.
Przepis:
odpowiedni pojazd prof. T’Alenta
umysł filozoficzny
kilka filmów z youtube
silnik trójfazowy 10 Kw, kupiony od chłopa za 300 zł.
3 mb kątownika – z odzysku
płyta stalowa ok.1m2 – z odzysku
15 min. pracy zaprzyjażnionego tokarza + flaszka wódki
migomat 210A i ok. 6 m drutu spawalniczego
dwa paski klinowe
szlifierka kątowa + 1 tarcza do cięcia metalu
wiertarka+wiertła do metalu
0k. 11 godzin czasu wolnego
sposób przygotowania
Przeczytaj piętnastą księgę przygód Tytusa i pogrąż się w filozoficznej zadumie. Jeżeli nic nie wymyślisz podpatrz na youtube, co inni za ciebie wymyslili.
Kiedy już wiesz, potnij kątowniki i wyspawaj z nich ramę tak, by było miejsce na silnik. Silniki kupuj u chłopa, na wiosce. Są tańsze.
Poproś tokarza, by przerwał na chwile pracę i poświęcił ci chwilkę. Kiedy zrobi swoje dajesz mu flaszkę. Jak zaprosi do wspólnej knsumpcji – nie odmawiaj, bo tak się traci znajomości wśród pracowników fizycznych.
Pospawaj wszystko tak jak należy, włóż silnik (trochę waży, zawołaj sąsiada) załóż paski i podłącz do siły.
Tak:
17 sierpnia, 2009 o 19:59
O rany! nawet mieszkaniec miasta wojewódzkiego może sobie pociachać drewno do kominka, w ogrodzie przy grillu.
Spalinowe piły kupowane przez mieszczuchów w sklepach marketach „zrób to sam” odejdą do lamusa. Opatentuj wynalazek, wykorzystaj unijną kasę na inowacyjne pomysły dla ochrony środowiska. Ekolodzy wybiorą ciebie na lokalnego szefa. Roztoczyłam przed tobą świetlaną przyszłość dotacyjną.
17 sierpnia, 2009 o 20:07
iza, patent nalezy do prof. T’Alenta.
17 sierpnia, 2009 o 20:32
ten profesor występuje w komiksie z małpą? Nie przypominam sobie.
17 sierpnia, 2009 o 20:39
owszem, występuje – ma osobliwe hobby: hoduje myszki, które zamierza umuzykalnić.
18 sierpnia, 2009 o 6:59
Też Izo z podobnym zachwytem zobaczyłam maszynę na YouTube i z zazdrością, że moja wieś, do której na lato zjeżdżam, nie jest tak twórcza i używa jedynie maszyn zwanych tutaj nie cyrkularką, a cyrkulatką. Cyrkulatka wydaje dźwięk nieprawdopodobny, paralityczno-drgawkowy, co w duecie z zawsze popsutą kosiarką spalinową do trawników najbliższych sąsiadów jest stałym, niezmiennym i całoletnim tłem muzycznym mojego pobytu na wsi polskiej. Te dźwięki wzbogacają jednoślady samoróbki, które młodzież używa jedynie do jazd wokół domów.
W tym roku czytam na odtrutkę jeszcze raz całego Dostojewskiego i właściwie bez siekiery Dostojewskiego twórczość by nie istniała. Z całym szacunkiem dla wynalazku Marka Trojanowskiego i jego kumpli, żal mi siekiery jako wygodniejszego narzędzia zbrodni.
Bo przecież „Tytus, Romek i A’Tomek” Henryka Chmielewskiego, gdzie proponuje się torturę w postaci tortu wyniesionego i postawionego w pobliżu pala, do którego autor przywiązał dzielnych bohaterów komiksu nie przemawia już dzisiaj. Nie przemawiała zresztą nigdy. I w czasach, kiedy Tytus nosił komsomolską chustkę, i dzisiaj, kiedy ani tort, ani maszyna do drewna przy takich literackich założeniach nie doprowadzi do sadystycznych skutków tak prowadzonej fabuły.
Dlatego jak zadzwoniłam do Wydawnictwa Prószyński i S-ka z prośbą, by zaglądnęli na moj blog, czy aby nie zechcieliby wydać mojego komiksu, pani przyjmująca telefony natrętów ziewając odpowiedziała sadystycznie, że zajrzy, ale oni wydają jedynie komiks z Tytusem.
I mogę jedynie wyobrazić sobie Marku resentyment Twojego pokolenia do Tytusa, ale nigdy go nie zrozumiem. Mogę zrozumieć jedynie w tym wypadku strategię Wydawnictwa które jest powołane właśnie po to, by utrwalać resentyment, a nie z nim walczyć nowymi formami literackiej wypowiedzi, tak jak Ty z drwalami chcesz pokonać trud codziennej pracy na wsi.
18 sierpnia, 2009 o 7:44
ewo, miniona epoka była epoka uczłowieczania ludobójstwa i racjonalizacji mordu. dlatego uczłowieczanie małpy budzło i budzi nadal resentyment.
ewo, poza tym komiks zawiera treści uniwersalne. pewnie nie czytałaś, ale powinnaś zobaczyć jak tytus odwiedził archipelag wysp nonsensu (to mój ulubiony odcinek) i jak wyladował na wyspie biurokratów. przecież to jest idealna wizualizacja koncepcji weberowskich.
musisz to ewo zobaczyć. przełam się. jak będzie ciężko – walnij setę przed, w trakcie i po, ale przeczytaj, bo warto.
18 sierpnia, 2009 o 9:02
więc ok, przeczytam wszystko, skoro to blogowa lektura obowiązkowa, ale na trzeźwo. Po wódce trzeźwieję jeszcze bardziej, cóż, mogłoby być to nielojalne wobec uczciwego czytania Tytusa.
Chciałam tu też dać wątek z cyklu zrób to sam o sztucznych kwiatach w przydomowych wiejskich ogródkach ilustrowany zdjęciami, ale już nie zdążę, muszę wracać na wieś.