`
Marco, wielokrotnie zabierałam się do napisania o twoim wierszu. Za każdym razem coś stało mi na przeszkodzie. I nie było to nic obiektywnego, po prostu nie nadszedł czas na zwierzenia. Ale tym razem nieznajomy Poeto jest właściwa pora. Twój wiersz, który znam na pamięć był ukojeniem we wtorek wieczorem. Dlatego o tym postanowiłam napisać. Marco n- razy wspominałam o twoim wierszu na blogu Marka, czas abym go wkleiła z portalu rynsztok. ( Możesz się teraz zacząć dąsać, trzeba było się ujawnić, podałabym imię i nazwisko autora, a tak jesteś anonimowy bez dorobku. Znalazłam tylko siedem twoich wierszy i kilkanaście wpisów. Ale tylko ten jeden jest dla mnie alfą i omegą, zawiera w sobie wszystko.)
„rozważania brzegowe
niech nie wyczują że się zbliżasz
cicho leżące w świetle mlecznym
noże widelce szklanki pryzmat
wtedy zobaczysz jak w kolorze
pasą się na kuchennym blacie
łagodne szkła i miękkie noże
które nie mówią nic o stracie
gaz się nie ściele po okopach
ale podsyca blady płomień
pod wodą
znika ślad po stopach
puch się rozwiewa na balkonie
tysiąc sposobów jak opuścić
bezludną wyspę w środku bloku
jeden by zostać zebrać myśli
wyjść z siebie stanąć lekko z boku
z perspektywy żabiej rzeczy
to nie jest wistość która skrzeczy
gdy patrzysz na przedmiotów stada
noc na mieliźnie nie osiada”
Marco Polo id:1393 [2008-06-17 18:39:14]” rynsztok.pl
„znika ślad po stopach”,
kiedy zadzwoniła siostra z Polski tak właśnie się poczułam. Nie pozwoliłam, aby to uczucie zwyciężyło. Codziennie spędzam długie godziny w szpitalu. Jutro może już postoję na internie, koniec z oiomem.
„podchodź od zawietrznej
niech nie wyczują że się zbliżasz”
tak właśnie robiłam przez ostatnie dni, prawie nie oddychałam, aby nie wpłynąć na bieg zdarzeń, którym nie pozwoliłam na zakończenie. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie.
Marco i tak twój wiersz o nocnych rozważaniach brzegowych stał się narzędziem, uspokoił i dał siłę. Powtarzałam w myślach najważniejszą dla mnie frazę twojego wiersza i nie pozwoliłam, aby bez mojej zgody życie bliskiej osoby się dopełniło.
„jeden by zostać zebrać myśli
wyjść z siebie stanąć lekko z boku
z perspektywy żabiej rzeczy
to nie jest wistość która skrzeczy”
Marco i nawet przez to, że jesteś dla mnie anonimowy , i być może staniesz się poetą tylko jednego wiersza, to „Rozważania brzegowe” stały się moim zaklęciem i pomogły mi w tym momencie, w którym świat zamarł na chwilę. Jestem twoją dłużniczką. Obiecałam sama sobie, że jeżeli zdążę w środę do Gdyni, napiszę o twoim wierszu i to niniejszym czynię. Skończyły się wykręty. Mam dług honorowy do spłacenia.
26 lipca, 2010 o 11:44
miałem się nie odzywać, ale nie bardzo rozumiem, dlaczego nauczyłaś się rozważań brzegowych na pamięć.
Daj mi powód Iza.
26 lipca, 2010 o 13:24
hula, przeczytaj wiersz głośno i po cichu kilkanaście, raczej kilkadziesiąt razy jak ja, to na dwieście procent będziesz znał na pamięć słowa w nim zawarte.
Rozbierałam kiedyś „Rozważania brzegowe” na czynniki pierwsze i zobaczyłam przez „pryzmat szklanki” pozapominane i przyszłe historie. Wiersz Marco Polo jest dla mnie jak kalejdoskop. Kiedy jestem w pogodnym nastroju, staje się wierszem optymistycznym z pozytywnym zakończeniem, gdy wpadam w melancholię, wyczuwam w nim nostalgię, a od kilku dni jest cierpieniem. Wystarczy nim potrząsnąć i spojrzeć wieczorem lub w nocy. Zmienia się jak mój nastrój. Prawdopodobnie kluczem jest rytmiczność i opis rzeczy błahych, ale gdy zedrze się naskórek, pojawiają się sprawy najważniejsze. I pytanie: co zrobić, aby nie osiąść na mieliźnie.
hula, prostota w rzeczach istotnych tak działa.
Od wczoraj wiersz „Rozważania brzegowe” Marco Polo dzięki blogowi Marka zaczął ponownie krążyć w sieci, ponownie jest czytany, odczytywany.
Jego magiczne właściwości uaktywniają się, a ja przestałam być egoistką i dzielę się nim z innymi czytelnikami.
26 lipca, 2010 o 14:09
a zdjęcie?
26 lipca, 2010 o 15:01
zdjęcie?
tylko autor powinien mi podarować jak różę swoją fotkę, ponieważ mój tekst o „rozważaniach brzegowych”to list miłosny.
28 lipca, 2010 o 3:12
celowo pominęłaś gaz w okopach?
środek ciężkości wiersza przerzuciłaś na obrzeża.
28 lipca, 2010 o 3:20
Iza nie zastanowiło Ciebie, dlaczego nie ma skojarzeń z dzieciństwem,
zamiast tego autor podsuwa bitewne ścieżki.
Romantyk z romantyczką znajdą się w milionowej sieci.
28 lipca, 2010 o 11:12
hula przecież to jest wiersz o stracie i próbie przystosowania się do tego co następuje dalej.
Każdy wers ma w nim znaczenie i w zależności od tego jak potrząśniesz szkiełkami, zobaczysz w kalejdoskopie coś innego. Twój nastrój o tym zdecyduje.
na przykład zdanie:
„puch się rozwiewa na balkonie”
pierwszy raz gdy czytałam te słowa wyobraziłam sobie fruwające mlecze, następnym razem już pyłki lipy, a ostatnio mam w głowie obraz pierza.
Co takiego stało się, że mieszkanie w bloku to bezludna wyspa. Na tym się skup, a nie na rekwizytach.
Być może o tym nie wiesz, ale z autorem „Rozważań brzegowych” łączy mnie nie wiem czy romantyzm, ale na pewno poezja Marianne Moore i jej ogród z ropuchami. To co istotne dla mnie zawiera wiersz „Poezja” tej autorki. Czuję, że dla Marco Polo też.
8 sierpnia, 2010 o 11:36
prosty wniosek: Marco Polo jest kobietą, dlatego tyle was łączy ;)))