.
Nie wiem jakich można użyć opisów, jaki tekst napisać – ale wiem (chociaż w tym przypadku należałoby napisać o wewnętrznym głosie, który coś podpowiada), że o chłopakach z Dębca (52 Dębiec) należy coś napisać. Nie bardzo potrafię to ubrać w słowa. Tutaj takie kategorie jak: „świetna muzyka”, „treści ważne”, „bardzo dobry” – są niewystarczające. To trochę za mało. Wyobraź sobie taki dialog w niebie:
Syn:
– Tato, nie widzę siebie w niebie
Ojciec:
– Nic ci na to nie poradzę synku, tak musi być.
Właśnie w takich przypadkach ujawnia się kalectwo naszego języka.
Gdyby usiąść przy stole w najlepszym towarzystwie, i gdyby przy tym samym stole i w tym samym towarzystwie przepłynąć przez nieskończony ocean alkoholu i nikotyny, to na końcu pozostałaby świadomość niedostatku języka
Szanowni Państwo, oto 52 Dębiec, Gniew
.
http://www.youtube.com/watch?v=zqgDO4y3Xcc&feature=related
17 grudnia, 2010 o 13:05
każdy z dębca to przestępca.
17 grudnia, 2010 o 13:12
taki napis widziałem każdego dnia na murze jednego z bloków osiedla, na którym mieszkałem kiedy pracowałem w Poznaniu. Ale muszę ci powiedzieć, że kiedy wieczorami wychodziłem na spacer (przechodząc przez ruchliwa ulicę, na drugiej stronie był park z jeziorkami po których pływały kaczki i łabędzie. nieskończony labirynt ścieżek itp.), to nigdy ale to nigdy nie byłem zaczepiany przez nikogo, nie widziałem także żadnej zadymy. jedyna bójka jaką widziałem w Poznaniu i w jakiej brałem udział miała miejsce przy Starym Browarze. Mam pamiątkę – martwą i pękniętą jedynkę. Ale jeżeli chodzi o Debiec, to dwa i pół roku tam przezyłem bez żadnych perypetii (no, chyba że jako perypetie zaliczymy ukradzione lusterko z auta)
17 grudnia, 2010 o 14:04
miasto bez dzielnicy zła, nie istnieje.
W Gdyni taką dzielnicą był Grabówek z Meksykiem. Meksyk to fawele po polsku.
O tej dzielnicy jest piosenka śpiewana obecnie przez Kazika:
„Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chylonii
Dzisiaj milicja użyła broni
Dzielnieśmy stali, celnie rzucali
Janek Wiśniewski padł
…
Nie płaczcie matki, to nie na darmo
Nad stocznią sztandar z czarną kokardą
Za chleb i wolność, i nową Polskę
Janek Wiśniewski padł”
dzisiaj minęło czterdzieści lat od tamtych wydarzeń, a piosenka nadal jest wykonywana.
Czy zespół 52Dębiec ma szansę na skomponowanie równie kultowego utworu jak „Ballada o Janku Wiśniewskim”?
Wątpię po przesłuchaniu utworu napisanego dla klubu AA.
ps.
Piosenkę o wydarzeniach grudniowych w 1970 roku napisał architekt arystokrata, a muzykę skomponował nie herbowy z ludu TW.
17 grudnia, 2010 o 17:17
XVI OKP im. Jacka Bierezina
Werdykt:
Nagroda Główna – Justyna Krawiec
Nagroda Publiczności – Kajetan Herdyński
Nagroda Specjalna – Ilona Witkowska
hm?
18 grudnia, 2010 o 1:50
nie ma co się dziwić, wypisywanie znaków zapytanie, wymowne hymkanie itp. w tym przypadku nie ma sensu. Musisz wiedzieć, że feministki rozpoczęły szturm na wszystkie ostoje zdrowego rozsądku. Literackie Solistki powiedziały wreszcie „NIE” i przystąpiły do ataku. Pierwszy padł Bierezin. Ja się dziwię, że tylko dwie panie zostały nagrodzone (chociaż zapewne stylistycznie i jakościowo wiersze Kajetana Heredyńskiego nie odbiegają od szlachetnego nurtu poezji kobiecej, stą takie niedopatrzenie jurorów). Sekretarka Jury – Monika Mosiewicz – ma bogate doświadczenia jako uczestniczka tego konkursu. Ona dobrze wie jak smakuje porażka, niedocenienie samczych i przesiąkniętych do szpiku kości szowinizmem męskich jurorów, którzy tyle raz, tyle razy, tyle kurwa jebanych razy nie przyznali jej głównej nagrody. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jako to jest być: „Wiecznie-Nominowaną-Do-Nagordy-Im.-Bierezina”. Dlatego jako Solistka, Monika Mosiewicz kosztem ego wcieliła się w sekretarkę. Parzyła kawkę parząc sobie przy tym paluszki. Biegała ze świstkami do podpisu z piętra na piętro tracąc z trudem nagromadzoną w okresie letnim tkankę tłuszczową (która na zimę stanowi świetną warstwę izolacyjną). Wszystko po to, by tym razem panie wygrały. Monika Mosiewicz po siedemnastej porażce w konkursie im. Jacka Bierezina przyrzekła sobie:
„Już nigdy żadna z pań nie skończy jako wiecznie nominowana do nagrody im. Jacka Bierezina”
18 grudnia, 2010 o 6:33
bardzo intrygujący jest dla mnie fakt przyznania nagrody specjalnej Ilonie Witkowskiej, żonie skądinąd Przemysława
18 grudnia, 2010 o 6:44
Mnie do dziś intryguje to, dlaczego Roman Honet – posiadacz ładnej skądinąd małżonki – będąc redaktorem w Zielonej Sowie, klepnał do druku wybitne gówno literackie, kompletnie przemilczane, totalnie wyśmiane – Cosinus Salsę, Moniki Mosiewicz.
Intryguje mnie interpretacja debiutu w środowisku literackim. W pewnych okolicznościach tzw. arkusz jest debiutem, innym razem debiutem nie jest. W zależności od tego, kto juroruje i czyje wiersze ocenia się.
Intryguje mnie fakt przyznawania nagród w konkursach – w szczególności to, że pierwsze miejsce zdobywa koleś, z którym juror konkursu prywatnie wpierdala kaszankę pieczona na wspólnym grilu.
Intryguje mnie generalnie wiele spraw i zjawisk dla mnie niezrozumiałych, które składają się na różnorodnośc tego świata.
18 grudnia, 2010 o 8:33
Oj Marku, Marku – Difenbacha byś wrzucił. A nie to mnie tą kapelą katuje zawsze ziomek i mam jej po dziurki w nosie.
18 grudnia, 2010 o 8:33
A taki Hendel ????
18 grudnia, 2010 o 16:00
extra klip. Gardzę ludźmi szukającymi chuj wie czego w alkoholu. Gardzę narkomanami.
Kiedy widzę człowieka pijanego – omijam go z obrzydzeniam. Brzydzi mnie tak, jak brzydzi mnie gówno.
Nie uważam siebie za kogoś lepszego. Po prostu tak już mam.
19 grudnia, 2010 o 2:22
a toś się chłopie napiął :)
jak nauczyciel WOSu
19 grudnia, 2010 o 6:58
To do mnie? Dlaczego uważasz, że się napiąłem?
Piszę szczerą prawdę. Nic nie poradzę, że przypadkowo zawiera się ona pierwszoklasianym ględzeniu.