Wizja społeczeństw, gdzie pracować za nas będą roboty, a my będziemy robić to, co lubimy jest pewnie jakąś możliwą w realizacji przyszłością.
Najprawdopodobniej jednak będziemy robić to, czego nie lubimy najbardziej: będziemy produkować poezję.
Szlachetność poezji to jej wolność, dziecięctwo i szczerość. Czego chcieć więc więcej?
Taką witalność, swojskość, klawość i stadność emituje sieciowa poetka, Aleksandra Zbierska.
Nie miałam zamiaru pisać na tym blogu o autorach, którzy nie wydali swojego tomiku, przyjmując kryterium portalu nieszuflady, uściślające kto jest, a kto poetą jeszcze nie jest. Ponieważ jednak, jak anonsuje poetka na swoim blogu, tomik, jak dziecko, jest już w drodze, a poród nastąpi, jak dziecko, za 9 miesięcy, a akuszerem będzie niedawno nas tu wizytujący Redaktor Naczelny pisma Red, myślę, że nic się nie stanie, jak ten falstart wydawniczy tutaj zademonstruję.
Przyjąwszy, że poetka, która zdołała na portalach poetyckich zaprzyjaźnić się z tak wieloma głosami sieciowymi chwalących ją – nie napisze tak wielu nowych i innych jakościowo wierszy, skupię się więc na tych, pozyskanych w sieci:
*** [ co z tą trawą ]A jeśli nie wrócę? Strach pomyśleć,
co się czai za progiem: Eros jest barankiem, który czeka
na łaskę Bożą, choć nie ma pewności,
czy jej doczeka. 17:17. Co z tą trawą? Jest
pierwsza niedziela adwentu. Chciałabym położyć się
na trawie. Pokazałam mu
zdjęcia – ciemnoniebieskie fragmenty
zostały zrobione dzięki błyskawicom – pozwalają zerknąć
w głąb ziemi. Zapytał czy go zdradzam.
Nie spodziewałam się tak wyraźnej
zmiany, ale od tego można było zacząć: jeśli wrócę
przed świtem, nie zniknę –
chodzi o obiektywizm, a nie o świńską
rozmowę – tak, pozwoliłam tamtemu gnojkowi pieprzyć
od przodu i od tyłu – w duchu
współuczestnictwa. Ponieważ
ten akt, sam w sobie, nie jest dla mnie kwestią
delikatnych uczuć. Chciałabym
położyć się na trawie. Być trawą,
w gruncie rzeczy.
ergo _id 2008-08-04 23:19:00 (nieszuflada)
W wierszu tym poetka opisuje miłosne spotkanie dwojga ludzi z których jedno, płci męskiej, pozwala sobie zakwestionować wierność kochanki. Oburzona kochanka – jak to często w ordynarnych pyskówkach między nienawidzącymi się ludźmi bywa – wygarnia mu, że i owszem. Następnie obrażona nie ustaje w swojej pierwotnej potrzebie jej konsumpcji przez tegoż właśnie kochanka, boga miłości, Erosa, który na czas adwentu zamienia się w baranka pasącego się na łące i mimo wszystko chce się zamienić w trawę, dać się pożreć, czyli odbyć z nim stosunek płciowy.
W licznych komentarzach Aleksandra Zbierska dowodzi, że de gustibus non est disputandum, że każdy może sobie w wierszu zobaczyć co mu się żywnie podoba i że trzeba szukać tylko takich wierszy, które się podobają odbiorcy. Ten niebezpieczny populizm poetycki jest zabawą o tyle groźną, że nawet wspomniany tu red. go wyznaje zarzucając odbiorcy zbytnie wybrzydzanie.
A więc żadnych kanonów, pełna samowolka, idziemy na wędrówkę po pastwiskach poezji uzbrojeni wyłącznie w tzw. poetyzowanie.
Wnikając więc w dalsze poezje Aleksandry Zbierskiej, która chętnie podejmuje w swojej twórczości tematykę męsko damską z jej odwieczną komplikacją, znajdujemy przede wszystkim ułaskawioną filozofię.
W wierszu zasrana sarenka jedzie do paryża wspartym cytatem z Gombrowicza jest opisana trudność podmiotu lirycznego w podjęciu wyzwania życiowego, jakim jest zderzenie światowej kolebki sztuki z prowincjonalizmem kury domowej. Jednak ten zdeptany podmiot liryczny już niedługo wyprostuje kręgosłup i wstanie patrząc z pogardą na swoich potencjalnych dręczycieli erotycznych:
pizdencjusze, nieroby, mityczni kochankowie/ z przyrządem do życia (Przycina piętę).
Wiersz entuzjastycznie przyjęty przez internautów zapytałam, dlaczego on to zrobił stawia filozoficzne pytanie na temat niewierności kochanków. Tym razem zdradza mężczyzna.
dziewczyna z kwiatkiem we włosach to wiersz o zazdrości, gdzie niewierność męska wisi tylko na włosku.
Rozważania o winie są o tyle nużące, że właściwie nie ma absolutnie powodu zachowywania wierności podmiotowi lirycznemu, gdyż luźne kopulacje wzajemnego wspomagania przecież tego nie przewidują. Archaiczny kobiecy żal, że Kuba B. wykorzystał jakąś egzotyczną okazję, która przecież nie jest tak znowu łatwa do pozyskania, przypomina raczej zachowanie psa ogrodnika, a nie starganą miłość dziewczyńską.
W komentarzach uruchomiono całą plejadę wybornych filozofów, których poetka podziwia. Oprócz świeckiej filozofii wiersze przesycone są tematyką biblijną (Jonasz, Jesus of Montreal).
Aleksandra Zbierska, jak dowiaduję się w komentarzach, uczy się cały czas trudnego rzemiosła poetyckiego, odkrywając z entuzjazmem kolejne, od księdza Twardowskiego, po zagraniczne jednostki piszące, których twórczość zaliczono do współczesnej poezji.
Ten ambitny plan bycia poetą mimo wszystko i ponad wszystko z czasochłonną pracą sieciową wzajemnego rewanżowania się za pochwały i dedykacjami ważnym osobom w poetyckiej braci swoich wierszy z pewnością się powiedzie.
Bo jak pisał Cyprian Kamil Norwid 150 lat temu: rozsiedli się wszędzie, dom napełnili, stali się legionem!