Bohdan Sławiński, Sztućce do glist. wszystkie glisty myszy zjadły

26 czerwca, 2009 by

.

Stowarzyszenie Literackie Im. K. K. Baczyńskiego, w 2008 r., postanowiło wydać trochę forsy. I wydało. Ale żeby forsa nie poszła na wino, wódkę czy nudną nagrodę, tym razem postanowiono zagospodarować w dość oryginalny sposób pewną część rezerw. Sfinansowano w związku z tym poecie wydanie tomika wierszy o myszach. Mowa o Bohdanie Sławińskim i jego dziele pt. Sztućce do glist.

Mysza w tym dziele pojawia się stosunkowo szybko. Stwór ten zaskakuje estetycznie od pierwszego tekstu. Sławiński bez zbędnych zwykle nudnych wprowadzeń serwuje mysz nagą: taką jaka jest z natury i w naturze. Pisze:

piszczą w norach myszy
ale ciężko

(***)

Dlaczego ciężko piszczą? W tym czasie, kiedy czytelnik próbuje odgadnąć przyczyn mysie zadyszki, Sławiński podaje takie oto wyjaśnienie. Myszy dyszą ponieważ:

jeszcze chciałyby te trzy takty mysie grać
(***)

Uważni obserwatorzy eksperymentów profesora TAlenta wiedzą, że stworzył on w atmosferze planety Neumy rasę białych myszek, niezwykle utalentowanych muzycznie. Dlatego ów motyw myszy-pianistki u Sławińskiego nie zaskakuje.

W tym wierszu, oprócz kilku myszy stojących w kolejce do fortepianu by sobie pograć, umieszczona została co warto odnotować – mysia mumia. Robi ona pewnie za dekorację pomieszczenia, w której stoi mysi STEINWAY.

Kolejna mysz zgodnie z prasłowiańską tradycją powinna być zaczajona na wieży i czekać na Popiela i jego żonę Hilderykę. Autor ma świadomość tradycji, w której się wychował i której zawdzięcza natchnienie, dlatego w jednym z tekstów odwoła się do słowiańskiej legendy o królu, którego zjadły myszy. Swój hołd poetycki zredukuje do pigułki:

wieża pachnie myszą
(***)

Jako prawdziwy Polak z dziada pradziada, poeta wie co myszy lubią robić najbardziej poza oczywiście spędzaniem czasu na wieży w oczekiwaniu na Popiela.
W tekście *** poeta zda dokładną relację z mysich pasji. Napisze:

szeleszczą w zbożu myszy
(***)

Polemika z tym stwierdzeniem jest tak samo niemożliwa jak rozstrzyganie tego sądu w ramach znanych gatunkowi ludzkiemu estetyk. Ale kto wie, być może istnieje mysia estetyka, o której kiedyś się dowiemy.

Wracając do poetyckiej opowieści o gryzoniach i ich upodobaniach.

Poeta wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniom krytyki literackiej, która nieustannie domaga się nowych obrazowań, świeżych dykcji która chciałaby się zaskakiwać przynajmniej raz w tygodniu napisał dziwne wersy. Mianowicie:

miedza a na niej grusza
i zboże z czterech stron
nadziane myszą

(***)

Historia rozwoju smaku i sztuki kuchennej pewnie zapisała na jednej ze swoich wcześniejszych kart relację z eksperymentu faszerowania myszy zbożem a następnie opiekania jej w temperaturze 180 C. Jednakże dzisiaj nieznane są wyniki tego eksperymentu kulinarnego, dlatego cała nadzieja w poecie Sławińskim. Zmierza jak się wydaje w dobrym kierunku.

Bohdan Sławiński świadomy pewnych niedogodności związanych z brakiem materiału empirycznego, na podstawie którego można dyskutować o jego tekstach stara się ułatwić dekonstrukcję hermeneutyczną zboża faszerowanego myszą wprowadzając do tekstu fragement:

oczy kwitną na kłosach
na myszach listki

(***)

Teraz już nikt nie może miec wątpliwości, że nie chodzi tu o zwykłe myszy ale myszy faszerowane zbożem a następnie owinięte liśćmi laurowymi i tak zapiekane.

O tym, że mysz Sławińskiego jest stworzeniem niezwykłym (że bliżej jej do fantastycznej Motomyszy z Marsa niźli do zwykłej myszy polnej) świadczy fragment kolejnego tekstu, w którym poeta opisuje mysie mieszkania.

Każdy, kto przynajmniej raz w życiu widział bajkę o Kreciku, wie, że krecik ma kumpelkę myszkę. I że ona, podobnie jak krecik, mieszka w norce. Poeta Bohdan Sławiński nie tyle polemizuje z ustaloną tradycją interpretacyjną w tej kwestii, ale ucieka się do obrazoburczej prowokacji. Licząc na zbiorowy protest fanów Zdenka Milera, w oczekiwaniu na ogólnoświatową dyskusję zredefiniował pojęcie mysiej nory. Napisał:

nory myszy wodne trumny
ziemi naczynia kapilarne

(***)

Od banicji społecznej i obyczajowej uchroniło Sławińskiego tylko to, że Minister Rolnictwa zainteresowany użytkową funkcją myszy, którą zaproponował polski poeta, wdrożył globalny system walki z brakiem wody pitnej. Od roku polskie myszy eksportowane są do krajów trzeciego świata i tam za grube dolary przerabiają pustynie w aquaparki.

Oczywiście poeta nie byłby poetą, gdyby nie zdawał sobie sprawy z wagi swoich słów. Gdyby nie miał świadomości sposobu wykorzystania własnych pomysłów. Tak jest też w tym przypadku. Bohdan Sławiński wiedział, że jego myszy zrobią karierę na Saharze. Wiedział, że pomysł z norami zadziała. Dlatego kilkanaście wersów niżej napisał:

a w ziemi myszy
porastają rosą
uchylam różę za piskiem myszy
chrzęstem szelestem
podziemne pulsowanie krwi
do dziury mysza, do dziury

(***)

Specjaliści tym razem dla odmiany z Ministerstwa Zdrowia – zastanawiają się, jakie to jeszcze zastosowanie dla szarych gryzoni wymyślił Sławiński, a które wcześniej przeoczono. Jaki jest związek myszy z krwią? Czy aby przypadkiem nie można odpowiednio zmodyfikowanej myszy wpuścić do żyły, by oczyszczała arterie z cholesterolowych złogów?

Gdzieś tak w połowie tomiku ponownie rozlega się:

pisk myszy

(***)

I nawet najbardziej romantyczna sceneria nie może się obejść bez udziału szarego stworzonka. Tam, gdzie czytelnik oczekiwałby jakiegoś kobiecego łona, opisu sterczacego sutka – między „obłym księzycem” a „cieniami na śniegu” nagle pojawia się mysz:

pokłuły powietrze
zważone trawy
przetoczył się obły księżyc
jeszcze mysz cienie
śnieg prują
w szklistych sieciach jeżyn
już kwitnie rdzawy księżyc

(***)

Ale żeby nie przedłużać. Mysz w poezji Sławińskiego występuje jako: mysz wymoszczona (moszczą się myszy
w chrobotach nor
)

ale mysz może być też zapuszkowana (myszy w puszkach muszli)

Myszą można także zwyczajnie po ludzku wzgardzić:

gardząc myszą
(***)

Myszy w tekstach Sławińskiego rzadko bo rzadko – ale oddają się także swoim naturalnym czynnością. Na przykład:

piszczą w korzeniach myszy

(***)

Ale na końcu i tak najważniejsze jest to, że:

że lisy pójdą do piekła
do nieba myszy

(***)

Nie ma to jak dobry happy end.

Mysz w tomiku Sztućce do glist wystąpiła 21 razy. Co w przeliczeniu na niecałe 40 wierszy daje średnio jakieś 0,5 myszy / wiersz. Jak na tomik nie jest zły wynik.

Kategoria: Bez kategorii | 14 komentarzy »

komentarzy 14

  1. Ewa Bieńczycka:

    To jest Marku oczywiste, że Ziemia została zamówiona, opłacona i kierowana przez myszy. Ja o tym tutaj wielokrotnie pisałam, ponieważ myszy pojawiają się u wielu poetów, u Wiedemanna na przykład. I pojawiają się nie bez powodu. Wszystko zostało szczegółowo opisane przez Douglasa Adamsa Autostopem przez galaktykę. I próżno się dziwisz, że w wierszach Bogdana Sławińskiego myszy występują ponad dwadzieścia razy.
    Tylko, że ja nie jestem przekonana, co do tej percepcji świata. Przeczytałam, dwukrotnie wszystkie wiersze, byłam na blogu autora, tam jest kilka recenzji z tego tomu. I obowiązkowo na stronie Jakuba Winiarskiego. I nic, tylko w kółko Leśmian. Przecież Leśmian był niesłychanie witalny, żywy, kipiący, U niego przyroda nieustannie kopuluje, u Sławińskiego zdycha.
    Nigdzie tego nie wyczytałam, ale dla mnie ta poezja Sławińskiego, to jest wyznanie wiary w koncepcję Rudolfa Steinera. Ja tej jego antropozofii nie trawię, mimo, że nawet według jego kalendarza siałam warzywa w polu i pszczoły obsługiwałam. Ale to jedyna dla mnie wartość. Reszta to popiół, to są takie okropne teorie, gdzie Chrystus jest kosmosem i stwarzanie kolejnego Boga.
    Zaraz napiszę o wierszach.

  2. Marek Trojanowski:

    ewo, myszom mozna odmówic rozumu, można odmówic sprytu i inteligencji ale witalnosci tym szarym bestiom odmówić nie sposób. mnozą się, poruszają, kolonizują – a wszystko to robią z prędkością światła. i ta stała fizyczna udzieliła się Sławińskiemu, dlatego dziwić się nie mozna, że poswięcił tyle stron myszkom.

    Peter Singer także by się ucieszył. gdyby znał język polski i gdyby zapoznał się z osiągnięciami intelektualnymi Bohdana Sławińskiego nigdy nie sformułowałby teorii gatunksizmu. Bo przeciez nie kto inny ale poeta Sławiński nie tylko zrównał gatunek myszy i homo sapiens, ale podkreslił przewagę tego pierwszego.
    wszak to myszą mozna wzgardzić, to myszy idą do nieba, to mysia mamunia robi za panienkę przenajświętszą.

    uważam, że Bohdan Sławiński jest wybitnym poetą

  3. Ewa Bieńczycka:

    Dla mnie to też jest jakiś konserwatyzm i wstecznictwo. Świat idzie zupełnie w innym kierunku, a tu się wskrzesza noc kupały, światowida i koncepcje Szukalskiego.
    Niestety, jeszcze nie zabrałam się za „Królową tiramisu” Bohdana Sławińskiego przy moich omawianiu blogowym kandydatów do tegorocznej Nike i pewnie bym ten tomik wierszy po lekturze prozy autora czytała jeszcze inaczej.
    Boję się takich obrazów jak oczy kwitną na kłosach.
    Wirginia Woolf też właściwie robiła coś podobnego, opisywała jak rośnie trawa pod ziemią. Ale ta bebechowa metaforyka służy straszeniu, jakiejś upiorności dla upiorności. Mnie takie rzeczy pachną kiczem, jak czaszki, kultura emo, jak taka perwersja dla tylko perwersji.
    Autor obraca się w kolczastym i nieprzychylnym środowisku ziemskim i kosmicznym (księżyc jest porównywalny do nożyczek kilkakrotnie) z pozoru go afirmującym. Nawet ten onanizm jest ciężką pracą podmiotu lirycznego, jakimś smutnym obowiązkiem wobec przyrody, a nie wobec siebie:

    (…)i drżenie złotego lasu
    przed żęciem
    co karą za onanizm
    ale po cichu
    na kolanach
    na świerszczach i rosie
    niesie nasienie(…)

    Ale coś takiego jak:

    kotka z młotkiem
    psotki

    to ja już nie mogę sobie wyobrazić.

    Tam jest bardzo dużo takich pysznych, wspaniałych zestawień słownych, taki bizantyjski przepych w wierszu Lipiec. Opis lata cud miód. I nagle wszystko w czytelniku siada, czuje się oszukany, jakby został poddany hipnozie bez własnej zgody. Takie kuglarstwo, a nie sztuka.
    Może jeszcze tu ktoś coś dopowie, na myszy liczyć nie możemy. Jak piszesz Marku, są za szybkie na czytanie, pisanie. A tu trzeba przy komentowaniu ślipieć w te strofy, łamigłówki rozwiązywać, a i tak Ci autor powie: nie trafiony, nie zatopiony, pudło!

  4. Roman Knap IP: 195.82.181.124:

    Oblałem właśnie skórkę Michaela Jacksona :)
    Ale wracam ci ja do domu, włączam kompa, żeby odpisać takiemu jednemu poecie, że gówno przy nim to zapach, wchodzę ci na moment na NS, a tam, pod wątkiem nomen omen o gównie, wpis, że historiamoichniedoli to trollowisko. I już się miałem wkurwić, ale pomyślałem o Śliwińskim. No że jak Sławiński wyciągnie kopyta to też obleję jego skórkę :) Bo chyba wart jest oblania, no nie?

    ps. coś mi się w ogóle ponajebało po tym oblaniu skórki Jacksona, bo mam w głowie Śliwińskiego, Sławińskiego, Rybickiego, Kleszcza, Chłopka, Grzegorzewską, Dehnela, Mirahinę, Brzoskę, Sarnę, Zbierską i Rybickiego. I wszytskie te nazwiska mi się zlewają w jedno. Piszę więc jedno nazwisko, a myślę o innym. Też tak ostatnio macie? Bo wiecie, ja tam nikogo urazić nie chcę. Dlatego obiecuję oblać skórkę każdego. Czy to będzie Śliwiński czy Sławiński :) Bo chyba są tego warci, no nie? Ja tam w każdym bądź razie na skórkę wódki nie żałuję :)

  5. Ewa Bieńczycka:

    Dodam jeszcze, że w jednym z wierszy zatytułowanym *** jest jeszcze oprócz myszy moje ulubione leśnie stworzątko kleszcz:

    (…) stóp modlitwa szeptana
    jezus maryja
    stopy mdleją
    od strachu jak kleszcz
    że weżre się coś(…)

    Ja tam się kleszczy nigdy nie bałam, to i wczuć się w wiersz mi się trudno. Ale po słynnym zgonie pewnej aktorki, która w pewne lato zagadała się przez komórkę i wypiła tonącą tam pszczołę razem z napojem, to i na pszczoły zaczęto patrzyć krzywo. A poeci zamiast ocalać po franciszkańsku naszych braci mniejszych, to jeszcze im dokopują.

  6. KczK IP 80.53.135.100:

    Bo myszy to fajne stwory są. Polecam portal myszy.net i myszy.info

    Sam napisałem parę wierszy o myszach.

    Inna sprawa, że te do siedzą w ziemi tak jak krecik to raczej nornice (Myodes) a nie myszy (Mus, Apodemus)

  7. Jaromir Bury:

    Cała ta menażeria, zwierzęta, kompost i obumieranie w prostej linii wywodzą się z ostatnich tomów Rymkiewicza. Tylko zamiast regularnego rytmu i dystychów, tutaj stosuje się krótkie wersy i instrumentację zgłoskową (echa czechowiczowskie). No i dorzucone zdrowaśmaryjne gadżety.
    Nie jakieś tam przypadkowe wierszyki, ale konkretny świat poetycki – sugestywny, choć nie wszystko przekonywujące. Najmniej chyba sam efekciarski tytuł tomu, to może dobrze że poszczególne wiersze bez tytułów.

  8. Ewa Bieńczycka:

    > KczK

    Wiem, że jest coś takiego jak licencja poetycka, ale jeśli Pan, Panie Maćku, jako profesjonalista by się wypowiedział coś o zwyczajach myszy, to byłoby mimo wszystko jakiejś czytelnicze poznanie liryki Sławińskiego.
    Ja jestem dyplomowanym pszczelarzem, znam się na owadach, myszy dla pszczelarza to wróg śmiertelny, ale bardzo lubię badylarki, polne myszy, którym jesienią daję schronienie w moim domu na wsi gdzie zimą nie mieszkam.
    I powiedzmy, jeśli te badylarki są, jak pisze Adams, stwórcami Planety Ziemia, to takie sformułowanie poetyckie jest zasadne:

    (…)że lisy pójdą do piekła
    do nieba myszy(…)

    Zgodnie z zasadą: skąd przyszliśmy, dokąd idziemy wiadomo, do kosmosu.
    I tu jest wszystko jasne.
    Natomiast to:

    (…)I często i zboże z czterech stron
    nadziane myszą
    modli się nasieniem
    za pokuszeniem(…)

    Tutaj obarcza się winą zboże, że dało się skonsumować myszom? (zboże ulega pokuszeniu). Tak, jakby zboże miało możliwość jakiegoś manewru?

    I dalej:

    (…)na myszach listki

    a w ziemi myszy
    porastają rosą
    uchylam różę za piskiem myszy(…)

    Właśnie tutaj chodzi o tę rosę. Czy to jest technicznie możliwe?

  9. Roman Knap:

    Ja bym jednak zwrócił uwagę na tę mysz, ale w zupełnie innej interpretacji. Chodzi o to, że mowie potocznej występuje słowo „myszka”. A myszka to nie tylko mała mysz, albo przyklawiaturowe urządzonko, co określenie, czułe i pieszczotliwe, raz, kiedy mówi się do kogoś „moja ty myszko”, a dwa, kiedy równie czule określa się tym spieszczeniem kobiecy narząd kopulacyjny. Jeśli zatem Sławiński aż 21 razy używa słowa „mysz” zamiast czułego „myszka”, to ewidenntnie wyznaje nam jakiś własny głęboko skrywany dotąd psychiczny problem. Jakieś złe nieprzyjemne doświadczenia. Czyż bowiem nie wulgaryzuje on „myszki” do myszy? Aż 21 razy! To się moi drodzy idealnie nadaje na kozetkę Freuda! :)

  10. Ewa Bieńczycka:

    >Jaromir
    gadżety maryjne?

    (…)pani leży święta dumna
    a trumna
    sięga chmur
    ale anieli powiedzieli
    by diabli wzięli (…)

    [Portret trumienny]

    Mnie to przypomina filmy Jana Jakuba Kolskiego. Trochę z Jacka Malczewskiego, trochę ze Zdzisława Beksińskiego, wszystko poprawne religijnie, ale bez serca. Dla zwierzą i dla ludzi.

  11. Marek Trojanowski:

    Dopiero teraz zwróciłem uwagę, że wszystkie wersy o myszach z tomiku Sławińskiego układają się w spójną całość. Zastanawiam się dlaczego poeta zrezygnował z umieszczenia jednego, spójnego tekstu o szarym szkodniku? Dlaczego postanowił rozbić korpus tekstu aby poszczególne wersy upchnąć w kolejnych tekstach.

    Chociaż należy docenić starania Sławińskiego, który nie pozostawił czytelnika bez odpowiednich wskazówek. W tym przypadku chodzi o tytuły, które akurat w tomiku Sztućce do glist nie należą do kanonu poetyckiego intellectus vaginalis, ale powinny być interpretowane jako znaki piktorealistyczne. Każdy [znak = * ] odpowiada mysiej kupie, która ma charakterystyczną postać bobka.
    Mysie odchody, które są wspólnym mianownikiem dla wszystkich tekstów tomiku, oraz pojawiająca się w tekstach mysz pozwalają przypuszczać, że pierwotnym zamiarem Sławińskiego było napisanie wielkiej Myszeidy / Myszopei / Myszyliady. Wzorem mistrza Homera, Sławiński przygotował traktat, ale niepewny jego recepcji w kręgach krytyki literackiej, korzystając z metodologii kabalistów tekst ukryć.
    Tak wyglądał prawdopodobnie tekst przed jego rozczłonkowaniem:

    Hermetyczny traktat o myszy

    piszczą w norach myszy
    ale ciężko
    jeszcze chciałyby te trzy takty mysie grać
    wieża pachnie myszą
    szeleszczą w zbożu myszy
    miedza a na niej grusza
    i zboże z czterech stron
    nadziane myszą
    oczy kwitną na kłosach
    na myszach listki
    nory myszy wodne trumny
    ziemi naczynia kapilarne
    a w ziemi myszy
    porastają rosą
    uchylam różę za piskiem myszy
    chrzęstem szelestem
    podziemne pulsowanie krwi
    do dziury mysza, do dziury
    pisk myszy
    pokłuły powietrze
    zważone trawy
    przetoczył się obły księżyc
    jeszcze mysz cienie
    śnieg prują
    w szklistych sieciach jeżyn
    już kwitnie rdzawy księżyc
    moszczą się myszy
    w chrobotach nor
    myszy w puszkach muszli
    gardząc myszą
    piszczą w korzeniach myszy
    że lisy pójdą do piekła
    do nieba myszy

    mamy tu wszystkie elementy klasycznego eposu, włącznie z heroiczną śmiercią głównego bohatera i obietnicą życia wiecznego w raju.

  12. KczK:

    Ach badylarki zimują… to urocze :)) Zapewne w dzieciństwie czytała Pani Myszkę Pik?

    Ja też. Nawet ostatnio w sieci znalazłem rosyjski oryginał.

  13. Ewa Bieńczycka:

    > Marek
    nie napisał, bo poezja Sławińskiego jest ewolucyjnym ogniwem między zamianą myszy, jak piszesz, na znak, a myszą w pojęciu Romana. Parzenie się w przyrodzie nie ma już wymiaru Leśmianowskiego, ponieważ żyjemy w ponowoczesności i nie wypada tak po wsiowemu wszystkiego wywalać na wierzch. Dlatego poeta chcąc różne grupy wyznaniowe zadowolić (darwinistów i kreacjonistów, też i awangardę artystyczną), myszy sprawiedliwie po wierszach porozdzielał. Taki epos byłby zbyt dosłowny i staroświecki.

    >KczK
    Ja Panie Maćku nie znam losów moich badylarek bo po zbiorze orzechów włoskich już tam nie zaglądamy. Ale na wiosnę zjedzone jest nawet mydło i te wszystkie odchody, o których Marek w poprzednim komentarzu pisze, są. Nie ma eposów, nie ma poezji, jest tylko naga prawda obecności badylarek, którą trzeba sprzątać.

    Pan pisał na swoim blogu, że ptaki przenoszą się do miast. Widocznie myszy się też degenerują. Jesteśmy jedyną rodziną na wsi, która nie posiada kota.
    A o tej radzieckiej myszy Pik nie czytałam. Mam wyjątkową, zupełnie ode mnie niezależną awersję do bajek radzieckich, to takie zaszłości nieszczęśliwego dzieciństwa. Nawet jak była, szybko ją wyparłam z pamięci. Chyba tylko w delirium nie da się tego zrobić.

  14. ajp IP 79.186.182.142:

    To nic, że mnie Pan wygumkował, Panie Marku! I tak ochoczo tu zaglądam i pozdrawiam ;)) P.S. Dziś znów o mało nie zakrztusiłam się tym… wie Pan czym ;P wie Pan najlepiej ;P czym ;D

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?