia ją w ruch jakaś tajemnicza siła, zewnętrzna wobec mojego intelektu.(…)
I dalej:
(…)Kiedyś napisałem, że poezja to forma miłości i gotów jestem bronić tego zdania. W poezji jest wszystko, co najpiękniejsze w życiu: prawda, cierpliwość, łagodność, bezinteresowność, tkliwość. Gdybym nie odczuwał, że siła, której doświadczam, jest głęboko dobra moralnie, zrezygnowałbym z pisania.(…).
Ale jak tu zrezygnować z pisania wobec tej siły? Przemocą Stefan Chwin w debiucie genialnego poety przed jego trzydziestoma wierszami pisze niemal równie długi wstęp. Przemoc na młodocianym poecie intelektualnych decydentów o jakości polskiej literatury jest gwałtowna i brutalna. Poeta zostaje pobity i znokautowany nagrodami: uwięziony w nich na zawsze, nie ma wyjścia. Tomik poprzedza 1995 Nagroda im. Kazimiery Iłłakowiczówny za najlepszy debiut poetycki roku Wiersze. Potem w1996 Nagroda główna w I Konkursie Poetyckim im. x. Józefa Baki – poemat Requiem.1997 nominacja do Nagrody Literackiej Nike – Oda na dzień św. Cecylii. 2000 Nagroda Fundacji im. Kościelskich – Oda chorej duszy. W 2000 Nagroda im. ks. Janusza St. Pasierba – Oda chorej duszy. 2002, 2003, 2006 nominacje do Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza – Oda chorej duszy, Ziemia Święta, Imago mundi. 2003 Nagroda Artusa za najlepszą gdańską książkę roku – Ziemia Święta. 2004 stypendium Ministra Kultury. 2004 stypendium Baltic Centre for Writers and Translators w Visby na Gotlandii. 2006 wyróżnienie w konkursie Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek „Najpiękniejsze książki roku” – Imago mundi.

Toteż sługa boży pokornie ulega przemocy.
Poeta – zjawisko, jakim się stał, zawdzięcza Bogu: (…) Staram się spokojnie robić swoje i dziękować Bogu za chwile epifanii(…). Jednak w poetyckim zjawisku opętanego Bogiem poety jest dużo pokory:
(…)Ale ponieważ próbuję żyć z Chrystusem, wiara odzywa się także w wierszach. Myślę zresztą, że wciąż jest to bardzo słaba wiara. Wiele jest we mnie jeszcze pogaństwa, obrzędowej religijności, którą noszę jak pancerz. Na szczęście Bóg powoli zmienia moje życie, uczy dystansu do siebie, otwiera mnie na świat i na innych. Bez Niego byłbym nikim, a tak czuję się szczęśliwy. Ciągle jestem grzesznikiem, ale dzięki obecności Chrystusa w moim życiu jestem bardzo szczęśliwym grzesznikiem.(…)
Poetyckie zjawisko jednak ma drugą konkurencyjną namiętność: jest nią piłka nożna:
(…)Gdybym pisał tylko wiersze, chyba bym zwariował. A zdrowy rozsądek i lekka forma felietonów przypominają mi o mojej ludycznej naturze. Jak niemal każdy, lubię się pośmiać, także z siebie. Mam nadzieję, że trener Janas podziela moje upodobania (…).

Zjawisko jest też często czymś, co pojawia się i znika, jak w przyrodzie. Polska specyfika narodowa nigdy do tego nie dopuści. Dbamy o swoje zjawy bardziej niż o żywego człowieka, gdyż zjawy są dyspozycyjne, wygodne, a przede wszystkim, lojalne.
I nawet jak po przeczytaniu wielokrotnym tej smętnej porcji wierszy bez wartości artystycznych, bez poznawczych i znaczeniowych, wierszy wyssanych z boskiego palca niewiedzy, wydumanych i egzaltowanych, Bóg wie dlaczego wplątanych w ni,e Bogu ducha winnych Rilkego, Trakla i Hölderlina – i im zaprzeczę – to i tak będę walczyć jedynie ze zjawą.
A wiadomo, z nią szans nie mam, bo jest w naszym narodzie nieśmiertelna.

Kategoria: Bez kategorii | 15 komentarzy »

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?