Wiersz z sieci: Ilionowski, Rewolucja III

5 września, 2008 by

Ilionowski, Rewolucja III

pani basia z mięsnego, przeliczając utarg dzienny zastanawia się nad zyskiem
oblicza najpierw brutto, następnie netto. dobrze, że mam rozum pomyślała
a myśląc to, jako podmiot, który właśnie myśli westchnęła już na głos
lecz pod nosem: tylko logika może nas ocalić. w tzw. międzyczasie
(który powinien być kategorią filozoficzną) obraca w palcach pięciozłotówkę, czyli:
chleb, mleko i jedna berlinka. nagły błysk teorii wartości (nie tej dodatkowej)
przysłonił jej ocenę rzeczywistości o tym nie pisał nawet marks.

mam nadzieję, że wiesz, że to nie był nawet wstęp, że tak jak ja czujesz dyskomfort,
że masz świadomość, że zanim napisze się w wierszu: że trzeba powiedzieć coś ważnego,
że szkoda wersów marnować na samo że. to samo dotyczy jak. odwróć się wstecz
a we wsteczu zobaczysz tylko wersy pisane młotem, bo tak je należy pisać tracąc palce
i żeby nie rozwlekać się długo w tej strofie: na chuj wam czarne płaszcze?

te ckliwe środki wyrazu, aureola duchowa, niebieskie żyłki pod pergaminową skórą
na dłoniach, są dobre gdy chcesz zrobić palcówkę dziewczynce z liceum, która
nie miała jeszcze kutasa między nogami. tu nie o palcówkę jednak się rozchodzi,
lecz o prawdę. krytyk odpowie, że właśnie prawda jest między udami zgoda
niech krytyk ten sam jednak też doda, że prawda ta czasem śmierdzi śledziami.
rysunek1.JPG

Kategoria: Bez kategorii | 3 komentarze »

komentarze 3

  1. Ewa Bieńczycka:

    U Alfreda Jarry w Odwiedzinach Amora, jest taka scena, gdzie bohater, alter ego artysty wspina się, by wejść przez okno do jakiejś kuchty.
    Wymienia, przygotowując się na spotkanie z ukochaną wszelkie wyborne zapachy, jakich doświadcza podczas tych nocnych eskapad przy spotkaniach intymnych z niedomytymi dziewkami.
    Ale to dziewiętnasty wiek, aberracja męska była skutkiem niemożliwości utrzymania higieny intymnej.
    A tu mamy XXI wiek, kto tu śmierdzi śledziami? Chyba nie basia, ekspedientka z mięsnego. Dziewczyny pachną, nie uświadczysz teraz żadnego naturalnie popsutego zapachu.

    A śledzie, to moje ulubione jedzenie w każdej postaci. I zachowują swój prawdziwy zapach, wyborny na talerzu.

  2. Marek Trojanowski:

    ewo, tu muszę zaprotestować. otóż mylisz sie! z dobrodziejstw laktacytów, mydeł itp. itd. wbrew pozorom nie korzysta zbyt wiele dziewcząt (przynajmniej u nas na wsi. ale żeby nie było: prąd mamy od dawna).

    tu jednak chodzi o coś innego, tak mi się wydaje, mianowicie o istotę prawdy i tego, w jaki sposób powinna być wyrażana.

    ewo, ja tez lubie sledzie. oto moj przepis:

    w garnuszku na dnie zagotuj ocet spirytusowy z odrobiną wody wraz z zielem angeskim pieprem czarnym w ziarnkach i liściem laurowym. jak to ostygnie wlejewa tego po trochu do 18%stany dodaj też cukru. powinien powstać smak złodko-kwazny-aromtyczny. do wczesniej wypłukanych śledzi, które pokroiłaś na kawałki akurat-do-ust, dodaj pokrojone w platserki jabłka, kwaśne ogórki oraz zielony groszek. wszystko razem delikatnie wymieszal, zalej śmietaną. mniam, mniam.

  3. Ewa Bieńczycka:

    To dzięki wielkie! Zaraz wypróbuję Twój przepis. Blogowanie pozbawiło mnie zupełnie treningu kuchennego, wczoraj kupiłam gotowe moskaliki. Więc dzięki za przypomnienie tego rodzaju wspaniałej twórczości!

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?