.
Dawno, dawno temu, w epoce przedsatelitrarnej, która na mojej wsi skończyła się 15 lat temu, w niedzielne popołudnia TVP, realizując misję, zbliżała obywateli demokratycznej Polski do świata zachodniego. W programie pt. Bliżej świata prócz różnych pogaduszek publicystycznych, można było zobaczyć co się dzieje w krainie mlekiem i miodem płynącej. Puszczano kawałki z telewizji satelitarnej. Były fragmenty Animal Planet, CNN, były też te, na które najbardziej czekałem: teledyski z MTV.
Jeden z nich zapamiętałem. To Billy Jean – Michaela Jacksona [kliknij, by posłuchać].
Michael Jackson fajnie żył, śpiewał i fajnie tańczył. Tak fajnie, że chciałem tak samo tańczyć jak on. Żeby tak tańczyć jak Michael musiałem najpierw wyglądać jak on. Zacząłem od spodni. Zażądałem kategorycznie od ojca (który w domu u nas robił za krawca), by skrócił mi nogawki. Ojciec odmówił. Powiedział, ze spodnie (dżinsy z paczki od ciotki z DDR, które odziedziczyłem po starszym bracie) są dobre i żebym nawet nie myślał o tym, by je zniszczyć, bo jeszcze Piotrek (młodszy brat) w nich pochodzi.
Z moim ojcem można było wszystko zrobić, ale nie podyskutować. Żarty też się go jakoś nie trzymały specjalnie. Wiedziałem, że wystawienie na próbę jego cierpliwości w tej kwestii nie byłoby dobrym pomysłem. Postanowiłem nie uruchamiać Łucznika i nie robić użytku z wielkich nożyc gerlacha. Taka akcja, znając swoje umiejętności i temperament ojca – nie skończyłaby się dobrze ani dla spodni, ani dla mnie.
Znalazłem inny sposób by mieć spodnie jak Michael. Żeby skarpetki były widoczne, zacząłem podwijać nogawki dżinsów nie na zewnątrz, ale do środka tak, że nie było widać, że są podwijane. W ten sposób wyglądałem jak Michael Jackson – oczywiście w wielkim uproszczeniu.
Oczywiście musiałem w szkole uświadomić kolegów i koleżanki, że takie spodnie ma Michael Jackson. I że to nieprawda, abym nosił garderobę młodszego brata.
I tak chodziłem. Skórzane, czarne wsuwane mokasyny. Białe skarpetki i spodnie na trzy palce, w pozycji wyprostowanej, przed kostką. (pamiętam jak nękałem na przemian starszego i młodszego brata, by odmierzali równo odległość na prawej i lewej nodze)
Gdyby nie nadeszła epoka U can’t touch this MC HAMMERA i gdyby nagle cała szkoła podstawowa nie zaczęła podskakiwać w luźnych, pantalonowatych spodniach z krokiem na wysokości kolan [kliknij, by zobaczyć o jakie spodnie chodzi], to pewnie w przykrótkich spodniach odbierałbym świadectwo ukończenia ósmej klasy szkoły podstawowej.
Billy Jean Michaela Jacksona, to nie tylko białe skarpetki, ale też moonwalk. Tego nauczył mnie kolega w liceum.
Moim zdaniem łapanie się za okolice krocza z jednoczesnym wspięciem się na czubki palców u nóg jest bardziej charakterystyczny dla Jacksona niż moonwalk. Ale to kwestia do dyskusji.
Kilka tygodni temu, próbując zagospodarować nudę odsłuchałem sobie na youtube po raz kolejny Billy Jean. (Boże, jak ja musiałem wówczas wyglądać w tych przykrótkich spodniach, czerwonych skarpetkach i czarnych mokasynach. Ja pierdolę!). Szukałem różnych wersji tego kawałka i trafiłem na przepiękny utwór:
pewna grupa odważyła sie na ciekawy eksperyment: pomieszania tematu z riders on the storm [kliknij, by porównać z kawałkiem poniżej] z Billy Jean. Jak smakuje skrzyżowanie Michaela Jacksona w szczycie formy z The Doors? Proszę bardzo –
OXY.GEN, Billy Jean [kliknij, by posłuchać].
Czasami z Jeanette wygłupiamy się. Ja nucę temat: nyny nyny nyny nyny, nyny nyny nyny nyny. Przy trzecim „nyny nyny nyny” Jeanette wchodzi ze swoją kwestią:
ta ta ti ta, ta ta ti ta… – tak się wygłupiamy czasami.