.
Fascynacja śmiercią ma swoje stałe miejsce w kulturze. Trup obrysowany białą kredą na miejscu zbrodni zawsze wywołuje zaciekawienie. Jest większą sensacją niż informacja o tym, komu przypadła Nagroda Nobla z ekonomii.
Zwykły śmiertelnik w kontakcie ze śmiercią nie ma szans. Jak pokazuje historia, nawet syn boga jedynego – Jezus Chrystus – miał z nią pewne problemy, bo jak powszechnie wiadomo powrót do żywych zajął mu trochę czasu. Jednakże istnieją wybrańcy na tym świecie, których demokratyczne prawo śmierci omija – to poeci.
Obszarem, który chętnie zagospodarowała nekrofilia jest literatura, zwłaszcza poezja. Wierszyki – czego stara się dowieść Bartłomiej Majzel – świetnie nadają się na kostnicę pełną żywych trupów.
Ewolucja twórcza Bartłomieja Majzla jako poety usłana jest trupami. Trup ściele się gęsto i na kazdym kroku. Śmierć inną śmierć śmiercią pogania. I tak:
w 2001 r. Bartłomiej Majzel jako poeta skontaktował się ze śmiercią osiem razy. Tyle razy pojawia się rzeczownik „śmierć” w tomiku, który wówczas wydał pt. Bieg Zjazdowy. Wystarczyło jednak pięć lat – czyli bagatela jakieś 1825 dni – by ilość kontaktów poety Majzla ze śmiercią wzrosła do siedemnastu, o czym każdy zainteresowany może się przekonać studiując wydany w roku 2006 tomik tego poety pod tytułem Biała Afryka.
Warto dokładnie, krok po kroku, prześledzić ewolucję tego osobliwego związku poety i śmierci. Wyniki analizy mogą nie tylko zaskoczyć ale być może doprowadzą czytelnika do tajemnicy nieśmiertelności.
Rok 2001. Bartłomiej Majzel vs Śmierć & Umieranie. Runda 1
Przedmiot obserwacji: tomik Bieg Zjazdowy
Cel obserwacji: zbadania częstotliwości kontaktów ze śmiercią
Wyniki:
Poeta Majzel stara się przekonać wszystkich, którzy mają problemy z zapamiętywaniem, że: pamięć już jest na mecie. a meta śmiertelna (1). Chociaż, jak sam uważa: nigdy nie był ruszony przez śmierć (2). Są zdaniem poety ludzie tacy, którym: wydaje im się że rozpoznali śmierć (3). Ale co oni tam mogą wiedzieć. Im się przecież tylko wydaje – chciałoby się dodać. W odróżnieniu od nich poeta Majzel jest wyjątkowy, bo kiedy inni pracują w pocie czoła osiem godzin dziennie, by zarobić na kredyty, czynsz i jedzenie, Bartek także pracuje, ale trochę inaczej i za inne wynagrodzenie. Opowiada tak o swoim zajęciu: siedzę w pracy wiersze piszę zarabiam na śmierć (4). Poeta wierzy w szczególną teorię przeznaczenia. Na końcu każdej drogi – jego zdaniem – zamiast raju czy też w najgorszym wypadku piekła, znajduje się … śmierć. Wszystkie porody są jej podporządkowane. Nawet te najbardziej nienaturalne jakimi są poetyckie „porody nasion”. Poeta grzmi z wysokości: będziemy rodzić nasiona dla śmierci.( 5) Ale co tam nasiona, także zwykły krwiak wg poety jest: już od początku przeznaczony śmierci. (6). Poeta prawdopodobnie uprzedza wszystkich naśladowców, że kontak ze śmiercią nie należy do przyjemnych i że na podstawą jest zadbanie o odpowiedni strój. Najlepiej taki, którego używa się w podczas wspinaczek wysokogórskich lub przechadzek po biegunie, gdyż: ależ zimno tak stać i pisać/zapisać na śmierć (7). Gdyby znalazł się smiałek, któr, zachęcony opowieścią o spotkaniu ze śmiercią zechciał takie spotkanie powtórzyć, poeta Bartłomiej Majzel prewencyjnie, by mieć czyste sumienie deklaruje: zbyteczna była ta opowieść o śmierci (8)
Informacje dodatkowe.
W tomiku Bieg zjazdowy podmiot liryczny „umierał” 6 razy. Czasami w sposób efektowny, tak jak to miało miejsce wczoraj kiedy to podmiot liryczny: umierał wczoraj tak ostro jak nigdy by trzy wersy dalej: umierać wczoraj całymi latami. (9). Zdarzało się także, że podmiot: zakochał się nagle w czystym umieraniu (10). Zawsze, niezależnie od tego czy kochał czy nie, w tym ciągłym umieraniu towarzyszyło mu jedno pytanie: i nie wiem dlaczego. dlaczego tak wyją umarłe mieszkania.(11) Umieranie w tomiku pojawiało się także w wydaniu kolekcjonerskim, w wersji longplayowej jako: the best of umieranie. jego greatest hits. (12).
1) [po robaczywości]
2) [pukanie]
3) [płacz startera]
4) [pracowity]
5) [wyprawa po trzodę pachnącą]
6) [krwiak]
7) [już tylko zjazdowy]
8 [wyprawa po gruszki]
9) [kikut]
10) [plaga]
11) [przed biegiem]
12) [plaga]
Rok 2006. Bartłomiej Majzel vs Śmierć & Umieranie. Runda 2.
Przedmiot obserwacji: tomik Biała Afryka
Cel obserwacji: zbadanie czy po 5 latach, oprócz tytułów coś się zmieniło.
Pierwszy raz „śmierć” pojawia się w tym tomiki w tekście o bardzo tajemniczym tytule. Oprócz tajemniczego tytułu, wiersz posiada treść. Jest to historia o dziewczynie, która: poddaje się śmierci kiedy ktoś odpływa (1), która kiedy już się podda, to się: się śmierci oddaje. żeby się wreszcie dowiedzieć do jakiej granicy można się oddawać. (1). A kiedy już się poddała, oddała i dowiedziała, to: odczuwa wyraźnie brak śmierci (1) i do każdego kolejnego kochanka mówi: niech twoje imię będzie umarły lub śmierć (2) i chce, by: miłość była ciasna i odwracała uwagę od śmierci. (3) Tak się skubanej spodobało, że nie potrafiła nawet wyobrazić sobie: użycia siebie do całkiem innych celów niż życie i śmierć.(4). A co robi w tym czasie podmiot liryczny? Podmiot liryczny produkuje taką oto myśl: mając do wyboru słowo ech: nieśmiertelność, bądź słowo: nieskończoność. już od rana wybieram to drugie. (5) ale póki co na nieśmiertelność nie ma co liczyć, podmiot liryczny wyznaje: na razie zaczynam tę śmierć od początku (6)
Zdarza się także, że główny bohater robi sobie przerwę w tej jakże wyczerpującej czynności jaka jest myślenie. Wówczas nęka domowników pytaniami: babciu babciu jak się żyje? zapytałem. już dawno nie słyszałam tego słowa: życie. bo ono funkcjonuje tylko w ramach śmierci. (7). Kiedy się dziecko nasłucha takich opowieści, to trudno się dziwić, że w pewnym momencie uwierzy, że: dotykiem można śmierć uprościć (8) lub, że można: zapisać się na śmierć (9). Najzabawniejszy w tomiku Biała Afryka jest jednak tekst o tym, jak umarły podąża do źródeł – jednak po drodze pochłania go dym, który twierdzi, że: śmierć wymaga skupienia (10)
W tym całym śmiertelnym bigosie doprawionym umieraniem występują bardzo uduchowione wersy o śmierci. Bartłomiej Majzel ewoluował. Od czasu publikacji w Bibliotece Studium obrósł w nekrofilityczne piórka. Otrzaskał się poetycko – czego daje wyraz tworząc takie oto zestawy zbudowane ze słów:
śmierć mojego szeptu który nagle zszedł? (11)
śmierć mojego głosu który nagle wiersz? (12)
Poeta Majzel wyszkolił się także w zakresie umierania. Pisze o tym jak: umarły słuchał tych głosów jakby z drugiej strony (13) i, ów umarły, który ma taki dziwny nawyk słuchania głosów, to nie jest zwykły umarły, ale: całkiem umarły na wylot (14).
Jedno z przesłań poety do świata umarlaków brzmi: umarły nie powinien o życiu zapomnieć.(15).
W ogóle poecie po tych pięciu latach tak się umieranie spodobało, że napisał wierszyk, w którym umierania tyle, co grzybów po deszczu. I ten wierszyk na zakończenie przytoczę w całości. Ku przestrodze, na dzień wszystkich świętych, ku potomnym, by pamiętali – każdy umiera. Każdy za wyjątkiem poety:
na szczęście nikt nie przyszedł-więc tańcz
umarły zasłużyłem sobie na wygnanie.
w dodatku wprowadziłem się w trans
żeby cię wreszcie zobaczyć żywego.
co się udać rzecz jasna nie mogło.
ponieważ umarły zasłużyłem sobie na wygnanie.
a nie na spotkanie.
lecz wprowadziłem się w trans.
nic ci o tym nie mówiąc. nic nie wspominając.
żeby cię nagle z zaskoczenia zobaczyć. czy jesteś
taki jakim umarłeś. czy nie
umarłeś. ale się stworzyłeś z tej samej gliny krwi. co inni.
z gliny która pomimo pięknych snów pozwala tworzyć życie
wyłącznie jako archipelagi samotnych wysp.
a nie jako doskonałą całość
ogrodu w kolorowych kwiatach.
tak więc również umarły. ale nie w tak istotny sposób
udaję się na spoczynek. na wiatr jak pranie wystawiając siebie.
dosłownie umarły zasłużyłem sobie na wygnanie.
na wieki wieków.
w obcej galaktyce.
1) [………..z tyłu-dołu]
2) [maluje jej wargi i zęby i jest całkiem obcy]
3) [biała zasłona zwisająca z jej pogiętej twarzy-za zasłoną pleśń]
4) [umarły umywa ręce-od rodziny niebieskiej-i gna]
5) [słaba ta kawa-nie słodzę kiedy pada-spadaj]
6) [my tę wściekłą książkę-my ją doprowadzimy do samej rozpaczy]
7) [zwidy]
8) [dzieje jednego słońca]
9) [implozja]
10) [umarły podąża do źródeł – jednak po drodze pochłania go dym]
11) [jak każdy dziki ptak-umarły nie czeka kiedy otworzą-otwiera]
12) ibidem.
13) [świetne rozmowy-ale już po czasie]
14) ibidem
15) [niech będzie cisza niech się nią nasycą]
17 października, 2009 o 18:24
Od „romusiostwa” się odcinam zupełnie, ale ciekawi mnie co twoim zdaniem <arku miałoby np. znaczyć "jacusiostwo, ewusiostwo, przemkusiostwo, mareczkostwo', a może voila – utwórzmy termin "trojanowszczyzna"! Tylko co one miały by znaczyć te terminy. Pytam bo nie wiem, bo o ile nie czuję się bowiem "romusiem", może poczuję się "trojanusiem albo ewusią"?
18 października, 2009 o 7:46
zaglądam w komentarze a tu nuda Panie Trojanowski, nuda. czytać hadko.
18 października, 2009 o 8:03
romek, ty się nie fochaj, bo między romek a romuś istnieje różnica materialna i znaczeniowa.
ogladałes serial Pitbull? w jednym z odcinku Despero (w tej roli Dorociński) z Goebelsem (którego brawurowo zagrał Andrzej Grabowski) rozwiązują sprawę zabójstwa w jednej z filii banku. W tym odcinku występuje także Romuś (w tej roli – bardzo dobry aktor – Jacek Braciak).
Romuś (wszyscy tak mówią na Romana: mama, sąsiedzi i nawet policjanci), to chłopak ze wsi, który wystapił kiedyś w telewizji, a jakimś teleturnieju. Od tametj pory wszystkim opowiada, że ma pracę w TVP, a faktycznie to jeździ do Warszawy i robi w ochronie. Romuś zaplanował i zabił obsługę banku. Ukradł forsę i zamiast się ukryć, on tę forsę na drugi dzień zaczał przepierdalać. Najpier w pizzeri, zbił talerz i dał za to 1000 zł napiwku. później zapłacił 5 dziewczynom z agencji towarzyskiej, by się z nim bujały po warszawie. I tak się wydało, że to właśnie romuś był mordercą, chociaż on twierdził, że był u kuzyna na przysiędze, w czasie kiedy popełniono przestępstwo.
Także jak widzisz romek, romuś nie ma z tobą nic wspólnego.
18 października, 2009 o 8:07
Denhel (sic!) Dehnel jest estetą. Owszem, czyta, ogląda obrazki, pobiera pdf-y, ale nigdy by się tu nie wpisał. Na blogu ewy bieńczyckiej to i owszem. Ale tu? Nieee e. Pudło, chociaż tym „hadko” mnie ubawiłes.
18 października, 2009 o 8:19
Pan może nie wiedzieć, ma Pan do tego prawo ale w tym roku „w Warszawie zmarła prof. Barbara Skarga, wybitna filozof i etyk, osoba o ogromnym harcie ducha i wielkiej przenikliwości. Dla wielu – etyczny kompas.”
Proszę śmierć pierwej przeżyć i później o tym napisać. Panie Trojanowski. Nigdy na odwrót.
18 października, 2009 o 8:27
Tadek, nie wiesz kiedy przestać?
18 października, 2009 o 21:04
filozofem był także Bruce Lee. Przypomniało mi się o tej porze zdanie dodające Markowi otuchy (tłumaczę poniżej):
„Jestem absolwentem filozofii. To dowód na to, że mam głębokie przemyślenia na temat pozostawania bez pracy”
Bruce został smokiem. Marek nie musi iść w jego ślady.
20 października, 2009 o 1:00
Dziękuję ci Marku za te wyjaśnienia. Oglądałem Pittbula, ale to było dawno, więc nie skojarzyłem.
Zachwycił mnie ów cassus ugiętości od nieugiętości Jacka Dehnela. Że się wpisał tu mimo zapewnień, że nigdy tego nie uczyni. Tenże wyjątek przyjmijmy z pokorą i odtąd powiadajmy sobie i innym, że
„nigdy nie mów nigdy, bo jeszcze niejeden profesor umrze!”
24 października, 2009 o 11:34
perełka chociaż styl koslawy w niektórych fragmentach rzekłbym nawet, że do dupy (bez urazy rzecz jasna). pisany za szybko. mimo wszystko perełka
25 października, 2009 o 7:51
to popraw i wyslij mi poprawioną wersję na adres: analizapoetycka@gmail.com. obiecuję, że wkleję twoją wersję wraz z odpowiednia adnotacją: „Korekta, G.O”