Jest po wszystkim. Ubieram się. Spodnie, tiszert, bluza. Ona leży tak, jak ją zostawiłem z podartymi rajstopami, poszarpaną bluzką, zniszczoną fryzurą. Cała w chaosie. Mówię:
– Idę.
– Nie dasz rady odpowiada. Jestem twoim labiryntem bez wyjścia. Każda linia jest mną, ja jestem każdą linią. Zaplatałeś się we mnie.
Odwraca głowę na drugi bok. Nie chce patrzeć jak się miotam, w drodze do wyjścia.
Tracę siły już miedzy jej udami i powoli zaczynam wpadać w panikę. Brakuje mi oddechu. Brakuje tlenu!
– To niemożliwe myślę Przecież ona rytmicznie oddycha. Wdech, wydech, wdech wydech, coraz szybciej.
Jest po wszystkim. Ubieram się. Spodnie, tiszert, bluza. Ona leży tak, jak ja zostawiłem… jest cała w chaosie, ja jestem chaosem. Jestem w niej, ona jest we mnie.