W każdym człowieku jest jakaś tajemnica. Nie chodzi tu o naiwny sekret stworzenia, czy misterium śmierci. Tajemnica tkwi w samym życiu, jako życiu. Każdy wybiera sobie swoje przeznaczenie, swoją własną drogę. Większość ma to szczęście, że żyje w świecie z ludźmi. Niektórzy, jak moi bohaterowie żyją sami wśród ludzi, w rzeczywistości rzeczy, jednak bez rzeczy i bez żadnego człowieka u swojego boku. Każdy z nich recytuje:
droga w lewo, droga w prawo
dokąd mnie prowadzisz drogo?
kroki dwa, kroki trzy
jestem sam, gdzie jesteś ty?
dzień po dniu, noc po nocy
jestem sam, tara ram, tara ram
Oto człowiek niezauważalny człowiek znikomy. Człowiek, który pojawia się tylko, gdy staje na mojej drodze, ze wszystkim, co ma.
Oto on:
Zawsze ubrany niechlujnie, zawsze śmierdzący, zawsze proszący. Jest w nim coś z dziada proszalnego z klasycznej dostojewszczyzny, jest w nim coś z tego, czego sam się boję: jest w nim samotność. Jest to bowiem człowiek jądrowy, który ma tylko swoje życie wewnętrzne, uwolniony od zewnętrznych zasad działania. Tak oddalony od świata, że ten go ignoruje, pozostawiając go samego na drodze. Jest jednak w nim także coś z bricoleura. W starych reklamówkach ma wszystko, czego potrzebuje. Całą swoja kolekcję rzeczy najcenniejsze. To ma zawsze pod ręką.
Kolejna przepaść: między firmowymi znakami reklamowymi, na torbach a nim samym. Cywilizacja, konsumpcja przeciw romantycznemu i tragicznemu odsocjalizowaniu. Dialektyka sein i sollen tego, co jest a tego jak powinno być.
Jak ma na imię? nie wiem. Kiedy się urodził? nie wiem. Czy ma gdzie mieszkać? tego też nie wiem. Nie wiem także, czy jest najedzony, czy głodny. Ale wiem, że za dwa papierosy zgodził się sfotografować.
Widziałem go w obiektywie. Oglądam go teraz na zdjęciu.
Oczy smutne, oczy uciekające. Rezygnacja ale jednak jeszcze trochę wiary trochę nadziei, że świat się o niego upomni. Czyste przecież ubranie, zapięta bluza a pod nią koszulka z poprawnie ułożonym kołnierzykiem.
Jednak jest w nim tyle z oddalenia, tyle nierzeczywistości, która jako rzeczywistość przeraża, że zepchnięty został do sfery nieistnienia. Wszyscy się go boją. Ja jednak mam dla niego dużo czasu ja go widzę.
25 września, 2007 o 20:32
Komentarze są dozwolone, zatem się wypowiem. Wydaje mi się, że w tym człowieku nie ma nic niezwykłego. Przez mysl mi nie przeszlo mowic tego ze wzgledu na jego wyglad… bo nie o to idzie. Jest w nim to czego ja się boję, samotność i brak wiary, odrzucenie i beznadzieja. To zwykłe uczucia. Uwieczniony przez Pana mężczyzna pewnie już dawno zapomniał jak to jest być człowiekiem.