W Siedmiu pigułkach Lucyfera Sergiusz Piasecki opisuje, jak Diabeł Marek karnie zesłany na ziemię startuje do konkursu literackiego w Polsce roku 1945 powieścią Zwycięstwo idei pod nazwiskiem Antoniego Wierzby.
Z barwnego opisu wręczania Diabłu nagrody, bankietu i przemówień Enkawudejszy i rad Przylizusia, wybrałam fragment z recenzji nagrodzonego utworu.
Ile dostało się nam dzisiaj w spadku po tamtych latach?
(…)Diabeł prawie bez przerwy pisał swoją powieść, bo chciał ją wysłać na konkurs. Późno spostrzegł ogłoszenie, miał tylko dwa tygodnie. Lecz diabelski upór i podnieta w formie 10 tysięcy zł pozwoliło mu stworzyć dzieło w tak krótkim terminie. Diabeł Marek przed rozpoczęciem powieści połknął czwartą pigułkę Lucyfera z napisem „talent literacki”. Powieść została wysłana w ostatnim dniu terminu. Wkrótce diabeł dowiedział się o tym co wiedział z góry, że uzyskał pierwszą nagrodę. Marek natychmiast udał się do Związku Zachodniego i zażądał pieniędzy(…)
(…)Wkrótce powieść wydano książką i zaczęto drukować ją w odcinkach. Recenzje były entuzjastyczne. Prasa ogłosiła światu ukazanie się nowego wielkiego talentu. Jeden z dużej miary krytyków napisał ogromny artykuł o tej powieści, z którego przytoczę tylko dwa krótkie zdania:
Od czasu ukazania się powieści wstrętnego reakcjonisty Sergiusza Piaseckiego „Kochanek Wściekłej Niedźwiedzicy” nie notowano podobnego sukcesu. Jeśli tamta powieść brała czytelnika barwnymi spekulacjami erotyczno-awanturniczymi, to „Zwycięstwo idei” Antoniego Wierzby można uważać za wyraz idealistycznie skonkretyzowanej koncepcji demokratycznie naświetlonych pod kątem racjonalnie sublimowanych i obiektywnie wykoncypowanych subiektywną zdolnością filozoficzno-dialektyczną stanowiącą trwały szaniec metodologiczny w logicznym powiązaniu pierwiastków empirycznych z materialistycznym ujmowaniem koncepcji społecznych dających skrystalizowaną amplitudę ewolucji demokratycznych i stanowiącą funkcję wyrazów konkretu transcendentalnego naświetlania zjawiska społeczno-politycznego, którym jest kojarzenie przeciwstawnych elementów społecznych i politycznych w konfrontacji ich z emocjonalnymi czynnikami procesów psychofizycznych wywołanych konfliktami natury biodemologicznej kształtowaniu idei demokratycznych. Jeśli powieść pachołka krwawej międzynarodowej plutokracji Piaseckiego bez szkody mogli czytać tylko ludzie o twardych fundamentach moralnych, to powieść Wierzby nadaje się przede wszystkim dla ludzi nie posiadających żadnych moralnych założeń. Wspaniała ta recenzja, wyróżniająca się przejrzystością myśli i uczciwością bardzo się podobała Markowi i wyuczył się jej na pamięć.(…)
30 marca, 2009 o 8:47
pięćdziesiąt lat temu Sergiusz Piasecki dał gotowe rozwiązanie: jak wygrać każdy konkurs literacki w Polsce.
Wystarczy połknąć jedną tabletkę z pudełka „talent literacki” i być rzecz jasna diabłem.
Ewo, szatański wpływ pigułki jest nadal odczuwany. Krytycy są po tylu latach nadal pod jej wpływem.
„to Zwycięstwo idei Antoniego Wierzby można uważać za wyraz idealistycznie skonkretyzowanej koncepcji demokratycznie naświetlonych pod kątem racjonalnie sublimowanych i obiektywnie wykoncypowanych subiektywną zdolnością filozoficzno-dialektyczną stanowiącą trwały szaniec metodologiczny w logicznym powiązaniu pierwiastków empirycznych z materialistycznym ujmowaniem koncepcji społecznych dających skrystalizowaną amplitudę ewolucji demokratycznych i stanowiącą funkcję wyrazów konkretu transcendentalnego naświetlania zjawiska” itd, itd.
Recenzentom powinno zafundować się egzorcyzmy, aby wreszcie przestali pisać według podanego przez Sergiusza Piaseckiego szablonu krytyka.
Ale czy egzorcysta da radę wyplenić to sformułowanie: transcendentalne naświetlanie zjawiska”? jestem pełna obaw.
30 marca, 2009 o 9:52
Warto by przytoczyć inne fragmenty tej satyry literackiej Piaseckiego, dotyczącej już samej produkcji książek opartych o tematy socrealistyczne, dzisiaj atykonsumcjonistyczne czy antyglobalistyczne. Ale ja mam tylko książkę mówioną i przepisywałam wczoraj pracowicie.
Ciekawa jest ocena twórczości Sergiusza Piaseckiego w sieci, jako twórczość klasy B. Dla mnie jest rewelacyjny, nie ustępujący Gogolowi czy Orwellowi.
3 kwietnia, 2009 o 10:28
To jeszcze jeden fragment jak wyglądało wtedy wręczanie nagrody, czyli dzisiejsza gala:
(…)Uroczystość wręczania nagrody Antoniemu Wierzbie była wspaniała. W wielkiej sali galowej Związku Zachodniego zebrała się elita Poznania. Z Łodzi przyjechał delegat Związku Pisarzy. Byli kores-pondenci wielu pism. Przybyli nalani ważnością swych stanowisk redaktorzy Moskaluk i Moskiewski. Było kilku przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Sztuki. Zjawiło się sporo pisarzy, chociaż wyprzedzili ich, jako element łatwo zapalny poeci demokratyczni: lekka kawaleria literatury. Był nawet sam… Enkawudejsza.
Marka to wszystko bardzo mało interesowało. Uważnie obserwował otoczenie i starał się wywnioskować: dadzą forsę czy nie? Leciały mu mimo uszu słowa uroczystych przemówień na jego cześć. Obojętnie przyjmował pełne złości, zawiści i ukrytych uszczypliwości gratulacje kolegów po piórze, i z niepokojem czekał: kiedy dadzą pieniądze. Wreszcie wręczono mu plik banknotów.
Dobrze obliczone? spytał diabeł.
Naturalnie.
Mimo to Marek sprawdził. Coś mu tam nie zgadzało się. Przeliczył jeszcze raz i skonstatował:
Brakuje 100 złotych.
Nie może być.
Proszę sprawdzić.
Przeliczono pieniądze. Rzeczywiście brakowało 100 złotych.
Przeliczyłem się powiedział sekretarz.
Nie doliczył się obywatel sprostował diabeł.
Po wręczeniu Markowi nagrody odbył się bankiet. Wygłoszono uroczyste mowy, w których podkreślano wielką rolę pisarzy w kształtowaniu nowych form życia demokratycznego. Enkawudejsza mówił przeszło godzinę. Mowę jego zdobiły wyrazy: sanacja, reakcja, zgniły intelektualizm, tendencje pseudonarodowe, czujność demokratyczna… Pisarze, szczególnie zaś poeci, z wielkim zainteresowaniem słuchali go i bali się nie tylko poruszyć, lecz nawet mrugać. Jedynie Marek pałaszował drugą już porcję gęsi i popijał marcowym piwem”.
Gdy towarzystwo podpiło, zaczęto tańce. Ponieważ zarząd nie był przygotowany na tę ewentualność, więc orkiestrę musiano zaimprowizować. Kowal z Kuźnicy” bębnił pięścią w stół; trębacz z Odrodzenia” umiejętnie wysyłał sygnały demokratyczne w rurze od rosyjskiego samowaru. Orkiestrą tą z wielkim talentem dyrygował osobiście sam Enkawudejsza. Wykonywano tylko demokratyczne tańce: kozaka, triepaka, kamarińskiego. Ponieważ tancerzom zabrakło pań, więc poeci demokratyczni, odpowiednio się krygując, spełniali z talentem i szczególnym powodzeniem u wielu pisarzy demokratycznych role panienek. Niektórzy wykazali w tym tak wielkie uzdolnienie i byli tak czarujący, że wyróżnił ich nawet delegat Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. To dla wielu z nich stało się początkiem błyskawicznej kariery dyplomatycznej.
W pewnej chwili Marek zbliżył się do Przylizusia, którego szczególnie cenił jako wielkiego twórcę demokratycznego.(…)