Jakub Winiarski Loquela Poezja seksu nietypowego. Pani Bieńczycka

9 grudnia, 2008 by

Debiutancka proza Jakuba Winiarskiego sprzed czterech lat może być kluczem do jego późniejszej twórczości krytyka poezji najnowszej i zasługuje na uwagę ze względu na, właśnie walory poetyckie.

Loquela, jest powieścią przynależną gatunkowi pornograficznemu i jestem ostatnią osobą, która powinna o niej pisać, gdyż się na pornografii nie znam i jej nie lubię.
Ale tak to już jest, że jeśli pisarz w młodzieńczej inicjacji literackiej bierze na warsztat tak trudny temat jak opętanie seksem i myślenie obsesyjne o nim, to trudno się dziwić, że takie utwory ustawicznie powstają i są zazyczaj porażką autora.
Bym sprostała wyzwaniu, przyszedł mi z pomocą czysty przypadek. Wczoraj przy kolejnym wysypie książek na naszym osiedlowym śmietniku znalazłam Seks nietypowy Zbigniewa Lwa-Starowicza, książkę za moich czasów nieosiągalną i legendarną. W czasach, w których żyłam, nie było mowy o żadnej nietypowości, w ustroju komunistycznym wszystko musiało być typowe i zunifikowane, toteż wszelkie odstępstwa od normy schodziły natychmiast do obyczajowego podziemia.
Ponieważ życie Jakuba Winiarskiego przypadło na przełomie epok odchodzącej i wschodzącej, na okres bibuł, powielaczy, literatury drugiego obiegu i konspiracji, bohater jego młodzieńczej powieści znajduje się także na rozdrożu obyczajowym.

Jak to jest? – pyta się powieściowy główny bohater, Tomasz, że czytając Rolanda Barthesa, Marcela Prousta, Cesarego Pavese, Virginię Woolf, Jerzego Pilcha, Ryszarda Kapuścińskiego, Joannę Mueller, Błażeja Dzikowskiego, Marię Janion, Jolantę Brach-Czainę, Jakuba Winiarskiego, Plutarcha, Leopolda Buczkowskiego, Bartłomieja Majzla, Ericha Marię Remarquea, Andrzeja Sosnowskiego, Charlesa Bukowskiego, Jamesa Merrilla, mistrza Szeng-jena, cytując ich w obfitości w swoim sekretnym dzienniczku; jak to jest, że Dagmara, czterdziestoletnia bizneswoman, która zalicza go do trzeciej dziesiątki swoich kochanków, jest nim znudzona, nie jest nim zachwycona, a na dodatek doprowadza związek nie tylko do zaniku zwyczajowej kopulacji, ale i nie chce nawet z nim przez telefon gadać?
Jak to jest, dziwi się Tomasz, który nie ma jeszcze trzydziestki, by ta, jakby powiedział Lew Starowicz, erotomanka cierpiąca na hiperseksualność, lub, jak się pospolicie za moich czasów mówiło, na wścik macicy, ta kobieta, która Tomasza, wschodzącego intelektualistę zadziwia perfekcyjnym robieniem laski, jak to jest, że nie kocha Tomasza?
Tomasz penetruje gorączkowo całą bibliotekę, sięga po wszystkie znaczące dzieła myśli ludzkiej i nie znajduje na to pytanie odpowiedzi.
Jego wzrok wreszcie pada na kobiece pismo Cosmopolitan leżące w mieszkaniu Dagmary i natychmiast z odrazą się od niego odsuwa, wzdragając się na samą myśl, że miałby wziąć je do ręki, ten instruktaż kochanka, z którego Dagmara czerpie pełnymi garściami. To dzięki niemu może korzystać z usług seksualnych stałego, dużo młodszego od niej atrakcyjnego partnera Adama, z którym mieszka i używa go do reprezentacji, natomiast główny bohater Tomasz pełni rolę dochodzącego łataj dziury w czasie nieobecności tamtego, by zapewnić płynność życia seksualnego Dagmarze. Nie dokształcając się na literaturze, którą gardzi, ponosi klęskę na całej linii.
Dagmara w beznadziei jakości usług seksualnych Tomasza sięga w końcu po samozaspokojenie na jego oczach, co Lew Starowicz określa jako zachowanie wybitnie nietypowe.

I tu jest chyba clou całego literackiego przedsięwzięcia debiutanckiej powieści Jakuba Winiarskiego, która niestety nie zdobyła ani rynku literatury pornograficznej, ani więziennej, ani też nie została nagrodzona tam, gdzie się nagradza literaturę wysoką.
Lew Starowicz zresztą wyjaśnia to bardzo szczegółowo.
Masturbację wprawdzie chwali, jako wygodny sposób zaspokajania popędu płciowego w wypadku, gdy przedstawiciele gatunku ludzkiego nie mają żadnego wyboru, natomiast, gdy jakiś jest, masturbacja rozpada się w katalogu seksualnych zboczeń na kilka wyszczególnionych chorobliwych wariantów. Dewiacyjny ich charakter opisał Lew Starowicz dwadzieścia lat temu podkreślając, że wszystkie odchylenia od normy człowieczego sposobu zaspokajania biologicznego nienasycenia, a szczególnie ten ekshibicjonistyczny, pochodzą ze sposobu wychowywania małego człowieka.

Wiadomo, Starowicz napisał książkę dwadzieścia lat temu, być może właśnie zawarte w niej mocno przeterminowane diagnozy – co tak naprawdę w człowieku siedzi, czego on potrzebuje – były powszechnie stosowane w momencie, gdy autor Loquelii wchodził w życie dorosłe.
Zaważyło to nie tylko na twórczości Jakuba Winiarskiego w dziedzinie literatury pięknej, ale także na pracach krytycznych jej dotyczących, czyli przede wszystkim poezji.

Kategoria: Bez kategorii | 14 komentarzy »

komentarzy 14

  1. Marek Trojanowski:

    fatalny tekst Ewo tobie wyszedł.
    ale to nie wina braku umiejętności – to zapewne kwestia książki, o której piszesz. uważam, że pracę, którą z taką nieudolnością prezentujesz, Winiarski wydał kompletnie uwiedziony wyobrażeniem o własnych zdolnościach. jednak – co jest warte odkreślenia – Winiarski po tej wpadce zaprzestał swojej działalności kreatywnej, zajął się produkcją laurek kolesiom. tu ma szablony, tu nie musi używać częsci mózgu odpowiedzialnej za kreację, za wyobrażenia.

    wiesz c mogłaś zrobić? zamiast pisać o starowiczu czy seksach dziwnych, mogłaś po prostu zacytować winiarskiego – przecież w tym dziele niemalże każde zdanie to wtopa, każda myśl jest tak płaska jak średniowieczne wyobrażenie ziemi w astrologii. kompletna sahara.

  2. Ewa Bieńczycka:

    Pisałam przecież, że na pornografii się nie znam, w moim wieku zresztą nie przystoi mi pisać o takich świństwach. Miałam nadzieję, że Iza się weźmie za te młodzieńczy utwór, a ktoś to robić musi. The Show Must Go On. Bo jak widzę, Ty tych tematów unikasz.
    Młoda literatura z racji swojej zieloności wydziela feromony ochronne, by jej na wstępie nie zdeptać. Wymaga analiz i dogłębnych badań. Jej się to po prostu należy. A nie Wiedemann i Wiedemann w kółko. Precz z literaturą geriatryczną.

  3. Marek Trojanowski:

    ewo, proponuje tobie mały eksperyment. wynotuj z tej opery winiarskiego (z pierwszych 4 stron) wszystkie śmieszne zdania (zdaj sie na własne wyczucie). dopisz do tego komentarz i zobaczysz jaki majstersztyk wyjdzie.

    poki co, w twoim opowiadaniu o tym dziełku, brakuje mi tego dziełka.

    ps.

    ale wiesz już dlaczego winiarski zajął się recenzyjkami kolesiowskimi

  4. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Bardzo chętnie napiszę o dewiantach, dewiacjach, ale najpierw chciałabym przeczytać kilka zdań z książki Jakuba Winiarskiego aby mieć materiał, a potem pohulam.

  5. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Jestem bardzo ciekawa, czy Loquela wpisuje się w teksty BDSM z portali o tej tematyce.
    Wybierz Ewo próbkę materiału, a ja porównam.

  6. Ewa Bieńczycka:

    Kiedy się wstydzę… wiecie, jestem starej daty…

  7. Nana Cichy:

    To może ja zacytuję, jestem o połowę młodsza od Ewy, jak Jan Trach od normala. Zresztą ostatnio na nieszufladzie zdiagnozowano, bardzo słusznie, że najbardziej nieprzyzwoitym słowem jest miłość. Myślę, że też są nim usta.

    (…)- Czy my mamy romans? – Dagmara zadała to ładnie skrojone pytanie w chwilę po tym, jak Tomasz dotknął jej ust kawałeczkiem doskonałego sera wbitego na wykałaczkę i obwiódł powoli te usta. Nie duże, ale seksowne. Łakome. (…)
    Zlizała pleśniowy smak, czując miękką, spierzchniętą powierzchnię skóry na wargach. (…)
    Gęste strużki lepkiej wydzieliny, cieknące o każdej porze. Po ustach, po palcach, do stóp. Ten ból-to kolejna z perwersji. Niezapomnianych. (…)

    Twoje brzydkie, seksowne usteczka, to w połowie dojrzałe brzoskwinie, a w połowie nienasycone zwierzęta. Stąd skojarzenie z południem i kuchnią dla degustatorów.(…)

    Czemu ci ludzie nie mają ust wykrzywionych jak po zgnieceniu, półżywych? Gdzie jest Grunewald, ich malarz, który pokazałby im, jak wyglądają naprawdę? Gdzie jest ich Francis Bacon, zdolny ujawnić wewnętrzne zdeformowanie każdego? Jedyną oczywistością jest to, że umarli gniją. Tyle tych jadów w ciele, tyle tych czystych toksyn. Stąd racja po strome Heraklita, bo trupy należy wyrzucać szybciej niż gnój. Każdy dzień kończy się tak czy tak na wariackiej szamotaninie z natchnieniem, na tworzeniu ikony tak wzniosłej, że jeśli tylko zechcesz wczuć się w to dzieło, ono wzbije się z tobą w przestworza… Zadzwonił telefon. Dagmara. (…)
    Tu też był zdecydowanie najbliżej uczucia romantycznego, dlatego pragnął – w żartach – ust jednych dla wszystkich wspaniałych kobiet – bo tak mógłby je pocałować za jednym zamachem wszystkie. Dawał w to miejsce całego ducha i całą gorączkę, o jakiej nigdy nie mógł marzyć, będąc dalekim od takich wzlotów.(…)

  8. Nana Cichy:

    I takie już mniej nieprzyzwoite:

    (…)- Wiesz, kiedy jest czułość?
    Bawiły ją obserwacje zachowań prowokowanych.
    -Kiedy?
    Tomasza ciekawiło, co wymyśli dla niego tym razem.
    – Kiedy trzyma się delikatnie za włosy i tak mocno, tak zdecydowanie rżnie.
    Tomasz zadrżał. Dla zniszczenia w sobie potem tego obrazu wiele nocy, wiele godzin układania go w swojej pamięci tak, by nie ranił. Składania go w kostkę jak ubrania. Zamykanie oczu, otwieranie już w innym wymiarze. Ona mówiła o tym, co było jej osobistym, całkowicie intymnym doświadczeniem, a Tomasz pragnął zobaczyć twarz tego, który ściągał na siebie wzrok jej proustowskiej, więc szalonej pamięci. Jego grymas w tamtej delikatności. Jego palce na jej zaczerwienionym karku. By połączyć to z jej skowyczeniem. Stworzyć obraz niezapomnianej bliskości.(…)
    (…)Zapłakana i wyniszczona bezsensownymi pouczeniami starała się nie wyglądać na taką. Lecz wyglądała. Kiedy postawił ją na nogi, aplikując serię skutecznie pocieszających historii, z wdzięczności powiedziała to, co, jak myślała, najprędzej pragnął usłyszeć:
    – Chciałabym zrobić ci teraz laskę.
    Nie odpowiedział nic na to wyznanie, które go zaskoczyło, choć nie powinno, ponieważ już wcześniej zdarzało się jej w taki sposób okazywać przywiązanie do niego.(…)

  9. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Nie wiem czy bohater dotykał serem Dagmarę na dużym przyjęciu, czy tylko oko w oko bez świadków. Skupię się więc wyłącznie na serze. Jakub Winiarski opisuje sitofilię, czyli dewiację związaną z jedzeniem. Pleśniowy zapach nie jest zapachem delikatnych groszków więc mogę pokusić się o postawienie hipotezy, że autor chciał przedstawić bohaterkę jako masochistkę. Świadczy o tym nastepny typ dewiacji, alghedonia, czyli osiąganie rozkoszy podczas doznawania bólu.
    Jakub Winiarski podkreśla, że to jest ból niezapomniany, tu bym sie nie zgodziła, bo dla dewianta, dewiantki niezapomniany ból to ból fizyczny.

    Ostatni przytoczony fragment kojarzy mi się z przedwojennymi romansami, ale jako że poprawność obyczajowa kwitnie, miejsce Stefci Rudeckiej zajął pan Tomasz.

    Być może Jakub Winiarski wzorował się na ” Ustach grzechu” Magdaleny Samozwaniec, ale czuję, że pierwszy mój trop jest bliższy prawdy, a świadczą o tym poniższe słowa:
    „Każdy dzień kończy się tak czy tak na wariackiej szamotaninie z natchnieniem, na tworzeniu ikony tak wzniosłej, że jeśli tylko zechcesz wczuć się w to dzieło, ono wzbije się z tobą w przestworza Zadzwonił telefon. Dagmara. ()”
    Słowa te brzmią pompatycznie i poważnie. I aż kusi aby krzyknąć : uciekaj Tomaszu przed dewiantką Dagmarą, bo ona cię nie uwzniośla.

  10. Marek Trojanowski:

    uaaahhh, nic sie nie dzieje. jak w polskich filmach

  11. Ewa Bieńczycka:

    Może to tak nie wypada ingerować w losy bohaterów. W końcu wszyscy jesteśmy w jakimś sensie masochistami, w każdym razie ja, a jednak nikt nie radził mojemu mężowi, by ode mnie uciekł w porę.
    W końcu autor ich stworzył i czytelnikowi nic do tego. W PRL-u sztucznie organizowano plebiscyty, kto ma zagrać Oleńkę, bo to przecież Sienkiewicz i ikona narodowa jak Najświętsza Panienka, nie ma prawa o tym decydować twórca filmu i jak po dyskusji społecznej na łamach wielu magazynów kulturalnych, w dyskusjach radiowych i telewizyjnych zagrała jak zwykle, jak w każdym polskim filmie, żona innego reżysera, to społeczeństwo zaczynało się burzyć (kontrolowanie).

    Dagmara to fajna babka, wszystko potrafi, ma własne pieniądze, samochód i sama płaci za ser pleśniowy. Uważam, że w tej powieści problemem jest wysoka literatura. Zauważ Izo, Tomasz za każdym razem umieszcza w swoich fantazjach seksualnych bardzo nieerotyczne typy (np. Plutarcha). Albo, jak można tego pederastę Prousta od razu wstawiać do intymnego kontaktu z ukochaną! Żadna kobieta tego nie wytrzyma. Dagmara lubi skomplikowany seks, natomiast nieskomplikowaną literaturę. Tomasz odwrotnie.
    I, jak napisał Marek, z tej powieści Jakub Winiarski nie wyciągnął żadnych nauk. W dalszym ciągu czyta i pisze tylko o literaturze wysokiej, a poezja polska, jak sama napisałaś, brzydzi się aniołami i takimi tam.

    > Marek. Nic sie nie dzieje – napisałam, że żadnego sukcesu w branży pornograficznej.

  12. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Ewo, Dagmara to niezależna kobieta z kasą, potrafiąca dzięki lekturze sprawić, że mężczyzna wyskakuje z skarpetek w ciągu minuty (na przykład w ostatnim Cosmopolitanie artykuł – poradnik „Gorące sekssztuczki i 67 nowych trików, którymi zawrócisz mu w głowie”) powinna więc być bdsm-owym przykładem dominy, a Jakub Winiarski robi z niej uległą służkę seksualną. Pewnie za karę, że jego bohaterka nie czyta właściwej literatury. A nie mógł jej podrzucić do torebki, aktówki „Wyznania” Augustyna? o tym, że nawet perwers może dostąpić zbawienia.

    ps
    przejrzałam ostatni Cosmopolitan aby sprawdzić, czy redaktorzy polecają książki do czytania, nie piszą o żadnej. To skąd Dagmara miała czerpać wiedzę o literaturze wysokiej?

  13. Izabella z Jeleńskich Kowalska:

    Jakub Winiarski nie mógł odnieść wydawniczego sukcesu, ponieważ do żadnej z trzech docelowych grup czytelników nie trafił.
    Nie poruszył wielbicieli tematyki bdsm, gdyż nie uwzględnił podziału na osobę dominującą i uległą. Ani Dagmara nie jest dominą, ani Tomasz nie ma cech dominującego pana, bohater jest przwrażliwionym nieudakiem.
    Dla odbiorców pornografii, książka ma zbędne zdania wstawki filozofujące. Wybija więc niepotrzebnie z innych doznań.
    Dla czytelniczek romansów Loquela jest zbyt dosadna, dosłowna. W romansach po zdaniu opisującym pocałunek bohaterów, następuje gaszenie światła, a następne zdanie rozpoczyna się piciem kawy, lub rozterkami bohaterki po nocy.

    Jest jeszcze potencjalna grupa czytelniczek Cosmopolitan, ale te jak wiemy nie czytają żadnych książek.

  14. Nana Cichy:

    Jakub Winiarski nie korzysta ani ze zdobyczy literackich Mniszkówny, ani z Witkacego. Nie ma śladu lektury
    622 upadki Bunga czyli Demoniczna kobieta. Ale, jak teraz widzę Izo, gdy cytujesz Cosmopolitan, to chyba jednak dzisiaj podczytuje.

Chcesz dodać coś od siebie? Musisz, kurwa, musisz!? Bo się udusisz? Wena cię gniecie? Wszystkie wpisy mogą zostać przeze mnie ocenzurowane, zmodyfikowane, zmienione a w najlepszym razie - skasowane. Jak ci to nie odpowiada, to niżej znajdziesz poradę, co zrobić

I po jakiego wała klikasz: "dodaj komentarz"? Nie rozumiesz co to znaczy: "załóż sobie stronkę i tam pisz a stąd wypierdalaj"?