Nie mam zamiaru rozpisywać się nad samooceną motywacji poetek, poetów startujących w konkursach poetyckich. Skupię się wyłącznie na metodzie zdobycia nagrody, wyróżnienia. To co wydaje się osobne, połączę w jedną całość i stworzę wzór na zbudowanie nowej struktury, ze struktur już znanych, ponieważ droga do celu, w tym wypadku do wygranej, oparta jest na schemacie już wypracownym przez innych.
Jak zaprogramować samego siebie?
1. najpierw należy rozważyć czy biegle posługujemy się językiem polskim, jeżeli nie, to czy w naszym otoczeniu jest purrysta językowy, znawca ortografii i zasad języka polskiego i czy jest chętny aby nanieść w naszym przyszłym konkursowym utworze stosowne poprawki. Rażące błedy eliminują na etapie wstępnym. Pisanie w wordzie nie jest wystarczające. Word poprawia tylko byki nic więcej. Jeżeli spełniamy założenia punktu pierwszego, przechodzimy do następnego. W innym wypadku wybieramy wyłącznie poetycką twórczość netową, konkursy są poza naszym zasięgiem.
2. Dowiadujemy się jakie konkursy poetyckie organizowane będą w 2009 roku. Nie grymasimy, spisujemy dane, terminy, z uwzględnieniem konkursów najnowszej daty, najlepiej, drugiej trzeciej edycji. Dobrze gdy w nazwie konkursu umieszczone jest słowo „międzynarodowy” To dowód na to, że organizatorom zależy, aby dać nagrody i minimum dziesięć wyróżnień. Zdarzyć się oczywiście może, że na taki konkurs wpłynie tylko osiem prac i wtedy co najwyżej zostanie zmniejszona liczba wyróżnień.
3. Znamy nazwy i terminy konkursów, podkreślilismy te od niedawna organizowane, z dopiskiem międzynarodowy i zaczynamy dalsze przygotowania do odniesienia sukcesu. Na tym etapie sprawdzamy skład komisji. Szukamy w goooglach, w bibliotece, na plotkach towarzyskich kim są jurorzy. Zazwyczaj w skład komisji wchodzi jeden okoliczny poeta, jeden tzw. bardziej uznany poeta, poetka ( posiadacz kilku recenzji i własnych tomików), przedstawiciel burmistrza, wójta, bardzo często bibliotekarka. Skupiamy się na wieku jury, gdyż wiek decyduje o tym jaki utwór zaprezentujemy, czy będzie ociekał metaforami, czy będzie zabawą w neolologizmy, czy będzie wierszem zaangażowanym, czy o uczuciach matczynych. Geriatryczny skład komisji narzuca stylistykę poezji przełomu XIX i XX wieku. Wzorujemy się wtedy na wierszach Asnyka, Kasprowicza, Leśmiana. Na Tuwimie, Micińskim wtedy gdy w składzie komisji są osoby leciwe wolnych zawodów. Jeżeli komisja jest młodzieżowa, czyli do wieku czterdziestu lat, możemy być dalekim kuzynem, kuzynką Ginsberga, naśladowcą Karpowicza. Lingwiści, symboliści mogą hulać przy takiej komisji i nikt im nie zarzuci, że piszą bełkotliwie. Jeżeli te same osoby oceniały w pierwszej i w drugiej edycji konkursu, mamy ułatwione zadanie. Wystarczy, że przeczytamy wiersze nagrodzonych poetek, poetów i napiszemy sami w podobnej konwencji. Ważna jest też twórczość uznanego poety. Obowiązkowo musimy przeczytać kilkanaście jego wierszy i sprytnie pozostawić tropy do nich w swoim konkursowym dziele. Jeżeli autorytet w co drugim wierszu pisze o Bogu, my umieszczamy stwórcę w minimum jednym wersie. Jeżeli jest poetą z kloaki, korzystamy ze słownika wulgaryzmów i wplatamy niecenzuralne słowa w nasz utwór.
Teraz musimy zdecydować do jakiej wiekowo komisji skierujemy wiersz, w jakiej manierze mamy łatwość pisania i ponownie korygujemy listę konkursów. Wybieramy te dla nas właściwe.
4. Czas na wybór godła, pseudonimu, ponieważ pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Znamy wiek, gusta komisji, dopasowujemy swój znak firmowy pamiętając o tym, że poetki znacznie rzadziej przechodzą przez sito selekcji i są wyróżniane. Dlatego nasz pseudonim nie może wskazywać na kobietę. Bardzo dobrym wybiegiem jest użycie rodzaju nijakiego, albo wyrazu posiadającego wyłącznie rodzaj męski lub żeński na przykład wyrażenie „dysząca lokomotywa” może kryć poetę i poetkę. Innym dobrym sposobem jest wykorzystanie ulubionego zwrotu poety członka komisji, na swój pseudonim. Po przeczytaniu kilkuanastu wierszy, będziecie wiedzieli czego autorytet nadużywa, czym się zachwyca. W tym miejscu istotna uwaga: to uznany poeta wybiera w konkursach laureatów, reszta komisji na wszelki wypadek mu przytakuje, ale pozostali członkowie mają wpływ na wybór wyróżnionych utworów i nadanie nagrody za zajęcie drugiego i trzeciego miejsca. Jeżeli znamy kogoś z komisji ( najlepiej uznanego poetę), za pseudonim wybieramy skróty naszego imienia i nazwiska, ale skrót musi być taki, aby najmniej rozgarnięty znający nas członek jury potrafił je skojarzyć. Wykorzystujemy tu syndrom znanego nazwiska. To co znane, jest łatwiejsze w wyborze.
5. Przystępujemy do pisania konkursowego dzieła. Opieramy sie na powyższych punktach. Utwór powinen mieć minimum trzy słowa w wersie, lepiej gdy więcej, a linijek minimum osiem. Komisja doceni trud tworzenia. Według mnie na wygraną nie mają szansy wiersze telegraficzne. Liczy się objętość.
Gdy będziecie postępować według podanego przeze mnie schematu działania, wyróżnienie macie pewne. Startowanie w konkursach międzynarodowych w Kokluszkach, Bzdyczowie itd, dobre jest dla początkujących. Dla weteranów, moje wskazówki mają zastosowanie w każdym spośród setek konkursów w Polsce. Działając zgodnie z moimi zaleceniami nagrodę macie w kieszeni.
6. Istnieje jeszcze jedna możliwość zdobycia nagrody: wypromowanie we własnym miejscu zamieszkania potrzeby zorganizowania konkursu. Udajemy się w tym celu do gminy, do biblioteki, , na uczelnię, do zakładu pracy i urabiamy dyrekcję. Tłumaczymy, że to wstyd, że nasza piękna gmina, miasteczko, okolica nie ma konkursu, a ościenne miasteczko, gmina ma. Zorganizowanie konkursu dla włodarza gminy, miasteczka, miasta, dzielnicy, to niewielki koszt, a może odhaczyć w planach, że inwestuje i rozwija kulturę. Jako aktywista , aktywistka mamy fory. Jeżeli konkurs wystartuje, czeka nas minimum wyróżnienie. Oprócz państwowego, samorządowego sponsora konkursu, możemy poszukać sponsorów prywatnych. Ja znam dwóch wykładających pieniądze ( euro, dolary) na organizowanie konkursów w necie. Jeżeli są tacy w necie, muszą być tacy i w realu. Przedstawiacie potencjalnemu darczyńcy ideę konkursu ( uwzględnijcie jego poglądy polityczne, szeroko rozumiane upodobania i wiek ) i gdy dojdzie do konkursu, także macie zagwarantowane minimum wyróżnienie.
7. Do dzieła. Powodzenia.
1 stycznia, 2009 o 19:58
Ach, Izo, gdyby to wszystko, co napisałaś, było takim samym poradnikiem, jak step by step sztrykowania sukienki dla Barbie, a jak ktoś nie jest takim miniaturzystą to koniakowskich stringów, co zawsze się sprawdza, daje przewidywalne efekty, zawsze wychodzi!
Ach, jakie to by było przyjemne pozyskać nagrodę w efekcie dokładności, starania, zabezpieczenia się na wszystkich frontach, przezorności, planach jak skok na bank.
Ja brałam tylko udział w jednym konkursie, to jak stracić dziewictwo z mężem i nigdy go nie zdradzić. Żadnego doświadczenia, żadnego porównania, żadnej szansy na oszacowanie Twojego poradnika!
Jednak, jako osoba niekompetentna ośmielę się jednak zakwestionować pewne Twoje zalecenia.
Jeśli, a jak czytam w nieszufladzie konkursy wygrywają w kółko te same osoby (Gilling się nie liczy, bo to chyba było honorarium za przyjazd i fotografowanie pod inną nazwą, tak dla rozliczeń księgowości). Ale inni? O tak różnych tematach wierszy, opcjach filozoficznych i obyczajowych, wiekowo przynależnych do sprzecznych sobie estetyk, jak to jest, że te właśnie osoby, nie będące żadną grupą poetycką spętaną epokowym prądem, nowym głosem, awangardą, jak to jest, że zaprzeczają cierpliwie wypisywanym przez Ciebie instrukcjom?
Izo, to talent, to talent wygrywa! Talent organizatorów do wychwytywania, przesiewania przez sito brylantów, by ich nie zadeptano, by lśnili przykładem i mogli już zaraz po wychwyceniu i połowie stanąć po drugiej stronie barykady i dawaj, znowu wychwytywać, poławiać! To jak symulowane zawody wędkarskie, gdzie przecież ryby natychmiast po złowieniu się do stawu wrzuca, by móc znowu je łowić.
Podjęłam się benedyktyńskiej pracy i te pięćdziesiąt nazwisk (kumple słusznie zauważyły, że powinno być pięćdziesiąt jeden, gdyż ominięto Stokfiszewskiego, więc go dopisałam) wystawionych w nieszufladzie. Sprawdzam i patrzę, kim są, co wydali i ile, na jakiej podstawie na BL oceniają i się tak arbitralnie wypowiadają. W Nowym Roku 2009 będziemy większość tomików autorów z tej listy tutaj omawiać.
Oj, będzie się działo, będzie się działo!
1 stycznia, 2009 o 20:20
Ewo, w Polsce corocznie organizowanych jest kilkaset konkursów poetyckich i przybywa ich w postępie geometrycznym.
Talent mimikry decyduje w większości wypadków.
Posprawdzaj na losowo wybranej przez siebie próbie ( minimum dziesięć konkursów) jaka poezja wygrywa i kto był w komisji.
1 stycznia, 2009 o 20:47
ps.
na przykład drugi konkurs w Brzegu, znany jest skład jury: Ryszard Chłopek, Joanna Mueller, Radosław Wiśniewski. ( czyli młodzież)
sprawdźmy w marcu kto zwyciężył, jakie miał godło i w jakim stylu pisał.
1 stycznia, 2009 o 21:21
To tak na poważnie, wielką niesprawiedliwością jest zwodzić maturzystów konkursami, nawet jak jest ich dużo. Nie znam branży literackiej, natomiast jestem w plastycznej niemal pół wieku (byłam laureatką międzynarodowych konkursów w Pałacu Młodzieży). Wątpię, by coś w tej administracyjnej machinie się zmieniło. Obserwowałam wszystko na plenerach malarskich, gdzie właśnie przy wódce, podczas spotkań następuje podział, bez względu kto i ilu wpłynie konkurentów. Im mniejszy, im bardziej marginalny i nieważny konkurs, tym bardziej skorumpowany, sprzedany, nieuczciwy i niesprawiedliwy. Przywozi się zawsze kogoś z zewnątrz, zawsze taki arbiter jest powiązany i mający prestiż ogólnopolski, by się nie nazywało, że prywata. Nie ma mowy, by ktoś niepowołany dostał nagrodę, gdyż robi wyłom, demoralizuje, wszystko się wtedy sypie jak lawina Miłosza. To wszystko, co piszesz, być może ładnie do siebie pasuje, ale absolutnie nic z rzeczywistością nie ma wspólnego. Z pewnością łatwiej dostać nagrodę w Warszawie, gdzie jest jakaś mimo wszystko jawność, ale jeszcze nie dzisiaj, kiedy Warszawa w dalszym ciągu jest miastem zdeprawowanym i uwikłanym z zależności polityczne.
Ale pięknie to napisałaś. Gratulacje. Będę niedyskretna, spytam: czy dostałaś nagrodę bądź byłaś jurorem? Ja dostałam zaraz po studiach za obrazy – bardzo prestiżową, ale – w Bułgarii!
1 stycznia, 2009 o 21:37
>ps
Młodzież? To jacyś rozwodnicy i dzieciaci!
Może Marek tu z nowym rokiem dokooptuje jakiegoś woźnego, który będzie z miotłą stał i wszystkie konkury sprawdzał, i odda życie, jak orwellowski koń, na taka astronomiczną głupotę. Z mojej strony niedoczekanie!!!
Ja się tylko ograniczę do czytania prestiżowych nagród, uważam w tym obywatelskim obowiązku to i tak za wielki heroizm, bo przecież to wszystko ciasta trujące.
1 stycznia, 2009 o 22:18
członkowie komisji w myśl mojej defincji to młodzież, gdyż nie przekroczyli czterdziestu lat.
Byłam etatową konkursowiczką w szkołach. Od olimpiady matematycznej po historyczną, rozrzut więc od ściany do ściany. Dzięki temu mogłam być gościem w szkole.
Brałam udział w konkursie poetyckim organizowanym na rynsztoku w 2006 roku. Trzeba było nawiązać poetycko do botanika w cylindrze. Poetki i poeci biorący udział w konkursie, oceniali wiersze współuczestników. Zajęłam ostatnie miejsce. Potem te wiersze oceniał tzw autorytet czyli Henryk Bereza i on powiedział, że mój wiersz jest uroczy i kpiarski, a przecież nie znał mojego pseudonimu.( nie wygrałam, ale utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem świetną netową poetką i osiadłam na laurach). Pod spodem mój wiersz na konkurs 2006.
Wiersz ekologiczny konkursowy
Zakwitła melancholia
błękitną koniczyną
Złowrogi w cylindrze botanik
Nad źródłem się pochyla
Swym wzrokiem nienawistnym
Boże paskudztwa zabija
Nikt do tej pory nie spotkał
Takiego psiego syna.
2 stycznia, 2009 o 1:11
sam jestem ciekawy kto wygra. btw uważnemu obserwatorowi konkursów nie ujdzie także uwagi fakt że tzw. pierwszym konkursie z brzegu jury co roku się zmienia, bowiem stanowią je laureaci poprzedniej edycji – ci się prawie nie powtarzają.
2 stycznia, 2009 o 8:30
Radosławie, gdybyś nie dopisał „prawie” pomyślałbym, że żyjesz w krainie kangurów, każdego dnia ścigając się z psami dingo dla rozrywki, i że daleko tobie do brzegu, do konkursików literackich, w których nagrodą jest deseczka z wypalonym napisem: „za zajęcie pierwszego miejsca…”.
gdybyś nie dopisał tego „prawie”, to uwierzyłbym, że nie prowadzasz się za mały paluszek z wieszczami burszty.
to twoje „prawie” czyni tak wielką różnicę, że na chwilę uzmysławiam sobie, że te radziu twoje starania, to o kant dupy potłuc. czy twój umysł wyprodukował kiedyś taką oto refleksję: dlaczego taki np. Przemek Łośko, który jakościowo jeżeli chodzi wiersze wali ciebie, dehnelka, kuciaki, radczynskie, winiarskich, kobylinskich razem wziętych na łeb, nie jest uwzględniany w w oficjalnych rankingach?
kiedy już twój umysł wyprodukuje ową refleksję, ba! kiedy znajdzie na nią odpowiedź, to trafi do ciebie, że te poezjemy, te kolejne połowy, te projekty „literackie”, to robicie sami dla siebie. i brawa także sobie bijecie, zapychając się sałatkami z ziemniaków na takich samych rautach.
radosławie, to co napisałem to:
prawie prawda
prawie fałsz
zgadnij?
2 stycznia, 2009 o 9:10
Pan Radosław to jeszcze według Izy młodzież, trzeba wybaczać jej braki w logicznym myśleniu, musi się przecież wyszumieć, jak to młodzież. W mojej młodości podstarzała młodzież szumiała na wiecach i demonstracjach, widocznie teraz nastąpił jej inny etap posłannictwa dziejowego.
Zaczynamy Marku od jurorów tego młodzieżowego konkursu w Brzegu, czy omawiamy tych, którzy niecierpliwie czekają od zeszłego roku?
2 stycznia, 2009 o 15:27
Panie Jurodiwcu, wygra ta osoba, która zastosuje moją metodę. Ten ktoś ma ułatwione w tym wypadku zadanie. Punkt trzeci bardzo mu się zawęża. Wystarczy, że przeczyta wiersze jurorów.
A swoją drogą jestem bardzo ciekawa kto wybierał laureatów w poprzednim konkursie, ile zbiorów wierszy zostało wysłanych na konkurs i pod jakimi godłami ukryli się laureaci?
Czy byłby Pan tak uprzejmy i podał mi te dane? Mogłabym od razu sprawdzić czy moja metoda działa.
ps
II konkurs na zbiór wierszy ma w sobie pułapkę krewnych i znajomych królika. „Mogą być publikowane częsciowo w drukach ulotnych, internecie, prasie lokalnej, radio i telewizji, prasie literackiej”. W tym wypadku nie jest to konkurs dla początkujących tylko dla znajomych komisji czyli weteranów.
2 stycznia, 2009 o 15:42
Ewo zastosowałam wykładnię młodości według jury Nagrody Kościelskich. Jeżeli młody autor jest do czterech dych, tak samo młodzieżowy musi być krytyk. Nie może być dyskryminacji.
Ewo lubisz sprawdzać forum nieszuflady. Na nieszufli zamieszczono wyniki konkursu o sto dolarów. Dobrodziej dał jednak dwieście ( na biednego nie trafiło). Zwróć uwagę na komisję, na pseudonimy zwycięzców i wyróżnionych i na to jak piszą. Jaki wiek komisji tak dopasowane utwory. Młody Karol Graczyk nie liczy się, ma tylko jeden głos, a Jakub Winiarski od zawsze jest starcem.
„Książka roku” jeszcze bardziej upewniła mnie o słuszności mojej metody. Krystyna Miłobędzka epigonka została wskazana dwa razy. I to ona będzie nadawała w konkursie literackim w Gdyni ton, jeżeli przewodniczącym ponownie zostanie Piotr Śliwiński.
Wymieniony wśród wyróżnionych poetów Marcin Sendecki nie ma co liczyć na laury. Jerzy Pilch w dzisiejszej Kulturze w artykule „Mściciel z Przekroju” rozprawia się z poetą. Pisze, że Sendecki ” ledwo uskładał z męczeńskich sentencji książeczkę, z której nic nie wynika”
Jednego konkurenta mniej wśród tegorocznych laureatów konkursów z zadęciem.
2 stycznia, 2009 o 17:12
Co do wieku, to mam nadzieję Izo, że to tylko z Twojej strony ironia. Kościelskich dostała też Szymborska.
Młodzież to do 18 roku życia, a jak się wcześniej usamodzielni i opuści dom rodzinny, to do 15. Absurd tej naszej narodowej głupoty owocuje takimi przekrętami, że w polskim kinie amantki są po czterdziestce, stare Julie grają w lokalnych teatrach i baletach, w naszym teatrze miejskim Mazepa jeszcze niedawno – otyły i stary.
Myślę, że diabeł tkwi właśnie w tym relatywizmie, w tym, że można forować i faworyzować wszystkie króliki i krewnych i znajomych krewnych i idzie nepotyzm pełną parą. To, że jakieś uczelniane asystentki i panie profesor czują wolę bożą pisania wierszy, a zazwyczaj nie są już młodzieżą, a mają już władzę, nie jest dostatecznym powodem, by przemeblowywać kosmos i wyżerać coś, co umożliwiłoby faktyczne talenty ratować. W plastyce jest tak, że stare malarki zatajają wiek i ciągle się wysypują, bo chcą ukryć, a jednocześnie donieść w swoim katalogu, że były uczennicami Strzemińskiego, co oczywiście zazwyczaj jest ich jedynym życiowym sukcesem.
Jak jesteś w stanie, to śledź to wszystko, ja nie potrafię. Tak, czytałam o tym konkursie ze względu na Karola Graczyka, który jeszcze niedawno żarł się strasznie z nieszufladą, pyskował, się obrażał, wyśmiewał się z von w mailu Dehnela, a teraz popatrz jakie to kompatybilne. Można wstawić do CV, nikt przecież nie dociecze, co to za konkurs. W Stanach to kolacja w restauracji bardzo skromna, a popatrz jak tytuł poety można sobie za sto czy dwieście dolarów łatwo kupić. Tylko tam przynajmniej żarcie o wiele smaczniejsze i przyjemniejsze, niż ta poezja.
2 stycznia, 2009 o 19:31
Ewo, wiek jest rozciągliwy. Młodzieżówki partyjne także wyznaczają granicę młodości na ponad trzy dychy. Widocznie poetki i poeci zaliczani są do tej samej awangardy wiekowej.
W dzieciństwie bardzo przeraziła mnie dojrzała diva operowa ważąca ponad sto dwadzieścia kilogramów pląsająca i śpiewająca w niezrozumiałym dla mnie języku, partię Małgosi w operze „Jaś i Małgosia”. To doświadczenie spowodowało, że arie operowe wyłącznie słucham z płyt, z cd, a jeżeli już dziwnym trafem znajdę się w operze, mam zamknięte oczy, aby ponownie się nie wystraszyć.
Zasada krewnych i znajomych królika ma się dobrze. Błyskawicznie odkryłam pseudonimy wyróznionych osób w konkursie dolarowym. Wystarczyła opcja autor w nieszufladzie i guuuglarstwo. I tak Jarosław Moser i Kamil Brewiński wykorzystali skrót imienia i nazwiska, o czym pisałam w punkcie czwartym, Elkaone to Elżbieta Lipińska (funkcjonuje od lat pod tym pseudonimem), Karolina Kułakowska to Espena (w guglach pisze, że ten jej nick jest znany w necie od lat), Marek Kołodziejski to lima (nieszuflada), Krzysztof Kleszcz to krzyk74 (nieszuflada). Rzecz jasna dwaj ostatni poeci także publikują od lat w necie pod wymienionymi przeze mnie pseudonimami.
Utwierdzam się w przekonaniu, że punkt czwarty mojego poradnika ma zasadnicze znaczenie w zdobyciu nagrody.
2 stycznia, 2009 o 20:19
Ma uzasadnienie Izo Twój poradnik tylko dla tzw. klik i sitw. Napisałaś po prostu dobry instruktaż porządkujący zachowania i socjotechnikę grup ludzi, którzy się znają i wspierają w określonym kręgu i którzy dzięki swojej operatywności stają się coraz bardziej nachalni i ekspansywni. Myślę, że tacy ludzie wiedzą to wszystko intuicyjnie, to się już w przedszkolach, w szkołach, na studiach formuje. Cechą takich ludzi jest przeciętność, agresja i niszczenie każdego zbliżającego się utalentowanego osobnika, ich czułki są daleko wysunięte, wysubtelnione na każde zagrażające im artystyczne, prawdziwe działanie.
Mechanizmy dobrze zorganizowanych społeczeństw demokratycznych potrafią to ukrócić i dbając o zdrowie swoich obywateli, przynajmniej nie wspierać i nie karmić. Ale mamy tak nisko wykwalifikowanych i wyedukowanych urzędników działających w kulturze i można im wmówić wszystko, a nasza przecież komunistyczna przeszłość w załatwianiu, przymilaniu, zjednywaniu, wypracowała techniki perfekcyjne. I mamy roczniki siedemdziesiąt, niedouczone, bo i kiedy, jeśli trzeba osobiście ciągle bywać i bredzić o poezji. I mamy pisma literackie martwe, nie do czytania. I mamy zupełną żenadę liryki miłosnej – ostatni popis Winiarskiego na nieszufladzie, a przecież to krytyk, juror, czyli smak artystyczny! I mamy dyskusję o Rymkiewiczu, o etyce, o moralności artysty – zupełna ignorancja.
No i co Izo. Dałaś do ręki narzędzie, czyli dawno już stosowany i wiadomy kodeks, by kolejne miernoty poetyckie ugruntowywały swoje pozycje. Ale on jest nieprawdziwy. Zakłada, że może go stosować każdy. Nieprawda. Nie dla psa kiełbasa. Ktoś z zewnątrz obcy, nie będący już w rejestrze (ilość miejsc ograniczona!), to albo musi terminować, czyli zniszczyć swój talent wytracając czas na bratanie, romanse, śledzenie nicków, albo sobie dać spokój z językiem polskim i przenieść się do jakiegoś innego kraju.
2 stycznia, 2009 o 21:17
Ewo, zwróć uwagę, że w żadnym punkcie nie wspomniałam o talencie. Talent nie jest warunkiem koniecznym aby zdobyć nagrodę w konkursie poetyckim w Polsce.
Poradnik jest nie dla każdego poety, ale tylko dla tego ukierunkowanego na zdobycie nagrody lub wyróżnienia w konkursie.
Początkujący poeta musi pańszczyznę odrobić i rozpocząć starania od prowincjonalnych konkursów międzynarodowych. W nich zakoleguje się, a potem przerzuci się na następne towarzyskie konkursy.
Dlatego na początku poradnika wspomniałam o schematach (szablonach) wypracowanych przez innych konkursowiczów. Nie ma innej drogi według mnie.
Aleksander Wat wspomina o wspólnym napisaniu kilku wierszy dla zabawy przez poetów podczas libacji. Pijani uczestnicy ułożyli bezsensowne utwory i pod nazwiskiem starej gospodyni wysłali do „Przeglądu kulturalnego”. Opiekujący się działem poetyckim Przyboś napisał entuzjastyczny tekst o wierszach gosposi i poprosił o jak najszybsze dosłanie następnych. Istnieje więc szansa, że zupełnie nowe nazwisko może zafunkcjonować i dzisiaj gdy zastosuje moje punkty metody.
2 stycznia, 2009 o 21:50
ej ludzie ludzie, co wy byście zrobili gdyby się ktoś czasem do was nie odezwał, żadnej rozrywki byście nie mieli. Werdykty konkursu są każdorazowo publikowane, ba sporo obrad było nagrywanych przez lokalne radio, z mikrofonem na stole. proszę sobie poszukać i poczytać. niektóre tez zostały wydrukowane – właśnie w drukach ulotnych.
a o reszcie tyle, że pfffch. miłej zabawy.
2 stycznia, 2009 o 22:01
Acha – i jeszcze jedno mnie zastanawia – skoro wszędzie widzita ta układy, sieci, mafie – dlaczego nie zrobicie rozsadnika, nie weźmiecie się do roboty i nie założycie wydawnictwa n. „trzech sprawiedliwych” gdzie będziecie drukowali tylko to, co uważacie za prawdziwą, objawioną poezję, dlaczego nie założycie pisma „siedmiu wspaniałych bułanków apokalipsy” żeby poprzez nie promowac alternatywę? Ludzie, przecież to tylko trochę roboty i samo się robi. A świat czeka na ten rozsadnik, bo indeed taki mądro-głupi atak jaki tutaj prezentujecie, gdyby dostał oprawę czegoś poważnego, za czym stoi praca, pomysł, wykonanie – nabrałby powagi. Ktios musiałby się z tym liczyć. A przeciezs o to chodzi, nie? Żeby pociągnąć za sobą innych. Mnie to pewnie nie pociągnie, ale ,masy prześladowane przez układy – na pewno! Do broni! Na barykady!
2 stycznia, 2009 o 22:10
Tak, funkcjonują takie anegdoty, jak te o Przybosiu. U nas też, o uchu Van Gogha i że pośmiertnie obrazy będą drogie i odkryte.
Musisz koniecznie nanieść poprawkę, że Twój poradnik jest tylko dla osób pozbawionych talentu artystycznego.
Na całym świecie od początku dziejów proces artystyczny poety polegał na przebywaniu ze sobą sam na sam. I w dobie Internetu okazuje się, że trzeba swój wytwór prezentować osobiście, inaczej się nie liczy!
Czy wiesz, że na ostatnim Porcie we Wrocławiu trzymano poetów trzy dni w dosłownym uwięzieniu, by ich udział w konkursie był ważny? Obecność obowiązkowa! Wszelkie kaleki, osoby autystyczne, które panicznie boją się tłumu, są z miejsca dyskwalifikowane. To takich doczekaliśmy się barbarzyńskich czasów.
2 stycznia, 2009 o 22:23
Panie Radku, kultura narodu jest jedna, wychodzą dzieła literackie, są poddane głosom opiniującym, o nich się dyskutuje.
Jeśli lekarz diagnozuje chorobę, to uważa Pan, że uprzednio ją wywołał, by móc ją leczyć?
2 stycznia, 2009 o 23:01
Panie Jurodiwcu szukanie w necie wywiadów z mikrofonem stresuje mnie. Dlatego zazwyczaj proszę o podanie linków. Nie mogę być bułankiem, mam rude włosy.
I wcale nie chodzi o to aby ciągać innych po czarnych zakamarkach.
„Trudno jest przyjąć uczciwą krytykę, szczególnie jeżeli pochodzi od krewnego, przyjaciela, znajomego lub obcego” Franklin Jones.
3 stycznia, 2009 o 8:19
radziu, nie założę wydawnictwa dlatego, bo:
1) historiemoichniedoli.pl czyta średnio 200 unikalnych userów / dzień
[to jest wartość średnia] – nie muszę dodawać, że target jest bardzo wyspecjalizowany – przypadkowych użytkowników jest zaledwie promil (ci, którzy dotarli tu za słowem kluczowym: dziwki)
2) bo u mnie na wsi nie ma żadnego korektora, który mógłby byki sprawdzić i poprawić.
3) bo kiedy odwiedzam najbliższe miasto, w którym jest EMPIK, do którego zaglądam to widzę zafoliowanego RED-a, który zalega na dolnych półkach a także wala się na podłodze między nogami.
radziu, a propos, zdradź mi tu procent zwrotów tego superpisma.
4) bo nie mam forsy i nie wydaje mi się, że w 21w., należy forse wykładać na książki. wszystkie powinny być dostępne w internecie, zgodnie z zasada: jeżeli czegoś nie ma w guuugle, to to nie istnieje.
tu jestem klasycznym społecznikiem-pozytywistą: za darmo i dla jak największej liczby osób. czy twój zbursztowany umysł jest w stanie pojąć coś takiego?
5)ale gdybym nawet sprzedał jeden z woluminów edycji bipontyńskiej Platona i dzięki temu zdobył forsę na wydawnictwo, to nie miałbym co wydawać. przecież drukowanie takiej siekierezady jak twoje rymowanki, które piszesz razem z inwalidą na spółę, albo litanie do pana boga najwyższego kuciakówny, albo bajki o glonojadach i omułkach radczyńskiej, albo dehnela opowieści o pani buhahaha profesor z gdańskiego liceum – toż to wstyd takie coś wydać.
6) wpisz radziu w guuglach frazę: „wiśniewski albedo”;”kuciak retardacja”; „winiarski recenzje”; „dehnel wyprawa” – to jeszcze jeden argument przeciwko zakładaniu wydawnictwa.
radziu, zgadnij ile z twoich dzieł kończyło w tanich księgarniach – np. Arsenał, w których sprzedawane były w superpromocji: 10 sztuk za zetę?
ja sobie chcę oszczędzić tego wstydu – bo to radziu wstyd i nic więcej. uczucie, które pewnie jest tobie obce, po tych wszystkich kompromisach, na które się w życiu zdecydowałeś.
3 stycznia, 2009 o 10:23
Co Wy, chłopaki z tym mnożeniem bytów? Już i tak, by wziąć udział w konkursie, gdzie jurorem jest Pasewicz, trzeba się sklonować na obiekt poniżej trzydziestki (Jan Trach musi znowu się rozmnożyć przez podział, bo się międzyczasie zestarzał), a Wy jeszcze i wydawnictwa chcecie klonować? Panowie, tu jest Polska, a nie jakaś Wolna Amerykanka!
3 stycznia, 2009 o 11:13
ewo, Jan Trach i nrml., wysyłają na takie konkursy teksty osobno. wiesz – każdy z nich ma 30 lat ;)
okazało się tym samym, że polscy poeci są sprytniejsi niż szwadrony prawników, którzy głowią się nad kolejnymi punktami regulaminów konkursów poetyckich.
13 stycznia, 2009 o 23:40
Używam po prostu własnego maila, co i tak nie ma znaczenia, po prostu liczy się jakość wierszy, jakie spływają na mnie księżycową weną.