Krzysztof Cezary Buszman, Errata do świata – ogniwo przejściowe

3 czerwca, 2010 by

.

Tomik Errata do świata Krzysztofa Cezarego Buszmana jest jeszcze jednym produktem systemu wydawniczego FORTUNET, na który można natknąć w EMPIK-u. Ta książeczka wydana za pieniądze Autora różni się jednak od wcześniej prezentowanych pozycji FORTUNET-u. (Łukasza Gryczewskiego „Małe wielkie Anioły”; Krzysztofa Mrowca „Liryki naiwne”).

Errata do światła” – jeżeli można użyć takiego porównania – jest ogniwem przejściowym między światem profesjonalnych tomików poetyckich produkowanych przez profesjonalnych poetów, wydawanych przez profesjonalne wydawnictwa i nagradzanych w profesjonalnych konkursach przez profesjonalne żiri a krainą uduchowionych nieprofesjonalnych naiwniaków, którzy wydają fortuny w FORTUNECIE, licząc na profesjonalną sławę.

Ewolucyjną pomostowość tomiku „Errata do świata” łatwo dostrzec na poziomie formalnym.

Po pierwsze – w redagowaniu tomiku brała udział m.in. Pani Barbara Buszman.
O tym, że w świecie profesjonalistów literackich ważną rolę odgrywają bliskie relacje świadczą m.in. takie literackie związki:

Pan Maliszewski – Pani Maliszewska
Pan Wiśniewski – Pani Wiśniewska
Pani Szychowiak – Pani Szychowiak
Pan Dehnel – Pan Illg

Wygląda na to, że parka: Pan Buszman Pani Buszman są kolejnym tandemem polskiej literatury.

Po drugie – okładka. Zamiast jednobarwnej monotonii (która z perspektywy kosztów druku jest najtańsza) mamy grafiki, fotografie, odcienie. Gdyby dodać do tego pieczątkę „Egzemplarz prawoskrętny” to okładka „Erraty do świata” Buszmena byłaby łudząco podobna do Trójmasztowca Łukaszewicza.

Po trzecie – blurb. Dobry blurb to taki blurb, który napisany został przez kogoś sławnego.

Przykład Dehnela pokazuje jaką siłę może mieć blurb. Dwa ogólne, nic nie znaczące zdania wypowiedziane przez Czesława Miłosza:
Pojawienie się nowego i niewątpliwie prawdziwego poety jest zawsze rzeczą radosną (…). Poetyka jego wierszy jest mi bliska i nie ukrywam, że ona to skłoniła mnie do tego pochlebnego sądu” może nie zmieniły kury w słowika literatury, ale sprawiły że jurorzy konkursów literackich w drobiu pospolitym zaczęli dostrzegać wyjątkowy potencjał do wzlotu na wyżyny ducha.

Krzysztof Cezary Buszman podobnie jak Jacek Dehnel także ma swojego superblurba. Powstał on w 1996 r. Oto on:

Mnie się najbardziej podobały te strofy, w których autor operuje swoistą grą słów

Autorem… Autorką tych słów była Agnieszka Osiecka! Tak, tak, ta Agnieszka Osiecka. Ta a nie inna Osiecka. Ta, która zmarła w 1997 roku. Kobiecina – podobnie jak Czesław – rok przed śmiercią wykrztusiła z siebie zdanie, które miało być przepustką do świata czerwonych dywanów, sałatek majonezowych i reporterskich fleszy.

Podobnie jak Czesław i Jezus Chrystus także Agnieszka dawno gryzie ziemię. Nie przeszkadza to Buszmenowi. Dwanaście lat po śmierci Osieckiej ten ciągle ją ożywia. Literacki szaman upodobał sobie jedno, jedno jedyne zdanie, niefortunną wypowiedź o „swoistej grze słów”.

Na czym miałaby owa „swoistość” polegać? Czym jest gra słów w kontekście dzieł Krzysia Buszmana? By się tego dowiedzieć potrzebny jest szaman voo doo z pewną praktyką, który jest w stanie przywołać z zaświatów Osiecką, by ta złożyła stosowne wyjaśnienia.

Jeden solidny blurb zwykle wystarcza. Buszman jako reżyser własnego sukcesu nie chce niczego pozostawić ślepemu losowi. Dlatego na okładce tomiku „Errata do świata” oprócz archiwalnego zapisku Osieckiej znajduje się jak najbardziej aktualna notka Katarzy Gärtner – drugi blurb:

czuje się w tej poezji świeżość, hardość i talent tej miary co kiedyś o Jonaszu Kofcie mówiło się w kręgach literackiej bohemy iż ma szansę sięgnąć po laur czwartego wieszcza Polski.

Po czwarte – pierwszy wiersz tomiku „Errata do świata” Krzysztofa Buszmana wydrukowany został na stronie 8. Ostatni znajduje się na stronie 115. Tomik ma stron 120.

Strona pierwsza: autor + tytuł + logo autora (kombinacja liter CKB) + logo wydawnictwa „Poligraf”

Strona druga: copyright’y + projekt/redakcja/współpraca/korekta/itp. + ISBN + adres wydawnictwa

Strona trzecia: fotka autora + CV

Strona czwarta: pusta

Strona piąta: dedykacja

Strona szósta: pusta

Strona siódma: grafika + tytuł podrozdziału

Strona ósma: wiersz

„Wyszukana prostota”

Wiedz o tym, kiedy się rozklejasz
Bo los cię do obłędu zbeształ
Że tym, co przetrwa jest nadzieja
Kiedy zawodzi cała reszta

I wciąż w pamięci miej te słowa
Gdy tak niemrawo w pejzaż idziesz
Że można wszystko zaplanować
Ale nie można nic przewidzieć

Tego los pokarał
Kto miejsca nie zagrzeje
Bo chcą być wszędzie naraz
Naprawdę nigdzie nie jest!

Bo w życiu prawdy są niezmienne
Choć ludzie do nich się nie garną
Że nie kosztuje nic, co cenne
Lecz nie da tego los za darmo

Dziś będzie lepszy dzień niż sądzisz
I wreszcie się przestaniesz mylić
Gdy myślą w przyszłość nie zabłądzisz
Trzymając się obecnej chwili

(19 sierpnia 2006, Berlin – Gran Canaria)

Jaki jest cel takiego marnotrawstwa papieru? Dlaczego autor „FORTUNETU”, który musi wydać na druk 100. stron książki w nakładzie 1000. egz. połowę Silesiusa – całe 9500 zł. – trwoni pierwszych siedem stron na życiorysy, grafiki i inne głupoty? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Być może Autor ma za dużo pieniędzy i nie ma pomysłu jak wydać fortunę. A może chce, by jego tomik wyglądał bardzo profesjonalnie, by nie sprawiał wrażenia książki wydanej naprędce, książki niestarannej. Tego nie wie nikt.

Po piąte – Dehnel by uatrakcyjnić produkowaną przez siebie liryczną sieczkę stosuje proste ale skuteczne sztuczki. Pod wierszykami dodaje czas i miejsce powstania: „Kraków-Wilno 1901 r.” (stosując antydatowanie Dehnel stara się pogłębić odbiór tekstu. W kolejnym tomiku rapującego geja prawdopodobnie przeczytamy wiersze datowane na „768 r. B.C.”).
Tę samą sztuczkę stosuje Krzysiek Buszman. Pod jego wierszykami w tomiku „Errata do świata” można odczytać następujące nazwy miejscowości:

Chlewiska, Pałac Odrowążów
Płock
Rzym
Watykan
Maspalomas – Gran Canaria
Berlin – Gran Canaria
Londyn
Warszawa
Ciechanów – Gdynia
Gdynia – Warszawa
Zurych – Varadero Kuba
Playa del Carmen – Meksyk
Sopot – Kraków
Sterdyń – Pałac Ossolińskich
Wenecja
Florencja – W domu Dantego

Itp. itd.

Jak widać Krzysztof Cezary musi się dużo najeździć zanim napisze wiersz. Ale – o czym poucza przykład Dehnela – akwizycja literacka, kiedy to poeta rozlicza się z każdego przebytego kilometra dodając odczyty z tachografu do wierszy się opłaca.

Tomik Errata do świata aspiruje do bycia profesjonalnym produktem profesjonalnego poety, który nie oczytał się w Sosnowskim, Świetlickim itp. I takim też tomikiem jest. Spełnia wszystkie wymogi formalne. Jednak trudno znaleźć go na liście tomików nominowanych do profesjonalnych nagród w profesjonalnych konkurach, w których zasiada profesjonalne żiri.

Maliszewski, Śliwiński czy Winiarski itp. – czy od któregoś z nich usłyszeliście o Krzysztofie Cezarym Buszmanie? Czy usłyszeliście o poecie, o którym przed śmiercią Agnieszka Osiecka wydukała jedno zdanie? Jeżeli nie, to dlaczego tylu z was usłyszało o Dehnelu, którego dzieła są odrobinę lepsze niż teksty Buszmana (ale tylko odrobinę – mały niuansik)? Dlaczego uwierzyliście, że Dehnel i jego liryczne paszteciarstwo ma większą wartość niż teksty Krzyśka Buszmana? Dlatego że Miłosz jest jakoś lepszy od Osieckiej? Czy różnica między Dehnelem a Buszmanem to różnica między Miłoszem a Osiecką?

Kategoria: Bez kategorii | 33 komentarze »

komentarze 33

  1. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Poczytałam o Krzysztofie Buszmanie, pooglądałam jego fotki z podróży to tu to tam, nawet posłuchałam piosenki z jego tekstem na youtubie i teraz śmiało mogę napisać: pan Krzysztof jest wszechstronny i wie, który jego profil jest lepszy.
    Czy wysyła swoje wiersze na konkursy? Nie musi! Jego stronę odwiedziło już 31500 osób i na niej można przeczytać jak pięknie napisali o Krzysztofie Buszmanie Agnieszka Osiecka, Włodzimierz Korcz.

    Marku, Agnieszka Osiecka na pewno jest bardziej rozpoznawalna niż Karol Maliszewski, czy Andrzej Sosnowski.
    Dlatego jej słowa mają zupełnie inny ciężar gatunkowy i piarowski.
    Miłosz czy Osiecka? stawiam na Osiecką.

  2. Roman Knap:

    Marku, nie mów na Jacka Dehnela kura, bo jeszcze odezwie się jego kogut :)))
    Czytałeś dzisiejszy Super Express? Tam jest artykuł o tym jak kogut Jaś (2lata) dzielnie zabił jastrzębia, który zaatakował jego kokoszkę Zosię (2 lata). Rzecz miała miejsce w gospodarstwie pana Rychłowskiego spod Łodzi. Och, już sobie wyobrażam to gospodarstwo pana Rychłowskiego pełne kuraków – pawia Jacka, kaczora Bolka, indyczki Małgosi; och, już widzę te wszystkie kaczuszki, kury, gęsi, koguty, perliczki i indyki, do których pan Rychłowski woła czule, cip cip cip Mareczku, tasi tasi tasi Danusiu, Asiu, Teresko :)))

    ps. niestety, Super Express nie podał w jakim wieku był jastrząb :(

  3. marek trojanowski:

    Tomik Buszmana jest całkiem inny niż dotychczasowe produkty Fortunetu, które miałem w dłoni. Tu już nie chodzi oupowszechienie wierszy ale o profesjonalne ambicje bycia oficjalnym profesjonalistą literackim. Stąd m.in. uwiarygodnienie przez blurba i to nie byle jakie: Osiecka.
    Zwróć uwagę, że Buszman – przypuszczam, że na wszystkich swoich tomikach i innych dziełach lirycznych własnej produkcji – przykleja jedno zdanie dawno zmarłej Agnieszki Osieckiej. Wszystko po to, by uwiarygodnić własną twórczość. Dlaczego nieustannie eksploatuje tego cennego blurba?
    Uważam, że gdyby to zdanie Osieckiej z 1996 r. stało się przepustką do Kościelskich czy innej prestiżowej nagrody, to nie musiałby więcej cytować Osieckiej na okładce. Tutaj świetnym przykładem jest kariera Dehnela – on też miał swojego superblurba: dwa zdania Czesława Miłosza.

    Nikt sobie nie zadawał pytania, czy stary, skostniały umysł na rok przed śmiercią posiadał zdolność rozróżniania między niemowlęcą kupką a papką bananową BEBIKO. Ważne było, że Miłosz przemówił, udzielając namaszczenia. Potraktowano to jako ostatnią wolę i dzięki temu Dehnel otrzymał nagrodę Kościelskich. (pamiętasz skład jury? geriatria, pokolenie Czesława, ustawione tuż przed piotrowymi drzwiami w kolejce do nieba)

    I teraz: gdyby Dehnel nie otrzymał Kościelskich (a że dostał nagrodę dzięki Miłoszowi – o tym wie zainteresowany, wiedzą żyjący jeszcze członkowie z ówczesnego składu jury pod warunkiem, że zazywają regularnie porcje lecytyny, o tym wiedzą wszyscy środowiskowi koledzy i koleżanki), to podobnie jak Buszmen nieustannie eksploatowałby swojego superblurba. Robiłby to do momentu, kiedy uznałby że osiągnął sukces.

    Buszman nie miał tyle szczęścia – jedno zdanie Osieckiej nie otworzyło mu drzwi salonów literackich. BYć może dlatego, że Osiecka bardziej kojarzona jest z piosenką – jeżeli nawet z ambitną, to zawsze piosenką. Miłosz to był rasowy wyjadacz literacki – jego trudno skojarzyć z śpiewaniem nawet gdy Miłosz coś tam komponował na flet w trakcie wieczornych spacerów z Jarosławem Iwaszkiewiczem.

  4. Roman Knap:

    Marku, wsio okej, ale zważ jedno – że przecież dzięki tej podagrycznej szóstce z plusem od Miłosza (och, zresztą pomyśl tylko, ileż się musiał Dehnel wcześniej Miłoszowi nawazelinić, żeby ją otrzymać!), a potem jeszcze dzięki równie podagrycznej Nagrodzie Kościelskich, po której Jacek Dehnel wszedł na salony literackie i tam się nadął i nadymnął; otóż od tej pory dzięki temu wszystkiemu mamy z czego się śmiać, bo zaczęły krążyć o Dehnelu żarty i jaja jaj berety jak o Kaźmierskim, Blondynce, Szybkim Lopezie i MacGajwerze :)))
    A jak nie znasz tych jaj i żartów o Dehnelu, to oto jeden z nich.

    Pewnego dnia Jacek Dehnel wysłuchuje pewnego poety, który mu czyta na głos coś swojego do oceny:
    – … idę. Schody w górę, dalej drzwi, a potem strych patrzeć, strych cokolwiek dotknąć, strych poruszyć, strych przestawić. Strych…
    – Nie strych, a strach – nagle przerwał mu Dehnel.
    – Ok, panie Jacku. A więc na strachu wszystko było zakurzone…
    :)))

  5. po morzu burza hula:

    Osiecka ciepłe słowa napisała przed śmiercią. Analogia do Miłosza narzuca się sama.
    Pytanie czy Buszman i Dehnel wykorzystali chorobę poetki oraz starość poety i podsunęli swoje arcydzieła do podpisania.
    Roman na taś taś wbiega pan Tadeusz do Zosi, koguty są hetero.

  6. marek trojanowski:

    Jest taki wywiad z Agnieszką Kosińską, sekretarką Czesława Miłosza, w którym Kosińska opowiada m.in. o procesie umierania starego poety. Indagowana o jego ostatnie chwile odpowiada:

    To była faktycznie ars bene moriendi – sztuka dobrego umierania. Bardzo spokojny, bardzo pewny siebie, bardzo godny proces kończenia ziemskich interesów, odłączania głowy od reszty, woli od głowy. Trwało to od początku 2004 roku . (…) Rok 2004 faktycznie był ciężki . W czerwcu i lipcu moja praca polegała właściwie na tym, że byłam, że siedziałam przy Miłoszu, trochę rozmawialiśmy, więcej milczeliśmy. Godzinami na jego życzenie, ale też naturalnie, trzymałam go za rękę, siedząc przy jego łóżku. Rzadko prosił: „A niech no pani wybierze coś do czytania”. I co by pan wybrał do czytania człowiekowi, który wszystko przeczytał? Coś tam wybierałam zawsze. Na szczęście w „Twórczości” ukazały się dzienniki Iwaszkiewicza, te, z których pierwszy tom wyszedł teraz; nowe wiersze Różewicza. W zależności od tego, jak profesor się czuł, w jakim był nastroju, jak chciał być opiekowany, a to trzeba było wyczuć, bo nie powiedział przecież, więc czytałam, siedziałam albo trzymałam go za tę jego zimną rękę, co mnie zresztą nieźle zresetowało na całe życie, myślę. Często było tak, że czytałam, a on zasypiał, przestawałam czytać, żeby go nie zbudzić tym czytaniem – wtedy właśnie się budził. No to ja znowu. I tak cały dzień… Godzina to nic, ale cały dzień…

    Czasem chciał, żebym mu coś opowiedziała, coś o sobie albo coś á propos. Musiałam tak to zrobić, by nie dotknąć spraw zbyt osobistych, bo my nie rozmawialiśmy na takie tematy. Nigdy o nic nie pytałam. Jeśli sam zechciał mówić – słuchałam.

    Czy będąc człowiekiem, umierającym świadomie miałbyś czas na czytanie jakiegoś debiutanta? (Dehnel debiutował w 2004 r. tomikiem „Żywoty równoległe”) Ty, wielkolud literatury, który w świadomości żegna się ze światem (chociaż należy założyć pewien poziom idealizacji w opisie sekretarki, która była i jest w dalszym ciągu emocjonalnie zaangażowana) – ty, który robisz swoje przedśmiertne porzadki miałbyś czas na literackie antydatowane srakotłuctwo chłopiny z liceum gdańskiego? A dodaj do tego jeszcze osobistą tragedię: umiera ci żona, niech jej będzie na imię Carol, niech będzie od ciebie o trzy dyszki młodsza. Jak odczujesz taką tragedię? co zrobisz? czy miałbyś wówczas czas na czytanie debiutantów literackich?

    ja ci mówię, że młodzi ludzie, poeci, literaci nie znajdują czasu by przeczytać własne tomiki w szczególności debiuty. Powiedz sam po morzu ile tomików przeczytałeś? z iloma debiutami się zapoznałeś w ciągu powiedzmy ostatniego roku? a przecież ty jestes młody, pełen sił twórczych, pewnie masz pewny wzrok, nie umarła tobie żona i nie wybierasz się w zaświaty – a przynajmniej nic o tym nie wiesz.

    moim za tymi dwoma zdaniami Miłosza na temat debiutu Dehnela kryje się Illg. Tylko on miał nieskrępowany dostęp – nawet w ostatnich dniach życia – do Miłosza, co wynika ze wywiadu z Kosińską. Jak to się stało, że Illg przeczytał debiut Dehnela? Ile debiutantów Illg czyta w ogóle? czy w ogóle takich czyta? czy może nie czyta ale dlaczego dla Dehnela zrobił wyjątek? jeżeli tak, to co urzekło Illga w jego wierszykach, skoro nawet Winiarski ze swoim siedemnastym zmysłem do literatury s-f nie potrafił w tekstach Dehnela dostrzec poezji?

    widzisz – tu można gdybać i gdybać. Ale jakbyś nie gdybał zawsze pozostaje tylko śmiech.

  7. Roman Knap:

    -> hula
    Nie wiadomo, czy wszystkie koguty są hetero, skoro jak widzisz, Marek zobaczył kurę z melonikiem i laseczką :)))

  8. Roman Knap:

    Marek, ponoć Illg zakręcił się już koło Szymborskiej i Różewicza, toteż niebawem ukaże się anons –
    „Jestem na łożu śmierci. Tak więc poeto to ostatni gwizdek, w którym mogę coś ładnego powiedzieć o tobie i twoich wierszach, i przez to udzielić ci wsparcia na dalszą gwarantowaną drogę sukcesu. Prześlij więc swoje wiersze do Illga. Wiesława Szymbowska/Tadeusz Różewicz.”

  9. marek trojanowski:

    swoich wierszy nikomu nie wyślę, uważam że nie ma na świecie człowieka – oczywiście oprócz mnie – który mógłby zrozumieć moje teksty.
    o Illgu i jego talentach literackich mam zdanie jak najgorsze. jemu nie wysłałbym swojej karteczki z listą zakupów, bo kto wie – mógłby dostrzec w kolumnowym zapisie fragtment najnowoczesniejszego eposu narodowego. moim zdaniem Illg powinien kontynuować trud redaktorowania ZNAKIEM i jednoczesnego publikowania swoich wybitnych dzieł w ZNAKU

  10. marek trojanowski:

    ale oczywiście łaskawie – gdyż jestem z natury dobry i łaskawy – pozwalam ludziom obcować z moimi dziełami i to za darmo. Tu kliknij by doświadczyć mojej dobroci na własnej skórze i umyśle

  11. Roman Knap:

    Ten, Marek, Skandal!! Widziałeś stronę dossierszuflada? Właśnie tam zajrzałem, znajdując link na NS (podał go tam niejaki „szlemik”). Jest tam też o tobie. No no, robisz się sławny…

  12. marek trojanowski:

    daj link

  13. Roman Knap:

    http://dossierszuflada.tadeuszborowski.pl

    No i mam pewne uwagi już. Myślę, że „portrety” tam są zbyt mało rozbudowane. Zbyt krótkie. No bo przecież o takiej naszej ponętnej Elżuni dałoby się powiedzieć więcej i więcej, że np. jarają ją młodzi chłopcy (do czego się przyznała w swoim ostatnim wierszu, być może zachęcona Marek twoim gerontofilicznym wyznaniem) :)))

    [wpis edytowany]

  14. marek trojanowski:

    Tadek Borowski już raz robił taki projekt pod nazwą „nieszuflujtakjack…..” i jakaś tam koncówka. nic nowego. nie rozwija się – to mu kiedyś zarzuciłem: brak rozwoju.

  15. Roman Knap:

    O, jeśli to sprawka Tadka, i jęśli zarzucasz mu brak rozwoju (choć moim prywatnym zdaniem w słowie „rozwój” jest coś strasznie akademickiego), to może by tak mu coś doradzić, no, rzucić mu jakiś „rozwojowy” pomysł. O, mam np. taki – niech napisze takie portrety w formie… erekcjato. I to będzie wielki postęp, bo nawet Dehnel nie potrafi napisać erekcjato (wiadomo, bo „erekcjato” be, a „miłoszjato” mniam) :)))

  16. marek trojanowski:

    napisał mi kiedyś:

    —–Ursprüngliche Nachricht—–
    Von: tadeusz borowski
    Gesendet: 09.03.2010 07:22:11
    An: marek trojanowski2
    Betreff: Re: [SPAM] Re: Fw: sprawa

    >czesc,
    *********************
    >****************************
    >*********************************

    >widziales stronke nieszuflujtakjack*******?
    >
    >
    >
    >
    >
    >co ty na to?
    >
    >trb

  17. wybieram IP IP: 83.21.34.218:

    ty jakaś taka pizda pułkowa trojan jesteś. Niby się starasz, ale coś marnie ci to strzelanie wychodzi.

  18. wybieram IP:

    niby kiedyś egzaminy pozaliczaliczałeś, ale jakiś taki malo rozgarnięty jesteś. Coś trudno ci złapać o co tu biega.
    Ćwicz trochę umysł, a nie tylko konia. Od tego ciągłego walenia dostaniesz cakowitej marskości mózgu, bo jej początki już są gołym okiem widoczne.

  19. marek trojanowski:

    cześć Tadek, co słychać?

  20. wybieram IP:

    ktoś się usilnie stara żeby mnie podrobić. Nawet wiem kto, ale ci nie powiem, bo zbyt głupi matoł jesteś by cokolwiek skumać.

  21. marek trojanowski:

    a jak w domu? wszystko dobrze? nie zalało Was Tadku?

  22. nauczyciel z V LO IP:83.5.222.115:

    czy pan „sławny krytyk literacki” pomógłby zrecenzować ten „tfur”. jeżeli to możliwe, to pomógł także zidentyfikować „tfurcę”

    wieczorem widziałem pana jezusa
    leżał na mojej matce gdy ona miała rozkraczone uda
    ruchał ją i spogladał w przestrzeń dziwnym wzrokiem z obrazka

    w dźwiekach sapania przebijał sie ton:
    eli lama sabachtani

    w prześcieradle odbił się na biało i czerwono
    w krwi z nowotworu ze sperma pomieszanej zostawił ślad
    – w całunie od świetości pachnącym

    pamietam jak obiecywał mojej chorej matce:
    zaprawde powiadam ci, jeszcze dziś bedziesz ze mna w niebie

  23. booster IP: 79.191.109.66:

    ja wiem! ja wiem! Sokrates!

  24. booster:

    Spójrzcie czasem na pysk psa, który przed chwilą kopulował. Patrzy w przestrzeń dziwnie pustym wzrokiem…

  25. marek trojanowski:

    booster może nadejdzie taki okres w twoim życiu (a może nie), kiedy przestaniesz się mętnym wzrokiem wpatrywać w monitor, kiedy przestaniesz odświeżać co 5 min. stronę „historiamoichniedoli.pl” w oczekiwaniu na nowy komentarz – a kiedy ten dzień już nadejdzie to być może zdarzy się kolejny cud w twoim życiu: wstaniesz i odejdziesz od komputera. I kiedy ten cud nadejdzie i kiedy zaczniesz chodzić, to może wybierzesz się na spacer i przez przypadek trafisz do biblioteki. A tam jeżeli bóg da odnajdziesz słownik, encyklopedię. Weźmiesz takie opasłe tomisko do ręki. Jednak jako że twoje dłonie nie nawykły do trzymania książek narobisz hałasu. Schylając się po książkę zauważysz – o ile będziesz uważny w tej chwili – że oto jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności otworzyła się ona na stronie z hasłem „Sokrates”. Jako że jesteś żywo zainteresowany ową postacią zaczniesz czytać. W trakcie lektury będziesz się męczył, pocił i głośno sapał. A kończąc czytanie będziesz się czuł jak maratończyk. Nie przejmuj się – to nie jest nic groźnego. To znak, że twój umysł wybrał się w swoją dziewiczą podróż zwaną: myśleniem.
    Po trzech godzinach, kiedy już ochłoniesz a umysł już coś wymyśli to – i tu znowu musisz mieć dużo szczęścia – być może wśród produkcji umysłowej odnajdziesz jedno, proste i w dodatku zdanie:

    Sokrates niczego nie napisał.

  26. booster:

    Sprawdziłem w wikipedii. Fakt iż Sokrates nie pozostawił po sobie żadnych pism pojawia się także na portalu sciąga.pl. W związku z tym, że dwa niezależne od siebie źródła potwierdzają, że ma Pan rację, to jestem zmuszony przyznać iż rację ową Pan posiada.

    Bardzo przepraszam, pomyliłem się.

  27. booster:

    wiem, że wiesz że nic nie wiem, ale nie wiesz, że Sokrates śnił mi się tej nocy i powiedział, że błędnie pojmujesz termin PRAWDA. otóż mam ci przekazać że twoJA PRAWDA PIARDŁA.

  28. marek trojanowski:

    czy chciałbyś się jeszcze czymś ze mną podzielić? śmiało, zachęcam. Mi możesz się zwierzyć ze swoich najtajniejszych sekretów.

  29. booster:

    mam padaczkę

  30. marek trojanowski:

    no dobrze, już mnie znudziłeś. to był twój ostatni wpis. idź swoją drogą, powodzenia

  31. booster:

    rozumiesz teraz że nie mogę przestać odświeżać tej strony…

  32. marek trojanowski:

    na tym świecie żyje sześć miliardów ludzi, a ty musiałeś własnie tu trafić. to się nazywa pech

  33. booster:

    tydzień temu miałem pierwszy atak i moja lejdi tak się przestraszyła, że odchodząc ode mnie na zawsze, nie dość że zostawiła swoje mięciutkie różowe ręczniki na podłodze, na krzesłach, na moim łóżku – wszędzie! to zostawiła także maszynki do golenia zaprojektowane specjalnie dla kobiet i notebooka. a potem jeszcze ten Sokrates – jak boga kocham, nie zajmowałem sie gościem kupę lat, aż tu mi się śni i o tobie gada. musiałem sprawdzić kim jesteś…

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?