.
Żeby nie zrobiło się zbyt duszno: na początek oryginalne wyznanie miłosne niemieckiego rapera, utrzymane w zabójczej konwencji [tu kliknij, by posłuchać]:– począwszy od białego garniturku, niklowanego BMW skończywszy na ślicznych panienkach o idealnych dupciach.
Dziewczyny wydają się równie nierealne co lśniące auto, auto zaś jest tak idealne jak występujące w teledysku kobiety.
Firma producencka, której współzałożycielem jest Sido – Aggro Berlin – nie zawodzi. Nie zawodzi też artysta, który zakochuje się przynajmniej raz w roku w nowej kobiecie. Dziewczynie sprzed roku śpiewał:
Du biste eine Huuuuuuuuuuuurre
Du nutte biste ne huuuuuuuuure
Hör zu Sarah der is nur für dich
Du bist eine huuuuuure
Obecnej – tytułowej Carmen – przyrzeka:
Ich würde sterben für dich!
Sie sagen, ich bin verrückt,
aber was die Anderen sagen,
interessiert mich nicht!
Du gehörst mir! Hörst du?!
Ale niemiecka miłość nawet w wydaniu hiphopowym jest uczuciem o bipolarnej dynamice.
Zupełnie niespodziewanie kochający artysta przechodzi do uczuciowej antytezy, by pozostać w kieracie heglowskiej triady:
Du Schlampe, du verdammte Hure, ich bring dich um!
Nein tut mir leid, tut mir leid, das hab ich nicht so gemeint…
Ich lieb’ dich doch, bitte lieb’ mich doch zurück…
Ich warte.
Oh Carmen…
Tekst, konwencja oraz wykonanie – wyborne. Można rozpieprzać konwencje, rozpieprzać miłość i jednocześnie mówić o miłości.